Anna Hareńczyk Przygody misia Tufiego cz. 12 ostatnia

Obrazek użytkownika tomeks
Kultura

Podczas swojej dalszej wędrówki Tufi często wspominał dobrego Lalilu - jego podarunek był prawdziwą ochroną przed zimą, która właśnie nadeszła. Misiu był zachwycony, gdy pewnego dnia zobaczył świat przykryty białą, puchową pierzynką. Wszystko było takie białe i takie miękkie: drzewa, krzewy, domy i drogi... Wychodząc z jakiejś opuszczonej psiej budy, w której nocował, wpadł po pas w śnieżną zaspę. Zdziwił się bardzo. Wieczorem, gdy kładł się spać świat był szary i ponury. Dzisiaj wyglądał jakby wystroił się na wielki bal. Droga, po której nikt jeszcze tego ranka nie szedł zapraszała do wędrówki.

Tufi nie zwlekając raźno ruszył na poszukiwanie Almy. Powoli tracił nadzieję, że ją odnajdzie, ale dzisiejszy poranek dał mu nowe siły. Idąc drogą mijał domy ludzi. Może gdzieś tam czeka na niego jego Przyjaciółka? Pod każdym domem stawał i z nadzieją wykrzykiwał imię Almy. Ale na próżno...

Gdy przeszedł już duży szmat drogi poczuł się bardzo znużony, tym bardziej, że przyjazna jak dotąd zima zmieniła swe oblicze. Śnieg sypał wielkimi, mokrymi płatami, a zimny wiatr prawie zwalał go z nóg. Tufi postanowił odpocząć. Znalazł jakiś osłonięty kąt- może było tu zbyt dużo śmieci, a zapachy nie były najpiękniejsze, ale kącik osłonięty był od wiatru murem i miał solidny dach. Misiu znalazł nawet dość czyste miejsce i postanowił przeczekać śnieżycę. A śnieg padał coraz mocniej. Do tego ten szalejący wiatr. Wszystko wskazywało na to, iż śnieżyca nieprędko się uspokoi. Tufi był bardzo zmęczony...

Tyle dni już szukał Almy, tyle domów odwiedził. Czy to jego szukanie ma sens? A może lepiej wrócić do Przytulki? Tam na pewno będzie mu ciepło... Tutaj zamarznie, a Almy i tak nie znajdzie... Tylko jak brzmiało to zaklęcie? Raz, dwa... Nie ... Bardzo chciał sobie je przypomnieć, ale było mu coraz zimniej. Wszystko zaczęło mu się plątać. Nawet kożuszek od szczurka niewiele pomagał. Tufi zawinął szczelnie szalik wokół szyi. Z zimna i z wyczerpania zaczęły zamykać Mu się oczy... Przez chwilę wydawało Mu się, że widzi Almę... Ale chyba to przywidzenie... A po chwili wydało Mu się, że jakaś dziewczynka bierze go na ręce i przytula... W chwilę potem zasnął mocnym snem i już nic Mu się nie wydawało.

Spał bardzo długo. Kiedy się obudził przez chwilę nie wiedział gdzie się znajduje. Leżał w łóżeczku i przykryty był ciepłą kołderką.
- Mamo?!! - zdołał tylko wyszeptać, gdyż jego gardło nie chciało głośniej mówić. Ale jakim sposobem znalazł się w Przytulce? Tego nie wiedział. Pamiętał tylko, że gdzieś zasnął i było mu bardzo zimno... Ale co było potem?
Rozejrzał się ciekawie dookoła. Znalazł się w miejscu, które nie przypominało mu ...
- To nie Przytulka, tylko mieszkanie człowieka... Ale nie wygląda jak mieszkanie Zuzy, bo tamto było inne.
Tufi usiadł na łóżeczku.
- Nie, na pewno to nie jest mieszkanie Zuzy. Ale skoro to nie jest mieszkanie Zuzy, a wiem też, że nie jest to mieszkanie moich rodziców, to ja już nie wiem czyje to mieszkanie, ale ktoś tu mnie trochę polubił skoro położył mnie do łóżeczka i przykrył kołderką. Nawet mam mały dywanik...

To była prawda. W rogu dość dużego pokoju znajdował się mały pokoik stworzony jakby dla naszego Misia. W tym małym pokoiku stało łóżko, stolik i krzesło- wszystko to oczywiście dopasowane było do Jego wzrostu. Obok tego małego „ mieszkanka” stało śliczne kolorowe drzewko. Gdyby nie różne ozdoby, Tufi mógłby rzec, że to zwykłe drzewko z lasu. Jednak to drzewko było inne : na gałązkach wisiały różne zabawki, a na samym wierzchołku ktoś umieścił jakby sopel lodu. Kolorowe lampki świeciły dziwnym blaskiem.

Tufi był zachwycony. Zastanawiał się tylko kto tutaj mieszka?
Był jednak jeszcze trochę osłabiony, położył się więc i wpatrując się w cudowne drzewko zasnął. Spał może długo, a może krótko. Nie pamiętał. Kiedy się obudził dość długo nie chciał otwierać oczu. Mogło by się okazać, że to cudne mieszkanie i prześliczne drzewko tylko mu się przyśniło i jak tylko otworzy oczy zaraz wszystko zniknie, a On obudzi się obok niemiło pachnących śmieci...
W końcu zdecydował się otworzyć oczy i ...ukazał mu się wspaniały widok.
- Alma! - wyszeptał - Alma!!!
- Tak to ja - zamerdała wesoło ogonem Alma i czule polizała w uszko leżącego misia.
- Czy ja śnię? - zapytał Tufi - tak długo Cię szukałem, jak to się stało, że to Ty mnie znalazłaś, a nie ja Ciebie?
- Powolutku, powolutku. Połóż się, bo jesteś jeszcze słaby, a ja Ci wszystko opowiem.
Tufi położył się, a Alma zaczęła swoją opowieść.
- Pamiętasz ten dzień, kiedy wyszłam szukać czegoś do jedzenia? Byłam w pobliżu szkoły kiedy zobaczyłam jak mała dziewczynka przewróciła się na jezdni. Widziałam jak nieporadnie się podnosi... Z daleka nadjeżdżał samochód... Musiałam ją ratować... Udało mi się wypchnąć dziewczynkę, ale sama nie zdążyłam i samochód lekko mnie potrącił. Wyglądało to chyba niezbyt ciekawie - sama nie wiem za bardzo co się działo. Pamiętam tylko przez mgłę jak ktoś mnie brał na ręce i zawiózł do przemiłej Pani, która opatrzyła mi skaleczenia, a moje nogi przywiązała do jakiegoś patyka, tak że nie mogłam nimi ruszać. Ojciec tej dziewczynki wziął mnie do domu i tutaj cała rodzina cierpliwie się mną opiekowała.

Alma zamilkła na nowo przeżywając tamte wydarzenia...
- Joasia - ta dziewczynka jest naprawdę bardzo, bardzo kochana. Kiedy byłam z nią na spacerze przypadkowo zajrzałam do śmietnika. Poczułam Twój zapach i bardzo się zdziwiłam. Myślałam, że się mylę, ale zapach był bardzo wyraźny... Zaczęłam szukać i znalazłam... Pozostało tylko przekonać Joasię, żeby Cię wzięła do domu. Nie wyglądałeś zbyt zachęcająco, no i ten przykry zapach śmieci.... Wzięłam Cię do pyska i zaniosłam mojej Pani. A Ona tak bardzo się wzruszyła, że wsadziła Cię pod swoją kurtkę, żebyś się ogrzał. Ty chyba spałeś, bo w ogóle się nie odzywałeś... A potem przekonała swoją mamę i tatę, żebyś został w domu, bo byłeś taki biedny i zmarznięty... Tata jak tylko Cię zobaczył, zaraz poszedł do piwnicy i zrobił ten mały pokoik dla Ciebie. Kołderkę i poduszkę uszyła sama mama, a ja i Joasia doglądaliśmy Cię. Teraz Tufi mamy swój dom i będzie nam tu bardzo dobrze, zobaczysz...
- Jak to dobrze, że wreszcie jesteśmy razem- powiedział misiu i objął za szyję swoja Przyjaciółkę.
- Tyle Ci mam do opowiedzenia, ale może jutro. Dziś cieszę się, że Cię znalazłem.
Tufi przytulił się mocno do Almy. Oboje cieszyli się, że w końcu się odnaleźli...

Kiedy do pokoju weszła Joasia zobaczyła jak Jej ukochany piesek śpi razem z pluszowym misiem obok pustego łóżeczka. Uśmiechnęła się tylko i przyniosła kocyk, którym okryła śpiących. Za oknem padał śnieg i zrobiło się naprawdę zimno, ale tym dwóm istotkom zima nie mogła już zrobić żadnej krzywdy.
Zbyt gorące były ich serduszka.

Brak głosów