Neolesiak w neoprl. Przypadek.

Obrazek użytkownika wilre
Kraj
MOTTO:
Agencja ESKIMOSÓW nagrała rozmowy Cezarego Gmyza z „Rz” i Bogdana Rymanowskiego z TVN z Wojciechem Sumlińskim
PRZYPADEK.
 
Gość: NN, (  )
2011/10/11
Mam OKROPNY problem. Żona, starając się o pracę złożyła papiery do ABW /był wtedy werbunek w mediach, 2008/2009/. Nie byłem tym zachwycony, ale sądziłem że nikt się nią nie zainteresuje. Tymczasem, po paru miesiącach żona stała się milcząca, zaczęła ni stąd ni zowąd czytać pamiętniki Zacharskiego i inne książki i wspomnienia agentów. Złośliwie powiedziała mi kiedyś, abym nie był taki krytyczny na forach internetowych, bo już i tak ZOSTAŁEM NAMIERZONY /!!!?/. zaczęła robić aluzje do szczegółow mojego życiorysu, których jej nie ujawniłem. Co jakiś czas, nagle, pomimo wcześniejszych uzgodnień spóźniała się z oficjalnej pracy do domu. Zaczęła w rozmowie wtrącać mimochodem uwagi na temat policji, służb i funkcjonariuszy...
Wreszcie, co NAJWAŻNIEJSZE zaczęła się ode mnie oddalać emocjonalnie, mimo że przez lata byliśmy bardzo udanym małżeństwem /mamy 8-letnie dziecko/. Dziś nasz małżeństwo - nie wiadomo właściwie czemu - wisi na włosku. Sądziłem, że to jakiś banalny romans w pracy, ale nie..to zostało sprawdzone.
Sądzę, że żona została zwerbowana na TW, lub po prostu PODERWANA podczas procedur kwalifikacyjnych przez jakiegoś "asa wywiadu" /jest ładna/, ktory skutecznie ją bałamuci.
PORADŹCIE CO ROBIĆ, BO ZWARIUJĘ. Nie wierzę w żaden etos służb, ani wyjątkowość zatrudnionych tam ludzi. Uważam, że są to zwyczajne łapserdaki, jak wszędzie indziej, częściowo zatrudnieni przez znajomości, częściowo z polecenia aktualnie rządzącej partii, a częściowo z przypadku...pijaczki i - jak widać - pospolici podrywacze, tyle że PRAKTYCZNIE BEZKARNI !!!
ps   Zagadka kreta w PiS rozszyfrowana

2013-04-01 06:41 Od dawna pojawiały się przecieki z posiedzeń Komitetu Politycznego PiS, a nie pojawiały się przecieki z posiedzeń zarządów PO. Najpierw poszukiwaliśmy twórcy przecieków we własnym gronie. Prasa pisała o działającym wśród nas „krecie”, ale od jakiegoś czasu mieliśmy poczucie, że jesteśmy podsłuchiwani. Wprowadziliśmy zwyczaj pozostawiania telefonów poza salą posiedzeń KP. Przecieki prawie ustały, a te, które się pojawiały można, było zlokalizować.  Niestety jednak nie było możliwości dobitnego udowodnienia poprzez sprawdzenie, czy i kto nas podsłuchuje.

W obecnej kadencji poselskiej jestem członkiem komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Jednym z przedmiotów zainteresowań komisji to najnowsze, często odkrywcze technologie. Mieliśmy możliwość wizytowania instytutu (ITME), w którym polscy naukowcy dokonali wielkiego wynalazku. Udało się wyprodukować grafen (dla niezorientowanych –  grafen to struktura krystaliczna węgla o grubości jednego atomu, badania nad grafenem  to jeden z ostatnich powodów przyznania nagrody Nobla). Na co dzień spotykamy się z ciekawymi odkryciami, a niektóre z nich, są nam nawet udostępniane.

Niedawno także wizytowaliśmy jedną z firm teleinformatycznych, w której po prezentacji najnowszych planów i osiągnięć naukowych w dziedzinie Internetu i teleinformatyki zaprezentowano nam najnowsze urządzenie antypodsłuchowe. Ten niewielki przyrząd podpięty do telefonu komórkowego daje nie tylko możliwość sprawdzenia, czy jest się podsłuchiwanym, ale także umożliwia słuchanie tego, co mówią w pobliżu aparatury podsłuchowej intruzi. Zwróciłem się z pytaniem o możliwość zakupu tego cacka, ale niestety jest to bardzo mała seria testowa i, póki co, nie na sprzedaż. Kiedy już wszyscy wychodzili z firmy, jeden niepozornie wyglądający człowiek szepnął mi na ucho, że może mi w ramach testowania wypożyczyć na kilka tygodni anty podsłuch. I tak wszedłem w posiadanie tego gadżetu. Kilka dni nie działo się nic. Pomyślałem więc, że  plotki o milionie podsłuchów ekipy Tuska to ściema.

Zbliżał się termin zwrotu urządzenia i dlatego po ostatnim Komitecie Politycznym, pomimo, że wiozłem kolegów posłów samochodem do Sejmu, postanowiłem podłączyć aparaturę. Usłyszałem wtedy lekko drwiący ton, że w tych kabelkach, jesteś jak w pajęczynie. Bo mam ich sporo w samochodzie. Ja wtedy wytłumaczyłem co to za urządzenie, że można nim podsłuchać podsłuchiwaczy i nagle w słuchawce usłyszałem obco brzmiący ton: „Tere fere nie ma ku…a takiego urządzenia, te pisuary bredzą jak potłuczone”. Nastała chwila ciszy, po czym moi koledzy z niedowierzaniem zapytali czy to jakiś mój żart. Wytłumaczyłem , że to chyba odezwał się jakiś porucznik do Bondaryka. W słuchawce odezwał się znowu szorstki głos: „jestem Majorem ch..u”. - No widzicie, podsłuchuje nas major. A w słuchawce:  „O kur..a  te kut.sy naprawdę nas...” i głos się urwał. W samochodzie jak makiem zasiał, a w głowie myśli biegały jak szalone, co jeszcze podsłuchali i do czego się mogą posunąć.

Niczego, co w państwie prawa jest dozwolone nie robiłem, ale czasem coś się mówi prywatnie i jeśli zostanie to nagłośnione, to będzie tak, jak z tym pamiętnym Murzynkiem. Bo prawie nikt się nie oburzył, że to podsłuchana, prywatna rozmowa, a przecież nawet przez telefon czasem mówimy różne rzeczy. Tak niby to obywatelska partia buduje państwo policyjne. I tak dzięki uczestnictwu w komisji nowoczesnych technologii dowiedziałem się, że nie ma wśród nas kreta, a przecieki są wynikiem podsłuchiwania opozycji przez rządzących. W USA, kiedy wydało się, że ekipa urzędującego prezydenta podsłuchiwała opozycję, wybuchła tzw. afera Watergate, ale w naszym kraju nie będzie z tego afery, bo do państwa prawa bardzo nam jeszcze daleko...

http://naszeblogi.pl/37357-zagadka-kreta-w-pis-rozszyfrowana

PPS

Jak podsłuchuje się w Polsce
Brak głosów