To już 31 lat...
To już 31 lat...
Tego dnia nie doczekałem się Teleranka. A właściwie, to rodzina obudziła mnie wcześniej i poinformowała, że mamy wojnę. Nie uwierzyłem. Włączyłem radio, a tu grali tylko Chopina. W telewizorze śnieg.
Potem przemówienie Jaruzelskiego. I wściekłość. Niespełna miesiąc wcześniej byłem na Mszy Św. z okazji 11 listopada. Tylu ludzi, sztandary, wiara, że wszystko się zmienia, że idzie ku lepszemu. Jako nastolatek miałem nadzieję, że to ostatnie tchnienia komuny. Teraz wiem, że naiwne.
Napiętą atmosferą żyłem na co dzień. Fascynowałem się akcjami plakatowymi Solidarności, ulotkami, słuchaniem BBC. W szkole wszyscy byli antykomunistami. Nosili znaczki EA (Element Antysocjalistyczny). I to łącznie z dziećmi wojskowych czy milicjantów.
Stan wojenny był szokiem. Świat się zawalił. Życie straciło sens. Najgorsza była bezsilność. Brak perspektyw. Dodatkowo w pierwszych dniach wojny polsko-jaruzelskiej totalny brak informacji. Dodatkowo nadplanowe ferie i nadmiar wolnego czasu. Czasu do myślenia, bez możliwości działania.
I jeszcze jedna trauma - mieszkam w pobliżu Kopalni "Wujek". Byłem w pobliżu 16 grudnia. Widziałem kolumnę wozów z ZOMO jadącym w celu rozbicia strajku. Potem opowiadania, co się tam stało. I znów wściekłość i poczucie bezsilności...
Władza arogancka i bezkarna w swoim bezprawiu...
Czarne okulary
Błysk światła w czarnej odbity tafli,
Oto posępny wzrok dyktatora.
Mimo, że jego twarz wszyscy znają,
On za czarnymi szkłami ją chowa.
Każdy pamięta grudniowy ranek,
Kiedy Chopina grano fałszywie.
Gdy nie po polsku zabrzmiał mazurek,
Że nie zginęła i że nie zginie.
Wnet przemówienie radio nadało,
Na pozór smutny, on nie chciał tego,
Jakaś anarchia, że dobro kraju,
Lecz w głosie jakby coś cynicznego.
I wtedy kraju runęło niebo,
Prawo i ludzką godność zdeptano,
Bito, kopano, aresztowano,
A według niego - internowano.
Kłos demokracji którą zasiano
Pod koniec lata w osiemdziesiątym,
Poprzez noc jedną powyrywano,
Ale on dojrzał! Pamiętaj o tym.
O dyktatorze, wrogu światłości,
Boisz się blasku w naszej ojczyźnie,
W oczach twych wielki strach przed narodem,
A więc je kryjesz za czarne bryle.
Lecz naród widzi, lecz naród czuje,
Że się go lękasz, więc cię obali,
Czarne szkła strzaska na jakimś murze,
Krzyknie: Wolności! Ruszy! A dalej...
Dziś po ulicach kroczy ZOMO-wiec,
Jeszcze na zemstę nie przyszła pora.
Błysk światła w czarnej odbity tafli,
Oto posępny wzrok dyktatora.
20.IX.1982.
(z tomiku "Z obu luf")
Garść wspomnień. Chaotycznych. Ale tak dziś widzę w wielkim skrócie pierwsze dni po narzuceniu stanu wojennego....
PS.
Grafiki z epoki, choć częściowo odnowione komputerowo.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1898 odsłon
Komentarze
Parchy khazyrskie, mordercy narodu polskiego
13 Grudnia, 2012 - 21:22