WRRRR!!!

Obrazek użytkownika Nicpon
Blog

Czas by doświadczony basior nauczył swojego następcę trudnej sztuki polowania- ciepły głos pani z telewizji przekłada na ludzki język to co sfilmowali chłopcy z National Geografic- Właśnie zwietrzył ofiarę. To stado saren pasących się nieopodal wodopoju. Wybór pada na najsłabszą sztukę w stadzie. Wilki okrążają zdobycz i szykują się do ataku…

Czy stary wilk, wzorem ludzkiego ojca tłumaczył coś swojemu niedoświadczonemu potomkowi? Czy powiedział coś w sensie- No dobra, gdzieś tam, za tymi krzakami są sarny. Ja ide od lewej, ty je zachodzisz od prawej i atakujemy najsłabszą sztukę?
Nic z tych rzeczy.
Na filmie dwa wilki truchtają sobie luzacko przez las. Starszy i znacznie większy trochę z przodu, ten mniejszy trochę z tyłu. Swobodny krok, łapy poruszają się miękko muskając wręcz leśną ściółkę. W pewnej chwili starszy przyspiesza, wydaje z siebie ciche WRRR i ciągle przyspieszając odbija łagodnym łukiem w lewo. Młodszy, w zupełniej ciszy, wykonuje czynności będące lustrzanym odbiciem ruchów starego. Już po chwili obaj łowcy zamieniają się w mknące przez las szare smugi.
Wypadają na polankę z dwóch stron, sarny zrywają się do ucieczki. Wilki dopadają jedna z nich. W niczym nie wygląda ona na najsłabszą, chora i trzymającą się z boku. Zwyczajnie- znajduje się dokładnie w miejscu przecięcia się dwóch precyzyjnych trajektorii, po których poruszają się wilki.
WRRRR!
***
Budzę się pod maszynką, która robi PING. Nie wymiotuję, nie rzężę, nie lecą mi z nosa żadne gluty. Jako doświadczony balangowicz jestem ulubieńcem anestezjologów i narkozę przyjmuję jak słodkiego cukierka.
Czuję lekkie ćmienie bólu w kręgosłupie, w miejscu, które mi dopiero co rozpłatano i zszyto. Poruszam po kolei jedną nogą, drugą. Wszystkimi trzema kończynami dolnymi. Gra! Nic nie spieprzyli.
Patrzę w lewo. Na wprost moich oczu widzę wypiętą dupeczkę pielęgniarki pochylającej się nad podobnym do mnie „nieszczęśnikiem” leżącym obok. Pośladki pielęgniarki cudownie odciskają się w białej tkaninie obcisłego fartuszka lekko tylko opięte dosyć skąpymi, koronkowymi majtaskami. Wyciagam rękę, żeby uszczypnąć tę śliczną dupeczkę.
Czy zastanawiam się nad tym? Czy kombinuję, co odpowiedzieć oburzonej kobiecie po tym, jak już ją w tę brzoskwinkę uszczypnę?
A skąd.
To się dzieje samo. Widzę i ręka automatycznie wyciąga się w kierunku tego co widzę.
W 2/3 ruchu szarpnięcie. To całe to plastykowe badziewie, rurki i jakies tam nowoczesne szmery bajery, które mam wpięte w rękę. Ręka opada.
Zrezygnowana.
Pielęgniarka odwraca się do mnie. Kładzie mi dłoń na czole, patrzy uważnie w oczy i na maszynke nad moją głową.
- Obudził się pan, wszystko w porządku- uśmiecha się łagodnie.
Wszystko w porządku?
Jasne!
WRRRR!!!
Brak głosów