BESTIE MORDERCY POLAKÓW CZ. II STEFAN MICHNIK
ALEKSANDER SZUMAŃSKI
KORESPONDENCJA Z KRAKOWA
BESTIE MORDERCY POLAKÓW CZ.II
STEFAN MICHNIK
Wszyscy Polacy to antysemici. Czy można ścigać w Polsce sympatyka „Solidarności”, współpracownika Radia Wolna Europa i paryskiej „Kultury”, a do tego wielbiciela książek i muzyki poważnej? Możliwe jest to jedynie w faszystowskiej i antysemickiej Polsce – uważa Stefan Michnik morderca sądowy polskich patriotów.
Sąd wojskowy w Warszawie rozważał wydanie nakazu tymczasowego aresztowania Stefana Michnika, stalinowskiego sędziego wojskowego. Szwedzi jednak odmówili.
Z oskarżeniem wystąpił Instytut Pamięci Narodowej. Już sam ten fakt powinien dać do myślenia wszelkim obrońcom praw człowieka, organizacjom gejów i lesbijek walczącym z rasizmem ksenofobią i nietolerancją ze szczególnym uwzględnieniem Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita i wszystkim w ogóle postępowcom. Muszą natychmiast potępić ten bezprawny zamysł. Żadnym usprawiedliwieniem ich bezczynności nie może być to, że Stefan Michnik ma na koncie co najmniej dziewięć wyroków śmierci wydanych na niewinnych ludzi polskich patriotów. Przecież te wyroki zapadły w latach 50. A poza tym tego wymagała „polska” racja stanu sowieckiej republiki. Dlaczego nie ma przedawnienia? I nie jest to istotne, że III RP czyny b. sędziego zakwalifikowała jako zbrodnie sądowe, a po 1956 roku wszyscy skazani zostali zrehabilitowani ( w tym również pośmiertnie). Teraz jest takie prawo, kiedyś było inne. A zatem to zwykła zemsta polityczna. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, jest rewanżystą, oszołomem i antysemitą.
Procedura ścigania kpt. Stefana Michnika sięga ponad dziesięć lat. W 1999 roku na biurku Hanny Suchockiej – ówczesnej minister sprawiedliwości – znalazły się dwa wnioski o wszczęcie śledztwa wobec stalinowca ( autorstwa Ligi Republikańskiej), oraz jego ekstradycję ze Szwecji. Zarzuty były konkretne – wydawanie wyroków śmierci w sfingowanych procesach politycznych, co w myśl polskiego kodeksu karnego stanowi przestępstwo. Oba wnioski nie doczekały się jednak rozstrzygnięcia. W jednym z wywiadów Suchocka stwierdziła, że nie będzie zajmować się ewentualna ekstradycją Michnika do Polski, gdyż sprawa nie leży w kompetencjach prokuratury powszechnej, ale IPN (który jeszcze nie istniał i w którego powołanie mało kto wówczas wierzył).
W 2000 roku IPN jednak powstał i zapowiedź wystąpienia o ekstradycję Michnika – jako winnego zbrodni sądowych – była pierwszą publiczną deklaracją, jaką złożył prof. Witold Kulesza, szef pionu śledczego Instytutu – Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. Zapowiedź przeżyła nawet swojego autora – prof. Kulesza został odwołany. Nowe kierownictwo IPN chce teraz, aby sąd aresztował Michnika.
Stefan Michnik urodził się 28 września 1928 roku w Drohobyczu. Jego miastem, jak deklaruje, do dzisiaj pozostał Lwów – tu do 1939 roku uczęszczał do szkoły powszechnej. Ważniejszy od Lwowa był dla niego jednak komunizm, który wpoiła mu jego matka Helena Michnik – aktywistka Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej „Życie”, po 1945 roku nauczycielka w Korpusie Kadetów KBW i autorka stalinowskich podręczników do historii. Była współorganizatorką komunistycznej organizacji pionierskiej im. Lenina w Polsce.
(KBW) Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego – specjalna formacja wojskowa, wchodząca w skład sił zbrojnych PRL, podporządkowana z uwagi na cele działań ministrowi bezpieczeństwa publicznego (1945–1954), a następnie ministrowi spraw wewnętrznych, powołana uchwałą Krajowej Rady Narodowej z dnia 25 maja 1945 roku dla walki z polskim podziemiem niepodległościowym oraz zbrojnymi organizacjami ukraińskimi (UPA) i niemieckimi (Werwolf).
Ojciec – komunista zginął w stalinowskich czystkach lat 30. Przyrodni ojciec Ozjasz Szechter został przed wojną skazany za antypolską działalność w nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Po „wyzwoleniu” był kierownikiem Wydziału Prasowego Centralnej Rady Związków Zawodowych i zastępcą redaktora naczelnego „Głosu Pracy”.
Wszystko to sprawiło, że Stefan Michnik też zapragnął służyć komunistycznej ojczyźnie. Nie bez znaczenia był zapewne również fakt, że razem z braćmi – Jerzym ( późniejszy elektryk i emigrant do Stanów Zjednoczonych) i Adamem (późniejszy naczelny redaktor „Gazety Wyborczej”) mieszkał przy Alei Przyjaciół 9/13, w sąsiedztwie wysokich funkcjonariuszy PZPR i MBP.
Komunistyczną karierę rozpoczął w Związku Walki Młodych, potem był Związek Młodzieży Polskiej, PPR i w końcu PZPR. Partia umożliwiła mu również karierę zawodową – laboranta-elektryka elektrowni warszawskiej. Został przyjęty do Oficerskiej Szkoły Prawniczej, bo elektrykiem jak jego brat Jerzy nie zamierzał pozostawać.
Dzisiaj Stefan Michnik twierdzi, że przeszłość jest jego prywatna sprawą. Kiedy w latach 50. wydawał wyroki, był młody, naiwny i nie miał nic do powiedzenia – był tylko pionkiem, wykonującym jedynie rozkazy przełożonych. Twierdził, iż jego nazwisko pojawiło się w prasie jako argument przeciwko Adamowi.
Szwedzkie gazety szybko podchwyciły, że zarzuty wobec Stefana mają zaszkodzić Adamowi, ponieważ są podszyte polskim antysemityzmem – dlatego po całym świecie ściga się tylko oprawców pochodzenia żydowskiego: Helenę Wolińską – Brus, Salomona Morela.
Stefan Michnik pracę w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie rozpoczął od skazania na dożywocie żołnierza Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Stanisława Bronarskiego, ps. „Mirek”.
Jego ofiarami byli również żołnierze AK, WiN, działacze niepodległościowi. Zarzuty” szpiegostwo, próba obalenia przemocą ustroju, spisek w wojsku. W tej ostatniej kategorii najsłynniejszą sprawa z udziałem Michnika, zakończoną wyrokiem śmierci pozostaje proces mjr. Zefiryna Machalli – przedwojennego oficera, żołnierza Września, wywiezionego następnie do ZSRR, potem w PSZ na Zachodzie, od 1947 roku w sztabie generalnym Wojska Polskiego. Podczas ostatniego widzenia z żoną Machalla mówił, że jest niewinny, że zeznania na nim zostały wymuszone. Michnik nie zgodził się na dopuszczenie do procesu obrońcy.
Machalla został rozstrzelany 10 stycznia 1952 roku – bezpieka pochowała go potajemnie na tzw. Łączce (dzisiejsza kwatera Cmentarza Wojskowego na Powązkach).
W podaniu o przyjęcie do Oficerskiej Szkoły Prawniczej Michnik napisał:
„do OSP chcę wstąpić dlatego, że szkoła ta kształci tych, którzy będą realizować dyktaturę proletariatu w praktyce”.
Aleksander Szumański
Literatura
„Bestie” Tadeusz M. Płużański
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1528 odsłon
Komentarze
Bliższy prawdy byłby StMic gdyby wspomniał o lizusowskim
28 Kwietnia, 2012 - 15:19
i służalczym filosemityzmie "władz polskich". I szwedzkich.
Ten co pono ukradł napis z obozu w Oświęcimiu, Szwed został wydany Polsce na podstawie ENA. Obecnie odsiaduje w Szwecji wyrok wydany przez sąd w Polsce. Jego czyn przestępczy nie spodobał się wszak światowej społeczności żydowskiej. Nie było tysięcznych "wątpliwości" jak przy Michniku, nie było zwlekania.
Co innego Micnik. Społeczność żydowska czuje się zaniepokojona czy aby nie padnie on "ofiarą antysemityzmu":)))) Tu są same "wątpliwości". Nie mają je wyłącznie władze szwedzkie, wątpliwości budzą też działania władz polskich, w tym jakość "nakazu". Nakaz został - moim skromnym zdaniem - sformułowany tak, by Szwedzi nie mieli podstaw do wydania go. Oskarżenia o nielegalne (w świetle prawa z lat 50-ch) przedłużenia aresztu - nielegalne, bo czegoś tam nie dopatrzył - mają być wystarczającą przesłanką do wydania nie jakiegoś byle Szweda "antysemity", lecz obywatela szwedzkiego narodowości żydowskiej?
Nie tylko sformułowanie nakazu, ale i stworzone przez nasze "elyty" przepisy są winne takiej sytuacji. Zbrodnią komunistyczną - w świetle ustawy o IPN - może być czyn, stanowiący przestępstwo według polskiej ustawy karnej obowiązującej w czasie ich popełnienia. Czyli pobicie więźnia, zakatowanie go na śmierć, zastrzelenie go w piwnicy bez wyroku- tak; skazanie oskarżonego na smierć przez sedziego, zastrzelenie go w piwnicy na podstawie wyroku - nie. {nawet zbrodnia przeciw ludzkości (którą z pewnością ciężej przypisać) musi stanowić czyn ludobójstwa lub czyn zabroniony przez polską ustawę karną].
Zabrakło podejścia "norymberskiego", choćby to było stosowanie prawa wstecz. Zresztą nie tylko prawo jest winne, także ludzie i system, który bedzie ścigał Grzegorza Wysoka za "antysemityzm", a ludziom głoszącym antypolskie "prawdy" idące dalej niż grossowe, zapewnia pracę i możliwość publikowania w instytutach finansowanych z pieniędzy budżetowych.