Strategia opozycji - PiS

Obrazek użytkownika R.Zaleski
Kraj

PiS niestety nie ma ambicji być jak Solidarność z roku 80 tego. Zajmuje na scenie politycznej pozycję partii (czyli części) centrowo-prawicowej. Sprawy wówczas w latach 1980-81 podnoszone nie zostały zrealizowane. Przecież ani okrągły stół, ani te dwadzieścia lat pseudodemokratycznej mediokracji w tym pół państwie, pół kolonii nie stworzyły „Polski naszych marzeń”. Złudzenie takiego właśnie wspólnego działania dla modernizacji kraju, jak za pierwszej Solidarności dało zwycięstwo PO w 2007 roku. Sam się na to nabrałem.

Te wybory nie są zwykłymi wyborami. Sytuacja po kryzysie zwłaszcza w naszym regionie świata jest rewolucyjna. W Polsce też. Taki moment może się nie powtórzyć przez następnych 20 lat. Za kilka lat dług Polski będzie tak wysoki, że nowy rząd będzie miał znacznie mniejsze pole manewru i możliwości szybkiego osiągnięcia sukcesu, tym samym utrzymania popularności. W PiS są głosy żeby nie brać teraz władzy. Patrząc w ten sposób to najlepiej nie brać jej nigdy.

Nawet jak PiS wygra bez wciągnięcia w tę wygraną autentycznych liderów społeczeństwa obywatelskiego (dziennikarze, naukowcy, samorządowcy, stowarzyszenia także kibiców, blogerzy, niezależne ruchy, organizacje, partie, mocne nazwiska,...), tych którzy indywidualnie czy grupowo walczą o lepszą Polskę i odnoszą w tej walce sukcesy, będzie zbyt słaby by zreformować państwo. Do tego potrzebni są niezależni ludzie mający pomysły, inicjatywę, siłę przebicia takie lodołamacze a nie bmw.
Jak pokazuje przykład PJN, Jarosław Kaczyński ma pewniejsze oparcie w sympatykach PiS niż w części liderów własnej partii.
A jaka będzie organizacja, która wygra wybory, takie będzie państwo którym będzie rządzić. Takie będzie nasze w nim życie. Nie może być zbyt słaba na to, żeby w pół roku po wygranych wyborach ten kraj był nie do poznania. To wyborcy wyczują.

PiS jednak nie chce nawet budować partii na wzór amerykańskich republikanów, na tyle wielonurtowej, że mieści się w niej mój ulubieniec, libertarianin Ron Paul. To tak, jakby Korwin Mikke startował z listy PiS.
Partii na tyle elastycznej i otwartej, że potrafiła wykorzystać w ostatnich wyborach, dzięki instytucji prawyborów, pospolite ruszenie społeczeństwa obywatelskiego (Tea Party Patriots) do osiągnięcia w nich miażdżącego zwycięstwa. Tego w kampanii prezydenckiej PiS nie zrobił i przegrał. Działał tak, jakby to były zwykłe wybory a nie były. Te też nie będą.
Obecna ordynacja w wyborach do Senatu nie różni się teraz od amerykańskiej, wprowadzono okręgi jednomandatowe. Ktoś wyciągnął z tego wnioski?

Dopiero teraz tworzy się „Ruch im. Lecha Kaczyńskiego”, dobre działanie ale obejmuje jedynie część środowisk na których można się oprzeć. Kongres „Polska Wielki Projekt” to też bardzo dobre wyjście do środowiska naukowego i pokazanie konkretnej alternatywy wobec państwa PO. Bardzo skutecznym działaniem będą bezpośrednie spotkania z elektoratem na które postawił PiS. Jak ostatnio widziałem z bliska Kaczyńskiego podczas konferencji prasowej, sam byłem zdziwiony jak telewizja potrafi zniekształcać obraz człowieka. Podobnie trzeba pochwalić akcję kontroli wyborów, mającą zapobiec ich fałszowaniu. Generalnie to kroki we właściwym kierunku ale raczej na poziomie taktyki niż strategii. Nie zapewnią przełomu. PiS nadal siedzi w oblężonej twierdzy, której już przeciwnik nie ma siły oblegać, zamiast z niej śmiało wyjść i zdobywać nowe terytoria.

Wyraźna poprawa w działaniach komunikacyjnych w mediach, nie dotyczy internetu, którego wagi w kierownictwie PiS nikt naprawdę nie „czuje”, mimo sukcesu blogu JK (w tym miesiącu tylko jedna notka) i MK oraz obecności paru posłów w necie. A na to, żeby choćby zapytać się o ten temat Nicka, Seewolfa czy Filipa Stankiewicza,.. – członków PiS, pewnie nikt nie wpadł. Całą robotę w kluczowym medium w tych wyborach, musi odwalać pospolite ruszenie blogerów. A gdzie husaria?
Co ostatnio zrobił PiS w necie - dzieło obecnego rzecznika PiS Hoffmana i Kamińskiego (obecnie PJN). Portal mypis.pl. Jaki jest tego efekt w porównaniu z innymi nowymi inicjatywami? Wszystkie prawicowe portale rosną, mypis.pl szoruje po dnie.
Jak powiedział Viktor Orban „ My wybory wygraliśmy dzięki niezależnemu internetowi i Facebookowi”. Też mieli wszystkie inne media przeciw sobie. Spytał ich ktoś jak to zrobili? Albo kogoś z USA, niekoniecznie tego gościa w turbanie.

W telewizji, gazetach teraz jest ok, w konkretnych dziedzinach wypowiadają się ludzie mający o nich największe pojęcie i będący jednocześnie osobowościami medialnymi. Uniemożliwia to też ich medialne niszczenie ciągłym skoncentrowanym ogniem, zbyt wielu ich jest.

Jednak w ramach partii chyba trudno jest przełożyć siły poszczególnych frakcji na efektywność działania całości. Dlatego też, w wyborach prezydenckich kierownictwo kampanii prowadziła tylko jedna frakcja - lewicowa, teraz jest centrum przy sterze, podobnie jak w ostatnich lokalnych. Kurskiego w szefostwie kampanii nie widzę. Ziobro chyba zdecydował się siedzieć w Brukseli tak długo aż go wyborcy zapomną. Ziobrze muszę jednak przyznać że wypowiadał się po Smoleńsku z najlepszym wyczuciem z polityków PiS, w telewizji trudno go było zagiąć. Kurski może i dobrym organizatorem nie jest, ale w PiS nie ma lepszego showmana, który jest się w stanie wybronić Kaczyńskiego w każdej, beznadziejnej nawet sytuacji nie ma, np. http://www.youtube.com/watch?v=xxbvGOceCDc . A nie widzę go w ścisłym kierownictwie sztabu wyborczego. Pisałem już o tym http://niepoprawni.pl/blog/2334/szefowie-kampanii-pis

Układy wewnętrzne pomiędzy frakcjami Lipińskiego i Ziobry wymagają poprawy. Jedni chcą teraz sami trzymać ster partii, drudzy zakładają że po przegranych wyborach całkiem go przejmą. To sukcesowi nie służy. Polityka to praca zespołowa i nie mam tu na myśli frakcji i frakcyjek, zwłaszcza w kampanii wyborczej.

Wszystkie wymienione powyżej w moim przekonaniu błędy, powodują że PiS ma obecnie prawie monopol na opozycję, zamiast pakietu kontrolnego we władzy.
Częściowa poprawa komunikacji zaowocuje lepszym wynikiem ale nie wystarczy na większość konstytucyjną. No chyba że się do jesieni Polacy wściekną na Tuska totalnie.

Ja osobiście stwierdzam, że jak tych wyborów PiS mi w pięknym stylu nie wygra, to są ostatnie wybory w których mogą liczyć na mój głos. Nie dlatego, że nie mają racji, od PO i reszty parlamentu są o niebo lepsi, tylko dlatego, że przestanę wierzyć w ich skuteczność.
Takie małe ultimatum.
Taki PiS, jak mamy teraz, mimo wszystko będzie w przyszłości podstawową siłą antyukładową, jej najważniejszą częścią ale nie może być jedyną liczącą się siłą. Niejako na własne życzenie.

Gdybym miał pisać w stylu krytyków Łażącego Łazarza, to musiałbym stwierdzić, że w PiS działa wpływowa agentura, która promując błędną strategię wyborczą stara się nie dopuścić do wygranej tej partii. Stwierdzenie w stylu nie brania jeszcze władzy są po to, żeby zdemobilizować jej wyborców. Brak prób poszerzenia bazy ma na celu pogorszenie wyniku.

Nie mam jednak przekonania co do wszechwładzy WSI itp. Byłem w latach 80tych w organizacji (SW) zawzięcie przez tych panów ściganej i zwalczanej. Bez rezultatów.

Nie mam też złudzeń co do tego, że WSI itp. organizacje nie mają wpływu na rzeczywistość. Ale ten wpływ jest skuteczny jedynie wtedy, gdy my popełniamy błędy. Dowodem jest to, że PiS i Lech Kaczyński wygrali wybory. Za to, że PiS nie wygrał po 2005 żadnych następnych (mimo czasami poprawy wyniku) wygodnie jest obciążać przeciwnika a nie własne błędy ale to też jest błąd, może największy.

PS.
Będzie kolejna notka o opozycji pozapisowskiej i okołopisowskiej.

Poprzednie w tym temacie:
http://niepoprawni.pl/blog/2334/strategia-wladzy-600
http://niepoprawni.pl/blog/2334/powtorzmy-sukces-vorbana
http://niepoprawni.pl/blog/2334/kongres-nowej-prawicy

Brak głosów