Szczekociny – garść pytań
Czy tych 14 obywateli państwa polskiego, którzy zginęli w wypadku pod Szczekocinami interesowało się polityką? Czy brali udział w wyborach, np. tych ostatnich? Co z ich rodzinami i 57 rannymi? Czy mają świadomość, że za bezpieczną podróż koleją, ich i ich bliskich, odpowiada nie tylko maszynista, dróżnik czy dyrektor przedsiębiorstwa, do którego należy lokomotywa i te parę wagonów, ale ich szefowie: minister i premier?
Czy w ich umysłach był/jest związek, między dwoma szczepionymi pociągami, które znalazły się na jednym torze a sprawnością zwrotnicy, stanem technicznym systemu zabezpieczeń, szkoleniem personelu, kompetencjami ludzi odpowiedzialnych za nadzorowanie elementów całej tej skomplikowanej infrastruktury? Czy uważają, że państwo, które, w osobie swoich urzędników i funkcjonariuszy, przyjęło na siebie obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa w ich podróży, zdało egzamin z tego zadania?
Na te pytania, przynajmniej w 14 przypadkach, odpowiedzi nie usłyszymy już nigdy. Czy to oznacza, że nie ma już po co stawiać pytań?
Czy te tysiące podróżnych, wsiadających w pociągi co dzień, nie powinno zastanowić się nad ryzykiem jakie podejmują? A czy ci, którzy nie korzystają z kolei, czy na pewno będą spokojni o swoich bliskich jadących trasą Kraków-Warszawa, mając w pamięci Szczekociny i uśmiechniętego ministra, byłego modela, którego jedyne kompetencje to umiejętność grania rzed kamerą i noszenie teczki za premierem? Warto sobie postawić pytanie, czy państwo, które nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo głowy państwa, generalicji, parlamentarzystów, urzędników i swoich kolegów partyjnych, potrafi troszczyć się o zwykłych obywateli?
Ci z rozbitych pod Szczekocinami składów, i ich rodziny, przetestowali w praktyce, na sobie i najbliższych hasło: „nie róbmy polityki”. Niezwykle boleśnie. Czy wyciągną z tego naukę? A my, czy to nauczy nas ważyć swój wybór i nie kierować się kolorem krawata czy zdaniem jakieś nieświeżej gwiazdki znanej z tego, że jest znana?
Ilu jeszcze ofiar trzeba byśmy zrozumieli, że polityka to nie kabaret czy uśmiech na wypomadowanej twarzy premiera, że za błędy, lenistwo, niekompetencje, oszustwa i złodziejstwo polityków płacimy, my, obywatele i mieszkańcy naszego kraju, cenę czasem najwyższą?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1377 odsłon
Komentarze
Strach się bac!
8 Marca, 2012 - 22:16
Nie jestem z natury strachliwa ale po tej katastrofie bałabym się jechac w pierwszym lub w drugim wagonie .Gdzie się tylko spojrzy to wszystko funkcjonuje na zasadzie; że może to jakoś to będzie.Pozdrawiam.
jagoda
Kruszyna
9 Marca, 2012 - 07:35
Nie ma większego znaczenia w którym wagonie się akurat siedzi, pierwszym, drugim czy ostatnim. Przy tej skali rozkładu państwa mógł jeden pociąg najechać na drugi, zawieść może sygnalizacja na przejeździe czy po prostu zawali się jakiś wiadukt.
Wszyscy jedziemy w tym samym pociągu, choć nie wszyscy są tak samo ślepi na brak kompetencji maszynisty i mechanizmy jego awansu.
Jest gorzej
8 Marca, 2012 - 22:55
Te pytania są tylko naskórkowym objawem tego co dzieje się w strukturach Państwa. Nikt już nie zadaje tak prozaicznych pytań jak choćby o to czy bezpieczeńswo naszego państwa jest należycie gwarantowane? Bo po ostatnich wypowiedziach jakie dały się słyszeć z kierunku NATO oraz Rosji nie wygląda to zbyt dobrze. Ale rządzący są tak pochłonięci niewiadomo czym tak naprawdę że zdają się nie dostrzegać problemów w tej dziedzinie. No, ale w końcu mamy specjalistów psychiatrów oraz od glizd jako ministrów obrony. Więc pewnie się tylko czepiam beznadziejnie i jątrząco.
Stronnik 8
9 Marca, 2012 - 07:46
Infantylizacja życia publicznego jest porażająca. Ale nie dotyczy wszystkich. Są przecież środowiska i grupy, których samo wymienienie zajęło by nie tak mało czasu, żywo zainteresowane interesem narodowym. Problemem jest małe zainteresowanie tą problematyką w społeczeństwie, można oczywiście dyskutować o przyczynach tego zjawiska, jednak bez wątpienia ma ono wpływ na słabość organizacyjną środowisk niepodległościowych które nie mogą znaleźć swojego przełożenia na państwo.
Polecam ostatnie spotkanie z prof. Zybertowiczem w klubie Ronina.