Anna Hareńczyk Przygody misia Tufiego cz. 1
Jest taki las, bardzo stary i bardzo zielony, las pełen śpiewających ptaków, które rano budzą wszystkich jego mieszkańców. W lesie tym pod wielkim, rozłożystym i bardzo starym dębem znajduje się Kraina Misiów Pluszowych. Kiedy jest ciepło pluszowe misie wychodzą ze swej Kryjówki do pobliskich paproci, gdzie urządzają sobie piknik. Czasami, gdy jest bardzo cicho, w lesie można usłyszeć jak pluszowe misie śmieją się i bawią. Ale trzeba być naprawdę cichutko. W Krainie tej, która nazywa się Przytulka, żyją różne misie. Spotkać tam można małe i duże misie, białe, czarne, brązowe i różnokolorowe, są też misie bardzo już stare, z naderwanym uchem, czy z poplamionym atramentem futerkiem. Stare misie wracają do Przytulki, gdy tylko spełnią swoją misję. Bo każdy miś ma do wypełnienia swoją misję. Życie misiów pluszowych wygląda bardzo podobnie do naszego ludzkiego życia. Starsze chodzą do pracy, młodsze chodzą do szkoły, a te całkiem małe zostają pod opieką mamy w domu. W szkole misie uczą się bardzo pożytecznych rzeczy: na przykład jak usypiać dzieci do snu, jak je pocieszyć, kiedy płaczą, jak opowiadać bajki, jak odganiać złe sny ..... Te i wiele jeszcze innych ciekawych umiejętności muszą poznać zanim zjawią się w naszym, ludzkim domu. W takiej właśnie krainie, w pewien zimowy, mroźny wieczór urodził się mały miś. Wraz z nim urodziło się jeszcze sto innych misiów, ale ten był wyjątkowy, bo o nim będzie ta opowieść.
Jak już wiesz, nasz miś urodził się w zimowy wieczór. Jego mama i tata byli bardzo, bardzo szczęśliwi. Patrząc na swoje dziecko zachwycali się swoim Skarbem. Cała najbliższa rodzina przyszła powitać nowego przybysza. I cała rodzina zgodnie orzekła, że będzie to misiu wyjątkowy. Nawet najstarsze misie nie pamiętały tak radosnego i cały czas uśmiechającego się malca. Wszyscy czekali na przyjście najważniejszego i najstarszego misia w Przytulce. Był to najmądrzejszy z misiów: miał siwe futerko, gdzieniegdzie już przetarte, a na nosie okulary, żeby mógł lepiej widzieć. Staruszek ten nazywał się Kalisasa i to on właśnie nadawał wszystkim misiom imię. Wszyscy niecierpliwie czekali, jakie imię nada temu radośnie uśmiechającemu się misiaczkowi. Wreszcie Kalisasa przybył do domu, w którym tak go oczekiwano. Był trochę zmęczony, gdyż odwiedził już tego wieczora sześćdziesiąt innych maluchów, a jak pamiętamy miał ich do odwiedzenia sto. Gdy wszedł Mama misia podsunęła mu wygodny fotel. Kalisasa uśmiechnął się z wdzięcznością.
- Dziękuję Ci – powiedział – długą drogę dziś przebyłem i gdyby nie moje czarodziejskie buty na pewno nie dałbym rady odwiedzić tyle domów.
- Pewnie jesteś spragniony dostojny Kalisaso - powiedziała Mama misia przygotowałam dla Ciebie sok z poziomek. Proszę.
- Dziękuję, chętnie skorzystam.
Kalisasa napił się soku z poziomek, po czym podszedł do łóżeczka gdzie leżał nasz maluch. Gdy maluch zobaczył Kalisasę uśmiechnął się i wyciągnął do niego swoje łapki.
- Niezwykły to będzie misiu, a dziecko, do którego trafi nigdy nie będzie długo smutne - rozbawi każdego i na pewno nie będzie z nim nudno. Czy macie już jakieś imię dla niego?
- Chcielibyśmy, abyś sam nadał mu imię dostojny Kalisaso- powiedział Tato misia.
Kalisasa uśmiechnął się do rodziców.
- Dobrze, a więc nadaję Ci imię Tufi, co w języku misiów pluszowych oznacza „ radosny ”.
Następnie Kalisasa wziął Misia na ręce, popatrzył w radosne oczka Tufika i podał Mamie .
- Będziesz miała z niego pociechę , droga Mamo. No, ale na mnie już czas. Czekają inne misie , a do każdego muszę dziś zajrzeć.
I dostojny Kalisasa opuścił mieszkanie Tufiego. Cała zgromadzona rodzina również powoli się rozeszła, bo mały misiu potrzebował spokoju. A Mama przytuliła go mocno do siebie i kołysząc zaśpiewała starą misiową kołysankę:
Dla Ciebie śpiewam mój zimowy śpioszku,
Abyś swe oczka zamykał po troszku.
Przytul swą buzię do poduszki z liści
Niech Ci się zaraz coś miłego przyśni.
Słonko jesienne coraz słabiej grzeje,
a Twoja buzia we śnie niech się śmieje.
Niech Ci się przyśnią kasztanowe ludki
zaśnij już, zaśnij kochany, malutki.
Niech Cię ogrzeje kołderka puchata
utkana z resztek babiego lata.
Łóżeczko Twoje- kasztany i rydze
Jeśli nie zaśniesz to ja się zawstydzę.
Lecą z drzew liście, żołędzie, kasztany
Śpij aż do wiosny, śpioszku ukochany,
a gdy nastanie wiosenna pogoda
obudzi Cię swymi piosnkami przyroda.
Tak śpiewała Mama misia, a mały Tufi zasnął. Powoli zasypiała cała Przytulka - oświetlone domki pogrążały się w ciemnościach nocy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 838 odsłon