- CIOS - i P r z e t r w a n i e

Obrazek użytkownika wilre

O znaczeniu majątku dla naszej tożsamości. W prowadzonej od wielu lat debacie o sytuacji polskiego społeczeństwa oraz o głównych wyzwaniach stojących przed nim i wynikającej stąd, na razie jedynie postulowanej, podmiotowości politycznej, kulturalnej i materialnej naszego narodu, brak jednego, moim zdaniem najbardziej istotnego, zagadnienia: zwrócenia uwagi na kwestie niezależności finansowej. Problem ten niby jest obecny, przewija się tu i ówdzie w didaskaliach debaty, wypływa w różnych wariantach na powierzchnię prowadzonej dysputy, jednak dopiero uświadomienie sobie w całej rozciągłości znaczenia, jakie niezależność finansowa ma dla naszej podmiotowości zarówno w skali indywidualnej (podmiotowość jednostki i rodziny), jak też w skali makro (podmiotowość całego społeczeństwa), jest kluczową kwestią, która – ośmielę się postawić taką tezę – w perspektywie najbliższego dwudziestolecia zadecyduje o naszej tożsamości. "Polskość" jako pewien kanon wartości, obyczajów i świadomości, została zachowana w stanie niemal niezmienionym aż do okresu poprzedzającego II wojnę światową, mimo popadania naszego kraju w zależność od państw ościennych w czasach saskich, mimo zaborów i wojen. To, że tę wielowiekową kulturę udało się zachować, zawdzięczać należy głównie ziemiaństwu. Ziemiaństwo bowiem, jako tradycyjnie już najbardziej zainteresowana istnieniem sprawnego państwa polskiego grupa społeczna, pełniąca na przestrzeni wieków nieprzerwanie kulturotwórczą rolę, pielęgnująca wieloletnie tradycje i obyczajowość, znaczenie swe opierało na uprzywilejowanej pozycji majątkowej. Uświadomić sobie należy, iż nawet 123 lata zaborów nie były w stanie przerwać ciągłości polskiego ziemiaństwa. Mimo popowstaniowych konfiskat majątków w zaborze rosyjskim, wbrew bismarckowskim zakusom i pruskiej polityce rugowania polskiej szlachty z ziemi, prowadzonym z równoległą polityką germańskiej asymilacji, ziemiaństwo - w nieco skarłowaciałej postaci – przetrwało. Wraz z nim przetrwała kultura polskości, ze wszystkimi naszymi przywarami i niedoskonałościami, ale też z silnym przesłaniem, z misją kulturotwórczą, z tym unikatowym w skali Europy przekazem historycznym. Ciągłość kulturowa ziemiaństwa nie uległa przerwaniu ani w czasie zaborów, ani w czasie II wojny światowej. O tym, jak wciąż silna była ta grupa społeczna, niech świadczy zakres pomocy i oparcia, jakie Armia Krajowa znajdowała właśnie w folwarkach ziemskich, których przecież okupant nie był w stanie całkowicie spetryfikować. Cios ziemiaństwu zadała dopiero reforma rolna, przeprowadzona przez powojenny rząd komunistyczny. Pozbawienie ziemiaństwa podstawy majątkowej miało kluczowe znaczenie dla zaniku tzw. warstw wiodących kulturowo. Mimo iż wielu obecnych obywateli, skażonych imputowaną nam w szkołach socjalistycznych propagandą, postrzega majątek w kategoriach wyłącznie materialnych i wyraźnie oddziela sferę ducha (idei, wartości) od sfery materii, musimy uświadomić sobie, iż idea może zostać wdrożona w życie i obroniona tylko wtedy, gdy znajduje oparcie w majątku. To właśnie majątek na przestrzeni wieków był najwierniejszym sojusznikiem idei. Dopiero zrozumienie w całej rozciągłości znaczenia majątku dla niezależności ideowej, zarówno jednostki jak i społeczeństwa, pozwoli nam właściwie wyznaczyć cele i zadania stojące przed naszym społeczeństwem. Wraz z pauperyzacją najbardziej kulturowotwórczych warstw polskiego społeczeństwa doszło do powstania w naszym społeczeństwie tzw. serwilizmu ideowego. Nowe władze naturalną koleją rzeczy stały się dysponentem dóbr materialnych i – co oczywiste – uzależniały przydział tych dóbr od postępowania w określony, im powolny sposób. Proces ten przebiegał na wszystkich szczeblach drabiny społecznej, przy czym najsilniej zaznaczył się w tych grupach społecznych należących do szeroko pojętej inteligencji (naukowcy, wymiar sprawiedliwości, adwokaci, dziennikarze, lekarze) – praktycznie osoba niepodzielająca „nowej wiary” była skazana na marginalizację zawodową i wegetację materialną. Chichotem historii jest, że to właśnie dzieci dawnych aparatczyków uzyskiwały najlepsze wykształcenie, miały dostęp do najlepszych (często zagranicznych) uczelni, dysponowały już na wstępie niezależnością materialną, a co za tym idzie, miały środki umożliwiające im nieograniczoną aktywność na płaszczyźnie ideowej, natomiast potomkowie dawnego ziemiaństwa i wszelkich innych „posiadających” grup społecznych (zwłaszcza pozostałości mieszczaństwa, które nigdy tak naprawdę nie zdobyło w naszym kraju znaczenia), skazanych na całkowitą pauperyzację, musieli w o wiele większym stopniu, niż potomkowie dygnitarzy i funkcjonariuszy dawnego systemu, zająć się zapewnieniem sobie i swym rodzinom choćby minimalnej stabilności materialnej. Po 1989 r. określone grupy społeczne uzyskały szansę na wzbogacenie się, co najczęściej przebiegało w formie absolutnie niezgodnego z prawem uwłaszczenia się na majątku narodowym. Analizując ten proces w kontekście historycznym należy stwierdzić, iż pozycję dawnego ziemiaństwa, bezprawnie pozbawionego swej wielowiekowej bazy materialnej, zajęły nowe elity, wywodzące się z szeregów obywateli postępujących wobec władzy ludowej w sposób nacechowany całkowitym serwilizmem, gdyż to właśnie było głównym warunkiem uzyskania niedostępnych inaczej apanaży. Takie elity nie są jednakże w żadnym stopniu kontynuatorem tradycji dawnego, patriotycznego ziemiaństwa. Jednak, mimo 45 lat PRL-u i całkowitego wywłaszczenia dawnych warstw posiadających, idee patriotyczne i idee konserwatywne przetrwały, czy to dzięki Kościołowi, czy też dzięki przekazowi rodzinnemu. Żywotność idei jest w oczywisty sposób związana z „jakością” danej idei. Osoby przekonane o słuszności danej postawy wbrew wszelkim okolicznościom starały się przekazać określony kanon wartości dalszym pokoleniom. Ludzie kultury, świadomi tego, jak olbrzymie znaczenie dla tożsamości społeczeństwa ma zapewnienie ciągłości przekazu kulturowego, często z narażeniem własnego życia, z ryzykiem więzienia, dbali o to, by „pamięć zbiorowa” nie była pozbawiona najbardziej istotnych zdarzeń z naszej historii. Równocześnie podejmowane przez drugą stronę – beneficjenta przekształceń społecznych po 1945 r. – działania w celu uniemożliwienia przekazu (klasycznym, jednak nie znanym ogółowi polskiego społeczeństwa, przykładem takich działań jest przejęcie praw do wydań dzieł Józefa Mackiewicza przez Ninę Szechter oraz programowe niewydawanie tych dzieł), a gdy uniemożliwienie przekazu było niemożliwe, paranoidalne wprost dążenie do zdeprecjonowania i zafałszowania takiego przekazu, czego świadkami mogliśmy być śledząc histeryczne wprost reakcje redaktora Żakowskiego, w dyskusji po filmie o przeszłości generała Jaruzelskiego. Mimo odgórnych prób utrzymania naszego społeczeństwa na poziomie niewiele wykraczającym poza minimum biologiczne (czego dowodem jest wciąż ograniczony dostęp do mieszkań, stale rosnąca cena metra kwadratowego oraz stały wzrost niezbędnych kosztów egzystencji w strukturze wydatków rodziny), szanse uzyskania niezależności materialnej wzrastają. Na rynku - obok odgórnie narzuconych nam, niepolskich mediów, takich jak GW, Polsat, TVN, Polityka, Newsweek, Dziennik, radio ZET (przybudówka Gazety Wyborczej), które opanowały znaczną część rynku, pojawiają się media niezależne, gwarantujące w niemal całkowitym stopniu „wolność słowa” (czego klasycznym przykładem jest choćby s24). Stworzenie niszy, w której będzie mogła zaistnieć alternatywa dla „odgórnie wprowadzanego programu ideowego” dla naszego społeczeństwa, będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłej świadomości naszego społeczeństwa. Mimo 45 lat realnego socjalizmu w naszym kraju udało się przechować, mimo że w formie niszowej, pamięć o partyzantce antykomunistycznej, o sposobie dojścia do władzy przedstawicieli ludowej oraz o genezie Okrągłego Stołu. Z chwilą uzyskania minimalnych chociaż przyczółków niezależności materialnej przez nasz naród dojdzie do powstania mediów, które nie będą znajdować się w ręku „dziedziców dialektologii marksistowskiej”, co doprowadzi do zaniku serwilizmu wśród dziennikarzy. Z chwilą upowszechnienia się niezależnego szkolnictwa, czy to katolickiego, czy to społecznego, dojdzie do zaniku bylejakości nauczania, a program nauczania zostanie dostosowany do faktycznych wymogów cywilizacyjnych. Podobne zjawiska zajdą zapewne w większości sfer życia społecznego, na wyższych uczelniach, w parlamencie, w służbie zdrowia i gospodarce. Dlatego tak ważne jest, byśmy jako naród dysponowali choćby w niewielkim stopniu bazą majątkową, gwarantującą nam niezależność od obecnych dysponentów dóbr materialnych. http://t-rex.salon24.pl/

Brak głosów