Śpioch
Czy nie prześpi całej kadencji? Gajowy, stróż żyrandoli kocha spać. Po raz kolejny zdarzyło mu się przysypiać podczas mszy świętej. W ostatnią niedzielę mogliśmy być świadkami modlitwy głowy państwa podczas prezydenckich dożynek w Spale. Również zdarzyło mu się nieco zdrzemnąć podczas uroczystej mszy po zaprzysiężeniu na prezydenta. Oby tylko ten wymarzony przez salon prezydent nie przespał całej kadencji. ŚPIOCH Żył sobie raz chłop na świecie, Mieszkał w smorgońskim powiecie, A zwał się Drzemalski Roch, Największy pod słońcem śpioch. Kto inny sieje i orze, A on się wyspać nie może. Od świtu śpi aż po świat: Po prostu hańba i wstyd. Powiada doń żona: "Rochu, Zagrzałam ci miskę grochu." Roch mlasnął, zasnął i śni Przez nowych czternaście dni. Przychodzi świekra i woła: "Wstań, Rochu, idź do kościoła!" A Roch pierzynę - hyc! I śpi jakby nigdy nic. Przyjechał starosta z miasta, Powiada: "Wstawaj i basta!" Roch na to: "Nie mogę wstać, Bo bardzo chce mi się spać." Aż śmierć się zbliża po trochu. "No, wstawaj - powiada - Rochu, Najwyższy na ciebie czas, Byś wreszcie z barłogu zlazł." Rochowa snadź Rocha kocha, Chce sobą zasłonić Rocha. Dzieciaki za matką w szloch: "Nasz tato, nasz Roch, nasz śpioch!" A chłop uprzejmie śmierć wita: "Wyśpię się wreszcie do syta!" I zasnął na zawsze Roch, Największy pod słońcem śpioch. http://www.pardon.pl/artykul/12512/komorowski_znow_spi_na_mszy_a_jego_zo...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2201 odsłon
Komentarze
:)
20 Września, 2010 - 17:52
Przyjdź że więc śmierci kochana
na Komu-Rocha dziś z rana,
wyściel skurwielem trumienkę,
skróć Polsce trochę choć mękę.
Kryska
20 Września, 2010 - 17:56
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Mocno życzeniowe mam nadzieję.
20 Września, 2010 - 18:08
Skok z Brzechwy do Tuwima.
20 Września, 2010 - 18:24
Poniższa historię również można zastosować do pary ze zdjęć.
Pan Maluśkiewicz i wieloryb
Był sobie pan Maluśkiewicz
Najmniejszy na świecie chyba.
Wszystko już poznał i widział
Z wyjątkiem wieloryba.
Pan Maluśkiewicz był - tyci,
Tyciuśki jak ziarnko kawy,
A oprócz tego podróżnik,
A oprócz tego ciekawy.
Więc nie można się dziwić,
Że ujrzeć chciał wieloryba,
Bo wieloryb jest przeogromny,
Największy w świecie chyba.
Pan Maluśkiewicz wesoły,
Że mu się podróż uśmiecha,
Zrobił sobie z początku
Łódkę z łupinki orzecha.
A żeby miękko mu było,
Dno łódki watą posłał,
Potem z jednej zapałki
Wystrugał cztery wiosła.
Zabrał worek z jedzeniem,
Namiot i wina beczkę,
Rower i różne narzędzia -
Wszystko na tę łódeczkę.
Gramofon, radio, armatę,
Strzelbę, nabojów skrzynkę,
Futro, ubrania, bieliznę -
Wszystko na tę łupinkę.
Bo wszystko było malusie,
Tyriuchne, tyciutymeczkie,
Bo przecież sam Maluśkiewicz
Był tyciuteńkim człowieczkiem.
Wziął łódeczkę pod pachę,
Wsiadł w samolot motyli
I powiedział: - Do Gdyni! -
Po godzinie - już byli.
Zameldował się w porcie
U pana kapitana:
- Czy jest miejsce na morzu?
- Wystarczy, proszę pana! -
Więc się pan Maluśkiewicz
Zaraz puścił na fale.
Płynie sobie i płynie
Coraz dalej i dalej.
Morze ciche, spokojne
I gładziutkie jak szyba,
Ale jakoś nie widać,
Nie widać wieloryba.
Wiosłuje jednym wiosłem,
Dwoma, trzema, czterema...
Już dwa tygodnie płynie,
A wieloryba nie ma.
Wola: - Cip-cip, wielorybku!
Gdzie ty jesteś, rybeńko?
Pokaż mi się choć tylko
Tyciutko, tyciuteńko... -
Już dwa miesiące płynie,
A wieloryba nie ma,
Aż się zmęczył biedaczek
I coraz częściej drzemał.
O, z jaką by się rozkoszą
Na lądzie wreszcie wyspał!
Aż któregoś dnia patrzy,
A przed nim jakaś wyspa.
Wziął łódeczkę pod pachę,
Wszedł na wyspę bezludną -
"Odpocznę - myśli - i wrócę!
Jak go nie ma, to trudno."
Pojeździł sobie po wyspie
Rowerem na wszystkie strony,
Trzy dni był w tej podróży
I wrócił bardzo zmęczony.
Nastawił sobie gramofon,
Popił, potańczył, pośpiewał,
Zabił komara z armaty
I chce spać, bo już ziewał.
Trzeba namiot ustawić,
Zabiera się do dzieła,
Wbija gwoździe do ziemi -
Nagle... wyspa... kichnęła!!!
Kichnęła i tak ryknęła:
- A to znów sprawka czyja?
Jaki to śmiałek gwoździe
W nos wieloryba wbija?!
- Wieloryb?! - (Pan Maluśkiewicz
Tak się na cały głos drze.)
- Nie wieloryb, głuptasie,
Lecz jego lewe nozdrze.
Pod wodą jestem, rozumiesz?
Ciesz się, żeś cało uszedł!
- A wyspa? - Jaka znów wyspa?
To mego nosa koniuszek! -
Zatrząsł się pan Maluśkiewicz!
- Kto mnie tu znowu łechce?
- Nie łechcę, tylko się trzęsę
I już cię widzieć nie chcę! -
Wziął łupinkę pod pachę,
Zaraz do morza się rzucił,
Szybko popłynął do Gdyni
I do Warszawy powrócił.
Teraz, gdy kto go zapyta,
Czy widział już wieloryba,
Nosa do góry zadziera
I odpowiada: - No chyba...
Spioch
21 Września, 2010 - 09:07
Przeciez on nie spi, tylko tak gleboko przezywa. Chociaz mozliwa jest tez inna wersja, ze go po prostu wylaczaja, zeby mu sie swiatopoglad nie zmacil!