Pan Prezydent się nie poddaje
Pan Prezydent się nie poddaje, materializuje się to, co pisałem, jako surrealistyczną wariację na temat tego, jak daleko można się posunąć w niemądrych żartach, jak nikt życzliwy nie zwróci uwagi: „no, chyba, cię, q…. po....ło”. Jak zamiast tego jest: „świetny pomysł, Pani Prezydencie, Premierze, Ministrze, Ministro, to kończy się to tak, jak właśnie chyba się skończy marsz Niepodległości w tym roku.
Żenada i kompromitacją z jednej strony i zdrowym, radosnym śmiechem z drugiej. I konsternacją rządowych mediów, jak się zachować w tak niezręcznej sytuacji.
Piszę konkretnie o swojej koncepcji, że, tym razem, zamiast blokować marsz zza szpaleru policji i wyglądać czujnym, a zatroskanym wzrokiem zza tarcz policyjnych, czy aby faszyzm nie nadciąga, jak to robił arcy kabotyn Kalisz (wzorem była zapewne Dolores Ibarruri z okopów Madrytu), że tym razem Sierakowski, Kalisz, Blumsztajn, Szczuka i bandyci z Antify pójdą razem, pod rękę z Prezydentem, z Kuźniarem i Nałęczem. No, ideologicznie daleko im nie będzie, tylko, albo Prezydent wepnie tęczowy kotylion z pawim piórkiem ( no, pawie piórko może być alternatywnie wetknięte w naturalny otwór ciała), albo, oni zwalczą atawistyczne odruchy Pawłowa ( „faszystowska flaga, dawaj ku…eeeee”, autentyczny cytat z poprzednich „obchodów”). Zwłaszcza zagraniczni uczestnicy z Antify mogą nie zrozumieć, warum heute bycz inaczej niż rok temu. Rok temu mieli prać, a teraz mają nie prać. Niemcy, to naród konkretny, lubi mieć jasno i prosto wyjaśnione. Oni nie są tak wyćwiczeni w mądrościach etapu i subtelnościach lokalnej polityki. Zatem koniecznie trzeba im to wyjaśnić, może wydrukować jakieś ściągawki?
Inaczej zaczną się okładać i szarpać w czasie pochodu, powodując rozterki BORowców, kogo rzucać na glebę z przykopaniem nóżką, a kogo przepraszać z szacunkiem i szurnięciem nóżką. Może tak, ci z immunitetem- rzucamy na glebę po lewo, tych bez- po prawo i przystawiamy Glocka to potylicy? No, jakoś to trzeba będzie rozwiązać organizacyjnie, najlepiej zawczasu, bo, jak się lewactwo rozhisteryzuje i rozkrzyczy, to już będzie za późno.
A słyszałem, że i śpiewniki trzeba wydrukować, bo, tu jest clou programu Prezydenta, do pochodu ma zatrudnić muzealników, przy kolejnych pomnikach, jak przy stacjach Drogi Krzyżowej, maja odśpiewać jakąś pieśń. Około godziny 16 ta oficjałka ma dojść od pomnika Dmowskiego. Plac ma być zagrodzony barierkami, sektorami… Problem w tym, że mniej więcej w tym samym czasie dojść pod pomnik Dmowskiego ma właściwy pochód. Zatem mamy klasyczne powtórzenie manewru sprzed lat- bierzemy grupę A, bierzemy grupę B i doprowadzamy do sytuacji, gdy się spotykają w jednym miejscu i czasie, najlepiej jeszcze ograniczamy w jakiś sposób możliwości przemieszczania się i ewakuacji w razie zamieszania. Przepis jest prosty, ćwiczony był w historii ludzkości wielokrotnie, zawsze działa i nie ma powodu, by nie zadziałał i tym razem. Tyle, ze tym razem będziemy mieli ze dwieście osób z jednej plus BOR, z drugiej ze sto tysięcy demonstrantów, więc trudno tu mówić o grupach, jako takich.
Wańkowicz pisał, jeśli mnie pamięć nie myli w „Szczenięcych latach” o pogrzebie, który miał prowadzić taki ówczesny „ksiądz- patriota”, czyli narzucony przez władze carskie. Ksiądz ruszył z kościelnym, orszak w trumną stoi. Ksiądz idzie, orszak stoi i tak dalej. Wreszcie, jak już odeszli na jakieś dwieście metrów, dziedzic posłał kogoś z zapłatą za ceremonię i kazał iść precz. A potem poszedł orszak z trumna i prawosławnym popem. Dziedzic był, jak widzimy, dość zawziętym człowiekiem. Ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że oficjałka pójdzie sobie przodem, powoli, powoli, rozglądając się niepewnie za siebie, kto wie, może i Prezydent powtórzy swoje hasło wyborcze „chodźcie z nami, chodźcie z nami!”. A potem, w odległości nie pozostawiającej wątpliwości, kto gdzie idzie, ruszy fala naszych.
Pisałem już, i jeszcze raz napiszę, co było dla mnie największym fenomenem marszu w obronie telewizji Trwam 29 września. Nie samo to, że przyszło najwięcej ludzi w historii Polski po 1989 roku, po mszach papieskich. Ci, co stali w jednym miejscu i liczyli, jak się przed nimi przelewa ludzka fala, mówią o 140-180 tysiącach. No, powiedzmy 150 tysięcy. Wspaniale, ale, powtarzam, ważniejsze, było to, że nie wybito ani jednej szyby, nie dano po ani jednej mordzie, ani nie nakopano do ani jednej d… . Nie trzeba było ani jednego policjanta, choć nie ma wątpliwości, że kolumny czekały, na szczęście czekały leniwie, nie mając nic do roboty. Wszystko załatwiała tak zwana świadomość, czyli ochotnicze służby porządkowe, innymi słowy, tak jest, pisowskie bojówki, które spokojnie i stanowczo rozładowywały wszystkie potencjalnie niebezpieczne sytuacje. A, jak mi się wydaje, najważniejsze było, że wszyscy bardzo uważnie się rozglądali, kto się jak zachowuje. Bo wszystkim zależało, by żadnych incydentów właśnie nie było. Wszyscy wiedzieli, że, jak ktoś coś zacznie, to będzie OD NICH.
Pochód poszedł sobie spokojnie tak, jak planował, sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi maszerowało sobie spokojnie, maszerowało, na filmie trwa to bez końca, młodzi, starzy, idą obok gmachów rządowych bez ochrony, ambasady bez ochrony i nic. Nie ma wątpliwości, że, gdyby ci ludzie chcieli gdzieś pójść i wejść i kogoś wyprowadzić spod żyrandola, to by to zrobili. Ale nie chcieli. Jeszcze nie, tak powiem.
Prawo Siłólfa mówi, że zamieszki wybuchają wtedy i tam, gdzie jest policja, z jednej strony w mundurach, a z drugiej bez. Wybuchają wtedy, gdy maja wybuchnąć. Gdy trzeba przestraszyć publiczność, posłów, gdy jest jakaś ustawa o zgromadzeniach do przepchnięcia przez parlament. Gdy słupki kiepsko stoją i trzeba podsycić psychozę, która je do tej pory utrzymywała w górze.
http://naszeblogi.pl/blog/69
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf
http://freepl.info/authors/seawolf
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3183 odsłony
Komentarze
Re: Pan Prezydent się nie poddaje
10 Października, 2012 - 19:54
Salonowi nie na rękę był spokojny i pokojowy przebieg marszu.
Obecność umiłowanego przez naród prezydenta obliczona jest na wywołanie zadymy.
Jeśli do niej dojdzie to będą to wałkować jako temat zastępczy,aby wyciszyć ewentualne skutki mowy tronowej premiera,którego koledzy partyjni już nie kochają.
Pozdrawiam
markiza
ja tak to widzę
10 Października, 2012 - 20:03
Tak, to jest dobry pomysł. Uformować z uczestników kolumnę - nie bacząc na jakiegoś dziwaka na przodzie - po czym na hasło ruszamy...stać w miejscu. Gdy kilkuosobowa grupa wraz z panem żyrandolowym oddali się na kilkadziesiąt metrów, ruszyć z marszem Niepodległości. Gdy się zbliżą ci z Komorowskim - ponowić efekt z podziałem. I tak do skutku.
Wilku, byłam na Wielkim Marszu Wolności
10 Października, 2012 - 21:11
Bywałam na Mszach papieskich i wielu, wielu manifestacjach. Według mojego rozeznania (po obejrzeniu materiałów dostępnych w sieci) twierdzę, że ludzi było minimum pół miliona.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
seawolf......
10 Października, 2012 - 22:11
tekst jak zawsze na czasie i doskonały,uwielbiam Ciebie czytać. Ale..........chodzi mi po głowie, jak natrętny owad, taka oto myśl...a,może by tak p.rezydentowi i jednocześnie przewodniczacemu pochodu 11.11.- podłożyc jakieś świństweko, z serii takich ośmieszających POważne POstacie... fajnie by było pokazać,że jest komiksową POstacią , taką np.jak król Julian z Madagaskaru !
To nie Hitler
11 Października, 2012 - 00:12
Stork
Stork
pytanie za 10 puntkow
11 Października, 2012 - 01:07
ile pochodow mozna zarejestrowac w jednym dniu?
Szczenięce lata
11 Października, 2012 - 07:03
Seawolfie, tekst jak zwykle ironiczno -szyderczy, dobry, ale ująłeś mnie znajomością i przywołaniem " Szczenięcych lat " Melchiora Wańkowicza. To jedna z moich ulubionych, małych książeczek ( obok " Opowieści mojej żony " A.Żuławskiego ),które na długo zapadają w pamięć.A wracając do symulowanej przez Ciebie sytuacji społ.-polit.na 11 listopada 2012, dorzucam taką wizję: pan prezydent ze dworem, świtą, strażą przyboczną, tonąc w naręczach biało-czerwonych kwiatów, przypomniał sobie szczenięce lata w Solidarności i wzruszony zawołał: CHODŹCIE Z NAMI. Odpowiedziało mu echo i wiatr, albowiem,znajdujący się zgoła gdzie indziej, patriotyczni Polacy z niecierpliwością oczekiwali końca przemarszu prezydenckiego dworu i hołdów ku czci, aby rozpocząć własne, płynące z potrzeby serca obchody Święta Niepodległości.Pozdrawiam.
mika54
PS
11 Października, 2012 - 07:28
Prezydent ma świadomość,że tłumów nie porwie,dlatego liczy na jakość :)
Tylko ten prezydent mógł coś takiego wymyślić.
markiza