Rzecz Wstępna

Obrazek użytkownika Rzeczy Wspólne
Kraj
Wolność obywatelska w Polsce jest zagrożona. Największa, i wciąż rosnąca, liczba podsłuchów w Europie, ograniczanie dostępu do informacji publicznej, opresyjność prawa i urzędów – to smutne prawdy znane każdemu uważniejszemu obserwatorowi polskiej polityki. Jednocześnie prawdy te nie docierają do świadomości masowej publiczności. Budzą zbyt słaby opór, by proces ograniczania wolności zatrzymać. Czy to obywatele nie chcą o nich wiedzieć, czy też uwikłane w polityczne zależności media manipulują przekazem?
 
W tym numerze „Rzeczy Wspólnych” staramy się pokazać oba te zjawiska. Sądzimy też, że po przeszło dwóch dekadach niepodległości należy wyciągnąć wnioski z sytuacji, w której niemal nieustannie słysząc o wolności, mamy jej coraz mniej – pod każdym istotnym względem. Od 1989 roku ideologią dominujących w Polsce elit jest liberalizm, w filozoficznym sensie tego słowa. Dziś, gdy dwa jego główne, dawniej konkurencyjne ośrodki: gdański z premierem Donaldem Tuskiem i warszawski z redaktorem Adamem Michnikiem, połączyły się w ścisłym sojuszu – może już w jednej formacji – erozja swobód obywatelskich jest największa od wielu lat. Czy to nie zaskakujące, jak na panowanie ludzi z wolnością na ustach i sztandarach?
 
Bynajmniej, jeśli przyjrzeć się uważnie ich ideologii – i to nie tylko w lokalnej odmianie. Michael J. Sandel przestrzegł kiedyś, że liberalizm prowadzi do nieliberalnych konsekwencji. Dziś staje się coraz jaśniejsze, że miał rację. Idea wolności oderwana od pojęć dobra i prawdy, ignorująca potrzebę kształcenia samoświadomych obywateli i istnienia silnej, niezależnej wspólnoty politycznej, stopniowo degeneruje się i wyradza we własne przeciwieństwo. Zgodnie z chińskim złorzeczeniem, żyjemy w ciekawych czasach, także dlatego, że przyszło nam proces owej fatalnej metamorfozy obserwować i odczuwać.
 
W polskich warunkach jest to o tyle paradoksalne, że mamy do dyspozycji tradycję intelektualną i polityczną, która unika liberalnych pułapek, zachowując liberalne zalety. Jest nią nasza wersja republikanizmu. Sądzimy, że najwyższa pora, aby sformułować go jako stanowisko zarazem wolnościowe, wspólnotowe oraz państwowe, jak i antyliberalne. Uwspółcześniony republikanizm powinien być alternatywą, a nie korektą.
 
Temu poświęciliśmy działy: „Wolność zagrożona” i – w nawiązaniu do formuły anglosaskich antyliberałów – „Nędza liberalizmu”. Natomiast w bloku „Kryzys Unii czy kapitalizmu?” staramy się dostrzec prawidłowości w chaosie, jaki ogarnął Europę. Nie jest on bez związku z tematem numeru.
Siódmy numer „RW” przygotowaliśmy w poszerzonej formule. Znajdą w nim Państwo film o środowisku wydającej nasz kwartalnik Fundacji Republikańskiej „To nie jest kraj dla młodych ludzi”, wzbogacony dział książkowy i więcej niż zwykle esejów i analiz.
Zapraszamy do lektury – i do oglądania.
 
Bartłomiej Radziejewski, redaktor naczelny
 

 

Brak głosów

Komentarze

Był to dla mnie pierwszy kontakt z pismem. Gratuluję.
Jedyna uwaga - czy warto było zamieszczać omówienie najnowszej książki Andrew Bacevicha?
Czytałem jego poprzednią książkę "The Limits of Power" i widzę, że nowa (sądząc po omówieniu) jest dokładnie o tym samym. Autor - wielki miłośnik pokoju - piętnuje amerykański imperializm i militaryzm, niekończące się wojny rozpętywane przez USA i amerykańską chęć dominacji nad światem.
Jest on profesorem Uniwersytetu w Bostonie i "międzynarodowo uznanym konserwatywnym (!) historykiem".
Tu już powinna nam się zapalić czerwona kontrolka.
Wiemy od Iona Pacupy - zbiegłego gen. KGB, że 100% amerykańskich ruchów pokojowych finansowanych było przez Rosję. Terenem szczególnego zagęszczenia sowieckiej agentury wpływu obok wiodących, lewicowo - liberalnych mediów były uniwersytety.
"The Limits of Power" wydana była w ramach The American Empire Project (inicjatywa mająca na celu "egzaminowanie" pochodzenia amerykańskich tradycji imperialistycznych itd itp). Wystarczy przejrzeć inne pozycje i już jesteśmy w domu - to wszystko koledzy Michnika w rodzaju Noama Chomsky'ego.
Postsowiecka agentura nie zniknęła wraz z końcem zimnej wojny.Przeciwnie - ma się jeszcze lepiej wskutek pojęciowego zamieszania po "upadku komuny".

Vote up!
0
Vote down!
0

Leopold

#221635