Debata Kawy z Pupą
„Premier Donald Tusk w liście wysłanym do pięciuset działaczy Platformy Obywatelskiej w regionie namawia ich "do wzięcia udziału w wyborach i głosowania na Mariusza Kawę, kandydata PO-PSL".”
Tak pisze portal wpolityce.pl w artykule pt. „Premier na Podkarpaciu: "walka nigdy nie była tak trudna!" Ostatni polityczny weekend przed wyborami do Senatu”.
Platforma swojego kandydata do Senatu na Podkarpaciu nie wystawiła. Premier chyba już zrozumiał, że jego czar przestał na wyborców działać i uznał, że nie jest mu potrzebna następna porażka. Nie zrozumiał chyba jeszcze tylko tego, że ze swojego „zbójeckiego szczęścia” korzystał zbyt intensywnie, zbyt długo i niezasłużenie. A teraz los po prostu upomina się o swoje, aby bilans szczęść i nieszczęść uległ zrównoważeniu.
Pomysł z popieraniem kandydata PSL-u Kawy ma swoje zalety. Jeśli się nie uda, to przecież nie wygra kandydat PSL-u. Gdyby mu się udało - to można będzie ogłosić, że spadkowe trendy Platformy się odwracają, bo w wyborach na Podkarpaciu odniósł zwycięstwo kandydat popierany przez PO.
Platformę kiedyś było stać na luksusy - drogie garnitury, alkohole, cygara. Teraz chyba zabrakło już na zwykłą bawełnę, bo premier pisze do swoich działaczy tak (za wpolityce.pl):
„Odpowiem Wam wprost, bez owijania w bawełnę. Walka wyborcza w Waszym okręgu nigdy nie była dla Platformy łatwa, a teraz jest jeszcze trudniejsza. Polacy, zmęczeni kryzysem i naszymi potknięciami, patrzą na nas dużo bardziej krytycznie”.
To dość przykre. Taka świetna „drużyna” i miała potknięcia. Na dodatek Polacy patrzą dużo bardziej krytycznie.
Portal dodaje:
„Przewodniczący PO podkreślił, że w trakcie kampanii wyborczej należy mówić o "tym, co zrobiliśmy dla regionu - i co zrobimy za chwilę".
Nie możemy naszym oponentom pozwolić wmówić ludziom, że okręg 55 nie jest dla Platformy ważny. To kłamstwo. Jest tak samo ważny jak każda polska gmina, jak każde województwo. Nasze czyny o tym świadczą - zaznaczył premier.”
Premier ostatnio wypowiada się jeszcze dziwniej niż kiedyś. A to powie, że jeśli HGW zostanie odwołana, to mianuje ją komisarzem Warszawy.
A to, że Jarosław Kaczyński nosi w kieszeni gilotynę i szubieniczkę.
Teraz zaś, że okręg 55 jest tak ważny dla PO, jak każda gmina.
Ciekawe, czy premierowi powiedziano chociaż, gdzie znajduje się ten ważny okręg 55?
Wiemy, że w każdym okręgu żyją jacyś ludzie związani z Platformą i żadnej intratnej posadki nie odmówią. Z takiego punktu widzenia dla Platformy każdy okręg jest rzeczywiście ważny. Również strefa 55.
Jednocześnie - Platforma nie wystawia tam swojego kandydata, dając swoim zwolennikom sprzeczny przekaz.
Nie wiem, co myśleć - pijarowcy się pogubili?
Bo, żeby było jeszcze śmieszniej, premier pisze do działaczy PO - „że w trakcie kampanii wyborczej należy mówić o "tym, co zrobiliśmy dla regionu - i co zrobimy za chwilę”.
To, co - mają milczeć, a potem znów po platformersku obiecywać i liczyć na to, że ludzie kolejny raz uwierzą? Bo jak ludziom kolejny raz bezczelnie kłamać w oczy, kiedy premier sam przestrzega, iż społeczeństwo patrzy teraz bardziej krytycznie.
Działacze Platformy, to moim zdaniem, dość dziwna kategoria ludzi. Myślą, jak niepiśmienni, a w sferze publicznej ciągle coś piszą. To na Twitterze, to list do członków partii, czy do mieszkańców Warszawy. Pisze szef partii, pisze jego zastępczyni, piszą ministrowie. To pisanie chyba musi być zaraźliwe, bo, jak podają media kandydat PSL-PO także napisał list.
Napisał list do kandydata PiS-u i zwyczajem Platformy ostro go zaatakował. Zarzucił mu, że zachęca do głosowania na PiS, a nie na siebie, że unika bezpośredniej konfrontacji oraz, że brak mu argumentów (to z pytajnikiem). Słowem wyzwał go na publiczna debatę.
Nie sądzicie, że to było beznadziejnie głupie?
Jak teraz musi się czuć premier, który na debatę z Gowinem się nie zgodził, jeśli teraz popierany przez niego kandydat zachowuje się podobnie, jak Gowin?
Od strony pijarowej, to jest jeszcze głupsze.
Czy Mariusz Kawa zapomniał, że jego kontrkandydat ze strony PiS-u nazywa się Zdzisław Pupa?
Wyobrażacie sobie taki komunikat w mediach:
„Kandydat PO i PSL na senatora, Mariusz Kawa - przegrał telewizyjną debatę z Pupą”.
No śmiech i sromota - nawet, gdyby media ogłosiły, że wygrał.
A o Zdzisławie Pupie będą pisać np. tak:
„Kandydat PiS-u na senatora wygrał debatę z Kawą i teraz jest już po herbatce.”
Chociaż z drugiej strony, bez względu na wynik wyborów, Mariusz Kawa zawsze będzie mógł ogłosić, że w wyścigu do senatu - pupa jest z tyłu.
Tak sobie trochę dowcipkuję, a tak nieco poważniej - to moim zdaniem, wyborcy z Podkarpacia mają w zasadzie prosty wybór. Bo już same nazwiska kandydatów, to jakby podpowiedź losu na pytanie, jak głosować?
Przecież każdy wie, że bez kawy da się żyć. A bez pupy? - Co by to było za życie?
Jak podają media w wyborach na senatora, Solidarna Polska wystawiła Kazimierza Ziobro.
Jaki to ma sens, oprócz próby osłabienia kandydata PiS-u i pogarszania swojego wizerunku?
Jeśli przegra, w Polskę pójdzie przekaz, że Ziobro przegrał z kretesem wybory na Podkarpaciu.
Czy to mądre? Nie wiem, jak to skomentować.
Czy nie byłoby tym razem lepiej, by cicho sobie siedzieć na pupie i spokojnie popijać kawę?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1410 odsłon
Komentarze
Recenzencie,
31 Sierpnia, 2013 - 19:54
napisałeś:
" A teraz los po prostu upomina się o swoje, aby bilans szczęść i nieszczęść uległ zrównoważeniu."
Mam wątpliwości, czy kiedykolwiek zrównoważy się ten bilans oraz bilans przewin i korzyści. Mam poważne obawy, że po przegranych wyborach po prostu wyjedzie w siną dal i zniknie...
BTW:
Właśnie robię to, o czym piszesz w ostatnim zdaniu
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart
Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Szary kot
1 Września, 2013 - 09:45
To prawda, że niezmiernie rzadko ten bilans równoważy się dokładnie. Zresztą sama ocena poziomu szczęścia i nieszczęścia nie może być precyzyjna.
Ale gdyby w tym przypadku "los" skorygował te rozbieżności pomiędzy nienależną łaskawością losu, a niezbędną za tę łaskawość zapłatą, to myślę, że i tak nie ma co premierowi zazdrościć.
Serdecznie pozdrawiam.