Chcemy rozliczenia Julii Pitery
Lada moment minie rok od wygranych wyborów, a wielu ministrów nie ma się czym pochwalić. Można wskazać przynajmniej po kilku polityków z obu koalicyjnych klubów, którzy dużo mówili przed wyborami, a po objęciu władzy zamilkli na cały rok.
Trudno jednak mówić o milczeniu pani minister do walki z korupcją, która praktycznie co kilka miesięcy tropiła nową aferę, a jej obecność w mediach w pewnym okresie stała się wręcz przesadna. Mowa tu oczywiście o Julii Piterze.
Pani Julia ma za zadanie tropić i zwalczać korupcję. Przez rok zajmowała się przynajmniej kilkoma głośnymi sprawami, spośród których warto wspomnieć o raporcie na CBA, które wedle pani Pitery działało niezgodnie z prawem, a jej szef, winien być odwołany. Była to najważniejsza sprawa za jaką pani Pitera się zabrała, co obiecywała jeszcze przed wyborami. Jednak pomimo mijających miesięcy jedyne co słyszeliśmy, to zapewnienia, że raport jest. Do dziś nikt poza premierem go nie widział. A miał to być dokument jawny, który jasno wskaże kto i jak zawinił. Okazało się jednak, że to nie jest raport, a jedynie notatka służbowa, z klauzulą "tajne", aby nikt jej nie mógł zobaczyć. Tym samym do dziś brakuje dowodów, aby usunąć ze stanowiska obecnego szefa CBA, którego zastąpić chciała sama Julia Pitera.
A kilka dni temu w mediach pojawiły się rzekome przecieki z tego raportu, za co pani minister odgrażała się sądem. Ile w tym prawdy nie wie nikt, ale jeśli wierzyć w te przecieki, to wiemy, że pani Pitera opracowywała swój raport w oparciu o przekazy medialne, zatem źródła niezwykle rzetelne. Aż przypomina mi się sytuacja, gdy w jednej z poważnych gazet napisano kiedyś, że przez Wisłę do jej ujścia kieruje się wieloryb. Fakt faktem, był to 1 kwietnia, ale data jest mało istotnym szczegółem w tym momencie, zwłaszcza, że spora część moich znajomych informację potraktowała poważnie.
Kolejnym ważnym działaniem pani minister było przyjrzenie się oraz sporządzenie stosownego raportu dotyczącego wydawania przez ministrów i senatorów z czasów rządu PiS pieniędzy ze służbowych kart kredytowych. Warto przypomnieć wynik tego śledztwa, które skończyło się najdelikatniej rzecz ujmując kompromitacją pani Julii. Mianowicie starano się nam wcisnąć, że przestępstwem jest zapłacenie kartą za zakup 2 kaw i dorsza za 8,16 zł. Raport ten pojawił się na jakiś miesiąc przed podliczeniem wydatków obecnego rządu, które po roku okazały się znacznie wyższe, niż wydatki ministrów PiSu po okresie dwóch lat. I to jeszcze nie wszystko. W raporcie pani Pitery zabrakło rozliczenia wydatków ówczesnego ministra Obrony Narodowej, Radosława Sikorskiego, który obecnie piastuje stanowisko ministra Spraw Zagranicznych w rządzie Tuska. Podobno jego wydatki były znacznie powyżej przeciętnej i pani minister postanowiła to pominąć, ale czy to jest prawda, tego już nie wiemy.
Warto byłoby również przypomnieć, że pani Pitera miała zbadać i porównać wydatki poprzedniego rządu i rządu obecnego, ale nie wiadomo dlaczego... "Odechciało się jej", jak sama to określiła podczas jednego z wywiadów.
Trzecią dosyć istotną w moim mniemaniu sprawą dotyczącą pani minister są jej wydatki na służbowe podróże po Polsce. Pani Julia rzekomo przemierza kraj wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu korupcji, a nie wykluczone, że podejrzane interesy dzieją się pod jej nosem. Ilość kilometrów jaki pani Julia pokonała podczas swoich podróży nijak nie może zgodzić się z ceną za paliwo, która jest dwukrotnie wyższa. Tak więc albo pani Pitera ma strasznie paliwożerny samochód, albo rząd grubo przepłaca za benzynę.
Ostatnie oskarżenia pani Pitery pod adresem koalicjanta dotknęły ich na tyle, że szef klubu parlamentarnego PSL żąda rozliczenia pani minister z jej rocznej działalności. Zwłaszcza, że na swoją obronę pan Kłopotek przyniósł stosowne dokumenty, a pani Pitera porusza się nadal w sferze słownych oskarżeń. Kłopotek domaga się przeprosin, a Pitera twardo brnie w swoje.
Może warto byłoby przeprowadzić sondaż, aby poznać i opinię publiczną na temat pracy i ewentualnej konieczności rozliczenia się z niej pani Pitery? Przecież sondaże w obecnym gabinecie są brane pod uwagę, nawet mają większe znaczenie, niż oceny ekspertów. Tak przynajmniej możnaby wywnioskować po aferze z Witoldem Waszczykowskim, kiedy to Tusk 4 licpa odrzucił propozycję amerykanów w związku z tarczą antyrakietową, ponieważ większość społeczeństwa jej nie chciała. Może zatem warto przeprowadzić takie badani i poznać opinię narodu o pani Julii?
Jestem głęboko przekonany, że większość z pytanych z chęcią poznałaby treść tajnego raportu o CBA, a także zapoznałaby się z merytoryczną częścią pracy pani minister od zwalczania korupcji, jaką wykonała przez ostatni rok. Wszak nie możemy marnować publicznych pieniędzy na urzędników, którzy nie robią nic pożytecznego, prawda?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1299 odsłon