Czy emigracja jest dobra, czy zła?
Ostatnie moje 19 notek traktowało o t.zw. "bieżączce". Mam tego dość i postanowiłam dziś zająć się pewnym problemem: Od końca zeszłego roku gdy poznano wyniki spisu z 2011 roku, nieustannie czytamy o gigantycznej emigracji z Polski. Ponad 2 miliony wyjechało z kraju. Uważa się to za prawdziwa klęskę i gorzko płacze /n.p. /TUTAJ//. Czy jednak słusznie?
Zacznijmy od stwierdzenia, że emigracja jest jednym z najbardziej powszechnych zjawisk w naszej epoce. W roku 2002 liczbę emigrantów w świecie szacowano na 175 milionów, czyli ok. 3% ludności całej kuli ziemskiej /TUTAJ/. Obecnie mówi się już raczej o 200 mln. Zjawisko to ma wyjątkowo fatalną prasę i jest ostro, acz bezskutecznie zwalczane.
Z jednej strony kraje do których podążają emigranci bronią się przed nimi rękami i nogami. USA budują mur na granicy z Meksykiem, a Europa Zachodnia stara się, jak może, ograniczyć napływ Afrykańczyków /pisał o tym Klaus Brinkbaumer w świetnej książce "Afrykańska odyseja" /patrz - /TUTAJ//. Wprowadza się różne utrudnienia wizowe, ściga się nielegalnych imigrantów przy pomocy policji, czasem deportuje. Niewiele to jednak pomaga, buduje głównie potęgę różnych mafii zajmujących się przemytem ludzi.
Panuje jednak strach przed zbyt szerokim otwarciem granic. Wszyscy znają los Serbów wypartych w ciągu kilkudziesięciu lat z Kosowa przez masowo osiedlających się tam Albańczyków. "Polityczna poprawność" nie pozwala mówić o tych sprawach głośno, ale po cichu wszyscy boją się powtórzenia czegoś w tym rodzaju.
W państwach, z których rekrutują się emigranci, też słychać narzekania na drenaż siły roboczej i mózgów. Są to często krokodyle łzy. Panujące tam dyktatury, lub rządy sitw i oligarchii wypychają po prostu ludzi ambitnych i zdolnych za granicę. Najlepszym przykładem jest Polska, rządzona przez ekipę Tuska. Władza pozbywa się po prostu tych, którzy mogliby jej zagrażać.
Spróbujmy odpowiedzieć teraz na tytułowe pytanie. Najpierw o dobrych stronach emigracji. Przede wszystkim pozwoliła ona na poprawę losu dziesiątków milionów ludzi i otworzyła przed nimi możliwości, jakich przedtem nie mieli. Nowoczesne zdobycze techniki /Internet, telefonia komórkowa/ pozwalają emigrantom utrzymywać więź z krajem ojczystym i likwidują zjawisko nostalgii. Emigranci wspierają też kraje swego pochodzenia politycznie i materialnie. W roku 2011 przekazy pieniężne od polskich emigrantów szacowano na 17 mld złotych, a w rekordowym pod tym względem 2007 na 20 mld zł. Następuje też wymiana doświadczeń różnych kultur. Pewnym przykładem są tu budki z "chińszczyzną": i kebabami w Warszawie.
Podstawową wadą emigracji jest to, iż utrwala ona istniejący stan rzeczy w krajach swojego pochodzenia. Prosty przykład - po stanie wojennym wyemigrował z Polski ponad milion osób w tym ok. 2/3 działaczy komisji zakładowych "Solidarności". To właśnie spowodowało, że komuniści mogli zachować swoje wpływy po Okrągłym Stole. Praca emigrantów wzbogaca obce państwa, a nie własne. Co więcej, napotykają oni "szklany sufit. Tak naprawdę, to dopiero ich dzieci mogą zrobić prawdziwe kariery w krajach do których przybyli ich rodzice. Powstawanie dużych skupisk imigrantów z innych kultur prowadzi też do konfliktów. Przykładem mogą być przedmieścia francuskich miast zamieszkałe przez muzułmanów.
O jednoznaczną ocenę jest, jak widać, trudno.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2519 odsłon
Komentarze
@ Elig
15 Listopada, 2012 - 23:53
Jakkolwiek masz słuszność, opisując zjawisko XXI-wiecznej emigracji, to wydaje mi się, że przydałyby się tu bardziej ambitne przykłady wymiany doświadczeń.
Napisałaś bowiem, cyt.: "Następuje też wymiana doświadczeń różnych kultur. Pewnym przykładem są tu budki z "chińszczyzną": i kebabami w Warszawie".
Owe budki z chińszczyzną i kebabami powstały dlatego, że takie "zabiegi" wymusiła konkurencja. Przecież zamieszkały w Polsce Turek czy Chińczyk musi z czegoś żyć. Zatem nie będzie się brał za małą gastronomię, w której będzie serwował Polakom grochówkę, bigos czy flaki. A jeśli taką budkę otworzy Polak, to z powodu konkurencyjności na rynku małej gastronomii. W dobie internetu zdobycie przepisów kulinarnych nie stwarza najmniejszego problemu.
Jeśli już mamy mówić tu o pozytywnym zjawisku wymiany doświadczeń, to chociażby na polu high-tech w przemyśle czy wsparciu obcokrajowców w badaniach naukowych. Ale czy ja przypadkiem tu nie fantazjuję i wyrażam tylko swoje pobożne życzenia?? Chyba tak.
Zatem uważam, że trzeba tu mówić o skutkach nie przybyłych do Polski emigrantów, a... o skutkach emigracji Polaków do krajów głównie Zachodniej Europy.
Wybacz, ale trudno mi znaleźć jakieś pozytywne skutki tej emigracji. Bo nawet jak owi emigranci za parę lat wrócą do Ojczyzny, w której będzie rządzić ta sama swołocz co dzisiaj, to nawet wówczas żadnych pozytywnych skutków nie odnotujemy. Biurokratyczne podejście rządzących do każdej przedsiębiorczej inicjatywy ze strony rodaków po ich powrocie - będzie tępione w zarodku. Jeszcze nic nie otworzą, a już będą mieli dość niespójnych przepisów podatkowych, bałaganiarstwa w przepisach prawnych, korupcji, kombinatorstwa i cwaniactwa. Bardzo szybko się zniechęcą i... powrócą tam, skąd przyjechali. Znam kilka takich przypadków.
Pozdrawiam, Satyr
________________________
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta". (ks.J.Popiełuszko)
Dwie moje uwagi
16 Listopada, 2012 - 01:02
1. Emigracja (jako pojęcie) mi się kojarzy ze zmianą miejsca życia. Z tych 2 milionów jakaś tylko część zmieniła miejsce osiedlenia, wielu żyje w "rozkroku".
Znam takich osób parę i może połowa z nich deklaruje że nie wraca do Polski, reszta nie wie co ma zamiar robić w przyszłości.
2. Serbów z Kosowa to wyparło raczej NATO niż Albańczycy.
Remek.
"Pieniądz jest nerwem wojny"
Remek
@Remo
16 Listopada, 2012 - 11:57
elig: Trudno ocenić, ile osób wróci. Ci którzy to zrobią, wzbogaca Polskę zebranymi doświadczeniami. Co do Kosowa, to jeszcze pod koniec XIX wieku Turcja popierała osiedlanie się tam Albańczyków. Potem ten proces trwał nadal, a przy wyższym przyroście naturalnym u muzułmańskich Albańczyków, Serbowie stali się mniejszością.
elig
ooone: Historia uczy ze
16 Listopada, 2012 - 03:26
ooone:
Historia uczy ze tylko czesc emigrantow wroci do kraju. A wiec ubytek krwi, talentow i rak do pracy pokazny. To nalezy balansowac przyplywem tych, dla ktorych Polska jest atrakcyjna. Ale nie mysle o Wietnamczykach, czy im podobnych. Ci sa i pozostana przez dluzszy czas elementem obcym. Mysle o tych w Kazachstanie, Rosji, ale i tych co sa blizej, i czuja sie ciagle Polakami, choc juz nawet po polsku nie mowia. To ludzie ktorzy juz dowiedli swojej wartosci, z narodowego punktu widzenia.
Oczywiscie, zeby zminimalizowac szok kulturowy i mozliwy zawod, zeby przyspieszyc adaptacje i asymilacje, potrzebny bylby rzadowy program, kierowany przez energicznego patriote, w randze ministra rzadu.
ooone
@ooone
16 Listopada, 2012 - 12:00
elig: Taki program bardzo by się przydał, ale nikt nie próbował go stworzyć /rząd PiS też nie/.
elig
...jaka "demokracja" taka - "druga Irlandia"
16 Listopada, 2012 - 05:31
Witam: bardzo dobry artykuł - porusza nasz chyba najpoważniejszy Polski problem...
W socjaliźmie opowiadany był dowcip o - no właśnie...
"Co by się stało, gdyby - otwarto granicę na zachód (wówczas - kraje kapitalistyczne, nie -NRD)?
odpowiedź: "ostatni miałby za obowiązek - zgasić światło"
Polacy są zdolnym narodem (byli tacy, także bardzo uniwersalini - za moich "młodych czasów"): Ci, którym udawało się wyjechać tam za PRACĄ, stworzyli na zachodzie taki wizerunek PRACOWNIKA.
Także w Polsce potrafimy być TACY:wydajni, obowiązkowi, dokładni ( przykładem niech będzie Gliwicki OPEL, przez General Motors najwyżej oceniany w całej grupie GM !!!!!! )Możnaby mnożyć... Tylko - na dzisiajszym zachodzie, za taką pracę - pozwala się egzystować. Polityka rządów w Polsce - nie prowadzi do poprawy bytu "wykonawców" (kiedyś to nazywało się - LUDEM PRACUJĄCYM MIAST I WSI :) )
Widać analogię dzisiejszych "władz" (szeroko pojętych) - do postępowania PZPR?
Kto pamięta Urbanowe "Rząd się wyżywi"? Oczywiście - dojąc podatników: inaczej nigdy nie było....
Z mojego, Polaka,punktu widzenia - emigracja zarobkowa pomaga wszystkim innym krajom, w najmniejszym stopniu - Polsce. Dlatego promisses-promisses Tuska o drugiej Irlandii - to jego wspaniałe kuglarstwo pod publiczkę: ten rząd realizuje coś dokładnie odwrotnego
Krzysztof Kaznowski
Krzysztof Kaznowski
Re: ...jaka "demokracja" taka - "druga Irlandia"
16 Listopada, 2012 - 12:09
elig: Każdy rząd doi podatników - inaczej nie mógłby istnieć. Problem w tym, czy podatnicy dostają coś w zamian, powiedzmy - dobrze zarządzane państwo. U nas niestety tak nie jest. Na Zachodzie można egzystować nie pracując, ale na niskim poziomie.
elig
Pomieszanie z poplątaniem
16 Listopada, 2012 - 08:49
Poza tym, że jedno i drugie to emigracja, nie ma prawie żadnych związków między uchodźcami z np. Afganistanu, a Polakami wyjeżdżającymi do pracy w Anglii. Wrzucanie tych ludzi do jednego kotła to nieporozumienie.
Podobnym nieporozumieniem jest pisanie o muzułmańskich przedmieściach francuskich miast w kontekście emigracji z Polski.
Obwinianie za masowe wyjazdy na Zachód akurat rządu Tuska też jest nieporozumieniem.
Największa fala wyjazdów miała miejsce zaraz po wstąpieniu Polski do UE.I kompletnie nie ma znaczenia, kto wtedy był u władzy. Byłaby ta fala identyczna bez względu na to, czy premierem byłby J.Kaczyński, Oleksy, Buzek, Olszewski czy Tusk.
Za czasów rządów Tuska miała raczej miejsce fala powrotów np. z Anglii, ale nie było to w żadnym stopniu tego rządu zasługą, a jedynie skutkiem kryzysu gospodarczego na Zachodzie Europy.
Opinie o "szklanym suficie" - przynajmniej w odniesieniu do znanej mi sytuacji w Szwecji - też są uproszczeniem.
Dobrze byłoby się też zdecydować, czy:
"Emigranci wspierają też kraje swego pochodzenia politycznie i materialnie. W roku 2011 przekazy pieniężne od polskich emigrantów szacowano na 17 mld złotych, a w rekordowym pod tym względem 2007 na 20 mld zł."
czy też:
"Praca emigrantów wzbogaca obce państwa, a nie własne."
@Traube
16 Listopada, 2012 - 12:18
elig: Nie rozumiem tych zarzutów. Wszyscy emigranci mają jedną rzecz wspólną - to, że wyemigrowali ze swoich krajów. Fala emigracji z Polski zaczęła się już po 2000, tyle, że pracowano wtedy "na czarno". Ci emigranci później ujawnili się, sztucznie nadymając statystyki. Na nic nie muszę się decydować. Emigranci pracują powiększając bogactwo kraju w którym są. Za pracę otrzymują zapłatę, której część wysyłają do kraju swego pochodzenia.
elig
elig
16 Listopada, 2012 - 13:33
Jest zasadnicza różnica między obcymi kulturowo analfabetami z Somalii lub Afganistanu, dla których szczytem marzeń jest uzyskanie zasiłku dla siebie i dla masowo produkowanych dzieci, a Polakami przyjeżdżającymi w poszukiwaniu pracy i pracującymi często po kilkanaście godzin na dobę.
Nie wiem w jaki sposób wzbogacają Szwecję, gdzie mieszkam, dziesiątki tysięcy żyjących na koszt podatnika Somalijczyków. Wielu Polaków przyjeżdża tu za to tylko do pracy, której efekty zostają wprawdzie w Szwecji, ale ciężko zarobione pieniądze jadą do Polski.