Wiarygodność tuskowego państwa nie warta złamanego szeląga

Oficjalne przekaziory podały, iż ekshumacje śp. Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej są przeprowadzane z uwagi na podejrzenie, że mogło dojść do zamiany zwłok. Zapowiedź tej makabrycznej pomyłki można było usłyszeć już wczoraj w wieczornych Faktach w TVN. Jak dotąd wszystkie media "słusznego" nurtu wręcz brzydziły się jakimikolwiek podejrzeniami, że w sprawie poległych pod Smoleńskiem zrobiono coś nie właściwego. Skąd to nagłe olśnienie?

W zasadzie to nadal nie bardzo wiadomo, co może być medialną wrzutką, a które informacje opisują stan faktyczny. Na polecenie "niezależnej" prokuratury policja odcięła świadków od ekshumacji. Zatem pod osłoną nocy "fachowcy"  Tuska mogli zrobić wiele. Podobnie i przy sekcji zwłok. Z wypowiedzi prokuratora Szeląga wynika, że kłamali w tej sprawie najwyżsi urzędnicy państwa z Donaldem Tuskiem i Ewą Kopacz na czele. Dlaczego zatem od dziś urzędnicy tej szajki mieliby nie kręcić i nie kłamać???

Dlaczego znów sekcje zwłok przeprowadzone zostaną we Wrocławiu??? Przecież o podejrzeniach co do rzetelności przeprowadzanych tam badań było już głośno. Czyżby chodziło o "zaufanych" ludzi, którzy nie napiszą nic co by miało zaszkodzić władzy? Nie wierzę w ani jedno słowo urzędników tuskowego państwa, które nie jest poparte dowodami. Nie mam podstaw aby w czymkolwiek ufać osobiście premierowi mojego państwa czy też ludziom od niego zależnym.

Ta władza pozbawiona jest kontroli ze strony swego suwerena, czyli społeczeństwa polskiego. Część tego społeczeństwa zrzekła się swego prawa do kontroli władzy dobrowolnie a może nawet z ulgą i radością dla "świętego spokoju". Oni też zrzekli się tym samym swego obywatelstwa. Pozostali trwają w uporze na drodze do poznania prawdy. Niezależnie od przyjętej postawy wszyscy zapłacimy rachunek za poczynania Tuska i jego ferajny. To trzeba przypominać, zwłaszcza tym, którzy wybrali "święty spokój".