Antoś Kubaszewski, dyrektor sondażowni tłumaczy:
Jak Państwo wiedzą, odpowiadam za wizerunek medialny jednej z największych polskich pracowni badania opinii publicznej, firmy 3po3 AQQ. To my wykazaliśmy bezpośrednio po głosowaniu piętnastoprocentową różnicę pomiędzy dwoma głównymi kandydatami. Z tego powodu spadła na nas lawina krytyki, którą trudno uznać za zasadną. Przede wszystkim, z naszych sondaży wynika, ze najbardziej krytykują nas osoby starsze, słabiej wykształcone, zamieszkałe w mniejszych miastach, a nawet na wsi. Oczywiste jest, ze ich opinia nie powinna być w ogóle brana pod uwagę. Ponadto, nasza pracownia, jest doskonale rozpoznawalną marką. Ta popularność , której zawdzięczamy zaufanie odpowiedzialnych mediów, jak grupa medialna „I Ty I(dioto)”, czy telewizja „Polwspak”, ma jednak swoją negatywną implikację: słabiej wykształceni, starsi wiekiem mieszkańcy mniejszych miast, a nawet wsi, nie mogąc znieść naszego sukcesu, na zadane pytania odpowiadali nierzadko złośliwie, myląco, a nawet obraźliwie. Jeśli na stu zapytanych telefonicznie o preferencje wyborcze, pięćdziesięciu kilku udziela odpowiedzi sugerujących naszym ankieterom, by zajęli się samogwałtem, to trudno wyciągnąć z tego miarodajne wnioski co do tego, na kogo głosowali odpowiadający.
Nie mówiąc już o tym, że jeśli dodzwanialiśmy się do automatycznej sekretarki, to uzyskanie od niej jakichkolwiek informacji było w ogóle niemożliwe. Z tym ostatnim problemem poradziliśmy sobie jednak, uznając, że słabo wykształcony, starszy, zamieszkały w małych miasteczkach i na wsiach elektorat nie używa tak wyrafinowanych rozwiązań technologicznych, zatem posiadacze automatycznych sekretarek z pewnością zagłosowali na p. Komorowskiego. Ktoś dociekliwy zapytałby, skąd pewność, że ludzie ci poszli do wyborów? Otóż odpowiedź jest prosta! Skoro nie było ich w domu w wyborczą niedzielę, to gdzie mogliby się znajdować, jak nie w lokalu wyborczym? I dzięki takim wyrafinowanym analizom udało nam sie rozwiązać większość problemów. Podany wynik był zbliżony do rzeczywistego: na pierwszym miejscu uplasował się p. Komorowski, a p. Kaczyński dopiero za nim.
Oczywiście, ktoś nieżyczliwy mógłby nam zarzucić, że 200% błędu w ocenie różnicy pomiędzy kandydatami świadczy, że zastosowaliśmy metodykę, z która nie potrafiliśmy sobie poradzić. Trzeba jednak powiedzieć, że wybór jej wynikał z oczywistej chęci maksymalizacji zysku. Wydelegowanie do tysiąca komisji ludzi i wyposażenie ich w urny oraz kwestionariusze na podkładkach z klipsem, nie wspominając o długopisach, kosztuje więcej, niż zadzwonienie do paru tysięcy wyborców i odhaczenie wyników na komputerze. W innym społeczeństwie, bardziej dojrzałym, choć młodszym, lepiej wykształconym, z większych ośrodków metoda ta sprawdziłaby się, ale Polacy nie dorośli, by realizować na ich rzecz sondaże i nie pomylę się, kiedy powiem, że nasza firma rozważała rezygnację z tej działalności. I nie jest prawdą, że powstrzymuje nas tylko to, ze niczego innego, to już całkiem nie umiemy robić. Jakbyśmy sie tak wzięli i postarali, to byśmy umieli robić niejedno, na przykład nasz prezes jest specjalistą od prawa upadłościowego, a dyrektor metodyczny osiągał wielkie sukcesy, jako ekspert od gry w trzy lusterka na dawnym Bazarze Różyckiego. Mogliby w każdej chwili wrócić do swoich wyuczonych profesji, tak jak i ja mógłbym wrócić do prezentowania bielizny męskiej, ale wtedy, bez naszych analiz nikt nie wiedziałby jakie będą wyniki wyborów i zmusilibyśmy w ten sposób Polaków do polegania na swoim nosie. A do tego dopuścić nie wolno.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1441 odsłon
Komentarze
Re: Antoś Kubaszewski, dyrektor sondażowni tłumaczy:
25 Czerwca, 2010 - 23:09
A po za tym wszystkim, to mamy was wszystkich w d***e, i macie głosować tak jak nasze sondaże pokazują
germario
germario
POLSKOŚĆ to NORMALNOŚĆ !!!