Nie oczekujcie od swołoczy przeprosin
Już prawie cztery lata minęły od smoleńskiej zbrodni i ponad wszelką wątpliwość wiemy dzisiaj, że nie tylko generała Błasika nie było w kokpicie unicestwionego Tupolewa, ale też nikt z członków załogi, funkcjonariuszy BOR czy członków delegacji z prezydentem i dowódcą sił powietrznych RP na czele nie miał we krwi ani ułamka promila alkoholu. Pierwszy napisał o tym Nasz Dziennik i raz ciszej raz głośniej potwierdziły to już wszystkie media. To są na dzisiaj niezaprzeczalne fakty.
Ogłoszony na konferencji prasowej w Moskwie raport MAK przechodzi do historii, jako wielkie i haniebne propagandowe kłamstwo, w którego uwiarygodnianie zaangażowano wielu polskich politycznych i medialnych zdrajców.
Z pełną premedytacją w tytule napisałem „ nie oczekujecie” zamiast „nie oczekujmy” przeprosin, gdyż chcę być w stosunku do moich czytelników uczciwy. Nie będę sprawiał sztucznego wrażenia, że ślęczałem przed telewizorem nerwowo obgryzając paznokcie z nadzieją, że swołocz przeprosi, zaś dzisiaj, kiedy to nie nastąpiło, rozczarowany wyjaśniam, dlaczego swołocz się nie kaja i nie błaga o litość.
Czy przeproszą i uderzą się w pierś?- zapytywały również niektóre prawicowe media.
Kto ma przepraszać? Ci, którzy w razie kolejnej naszej tragedii dziejowej witaliby ruskie czołgi kwiatami wtykanymi w lufy? Ci, którzy dzisiaj dla zmylenia tropu wieszają psy na Putinie, a jeszcze niedawno wieszali mu się zalotnie na szyi?
Co przyzwoity myślący i dysponujący choćby resztkami honoru naród powinien zrobić z tą całą bandą zaprzańców i renegatów, którzy za Kremlem powtarzali zlecone im łgarstwa, żyrowali wielkie fałszerstwo dobijając poległych i ich rodziny tym medialnym nieludzkim propagandowym strzałem katyńskim w potylicę? Przecież mamy jak na tacy tych wszystkich mentalnych, a w wielu przypadkach nawet bezpośrednich spadkobierców zdrajców i wrogów Polski, którzy kiedyś równie ochoczo popierali kłamstwa zawarte w raporcie akademika Burdenki dotyczącym katyńskiego ludobójstwa. Polacy mają wyjątkowo krótką pamięć, co widać po wynikach publikowanych sondaży i dokonywanych wyborach. Pamiętajmy, że historyczna skleroza zabija całe narody.
Dlatego dzisiaj przypomnę z imienia i nazwiska reprezentantów tej swołoczy, która bez żadnych dowodów, a nawet przesłanek czy uzasadnionych wątpliwości powtarzała za Kremlem i burdel-mamą z MAK, Anodiną kłamstwa zadysponowane przez pułkownika KGB, Putina.
Zacznijmy jednak od „wielkiego nieobecnego”.
Dla każdego człowieka dysponującego choćby odrobiną oleju w głowie jest jasne, że data i godzina moskiewskiej konferencji prasowej MAK, która odbyła się 12 stycznia 2011 roku musiała być znana polskiemu premierowi. Tylko wyjątkowy naiwniak, a mówiąc wprost skończony kretyn może dzisiaj twierdzić, że jego pobyt na nartach w Dolomitach, akurat w tym momencie był dziełem przypadku. Wymagała tego cała ta zaplanowana skrupulatnie haniebna akcja i konieczność stworzenia sobie alibi w razie zarzutu o brak natychmiastowej reakcji szefa rządu na to historyczne bezprecedensowe propagandowe kłamstwo, które poszło w świat. Jako pierwsi opisywaliśmy to w Warszawskiej Gazecie publikując trzy lata temu tekst, „Tusk w Dolomitach na polecenie Putina?”.
A teraz rozpocznijmy przedstawianie niektórych uczestników festiwalu rosyjskiej piosenki smoleńskiej, którym akompaniowała orkiestra po batutą czekisty Putina.
Marek Siwiec: Słuchałem wczoraj sprawozdania strony rosyjskiej. Było mi smutno. Ten lot dał bowiem świadectwo mojemu państwu i żaden kontroler lotów tego nie zmieni. Z raportu wynika, że katastrofy można było uniknąć kilkanaście razy na pokładzie. Jeśli więc chcemy odpowiedzialność za nią lokować po stronie rosyjskiej, będzie to brzmiało marnie i niewiarygodnie. W ogóle wydaje mi się, że większość Polaków odrzuca rosyjską wersję, bo według niej o wypadku zdecydowały: bałagan, brak kompetencji, niskie kwalifikacje i gorzała. A przecież jesteśmy wspaniali…
Waldemar Kuczyński: Załamał się formalny system dowodzenia statkiem powietrznym. Dowódcą statku został prezydent Lech Kaczyński, a dowódcą operacyjnym gen. Błasik
Janusz Palikot: Wiadomo, jak doszło do tej tragedii. Lech Kaczyński jest głównym odpowiedzialnym za katastrofę w Smoleńsku. To była pijacka wyprawa. Pili do późna w nocy…(…) Następnego dnia leczyli kaca na pokładzie samolotu (…)- Kaczyński (Jarosław-przyp. red.) jest agentem rosyjskim obiektywnie, niezależnie od swoich subiektywnych przekonań. Nie potrzeba w Polsce agentów rosyjskich, wystarczy Macierewicz, Hofman i Kaczyński
Piotr Machajski i Alicja Katarzyńska, Gazeta Wyborcza: Dowódca sił powietrznych RP gen. Andrzej Błasik miał we krwi 0,6 promila alkoholu – ujawniła szefowa MAK Tatiana Anodina
Marcin Wojciechowski, dzisiaj rzecznik MSZ, a wtedy dziennikarz Gazety Wyborczej: MAK postępował w kwestii katastrofy smoleńskiej ponadstandardowo(…) Ale na razie pod wpływem tego, co widziałem w Smoleńsku, i tego, jak zachowują się władze w Moskwie, mam ochotę powiedzieć z całego serca: Dziękujemy wam za to, Rosjanie!
Wacław Radziwinowicz, Gazeta Wyborcza: Nie powinniśmy szukać dziury w całym, tylko przyjąć rzeczywistość taką, jaka jest. Czyli że w tych warunkach meteorologicznych nie powinni piloci lądować, że w kabinie pilotów nie powinny znajdować się osoby postronne
Andrzej Morozowski, TVN24: Jest kwestia generała Błasika, który do ostatniej chwili siedział w kabinie
Monika Olejnik, Radio Zet: Bo to, on (kpt. Protasiuk) tylko znał rosyjski, on się tylko komunikował z wieżą kontrolną, wszystko było na jego barkach i jeszcze na plecach miał gen. Błasika
Joanna Komolka, TVN24: Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabiją/zabije – tak maja brzmieć słowa wypowiedziane przez kapitana Arkadiusza Protasiuka. Nie wiadomo w jakim kontekście padły te słowa
Jerzy Miller, ówczesny szef MSWiA: Polska nie polemizuje z zarzutami stawianymi przez Rosję, bo sama by je postawiła
Adam Michnik, Gazeta Wyborcza: Dziś na krwi przelanej 70 lat temu w Katyniu i w sobotę pod Smoleńskiem rodzi się autentyczna polsko-rosyjska wspólnota losów. Dziękujemy wam – bracia Moskale – za współczucie, zrozumienie, spontaniczne akty solidarności i wszelką pomoc w związku z katastrofą.
Adam Michnik dla Komsomolskiej Prawdy: Niewątpliwie, część naszego społeczeństwa jest chora na rusofobię i ksenofobię. Wolność jest dla wszystkich, dla mądrych i głupców i dla swołoczy. Są idioci, którzy twierdzą, że nie ma niepodległej Polski, natomiast istnieje projekt niemiecko-rosyjski. To są ludzie z ogrodu zoologicznego z bezmyślnym kompleksem antyrosyjskim. (…) U nas także są ludzie, którzy napisali list do Polaków: nie dowierzajcie Putinowi! Znam wszystkie detale tej katastrofy. Nie ma żadnego dowodu, że tam była ręka FSB! To jest po prostu manipulacja strachem i kompleksem przeszłości. Kompleks ofiary jest charakterystyczny dla krajów, gdzie przez wiele lat nie było wolności.
Zestawmy tych kilka przykładowych cytatów z charakterystyczną dla dnia dzisiejszego narracją stosowaną przez dawnych piewców propagandowego kłamstwa MAK i wielbicieli „przyjaciela Polski”, Władimira Putina. Dzisiaj oni wszyscy rozpaczliwie próbują ratować swoje wizerunki, aby wydobyć je z dna ruskiej cuchnącej ohydnym fałszerstwem latryny.
Adam Michnik: Kłamstwo i manipulacja, to nieusuwalny składnik myślenia Putina o świecie (…) Jeśli świat demokratyczny nie zrozumie, że teraz nie ma już miejsca na tradycyjną wiarę w kompromisy dyplomatów, że trzeba znaleźć odpowiedź dostatecznie mocną, by powstrzymać imperialną i bandycką politykę Putina, uruchomiona zostanie logika wydarzeń, o której strach dziś myśleć
Albo:
Oburza nas i brzydzi pełna kłamstw, hipokryzji i buty retoryka nie tylko rosyjskich polityków, dyplomatów i propagandystów. W polskiej pamięci odżywają dawne obrazy…
Panie Michnik i spółka, trzeba było tak mówić zaraz po 10 kwietnia zamiast wraz z Leszkiem Millerem i Andrzejem Rozenkiem gościć się u Putina na jego prywatnej daczy w Soczi. Są wśród Polaków i tacy, którzy na kłopoty z pamięcią nie narzekają i przyjdzie czas, obiecujemy, że za wszystko zapłacicie, co do grosza.
I na koniec ku przestrodze:
Nie miejcie żalu do Churchilla, nie on wszak za tym wszystkim stał
Wszak po to tylko był triumwirat, by Stalin dostał to, co chciał
Komu zależy na pokoju ten zawsze cofnie się przed gwałtem
Wygra, kto się nie boi wojen
I tak rozumieć trzeba Jałtę!
Jacek Kaczmarski
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
Nowy nr tygodnika Polska Niepodległa już w kioskach
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2125 odsłon
Komentarze
Bankiet z Hunami
31 Marca, 2014 - 20:20
Kolejna eksplozja paranoi u wariatów politycznych
Rząd nie chce zrezygnować z organizacji roku Polski w Rosji i Rosji w Polsce. Sugeruje raczej zawężenie współpracy.
Rok 2015 ma być w stosunkach polsko-rosyjskich czasem poświęconym kulturze. Jak wskazuje poseł Witold Waszczykowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, i termin, i partner jest dość niefortunny, bo nie dość, że Rosja prowadzi nieuznawaną przez Polskę i sojuszników agresywną politykę na Ukrainie, to jeszcze w tym czasie w Polsce będą odbywać się wybory prezydenckie i parlamentarne. –Czy warto prowadzić tego typu działania, jak gdyby nic się nie stało? – pyta poseł.
[No to już wiemy. NDz identyfikuje się z rządem Polski oraz naszymi "sojusznikami". - admin]
W ocenie Waszczykowskiego, kontakty z agresorem należy ograniczyć do niezbędnego minimum, rząd powinien gruntownie zweryfikować plany współpracy z Federacją Rosyjską i większość inicjatyw zawiesić.
Tymczasem Bogdan Zdrojewski, minister kultury, pytany o losy Roku uznał, że nie można z dnia na dzień podejmować decyzji, które dotyczą wielu podmiotów, a przygotowania do wydarzenia trwają od 2012 roku. Co więcej, jego resort zakończył już nabór wniosków do programu „Rosja 2015 – Promesa”.
Przygotowań do imprezy nie przerwało też Ministerstwo Spraw Zagranicznych, tłumacząc, że nie łączy wydarzeń o charakterze kulturalno-promocyjnym z sytuacją polityczną wokół konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
[Jedna z niewielu rozsądnych decyzji MSZ - admin]
Sikorski szykuje menu
– W chwili obecnej MSZ rekomenduje dalsze prowadzenie przygotowań do zaplanowanego na przyszły rok Roku Polski w Rosji. Staramy się oddzielać bieżące sprawy polityczne od wymiany kulturalno-społecznej. Rok Polski w Rosji to znakomita okazja do prezentacji naszego stanowiska i poglądów także w kwestiach, w których różnimy się z Rosją, jednak w przypadku negatywnego rozwoju wydarzeń będziemy podejmować odpowiednie decyzje po dogłębnej analizie sytuacji. Odcinanie kontaktów społecznych między Polską a Rosją może odnieść skutek przeciwny do zamierzonego, tj. ułatwić zadanie tym, którzy chcą przedstawić fałszywy obraz Polski i Polaków – argumentuje resort.
Jak wcześniej tłumaczyła wiceminister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na forum sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, decyzja o imprezie zapadła jeszcze w 2010r., a wtedy trudno było przewidzieć, w jakiej sytuacji politycznej znajdziemy się w 2015 roku.
Formuła współpracy jest szeroka i dopuszcza bardzo ścisłe kontakty polityczne, zacieśnienie relacji ekonomicznych, ale także współpracę regionalną, kulturalną, edukacyjną oraz wymianę młodzieży. – Kiedy planowaliśmy to przedsięwzięcie cztery lata temu, wydawało się, że będzie można skorzystać z całego spektrum możliwości. Dzisiaj widzimy, że wobec wysoce nieodpowiedzialnych, bardzo destrukcyjnych działań strony rosyjskiej część inicjatyw jest poza naszym zasięgiem i jest bezcelowa. Nie bardzo można sobie wyobrazić celowość ścisłych kontaktów politycznych. Otwarta pozostaje kwestia, jak daleko ta formuła zostanie zredukowana – zaznaczyła Pełczyńska-Nałęcz.
W ocenie wiceszefowej resortu, niezależnie od możliwych scenariuszy działań strony rosyjskiej jest pewien aspekt wart kontynuowania. Ma to być wymiar międzyludzki.
Warto przypomnieć, że w związku z wydarzeniami na Ukrainie w ostatnich dniach marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz odwołał zaplanowane na kwiecień br. Forum Regionów Polska – Rosja, które miało się odbyć w Gdyni i w założeniu miało służyć pogłębianiu kontaktów na poziomie lokalnych samorządów. Decyzja nie była konsultowana z MSZ.
[To już i Borusewicz, zdaniem NDz, jest po dobrej stronie mocy? - admin]
Zdaniem Waszczykowskiego, rezygnacja z Forum była właściwą decyzją, ale strona polska powinna też zweryfikować zapisy przyjętej w grudniu ubiegłego roku deklaracji o współpracy polsko-rosyjskiej do 2020 r., która w zaproponowanej wówczas formie nie może przebiegać. Jego zdaniem, są to minimalne działania, jakie muszą być podjęte przeciwko agresorowi.
– W dalszej części oczywiście takie państwo można wykluczyć z różnych światowych imprez kulturowych, sportowych, zawiesić działalność stypendialną, naukowo-badawczą. Zanim jednak sięgniemy po wielkie sankcje gospodarcze mogące mieć obosieczny wymiar, jest całe spektrum działań politycznych, kulturalnych, wojskowych, które są jednostronne, a piętnują agresora, nas nie dotykając – mówi były szef polskiej dyplomacji. I wskazuje, że gdyby patrzeć tylko w kalendarz, to polski parlament powinien teraz przyjąć rewizytę komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy jako odpowiedź na wyjazd polskich parlamentarzystów do Rosji rok wcześniej. Tyle że taki wariant bezwzględnie wyklucza agresywna postawa Rosji.
– W obecnej sytuacji nie wyobrażam sobie, że można byłoby podejmować taką delegację w Polsce kolacją, obiadem i proponować jakąś część kulturalną, w której wspólnie moglibyśmy uczestniczyć – kwituje poseł.
Marcin Austyn
Ułamek
31 Marca, 2014 - 21:24
To prawda. Polacy mają problemy z pamięcią deklaratywną.
Nazwisk jest oczywiście znacznie więcej ale dziękuję za przypomnienie tych, tego ułamka.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Tutajjest lin do filmu potwierdzajacy jak POmioty
1 Kwietnia, 2014 - 03:48
zydobolszewi gonily gen.Blasika
http://www.youtube.com/watch?v=AP60cGwBHW0
Marian Hemar - Racja Stanu
1 Kwietnia, 2014 - 13:55
Kiedy w Katyniu ziemia na światło wydała
Mierzwę trupów – pobite, porzucone ciała…
Jak skwapliwie pyskali nasi politycy,
Realni demokraci, trzeźwi anglofile,
Żeby nie mówić o byle mogile…
Żeby nie psuć humoru angielskiej ulicy…
Żeby nie robić gwałtu z jednego Katynia…
Bo pan Goebbels o Katyń Sowiety obwinia –
Więc jak nam, demokratom, popierać Goebbelsa?
Jak – za Goebbelsem – Rosję oskarżać przed światem?
Jak nam Anglię przed takim stawić dylematem?
Szyki psuć Churchillowi? Drażnić Pana Wellesa?
A jeszcze kto napisze: „Polacy faszyści!
Basują Goebbelsowi z wspólnej nienawiści
Do sowieckiego raju… ręka rękę myje”…
Jak polski demokrata ten zarzut przeżyje?
Więc trzeźwi, polityczni, realni i mili.
Zrobili tak, że właśnie – wiemy, jak zrobili.
/M.Hemar/