Stolik 21

Obrazek użytkownika Shork
Kultura

Każdy z nas ma pomysły na to jak naprawić ten świat, uczynić go znośniejszym i ostatecznie wspaniałym. Jeżeli nie ma i nie szuka, tylko jojczy nad tym co się dzieje, to ma wiecznie zarezerwowane krzesło z napisem "widz".

Ja osobiście nie dość, że nadal poszukuje tej ostatecznej bolączki, po drodze rozglądam się za metodami. Co raz bliżej jestem tezy, że swoje cegiełki na tej ruinie będę układał przy pomocy Kultury i Sztuki.

Niestety obie te panie więzione są przez złego czarodzieja, który łaknącym ich serwuje chłam i skandal. To zjawisko jest wbrew pozorom optymistyczne, udowadnia bowiem, że odbiorcami można sterować, a moim (naszym) zadaniem jest wyrwanie sterującemu z rąk cugli i pogonienie go tam gdzie jego miejsce.

Okazją do zapytania ludzi bezpośrednio dlaczego czytają książki stały się Wrocławskie Promocje Dobrych Książek, w czasie których wyszedłem z szafy i pokazałem swoją cielesność, do tej pory ukrytą za foncikami.

Oczywiście bezczelnie poproszę o ocenę jak bardzo odbiegam od wymyślonego wizerunku, gdyż ponieważ chciałbym sprawdzić czy moje starania aby nie tworzyć fałszywego obrazu w sieci, są skuteczne.

Nasz stolik umiejscowiono w kącie. Pomiędzy książeczkami i zabawkami dla małych dzieci, pokojem zabaw dla tychże i kramikiem z biżuterią. Do tego na zakręcie. Umiejscowienie niefortunne. Z jednej strony kolorowe bajeczki i klocki, z drugiej świecidełka a w środku my.Do tego, do momentu przekierowania reflektorów byliśmy mocno niedoświetleni, co naprawdę nie sprzyjało czytaniu na miejscu.

Wprowadzając w życie moje niedawne wyparcie wstydu ze stosowania metod agresywnych tudzież manipulacji w dobrym celu, stosowałem marketing dość agresywny, aczkolwiek balansujący po właściwej stronie smaku.

Ze strachem oczekuję oceny osób, które na tyle mi zaufały, aby dopuścić mnie do stolika 21. Szczególnie Sosenki.

W skrócie: Po nawiązaniu kontaktu wzrokowego z osobami przechodzącymi mimo, werbalnie zachęcałem do zajrzenia pod okładkę. Częstowałem cukierkami i pierniczkami. Prosiłem o przeczytanie na głos wiersza, lub gdy ktoś się wzbraniał, sam czytałem.

Coryllus swoim tubalnym głosem opowiadał o opisanych przez siebie historiach, tak że zagadnięty nawet jeżeli odchodził z pustymi rękoma, wracał do nas jak zahaczona ryba.

Na długie chwile nasz stolik zamieniał się w klub dyskusyjny, lub kącik czytelniczy, gdyż w myśl zasady "słowo pisane i obiad należy spożywać na siedząco" podsuwaliśmy klientom krzesełka. Właściwie czytelnikom nie klientom. Bo nawet maluchy niesione do kącika zabaw nazywaliśmy czytelnikami.

Wśród zaczepionych, słownie dwie osoby, będące w fazie "reklamuje się wyłącznie byle co" zareagowały natychmiastowym odrzuceniem. Dla mnie wynik rewelacyjny. Niektórzy przemykali pod samą ścianą łypiąc na stolik, próbując ocenić książkę po okładce. Ci zachęcani byli słowami " Zapraszamy nasze książki nie gryzą tylko wciągają" I wiecie co? Działało bardzo często. Nieśmiałym, którzy patrzyli na okładkę przynajmniej dwie sekundy, książka była wręczana do obejrzenia.

Teraz politycznie. Na stoliku mieliśmy "Bestie". Bijąca czerwonym tytułem po oczach okładka przyciągała spojrzenia. Byli tacy co prychali "Paranoja", byli tacy co wiedzieli o treści wszystko z przekazów i sieci. Ale najśmieszniejsi byli ci co "wybrali inaczej". Coryllus wychwytywał takich zwolenników świętego Spokoja i piętnował teatralnym szeptem. Ja jednego chwyciłem prawie za łokieć, bezczelnie drążąc pustą skorupę. Po chwili zaczęło mi go być żal bo gość się tak zacukał, że zaczął się jąkać.

No jak można sobie wybrać swoją wersję historii?!

Ludzie już wybierają większością głosów 50%+1 co jest prawdą a co nią nie jest i nawet nie zdają sobie z tego sprawy.

Z drugiej strony mnóstwo było odwiedzających, dla których książka albo mięso na obiad było wyborem bardzo realnym. Przed swoją miłością do literatury bronili się nie biorąc ze sobą pieniędzy na targi, niektórzy tłumaczyli się, że książki mają już wszędzie, niedługo zapełnią wannę.

Inni żalili się się, że jak umrą nie mają komu przekazać swoich zbiorów. Takim to ja bym i rozdawał, ale z Coryllus jest ode mnie większy i nie pozwolił.

Widzieliście kiedyś jak człowiek czyta? Nie w pokoju, na fotelu, z lampką wina czy kubkiem herbaty. Nie w ciszy czytelni. W gwarze targów, przy brzęczącym radiowęźle, przechodzących bardzo blisko, spieszących się ludziach. Siedzi i czyta.

Dookoła niego pojawia się niemal namacalna aura czegoś nietykalnego, świętego. Jest tylko on i autor połączeni kartką papieru.

Zdarzali się też ludzie wyjątkowo ciekawi, takie żywe woluminy. Doktor chemii i informatyk, który w zakamarkach swojego domu przechowuje z pietyzmem maszynopis wspomnień swojej siostry z obozu. Założyciel teatru Kalambur, dzięki któremu poczuliśmy się jak widzowie na premierze. Kolekcjoner monet. Ojciec z synem, którzy nie bali się zadawać pytań o moje widzenie świata. Założyciel Klubu Lwowskiego, który otoczył nas atmosferą kresową sypiąc jak z rękawa dwuwierszami i anegdotami. Nic tylko słuchać i pisać, i pisać. Pozdrawiam również pana, któremu zaleciłem wyrzucić z domu telewizor i dobierać samemu to co chce oglądać. Z przyjemnością podzieliłem się z nim wiedzą na temat kampanii wrześniowej.

Nasz stolik przyciągał, Coryllus co rusz kusił: "U nas są autorzy! Do tego żywi. Tu jest poeta (machał w moim kierunku) a ja jestem ten drugi." Ludzie śmiali się, podchodzili i rozmawiali.

Na początku próbowaliśmy przyciągnąć czytelników słowem "bloger" ale szybko okazało się, że dla większości ludzi to słowo jest synonimem paplającej w cieci, nieciekawej osoby, która wywnętrza się ze swojej intymności. Sam tak kiedyś myślałem. Dlatego nie chwaliliśmy się tym, a internauci znajdowali nas sami.

Uff tyle na dzisiaj, może pokuszę się jeszcze na analizę, którą dokonywałem dla potrzeb własnych pod nieco innym kątem. Tak proszę państwa nie ma nic za darmo. Nauka droższa pieniędzy.

Jeszcze raz dziękuję Bożence, Małgosi, Sosence, Klesowi i Coryllusowi za wspaniałe towarzystwo i przepraszam ich jeżeli mój żywioł, czyli chaos, naruszył w jakiś sposób ich porządek.

http://www.mediaikultura.org

http://sosenka.salon24.pl

http://panilyzeczka.salon24.pl

http://coryllus.salon24.pl

http://toyah.pl

http://graniaste.pl

Brak głosów

Komentarze

Niektórzy nie mieli pojęcia, że mogą być czytelnikami kiedy usiedli z wrażenia podcięci krzesłem przez Shorka. Ten i ów westchnął, inni dali sobie wyczytać poezję, tak po prostu - w twarz; wielu musiało ustąpić gdy Shork następował.

Vote up!
0
Vote down!
0
#205705