Władysława Bartoszewskiego przypadki

Obrazek użytkownika lesiu
Kraj

Władysława Bartoszewskiego przypadki

W naszym państwie panuje szczególny rodzaj demokracji, w którym społeczeństwo dzieli się na równych i równiejszych, a do grona tych ostatnich zalicza się tzw. salon III RP, którego członkowie podlegają niby takiemu samemu prawu jak każdy Polak, ale jakby zupełnie innemu. Każdy z nas za posługiwanie się w sposób bezprawny stopniami naukowymi czy tytułem profesorskim musiałby liczyć się z karą, ale nie pan Władysław Bartoszewski – doradca premiera Donalda Tuska. Faktem bezprawnego używania tytułu profesorskiego i stopni naukowych w odniesieniu do osoby Bartoszewskiego oburzył się – i słusznie – pewien lekarz polskiego pochodzenia mieszkający w Niemczech i zażądał zaprzestania takich praktyk. Jednak po dziś dzień ani pan profesor nie poczuwa się do tego, aby przeprosić za świadome wprowadzanie w błąd, ani media kreujące się na strażników prawdy nie wytaczają dział przeciwko takiemu zachowaniu Władysława Bartoszewskiego, a mało tego z premedytacją i niezwykłym uporem wciąż piszą przed nazwiskiem doradcy premiera tytuł profesorski. Nie znam się na prawie na tyle, aby stwierdzić, co grozi przeciętnemu Iksińskiemu za bezprawne posługiwanie się tytułami i stopniami naukowymi, ale zapewne jest to w naszym państwie karane.

Niestety panu Bartoszewskiemu na sucho uchodzi wiele więcej. Nie tak dawno przecież nazwał publicznie swoich przeciwników politycznych i popierających ich Polaków „bydłem”, polskie władze – a dokładniej MSZ - „dyplomatołkami”. Przykładów można by mnożyć. Jednak niekiedy pan Bartoszewski popada w skrajną śmieszność, czego przykładem może być jego komentarz do zachowania stoczniowców i ludzi obecnych na obchodach rocznic Sierpnia'80 i Sierpnia'88, którzy to wygwizdali marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, marszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego i premiera Tuska.

„Jedna partia, jedno kierownictwo, jedna dyrektywa, "podnieś rękę, to ja wyję"; a o co wyjesz, wyjcu? (...) Uważam za szczególnie niegodziwe traktowanie człowieka, który się przyczynił do strajku w Stoczni Gdańskiej. (...) Bardzo mnie to boli. Znam go od chłopca zaangażowanego do głębi dla tej samej sprawy do dziś. W tym roku zorganizowane, przywiezione autobusami grupy robiły awantury na katolickim cmentarzu, wobec poległych ludzi i ich rodzin. To było ohydne. Czy może mnie wobec tego zdziwić buczenie w Gdańsku? To jest objaw tej samej bolszewizacji w myśleniu”.

To tylko fragmenty wypowiedzi Bartoszewskiego. Ta wypowiedź świadczy o tym, że pan Bartoszewski powoli zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. Każdy protest czy pogarda narodu, a przynajmniej sporej jego części wobec rządu oraz dezaprobata wobec jego marnej polityki uchodzi w oczach „profesora” za przejaw bolszewizacji – a czemuż to nie faszyzacji ? W przekonaniu pełnomocnika premiera ds. dialogu międzynarodowego każdy przejaw frustracji społecznej w stosunku do pogarszającej się sytuacji społecznej i gospodarczej jest inspirowany przez określoną siłę polityczną, a dokładniej przez opozycję. Jakoś pan Bartoszewski nie dopuszcza do siebie myśli, że Polacy mają już dość nachalnej i bezczelnej propagandy, niedotrzymywania obietnic przedwyborczych i ciągłego PR zastępującego rządzenie. Zebrani na uroczystościach ludzie wygwizdując przedstawicieli rządu i parlamentu dali wyraz swojemu niezadowoleniu z tego, że ci politycy, którzy wciąż podkreślają swoje solidarnościowe korzenie tak daleko odeszli od solidarnościowych ideałów porzucając obronę robotników i potrzebujących na rzecz wygodnych stołków. Ludziom najzwyczajniej w świecie łuski spadają z oczu i coraz więcej osób dostrzega prawdę, a ta nie jest tak różowa jak sondaże i rządowy PR.

I jeszcze jedno. „Profesor” Bartoszewski wydzierał się wniebogłosy twierdząc, że lepsi od tych, którzy wygwizdali polityków PO na cmentarzu byli nawet bojówkarze komunistyczni. Według niego takie zachowanie jest oznaką bolszewizacji PiS -u. Wrzeszcząc do mikrofonu pan „profesor” pytał retorycznie „A o co wyjesz wyjcu ?”. Skoro Bartoszewski nie wie to z chęcią go olśnię. Wyjec wyje widząc totalną obłudę jaką serwują nam elity polityczne, które w sposób cyniczny korzystają z każdej możliwej okazji, aby ostentacyjnie demonstrować swój rzekomy patriotyzm poprzez m.in. Składanie kwiatów na grobach pomordowanych i poległych w walkach polskich żołnierzy i powstańców. A przecież ci żołnierze i wielu polskich patriotów oddało swoje życie w obronie tej naszej polskiej ziemi, w obronie naszych granic, suwerenności i niepodległości. A te elity, które dziś śmią składać kwiaty lekką ręką godzą się na zniesienie granic oraz utratę suwerenności w imię integracji europejskiej. Sprzeniewierzają się oni ofierze milionów Polaków poległych w obronie Ojczyzny. I właśnie widząc tą obłudę wyjec wyje. Jednak wyje również z powodu braku rozliczenia komunistycznych zbrodniarzy, z walki z lustracją, braku dekomunizacji i deubekizacji. Wyje z powodu biedy i obłudy rządzących, z powodu niedotrzymywanych obietnic, przymykania oczu na korupcję, panujących układów, które mają się całkiem dobrze. To są powody dla których wyjec wyje. Jeśli te powody pan „profesor” uważa za nic nie znaczące i w swojej wyobraźni widzi jakąś bolszewizację to tylko należy mu współczuć.

Odnośnie zarzutu o rzekomą bolszewizację PiS -u, która ma się objawiać systemem wodzowskim, kultem wodza i wiernym poddaństwem działaczy należy również przypomnieć panu Bartoszewskiemu, że to w PO panują iście bolszewickie metody, kult Donalda Tuska, a najmniejsze przejawy krytyki wewnątrzpartyjnej są natychmiast tłamszone. W dodatku również usłużne media przyczyniają się do pogłębiania tego procesu bolszewizacji PO prowadząc nachalną propagandę rządową zamiast rzeczowej informacji i krytyki. Niczym za ciemnych czasów bolszewickich możemy więc śledzić w kolorowych brukowcach doniesienie o wspaniałym stanie zdrowia i samopoczuciu premiera, o jego zdrowym trybie życia, o zaręczynach i ślubie jego córki. Czytamy o tym jak to premier otwiera nowe boisko, kolejny kilka metrów autostrady, jak córka premiera sympatycznie obsługuje klientów w sklepie, gdzie pan premier z małżonką odbywa randki i w jak sympatycznej atmosferze. Dodać do tego jeszcze sondaże popularności rządu i premiera, które wciąż biją rekordy, mimo że rząd jest totalnie nieudolny, a otrzymamy prawdziwy obraz bolszewizacji. Panu „profesorowi” Bartoszewskiemu należy więc przede wszystkim życzyć, aby przejrzał na oczy i porzucił choć na chwilę nienawiść do przeciwników politycznych i ideologicznych na rzecz obiektywizmu, a wszystkim tym, którzy przy każdej możliwej okazji wygwizdują polityków rządzącej koalicji życzę wytrwałości i odporności na wszelkie ataki.

Brak głosów