Piknik kontra ultras
Społeczność stadionowa może być miniaturą społeczeństwa…
Domowy mecz Wisły z APOEL-em o Ligę Mistrzów, Wisła napiera, ale piłka jakoś nie chce wpaść do bramki. W końcu dobra piłka ze środka pola na skrzydło do Małeckiego, ten szybkim zwodem kładzie na ziemi rywala i lewą nogą strzela potężnie pod poprzeczkę nie dając żadnych szans bramkarzowi! Publiczność wpada w euforię i obecnemu na meczu selekcjonerowi gromkie okrzyki wypominają niepowoływanie Patryka do kadry…
Następny mecz przy R22, ostatnia sobota. Rozbici Wiślacy snują się po boisku, we wtorek przegrali jeden z ważniejszych meczów ostatnich lat, rewanż z Cypryjczykami. Nie będzie Ligi Mistrzów, po raz siódmy. Brak umiejętności? Pech, bo przegrać kolejną szansę w ostatnich 3 minutach dwumeczu…? Zostawmy dywagacje czysto piłkarskie. Wisła przegrywa mecz w słabym stylu, piłkarzy żegnają gwizdy. Małeckiego także, gdy był zmieniany i schodził z murawy. Dodajmy, że autorstwa „pikników”.
W pomeczowym wywiadzie Mały wypowiada niezwykle kontrowersyjne słowa, wszystkim piknikom gwiżdżącym na drużynę każe iść na drugą stronę Błoń. Największa obraza dla kibica Wisły. Mały twierdzi, że wolałby grać przy 5 tysiącach fanatyków, niż stadionie pełnym pikników zajadających się kiełbasą.
Przez media i szczególnie forum Wisły przetoczyła się fala krytyki wobec Małeckiego. Że jest młokosem, który ma problemy z myśleniem. Że jest cieniutkim zawodnikiem. Że psychiatra pilnie potrzebny. Że to z biletów pikników płaci mu się horrendalną, niezasłużoną pensję. A że skoro piknik idzie do kina czy teatru i wymaga dobrego filmu czy spektaklu, to idąc na mecz ma prawo do takich samych wymagań. Że na mecz chodzi się dla samej piłki, a nie dla oprawy meczowej.
Czy aby na pewno?! Czy mecz to na pewno film albo przedstawienie, czy też coś więcej?! Czy płacąc 50 złotych za bilet mam prawo oczekiwać strzelenia 3 goli w kwadrans? Czy jedząc cały mecz kiełbasę i jedynie łaskawie wstając na hymn klubu mam prawo gwizdać na piłkarzy, bo nie zaspokoili moich ambicji?
Ja aż tak radykalny jak Mały nie jestem, wiem, że piłka powinna być dla szerokiej publiki no i jeżeli chcemy gonić piłkarski pociąg uciekający nam przez ostatnie 20 lat, to bez wpływów z dnia meczowego się nie uda, bo sukces w piłce coraz bardziej zależy od pieniędzy.
Ale też czymże byłby mecz bez dopingu? Właśnie kolejnym teatrem, a chyba nie o to chodzi, szalenie ważnym elementem są tu emocje i zaangażowanie, nie bez kozery mówi się, że kibice są dwunastym zawodnikiem drużyny. Każdy zawodnik marzy o grze w wielkich meczach przy wielotysięcznej publiczności, to dla ambitnych zawodników motywacja porównywalna z pieniędzmi. Tym nasze kluby zaczynają kusić czołowych zawodników lig Europy Wschodniej i Bałkanów, gdzie na mecze przychodzi garstka ludzi.
Uważam, że stadiony są na tyle duże, by wszyscy znaleźli swoje miejsce. Ale też każdy powinien wiedzieć, że piłka to nie teatr i tu panują inne zasady. Piłka to wręcz religia…
Nie żebym znęcał się jakoś specjalnie nad piknikami, ale… często robią zupełnie odwrotnie niż trzeba. Gdy był protest w związku z zamykaniem stadionów, na R22 nagle sobie przypomnieli, że potrzeba dopingować i raz na jakiś czas dawali popis, raz na kilka minut intonując przyśpiewkę. W późniejszych dyskusjach argumentowali to tym, że nie będą się identyfikować z „bandytami z Warszawy i Poznania”. Czy nam w proteście chodziło o obronę jakiś bandytów?!
Sportowcy nie powinni przejmować się pomyjami wylewanymi na nich na forach internetowych, niektórzy gdzieś muszą sobie ulżyć i internet jest najlepszym miejscem ku temu. Ale żeby w takim momencie jeszcze bardziej dołować własną drużynę w swojej twierdzy?
Jakże nasze społeczeństwo jest pełne takich pikników. Żyć bez większych idei i emocji, byle kiełbasa była. Pieniądz rządzi, a klient zawsze nasz pan, mimo że w pewnych wypadkach są sprawy ważniejsze. Patrzeć jak na szaleńców na tych, którzy widzą coś więcej i w coś wierzą. Wymagać cudów, mimo że się samemu nie angażuje. Być najmądrzejszym, mimo że się nawet ćwierci prawdy nie zna…
Wierzę z całego serca, że tak jak stadiony nie zostaną teatrami, tak nasz kraj nie zostanie tylko ziemią historycznie należącą do ludu polskojęzycznego. Że kibice nie zostaną pozbawieni emocji, tak jak Polacy tożsamości narodowej i języka. Że piłka nożna pozostanie czymś więcej, niż tylko 22 facetami na boisku ganiającymi za kawałkiem skóry, tak jak Polacy pozostaną kimś więcej, niż zunifikowanymi, taśmowymi, bezpaństwowymi Europejczykami bez swoich narodowo- chrześcijańskich korzeni.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1920 odsłon
Komentarze
Re: Piknik kontra ultras
30 Sierpnia, 2011 - 07:53
Z nabożnego traktowania piłki nożnej wyleczyłem się jakiś czas temu.
Piłka nożna to nie "coś więcej", ale zwykły biznes. Ostatnio jeden z obiecujących hiszpańskich piłkarzy zakończył karierę, zrezygnował z kasy i oświadczył, że piłka odciąga ludzi od rzeczywistych problemów. I taka jest prawda.
To chyba Camus powiedział, że piłka to "najważniejsza z nie najważniejszych rzeczy w życiu".
W latach siedemdziesiątych podpisałbym się pod tym stwierdzeniem, teraz nie mam powodów, by zawracać sobie głowę biegającymi biznesmenami.
__________________________________
Czas na kontrrewolucję w edukacji!
http://edukacja-klasyczna.pl
__________________________________ Czas na kontrrewolucję w edukacji! ]]>http://edukacja-klasyczna.pl]]>
Re: Re: Piknik kontra ultras
30 Sierpnia, 2011 - 10:46
Ok, każdy ma prawo patrzeć na to jak chce. Czy piłka odciąga ludzi od rzeczyhwistych problemów? Dyskutowałbym nad tym, ultrasi są jedną jedną z lepiej zorganizowanych społeczności i wykorzystują to nie tylko do dopingu na stadionie, ale też pomocy dzieciom i kombatantom, czczeniu bohaterów walki o niepodległość.
Piłka nożna idzie po prostu trendem wydeptanym przez współczesny świat- żeby było na bogato, a bez większego wysiłku, nie mniej jednak dla mnie dalej ma swoją niezwykle ważną wartość.
--------
"Zjednoczeni ludzie potrafią obalić każdy system..."
"Zjednoczeni ludzie potrafią obalić każdy system..."
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart