Tusk mocno na tarczy
Premier Tusk wspólnie z ministrem Sikorskim zgodzili się na instalację tarczy antyrakietowej w Polsce. Oznacza to, że wysiłki wywiadu rosyjskiego i licznej grupy agentów wpływu spełzły na niczym. Zauważmy, ze jeszcze miesiąc temu lewicowi dziennikarze powoływali się na sondaże opinii publicznej, w których większość Polaków opowiadała się przeciw tarczy. Miało być to usprawiedliwieniem dla odrzucenia oferty amerykańskiej. Poza tym, tarcza miała pogorszyć bezpieczeństwo Polski i narazić nas na huraganowy atak rosyjskich rakiet balistycznych.
Te oczywiste dyrdymały oficjalna propaganda tłoczyła do głów naszych rodaków w sposób bardzo konsekwentny. Stąd zapewne duża niechęć części społeczeństwa do projektu bliskiej współpracy z Amerykanami. Dziś jednak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, poglądy Polaków uległy gwałtownej zmianie. Mamy nowy sondaż, który pokazuje, że większość z nas popiera instalację tarczy antyrakietowej w Polsce. „Blisko 60 procent Polaków popiera instalację tarczy antyrakietowej - wynika z najnowszego sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej". Ponad połowa ankietowanych zgadza się także na stacjonowanie w naszym kraju amerykańskich wojsk."
Oficjalnie, zmiana stanowiska opinii publicznej ma wynikać z agresji Rosji na Gruzję. „Zdaniem prof. Ireneusza Krzemińskiego, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, Polacy wyraźnie opowiedzieli się za instalacją tarczy na skutek obaw wiążących się z rozwojem konfliktu w Gruzji. Opinię tą potwierdza sondaż - aż 77 proc. badanych nie ma wątpliwości, że tarcza pogorszy nasze stosunki z Moskwą. Jednocześnie 43 proc. wierzy, że decyzja o instalacji wzmocni pozycję Polski na arenie międzynarodowej." Tego typu wytłumaczenie jest skrajnie naiwne i nie wytrzymuje krytyki. Skoro Polacy nie chcieli tarczy, bo bali się wschodniego niedźwiedzia, to dlaczego chcą teraz tego niedźwiedzia rozwścieczyć w sytuacji kiedy ruszył na żer i pokazał na co go stać. Skoro wcześniej Donald Tusk był chwalony za głupawe, sztuczne uśmiechy na Kremlu, dzięki czemu podobno kilka polskich rzeźni mogło wysłać trochę wieprzowiny za Ural, dlaczego teraz opinii publicznej ma się podobać takie „walnięcie na odlew" w Rosję. Skoro wcześniej tak bardzo chcieliśmy przypodobać się Moskalom, dlaczego dziś, pomimo dominującego przekonania o pogorszeniu stosunków z tym państwem (77% badanych), popieramy tego typu „zaczepne" działania. Logiki i sensu w tym brak. Zresztą osoba „eksperta" Krzemińskiego, który znany jest z nonsensownych lewackich poglądów, bynajmniej nie dodaje wiarygodności tej karkołomnej teorii.
Co zatem się stało? Pojawiają się tu dwie odpowiedzi. Pierwsza, bardziej optymistyczna, wskazuje na rzeczywistą zmianę preferencji Polaków. Oznaczałoby to zwycięstwo polityki PiS i Lecha Kaczyńskiego. To przecież oni mówili od zawsze, że umizgi wobec Rosji nie mają sensu, bo jest to kraj ofensywny i jedynym sensownym rozwiązaniem jest bliski sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Agresja na Gruzje była swoistym „sprawdzam" i Polacy mogli się przekonać - na szczęścia nie na własnej skórze - do czego zdolni są spadkobiercy Związku Sowieckiego.
Tutaj jednak pojawia się odpowiedź druga, mniej optymistyczna, ale niestety, bardziej realistyczna. Bardzo możliwe, że społeczeństwo tej całej sytuacji międzynarodowej po prostu nie rozumie, a sondaż był zmanipulowany. Świadczy o tym wielkość próby (500 osób) i wewnętrznie sprzeczne wyniki, o których pisałem wcześniej (poparcie dla działań, które zaogniają stosunki z Rosją). Publikacja tego sondażu jest zatem tylko próbą „sprzedania" ogłupionemu społeczeństwu bardzo kontrowersyjnej decyzji Tuska i jego dworu. Po raz setny media starają się stworzyć zasłonę medialną dla poczynań niesuwerennego rządu III RP. Nie jest to przecież żadnym zaskoczeniem.
I tuta pojawia się duże „ALE". Skoro rosyjska agentura poparła w kampanii wyborczej Tuska, dlaczego teraz chwali go za uleganie Amerykanom. Fakt, że sondaż zamieściła Rzeczpospolita, nie ma tu znaczenia, bo nawet w tej poczciwej gazecie mamy dużo ludzi „pełolubnych", a Semka i Wildstein nie kontrolują jej całej politycznej linii. Jest prawdopodobne, że media wybrały poparcie dla partii, która jest dla nich „mniejszym złem". Przecież PiS, ze swoją jasną retoryką i działaniem antymoskiewskim jest dużo groźniejszym przeciwnikiem dla Putina, niż słaby, zapatrzony w sondaże premier. Poza tym, do wyobraźni dziennikarzy przemawia wciąż realna groźba przeprowadzenia lustracji, którą blokuje szemrany układ PO-PSL. Myliłby się jednak ktoś, kto twierdzi, że nic się nie stało i paranoja „polityki miłości" będzie wciąż trwać w niezmienionej formie. Tusk po raz pierwszy rozczarował swoich politycznych sponsorów i prędzej czy później poniesie tego konsekwencje.
Bezpośrednim efektem poparcia dla tarczy będzie odejście od PO kilku procent lewackiego elektoratu. Ci ludzie, którzy powoli zauważają, że „PO to to samo, co PiS", przejdą na stronę SLD. W ostatnich dniach mieliśmy już realny, nie tylko PR-owski, spór o strategiczne kierunki polityki. Tusk musiał podjąć jakąś decyzję, co musiało wywołać kontrowersje i niechęć części wyborców. A spadek wyników PO w sondażach musi wywołać duże zaniepokojenie w szeregach partii rządzącej.
To jednak nie wszystko. Rosyjscy agenci wpływu mogą dostać nowe wytyczne. Skoro haki obyczajowe nie wystarczą do sterowania działaniem Sikorskiego, mogą zostać użyte silniejsze argumenty. Nie zdziwiłbym się, gdyby ton części mediów w stosunku do ekipy Tuska zaczął się zmieniać. Jest możliwe, że zostaną poczynione próby skrócenia smyczy, na której prowadzony jest rząd. Nie wiemy dokładnie jaki będzie scenariusz najbliższych miesięcy. Jedno jest pewne: będziemy świadkami jeszcze bardzo wielu niespodzianek.
http://www.tvn24.pl/12690,1561510,0,1,cieszymy-sie-z-tarczy-i-wojsk-usa,wiadomosc.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 895 odsłon