Jestem dumny z Polski.
Najnowszy numer tygodnika "Uważam Rze" jest dobrym przykładem tego, że najbardziej oczywiste pomysły są najtrudniejsze w realizacji. Pomysł aby na wymiociny lewaków ("Polacy powinni wyrzec się Polskości") odpowiedzieć ankietą skierowaną do znanych naukowców i intelektualistów z pytaniem dlaczego są dumni z Polski wydawał się strzałem w dziesiątkę. Ja muszę przyznać, jestem zawiedziony.
Spodziewałem się bowiem - nawiązując do motta tego tygodnika - tekstów niepokornych, odważnych, a znalazłem przynudzanie bez polotu. Jeszcze tego brakuje, żebym po lekturze najnowszego "Urze" uznał że patriotyzm jest nudny.
Ponadto, moim zdaniem błędem było skierowanie pytania do autorów którzy i tak raz na jakiś czas albo nawet regularnie publikują w "Uważam Rze". Spodziewałem się powiewu świeżości i mocnego uderzenia "tygodnika autorów niepokornych" a niestety powiało rutyną, czego nie zmienią ciekawe opinie na przykład prof. J. Staniszkis. Trudno w temacie tygodnia "Urze" nr 56 znaleźć cokolwiek, czego bym już wcześniej nie przeczytał na tych samych łamach.
Ponadto nie ukrywam rozczarowania, że mnie nikt nie zapytał z czego jako Polak jestem dumny, w związku z czym sam się pochwalę.
Bo ja wcale nie jestem dumny - jak "kwękolą" publicyści niepokornego tygodnika - że Polska pomimo przetrwała kilka ludobójstw i holokaustów, choć oczywiście przetrwanie to podstawa.
Generalnie jednak rację miał Roman Dmowski pisząc, że Polacy to naród bierny, za mało agresywny i zbyt pokojowy. Duma z tego, że przetrwaliśmy jest właśnie rozwinięciem takiej bierności. Jestem przeciwnikiem bezsensownego heroizmu, ale przetrwanie to dopiero podstawa, zaś duma powinna wypływać z osiągnięć nadzwyczajnych.
A takim nadzwyczajnym osiągnięciem było na przykład to, że potrafiliśmy prać naszych wrogów po mordach nawet wtedy gdy normalne struktury państwa legły w gruzach, że potrafiliśmy pod nosem okupanta czy zaborcy kilkukrotnie zbudować doskonale funkcjonujące państwo podziemne, ze strachu przed którym zdrajcom i zbrodniarzom puszczały zwieracze.
Jestem dumny z tego, że naród polskich patriotów potrafił przechować polski kod kulturowy, polskie patrzenie na świat, polską tożsamość i że ten naród patriotów z odwagą dziś zdrajców nazywa zdrajcami, a czci swoich prawdziwych bohaterów.
Jestem dumny z tego że w chwilach najstraszliwszej próby, w czasach gdy tchórzyły narody od nas bogatsze i lepiej rozwinięte, Polacy pokazywali prawdziwą siłę, dumę, wolę walki. Jestem dumny z polskich patriotów, konfederatów, powstańców, żołnierzy wyklętych, którzy nie zawahali się przez użyciem siły w obronie swojej wspólnoty. Jestem dumny z egzekutorów AK i partyzantki wyklętej, bo mieli odwagę likwidować zdrajców, kolaborantów, mieli odwagę zabijać wrogów naszej ojczyzny.
Jestem także dumny, że znaleźli się w Polsce ludzie (ja do nich dopiero później dołączyłem), którzy po zamachu Smoleńskim i wymordowaniu części naszej współczesnej elity, stali na straży pamięci pomordowanych i prawdy, na przekór wszystkim, kolejny raz w polskiej historii ryzykując życiem, zdrowiem, karierą zawodową.
Jestem dumny z wszystkich tych, którzy codzienną, mozolną pracą przywracają Polakom pamięć, i z tych, którzy wspierają (także finansowo) patriotyczne projekty.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2123 odsłony
Komentarze
Re: Jestem dumny z Polski.
27 Lutego, 2012 - 21:19
Bardzo ładny wpis, tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju:
"że ten naród patriotów z odwagą dziś zdrajców nazywa zdrajcami, a czci swoich prawdziwych bohaterów. ".
Odnoszę wrażenie, że ten naród patriotów jest dziś w Polsce... w mniejszości. :(
Dobranoc.
Niestety jesteśmy w mniejszości
27 Lutego, 2012 - 21:58
Ale czy kiedykolwiek w naszej historii było inaczej? W Powstaniu Styczniowym walkę lub aktywną działalność podjęło góra kilkaset tysięcy ludzi, niektóre źródła podają że ok. 100 tysięcy ludzi, a reszta? Ale to o powstańcach styczniowych chcemy dziś pamiętać i pamiętamy, a nie o milionach bezimiennych tchórzy. A ilu walczyło w Konfederacji Barskiej?
A ilu ludzi tworzyło organizacje niepodległościowe na początku XX wieku? To byli nawiedzenie fanatycy, ludzie, jak pisał Piłsudski, którzy woleli zginąć niż żyć jak bydło. Ale milionom ten byt bydła odpowiadał, zatrzaskiwali okna i drzwi nie tylko przez kadrami Piłsudskiego, ale też wcześniej, na przykład przed Powstańcami Listopadowymi. Tylko że dziś nikt nie tylko nie pamięta tych - jak wspomniałem - milionów bezimiennych tchórzy, cóż więc była warte ich nędzne życie? A dzisiaj przecież pokusa biernej akceptacji zdrady, zaprzaństwa, moralnej zgnilizny i obłudy jest o wiele większa, bo baje pozór stabilnej egzystencji i konsumpcji. Ale ten model też nie przetrwa, a przyszłe pokolenia znów wspominać będą prawdziwych bohaterów, jak na przykład męczenników 10.04.10. Bożych praw rządzących historią nie da się oszukać. Można co najwyżej oszukiwać siebie.
KP
KP, ja również kocham Polskę:)
27 Lutego, 2012 - 22:31
Kiedyś napisałam o tym. Jak się okazuje, chyba zwróciłam uwagę też na coś, co i Ciebie smuci... Pozdrawiam:)
elzbieta23, 7 Listopada 2009, 13:34
" Patriam amamus non quia magna est, sed quia nostra" - "Ojczyznę kochamy nie dlatego, że jest wielka, ale dlatego, że jest nasza"
"Dumna Polka"
Doznałam zaszczytu, by określono mnie kilkakrotnie tym mianem. Zapracowałam na to swoją determinacją w głoszeniu naszych narodowych wartości i postępowaniem , które jest naturalną konsekwencją wychowania w poszanowaniu tradycji i szacunku dla drugiego człowieka.
Pokolenia moich przodków zaznaczyły się w działaniu ku chwale Ojczyzny, wspierając ją w chwilach próby, zniewolenia i osamotnienia. Ich czyny opiewano w licznych ustnych rodzinnych przekazach, które chociaż podkoloryzowane barwnie i nieobiektywnie, to jednak miały ogromny wpływ na kształtowanie psychiki i charakteru potomków.
W moich częstych kontaktach z ludźmi innej narodowości nigdy nie czuje się gorsza, czy mniej ważna. Chętnie opowiadam o naszych skomplikowanych losach, o przyczynach i skutkach dziejowych wydarzeń. Podkreślam wkład swoich rodaków w budowę cywilizacji Zachodu., zaangażowanie w sprawach przełomowych dla Europy.
Dumna jestem z tego, że nasz naród potrafi dochować wierności i lojalności do samego końca. Koniec ten nierzadko jest dosłownym zejściem ze świata, ale także bywa ujawnieniem faktów, które zakryte sprytną propagandową grą, pozwalały na wykorzystanie prostolinijnej naiwności moich rodaków do poparcia jakiejś nowej idei.
Napawa mnie dumą wielka historia naszego Narodu. Liczna rzesza bohaterskich rycerzy, którzy nie licząc się z ofiarą trwali w szlachetnej postawie oddania przyjętym twardym regułom swojego stanu.
Za ich przykładem szli późniejsi bojownicy o wolną Polskę, która w wyniku zdrady i spisków zniknęła z mapy Europy. Dumą napawa mnie fakt, że rzadko broń w ręku Polaka zwracała się przeciwko swojemu rodakowi. Nigdy nie poszliśmy śladem zwaśnionych wewnętrznie narodów, których pomieszana krew obficie spływała ulicami zachodnich i wschodnich miast. Wartości -Bóg, Honor, Ojczyzna, były naturalnymi rozjemcami w chwilach próby.
Dumna jestem z faktu, że to Polska jako jedyna przyjęła wypędzanych zewsząd pozbawianych prawa do życia Żydów. Dała im opiekę , schronienie, azyl i pozwoliła na wielowiekowe współistnienie wśród członków własnego narodu. Nigdzie na świecie diaspora nie osiągnęła takiej liczby istnień wyznawców Judaizmu, egzystujących w we własnym świecie kultywowanych tradycji , które skrajnie odbiegały od polskich, często też wzajemnie sobie sprzecznych.
Dumna jestem z przysłowiowej już umiejętności dostosowywania się Polaków do wszelkich trudów, niedogodnień i niewygód. Mało który naród potrafi wykorzystać tę umiejętność zachowując pełną godności rezerwę i obiektywny osąd rzeczywistości.
Dumą napawa mnie wysoka świadomość społeczna, powszechne zainteresowanie sprawami dotyczącymi szerokiej gamy zagadnień związanych nie tylko z przysłowiowym „własnym podwórkiem”.
Z czego nie jestem dumna?
Jak każde „narodowościowe stado” mamy swoje „czarne owce”. W zależności od warunków, sytuacji i zagrożenia, zawsze takie indywidua występują. Chociaż nadal stanowią wtedy tylko margines, to jednak na tyle znaczący, by można było ich zaprzaństwem obarczyć barki reszty rodaków.
Zawstydza mnie fakt, że większość obozów koncentracyjnych Niemcy zbudowali na terenie naszej ,podbitej wówczas Ojczyzny. Pomimo, iż nakładem niemałych środków finansowych obozy te utrzymujemy w stanie muzealnym, to często opinia światowa obarcza nas odpowiedzialnością za powstanie tych miejsc.
Z niesmakiem odnoszę się do długowiekowych losów chłopów pańszczyźnianych. Ubolewam, że pomimo łatwemu uleganiu modzie zachodnioeuropejskiej, tego obyczaju nie zmieniono, chociaż były ku temu przesłanki. To zemściło się wkrótce , wyobcowując zrywy wolnościowe inspirowane przez młodzież pochodzenia szlacheckiego.
Nie jestem dumna z faktu, że nasza młodzież zdobywa „szlify” dojrzałości w poczuciu poniżenia i oparach szowinizmu, tam, dokąd rzuciła ich nadzieja polepszenia bytu w oparciu o złudne założenia polityki , która metodą prób i błędów buduje nowe fundamenty przyszłego Zachodu.
Zasmuca mnie też fakt, ze wielu dzisiejszych Polaków poddało się fali materializmu, która pędzi nie bacząc na niszczone przez siebie wartości.
Józef Ignacy Kraszewski napisał:
„ Człowiek, który nic duszą żyć nie umie, jest niewolnikiem wszystkich ciała dążeń”
I jeszcze jeden tekst, a propos...
27 Lutego, 2012 - 22:50
elzbieta23, 12 Sierpnia 2009, 20:29
…”I będziem szli przez Polskę Szarymi Szeregami
i będzie Bóg nad nami
I będzie NARÓD z nami...
I będzie Bóg nad nami, i będzie Naród z nami…”
Zastanawiałam się nieraz, dlaczego w popularnych pieśniach wojskowych znajdują się słowa nadziei o zrozumienie losu walczących.
W legionowym szlagierze słyszymy wyrzut „…Mówili, żeśmy stumanieni. Nie wierząc nam, że chcieć to móc…”
Udało się Legionom przynieść Polsce wolność i mogli sobie żołnierze śpiewać z satysfakcją swój ulubiony hymn.
Gorzej rzecz się ma z Powstańcami Warszawskimi, a już zupełnie beznadziejny los spotkał Żołnierzy Wyklętych, czyli tych co to walczyli z Sowietami o niezawisłość naszej ojczyzny względem potężnej stalinowskiej Rosji.
Liczy się skrzętnie ofiary i straty wykazując bezsens walki z przeważającymi siłami wroga. „Powstanie było nieodpowiedzialnym błędem z niepotrzebnie przelana krwią ludności cywilnej i młodziutkich żołnierzy tego Zrywu”.
Wylicza się szkody materialne, które pociągnęło za sobą Powstanie Warszawskie. Zamiast wystawić rzeczywistym niszczycielom rachunek za straty, usiłuje się wmówić własnemu społeczeństwu winę za to, że pozwoliło swojej młodzieży na podjęcie walki zbrojnej. Rozlicza się ówczesnych dowódców, często młodych ludzi ,za podejmowane złe, bo heroiczne decyzje. Wychowuje się w ten sposób dzisiejszą młodzież w przeświadczeniu, że nie warto się bić za Ojczyznę, bo można zginąć!
Zastanawiam się tylko, na co przyszło: biernym, spolegliwym, łagodnym i unikającym wszelkiej prowokacji polskim Żydom, którzy w ciszy i usłużnym uniżeniu schodzili z drogi niemieckim agresorom i podporządkowywali się wszystkim, nawet absurdalnym nakazom. Czy podobny wzorzec dałby nam inny koniec niż im?
Pomyślmy jednak, czy rzeczywiście nie odnieśliśmy pewnego rodzaju „zwycięstwa” o wymiarze innym niż zwykło się rozumieć to słowo. Czy na pewno nie czujemy w sercach dumy, iż nikt nigdy o nas nie powiedział, że „szliśmy jak barany na rzeź”?
Ziutek Szczepański przed swoją powstańczą śmiercią napisał: „… Panien rój, kwiatów rój i sztandary
Równy krok, śmiały wzrok, bruk aż drży
Alejami z paradą będziem szli defiladą
W wolną Polskę, co wzrosła z naszej krwi…”
Nie przewidział biedak, że jego sztandaru w wolnej Polsce nie poniosą w Defiladzie, bo nie opłaca się wspominać honoru Polskiego Żołnierza w tak kosztownej formie. Chodzi wszak aż o …milion…
Za milion trzysta tysięcy złotych zaśpiewała zamiast tego Madonna...
w Dniu Święta Wojska Polskiego w wolnej Rzeczypospolitej Polskiej...