Ogólna atmosfera… (za i przeciw TEJ Polsce)

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

Jak wiadomo, za czasów TAMTEJ RP, zwanej „czwartą” jak już nie dało się udowodnić czy choćby zasugerować żadnego „osobistego wkładu” któregoś z przedstawicieli tamtej władzy w jakimś wstydliwym epizodzie sprokurowanym przez szeroko rozumiana struktury państwowe czy też „wiadome” środowiska polityczne (tu akurat zawsze działo się w sposób bardzo spersonalizowany ale zawsze lepiej mówić o „wiadomych siłach” niż jakimś konkretnym panu Pipsztyckim), winę przypisywano „ogólnej atmosferze”.

To bardzo ciekawe i przydatne narzędzie. Bo stawiam dolary przeciw orzechom, że nie ma żadnej strasznej zbrodni i wstydliwej rzeczy, której nie dałoby się nim wmontować w polityczną debatę… znaczy, wojnę.

Jego użyteczność i wszechstronność jest jednak obosieczna. Prawie jak broni jądrowej w latach zimnej wojny. Tylko to „prawie” czyni wielką różnicę. Tam bowiem wiadomo było, że użycie groziło bezwzględnie końcem świata. Tu nie grozi i na uświadomieniu sobie tego kończy  się wyobraźnia potencjalnych użytkowników.

Dziś mamy pokaz tego jak bokiem wychodzi bezrefleksyjne wykorzystywanie „ogólnej atmosfery” do sekowania ludzi poprzedniej władzy. Gdyby nie to, bylibyśmy pewnie bardziej cywilizowaną częścią świata, w której wykazanie, ze ktoś nie miał z czymś nic wspólnego kończyłoby wszelkie nieprzyjemne dywagacje. Tyle, że poprzednio ustalono, iż w stosunku do pewnych ludzi cywilizowane reguły nie obowiązują.

Ci, co tak wygodną interpretację reguł obowiązujących w relacjach międzyludzkich z tymi, których nie lubią przyjęli, nie wzięli pod uwagę jednego. Tego mianowicie, że tę ich interpretację kiedyś będzie można zinterpretować rozszerzająco. I wykorzystać nie tylko przeciwko tym, którzy na to zasłużyli i na których to wymyślono.

To, co wyżej, przyszło mi do głowy, gdy słuchałem jak panowie Halicki i Nałęcz starali się u Stokrotki Mojej Ulubionej wywinąć się z odpowiedzialności za postępowanie w stosunku do kibiców i zdarzenie z „AntyKomor.pl”. halicki zaczął patetycznie ale tak przewidywalnie, ze z miejsca „patetycznie” zniwelował do „łopatologicznie”.

- Staję po stronie młodego człowieka (admin „AntyKomora” – uwaga moja) ale jeśli Zbigniew Ziobro, który przecież…!!! – wykrzyknął ale… nie zadziałało. Więc jemu i prezydenckiemu ministrowi nie pozostało nic innego, jak tłumaczyć, ze przecież nikt, ani Premier, ani prezydent, ani nawet jego podręczni najbliżsi nie wisieli na telefonach obligując odpowiednich policmajstrów do wspomnianych interwencji. I wtedy właśnie…!

- Może i nie bezpośrednio ale be zwątpienia stoi a tym taka OGÓLNA ATMOSFERA. – odpowiedział ktoś i nie wiem czy nie był to nawet Marek Siwiec.

Wiem, i z tego cytatu z Halickiego to widać, że będzie się próbowało wmówić, że atmosferę zepsuł jednak Ziobro ale przecież jeśli nawet, było dość sporo czasu by przewietrzyć. A tu jakoś tak odwrotnie. Ta duchota, na którą się wszyscy, z panem Mazowieckim na czele kiedyś tak uskarżali, zdaje się wręcz tężeć. Choć tym razem Ziobro nie ma przecież wiele do powiedzenia. A i to, ze przecież nie dusi jakoś specjalnie pana Mazowieckiego tylko jakichś anonimowych chłopaków z prowincji.

Ponoć użyteczność układów ocenia się (może nie przede wszystkim ale jednak też) poprzez ich zdolność do uczenia się. W tym na popełnianych przez siebie błędach. Sądząc z ostatniego okresu ten, który znalazł się u władzy na wiedze i doświadczenie jest jakoś szczególnie odporny.

A ta „ogólna atmosfera” aż się prosi by z niej żartować, żartować, żartować… Choć czasem kosztuje to więcej niż się można spodziewać. Szczególnie gdym się wie jak bardzo demokratyczni goście nami rządzą. Ci, o których jeden z nich powiedział, gdy miał uzasadnić czemu to ich ma się wybrać, że są, „ogólnie fajniejsi i przystojniejsi”. Ta ich fajność, w niektórych sytuacjach wyraża się dzisiaj tym, ze w „ogólnej atmosferze” jakoś tak pewnie sam z siebie wciela się w życie ten dowcip o esbeku, który służbowo najlepiej wiedział, „który rząd jest do dupy”. Z tym, że dzisiaj „młodsi koledzy” tamtych funkcjonariuszy są tacy bardziej lotni i nie tylko wiedzą którzy rząd ale wręcz który organ. Rzecz jasna konstytucyjny…

Brak głosów