LWÓW - BURZLIWE DZIEJE

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

ALEKSANDER SZUMAŃSKI
KORESPONDENCJA ZE LWOWA

LWÓW – BURZLIWE DZIEJE

W pierwszych dniach maja słychać we Lwowie niemal wyłącznie polska mowę. Tysiące turystów spacerują uliczkami, tłoczą się w kawiarniach i pielgrzymują do Katedry, lub kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, gdzie okupanci ukraińscy – oficjele urządzili sobie filharmonię, zakrystię zamieniając na woniejący wychodek, po drodze profanując hostię świętą i inne „maneli” jak to określił dyrektor owej filharmonii.

Ci nieliczni nasi ziomkowie, którzy po wojnie nie opuścili swojego miasta wtapiają się wówczas w tłum wycieczkowiczów z Polski.

Kiedy w XIX wieku Warszawa dopiero zyskiwała wielkomiejskie szlify, Lwów był już metropolią. Ulicami jeździły tramwaje, do każdej części miasta doprowadzona została elektryczność i linie telefoniczne, działały wodociągi miejskie. A wszystko dzięki autonomii, jaką w połowie XIX wieku Galicja uzyskała od Austrii. W tamtych latach Lwów mógł bez obaw konkurować z wielkimi ośrodkami europejskimi ; nowoczesna architektura, słynne wyższe uczelnie, bezcenne zbiory sztuki z dziesiątkami prac Rembrandta, czy Durera należącymi do powołanego w 1817 roku Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, w którego skład weszło po kilku latach nowo utworzone Muzeum Lubomirskich.

Miasto cieszyło się w świecie znakomita opinią. Europejczycy znali je jako centrum tolerancji. Wszak od kilku wieków Lwów był ośrodkiem administracyjnym różnych religii. Powstanie niepodległej Polski jeszcze zdynamizowało rozwój miasta. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowoczesne instytucje finansowe, otwarto międzynarodowe targi (Targi Wschodnie).

Międzywojenny Lwów słynął także z wielkich hucznych bali. Te najwspanialsze, na których bawiła się cała krajowa elita, odbywały się w hotelu George’a. Za czasów prezydentury profesora Ignacego Mościckiego, wcześniej wykładowcy Politechniki Lwowskiej, bal organizowano zawsze 1 lutego – w dniu imienin zwierzchnika sił zbrojnych i głowy państwa. Gospodarzem zabawy był słynny 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich.

Na owych balach poznawali się słynni lwowianie, jak np. Jan Sas Zubrzycki z przyszłą małżonką.

Jan Karol Sas-Zubrzycki (Jan Zubrzycki h. Sas, ur. 25 czerwca 1860 r. w Tłustem, zm. 4 sierpnia 1935 r. we Lwowie) – polski architekt, teoretyk architektury, konserwator sztuki.

W latach 1878-1884 studiował na wydziale architektury Politechniki Lwowskiej. W latach 1886-1912 mieszkał w Krakowie. W 1898 r. wraz z siostrą Jadwigą z Łobzowa założył Towarzystwo Rękodzielników Polskich „Gwiazda” od 1912 mieszczące się we Lwowie. W latach 1900-1912 pełnił obowiązki inspektora Budownictwa Miejskiego w Krakowie. W 1916 r. był współzałożycielem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Sztuki i Kultury we Lwowie. Był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. W 1919 r. został profesorem zwyczajnym Katedry Historii Architektury i Estetyki Politechniki Lwowskiej, jako profesor i wykładowca Politechniki pracował do 1929 r. W 1929 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta.

Opublikował liczne prace zawierające m.in. rozważania na temat polskiego stylu narodowego. Wskazywał na oryginalne, rodzime cechy polskiej architektury. Jako architekt tworzył głównie w duchu neogotyku. Wybudował ponad 40 kościołów i przebudował około 20.
Opracowywał też projekty przebudowy kamienic i budowy świeckich budowli publicznych m.in. ratusze w Jordanowie i Niepołomicach.
Pochowany na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.

Bujne życie towarzyskie miasta toczyło się w niezliczonych kawiarniach i restauracjach jak „Szkocka”, „Wiedeńska”, czy „Atlas”. Do „Szkockiej” przychodzili zamożni lwowianie, tacy jak Piotr Tarnawiecki, architekt i przedsiębiorca budowlany, który zaprojektował i wybudował kilkadziesiąt kamienic, oraz wilii i nazywany jest twórcą lwowskiej secesji.

Kiedy do Lwowa przyjechała Ada Sari słynna śpiewaczka operowa, wieść o jej wizycie rozeszła się natychmiast. Pod hotelem George’a gdzie mieszkała zbierały się tłumy, śpiewaczka wychodziła na balkon i śpiewała swoim „zabójczym sopranem”.

Wspominam czasy współczesne, gdy jej śladami poszła Nina Repetowska , śpiewająca lwowskie „kinderskie” piosenki z balkonu hotelu George’a. Zebrane tłumy tez ją oklaskiwały, szczególnie po odśpiewaniu w swojej słynnej już interpretacji „Panna Mania gra na mandolinie”.

W klubie literacko – artystycznym „Atlas” przesiadywali Ludwik Solski, Stefan Jaracz, Bruno Schulz, Jan Parandowski, Józef Wittlin, Jan Rosen – artysta malarz, autor polichromii lwowskiej katedry ormiańskiej. „Atlas” zgodnie z reklamą otwarty był „zawsze i o każdej porze”. Na stałych bywalców czekała specjalna sala – galeria obrazów i to nie byle jakich. Wisiały tam takie rarytasy jak malowidła poety Jana Kasprowicza – rektora Uniwersytetu Jana Kazimierza (1921-1922).

Co niedziela , gdy nadchodził czas „Wesołej Lwowskiej Fali”, pustoszały ulice. Audycja wystartowała pod koniec 1932 roku. Już po kilku miesiącach stała się tak popularna iż jej zasięg z lokalnego rozszerzono na ogólnopolski.

Sen prysnął 17 września 1939 roku gdy Polska od wschodu zaatakowana została przez ZSRR. W czerwcu 1941 roku po ataku Hitlera na ZSRR zamknięto wszystkie lwowskie wyższe uczelnie. Niedobitki profesorów, którzy cudem uniknęli zsyłki, lub rozstrzelania rozpoczęły pracę w działających jeszcze szkołach niższego szczebla, ale 4 lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie ukraińsko-hitlerowski batalion Nachtigall („Słowik”) zamordował 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni, a wśród nich profesora Kazimierza Bartla trzykrotnego premiera II Rzeczypospolitej.

Pod koniec 1942 nasiliły się zbrodnie ukraińskich nacjonalistów – Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (UPA-OUN). Do Lwowa dochodziły wieści o nieludzkich zbrodniach ukraińskich nacjonalistów, budząc zgrozę lwowian.

Po wojnie ruszyła akcja wysiedlania Polaków z ziem II RP, które znalazły się w nowych granicach ZSRR. Wielu ludzi wyjechało. Większość lwowian bała się komunistycznego państwa. Czuli się obco na własnej ziemi, jechali więc na obce ziemie zachodnie. Ci pracownicy wyższych lwowskich uczelni, którzy ocaleli przenieśli się do Wrocławia, również do Warszawy. Ci którzy postanowili pozostać rozpoczęli swoją walkę o polskość i majątek.

Hrabiny Leduchowskie w przestronnym apartamencie położonym nieopodal kościoła im. św. Marii Magdaleny dawały schronienie polskim studentkom. Dzięki temu dziewczęta mogły kontynuować naukę, a dostojne panie zachować rodzinny dom – było w nim zameldowanych wiele osób, władza nie miała zatem powodów do parcelacji.

Co się stało z dawnym Lwowem, w którym Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy, Ormianie, Rosjanie chodzili do tych samych restauracji, bawili się na tych samych przyjęciach?

Jak na zawołanie zniknęły z pejzażu sakralnego Lwowa wszystkie kościoły rzymsko-katolickie. Żeliwne reliefy w formie tablic umieszczone na elewacjach kościołów informują licznych turystów , iż oglądają cerkiew posadowioną latach średniowiecza. W ten sposób Ukraina usiłuje miastu Semper Fideles odebrać godło polskości.

Podobnie na Cmentarzu Łyczakowskim znikają z grobowców wyrzeźbione napisy w języku polskim zastąpione napisami ukraińskimi i litografiami - fotografiami rzekomo spoczywających w nich Ukraińców.

Kamienice położone w zwartej zabudowie monumentalnych ciągów ulicznych znajdują się w stanie śmierci technicznej. Przez lata nie remontowane, pozbawione izolacji poziomej przeciwwilgociowej, podciągają kapilarnie z gruntu wodę doprowadzając do powstawania grzybów domowych. Już nie tynki, lecz cegły elewacji sypią się na proszek. Drewniane więźby dachowe rozsypują się przez atak owadów technicznych szkodników drewna.

Kanalizacja ogólnospławna od lat nie funkcjonuje. W porach deszczowych woda na ulicach sięga kostek. I stąd właśnie powstaje woda kapilarna niszcząca mury kamienic. Przedwojenny bruk pokrywa niemal wszystkie jezdnie Lwowa tworząc prawie nieprzejezdne zapadliska. Szyny tramwajowe nie zespolone z podłożem budzą przestrach i przerażenie. Po szynach poruszają się tramwaje z szybkością piechura. Jak długo jeszcze? Kiedy nastąpią katastrofy?

We Lwowie w każdym miejscu istnieje zagrożenie bezpieczeństwa publicznego.

Miasto umiera.

Brak głosów