Normandy i piraci , ciąg dalszy.

Obrazek użytkownika seawolf
Blog

Żeby byc na bieżąco, prosze sobie kliknąć post "Normandy" i piraci, to jest ciag dalszy.

Obiecałem ciąg dalszy podróży Normandy przez Zatokę Adeńską, zatem proszę bardzo! Niewiele można zrobić, w sumie, trzeba mieć szczęście, tak, jak we wszystkim w życiu. Jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele cegła na łeb spadnie, albo w trakcie aktu miłosnego na gwóźdź trafi. Niektórzy już tak maja , taki dar od Boga a rebour. A, jak ktoś jest pod szczęśliwą gwiazdą rodzony, to przejdzie przez życie bez bólu i zawsze wyląduje na czterech łapach. Ale, jak Napoleon powiedział, Bóg jest przeważnie po stronie silniejszych batalionów. Zatem, można losowi pomóc w obie strony. Całe zawodowe życie starałem się pomagać losowi, trenując ludzi , organizując ich w wyszkolony zespól, który działa, jak sprawny, naoliwiony mechanizm. Na morzu nie ma innej możliwości, nie ma nikogo innego poza zalogą. W restauracji, czy hotelu wszystko, co można zrobić, to zadzwonić po straż pożarną, uciec i patrzeć, co się dzieje z drugiej strony ulicy. Na statku nie ma gdzie uciec. Przebywanie na łodzi ratunkowej, czy tratwie, samo w sobie jest ryzykiem. Zawsze trzeba walczyć o statek, jako o najlepszą szalupę ratunkową. Dlatego co tydzień cwiczy się General Drill, dlatego codziennie trenuje się jakąś grupę, albo strażaków, albo ewakuatorów, albo zespół przygotowujący szalupy i tratwy, albo którąś z pozostałych kilkunastu wyspecjalizowanych grup. Każdy na statku ma jakąś misje do wykonania- nie ma gapiów. Najważniejsze funkcje się dubluje, gdy ktoś zginął, następny wykonuje jego funkcję. Jesteśmy przygotowani na pożar, wejście na mieliznę, zderzenie, człowieka za burtą, wypadek medyczny, wykrycie bomby, generalnie- na wszystko, co się może wydarzyć, ale na ostrzał z broni maszynowej i granatników nie jesteśmy i nie możemy być przygotowani. Statki nie są opancerzone, zresztą okręty wojenne też nie, z małymi wyjątkami. Nie ma na statkach broni, czasem kapitan ma pistolet, lub rewolwer, ale rzadko. Kiedyś popularne było strzelanie do rzutków z Remingtonów na śrut, ale po zamachu pewnego szaleńca w Szkocji, który zastrzelił z 50 dzieci, kompanie się przestraszyły i zlikwidowały ten biznes.
Tak wiec, nie mamy broni, ale nawet , gdybyśmy mieli, to trzeba by do jej obsługi zatrudniać dodatkowych ludzi, odpowiednio opłacanych, ubezpieczonych i przeszkolonych. Strasznie droga zabawa, nikt na to nie pójdzie. Jak my będziemy mieli Kałasznikowy, to oni przypłyna z granatnikami i karabinami 12,7 mm. Jak my zakupimy RPG, to oni podpłyną z rakietami kierowanymi, a w końcu zakupia Exoceta, albo którąś z ruskich rakiet. Zawsze będą do przodu, chyba , że to rzeczywiście będzie banda lokalnych obszczymurków dorabiająca sobie do rybactwa. Ale przeważnie są to dobrze zorganizowane oddziały kierowane przez watażków siedzących w luksusowych willach, dysponujących wywiadem, ochrona polityków, pieniędzmi, dostawcami najnowszych nowinek elektroniki i uzbrojenia.
Jeden z porwanych statków , użyty, jako statek- matka łodzi abordażowych ( to ta mała łódeczka holowana za statkiem). To pozwala atakować statki daleko od lądu, na oceanie
.
Najgorsze, że naprzeciwko mają zamiast dawnej , nie certolącej się floty rozbrojone mentalnie , skrępowane przez „rules of engagement” cioty, w rodzaju tych Holendrów- tchórzy spod Srebrenicy. Na tym tle bardzo korzystnie wypadają Amerykanie, Rosjanie, Hindusi,. Ci się przesadnie nie obcyndalają, jak trzeba strzelać, to strzelają, a tłumacza się potem, albo wcale. Od czasów walk Rzymu z piratami, czy Hiszpanów z korsarzami wyrok za piractwo był jeden- sznur na rei. Nie ma innej drogi, sorry.

Trudno wyczuć, piraci, czy rybacy...

Ale to juz raczej rybacy nie sa, pruja ze 30 węzłów.

Jesli kto by mnie zapytał, to ja bym ich do niewoli nie brał, tak, jak nie biore do niewoli karaluchy na statku, dla nich mam specjalny spray i Goliath Gel.

Jak ktoś ma zbyt wrażliwe serduszko, by się ze mną zgodzić, ze piratów należy rozstrzeliwać i zatapiać, to zapraszam na mostek w czasie długiej nocnej wachty, niech sobie posłucha przez UKF, jak statki wołają o pomoc, jak starają się wymanewrować szybkie łodzie bandytów. W sumie piraci maja taktykę drapieżników z sawann, probują, jak napotykają opór, albo ofiara ucieka zbyt szybko, odpuszczają i szukają statku wolniejszego, albo nie reagującego zbyt gwałtownie. Atakują najsłabszego ze stada. W tym szansa na odpędzenie napastników. Chyba, że maja namierzony konkretny statek z konkretnym, ładunkiem, łatwym do sprzedania, albo tak cennym, że armator chętnie płaci okup. Statki tez stosuja taktykę z sawann- trzeba przekonac napastników, że jesteśmy szybsi, groźniejsi, lepiej zorganizowani, niż ten za nami, czy przed nami. Trzeba prężyć muskuły, jeżyc włos na grzbiecie, stroszyć pióra, wydawać z siebie groźne odgłosy, jak wycie syren statkowych, może się uda. No i zawsze chodzi o to, by zyskac czas, w którym okrety koalicji patrolujące ( rzekomo) teren miałyby czas zareagować. To znaczy, gdyby tam były, bo w czasie podrózy nie widziałem ani jednego, ani jeden tez nie odpowiedział na wołanie o pomoc. Dwa razy przeleciał nad nami samolot patrolowy. To wszystko. Byliśmy zdani na siebie. Skalkulowałem prędkośc, by wypłynąc na wody Zatoki z maksymalna prędkościa i ze wschodem Słońca, by jak najwiekszą cześć trasy przebyć za dnia, ale uniknac nocy się nie da. Wracamy do taktyki z konwojów do Murmańska- pełne zaciemnienie, wyłączamy tez AIS, czyli system identyfikacji, podwajamy wachty, ja stoje cała noc z 2 oficerem 00-06, Staff captain stoi w dzień, od 6 do 12, na rufie dodatkowy patrol, by nas nie zaskoczyli od rufy, włazy zaspawane. Zorganizowałem trzy grupy „antybordażowe”, by obstawic obie burty i rufę. Maja polewać napastników na łodziach. A jak dostaniemy rakieta, maja gasić pożary. Trenujemy to kilka razy, także w kompletnych ciemnościach.

Wpływamy na Zatoke… Zaczyna się.... statek , jak widmo. Obchodzę wszystko jeszcze raz z latarką, wrazenie upiorne, ciemno, drzwi pożarowe pozamykane, by dodatkowo utrudnić orientację ewentualnym intruzom. Filipiny spanikowane, boją się robić obchód, mówia, ze czuja ducha za plecami. Opierniczam ich i wyganiam z powrotem na obchód, bo jak nie, to dopiero ducha poczują! Filpińczycy sa dość przesądni, jak wiadomo.

Na górnym pokładzie kompletna ciemność, z naprzeciwka mijaja nas inne statki, też zaciemnione, ledwo widać zarys w bezksiężycowej nocy. Musze sobie świecic pod nogami latareczką, bo nic nie widać. Wracam na mostek. przed nami długie godziny, rozmawiamy sobie o wszystkim, Dwóch oficerów- rosyjski Estończyk, albo estoński Rosjanin, Rumun, dwóch Filipinów na skrzydłach. Gadamy sobie. W radiu słyszmy , jak jakis statek wzywa "Coalition ship, coalition ship!!!"

NIkt nie odpowiada. A ma ich byc w rejonie kilkadziesiąt.... PIęknie , q.. pięknie.

"COALITION SHIPS, COALITION SHIPS!!!!!!!" - facet traci nerwy. Cisza.

"C O A L I T I O N S H I P S !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!" Facet stracił nerwy, ale i tak odpowiada mu tylko cisza.

Płyniemy dalej , ktos nadaje ostrzeżenie o zauważonym statku- matce o wcześniej namierzonym kodzie AIS. Ponoć kręci sie w rejonie i jest namierzany od dawna. a może strach ma wielkie oczy?

Wachta leci powoli, omawiamy historie Estonii. W UKFce slyszymy wołanie o pomoc, ktoś krzyczy, że go otaczaja kutry, ale potem cisza... Na ekranie radaru nic podejrzanego nie widać, to nie w naszej okolicy....

Wachta leci... Omawiamy sytuacje etniczną i gospodarczą Estonii.

Zbliża sie 6, zmaina wachty, Staff Captain Ukrainiec, oficerowie z Chorwacji, Bułgarii, dwóch Filipinów, trzeci na rufie. Szybka kąpiel, spać, mmmmmmm...... telefon- Captain, atakuja statek przed nami!! Patrze na zegarek, 9 rano... biegiem na mostek - faktycznie, statek mile przed nami manewruje, wokól 4 kutry, ogłaszam alarm. W czasie , gdy syrena wyje te swoje 7 krótkich , jeden długi i załoga gna na stanowiska, usiłuję dopytać gościa, co sie dzieje, czy rzeczywiście go atakują, ale wygląda, że tylko kręcą sie wokól niego z wieką prędkością- 25 węzłów, Rybacy tak nie pływają.

Nasi na stanowiskach, węże gotowe, Stretcher Team gotowy.. 4 kutry odpuszczają temu przed nami i plyna w naszą stronę, obok widzę 2 nowe, z lewej trzy inne.kęcimy w prawo, oni tez, my w lewo, oni też. Puszczamy wode , robi sie malowniczy pióropusz. Patrz poprzedni odcinek- jeżymy włosy na grzbiecie i stroszymy pióra! Ale przechodza nam za rufę.

OK. odbój alarmu. Wysyłam raport do centrum antypirackiego, do naszego Company Security , na razie to wszystko. Spać! O 12 znowu na mostek. ale reszta dnia spokojnie. Po południu znowy kilka łodzi śmiga w pobliżu, przez radio mówia, żeby sie nie bać, bo sa zwykłymi rybakami. A kto was tam wie?? Enjoy fishing, ale trzymajcie sie lepiej z daleka!

Jeszcze jedna noc, w nocy przelatuje samolot patrolowy Orion, no, pierwszy raz widze jakikolwiek ślad istnienia navy. Oddalamy sie od Somalii, ale po prawej jest jeszcze Sokotra, od wieków tradycyjna siedziba piratów, no i sa te porwane statki- matki. Podpływaja niewinie w pobliże, w ciągu kilku sekund spuszczają ( wizzzzzg!) 4 łodzie - zodiaki, w 5 minut jest po wszystkim.

Kolejna nocka, mamy dosyc Estonii, przechodzimy na temat uniwersalny i nieśmiertelny, dziewczyny. Im bliżej Omanu, tym spokojniej.. Wchodzimy na rede Salalah w Omanie, tu juz jesteśmy bezpieczni. Co najwyżej celnicy i Immigration nas obrabuja z papierosów i whisky. Co tez sie dzieje. Ale to juz temat na inna opowieść ;-)

P.S. To sie działo 2 lata temu, dzisiaj jest juz troche inaczej, jest więcej okrętów i nawet od czasu, do czasu strzelają do bydlaków. Ale juz słyszę, że jeden z aresztowanych zaskarżył rząd UK o naruszenie jego praw człowieka. Pewnie wygra... To juz naprawde lepiej robić, jak Rosjanie, czy Hindusi- wypuścic bydło , ale bez silnika i z dziurką w dnie. Wypadek. Wot przykrość....

Brak głosów

Komentarze

Biedni (ci prawdziwi, głodujący i zahukani biedni Somalijczycy) pewnie tego procederu nie uprawiają... W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć, że rosyjski pragmatyzm bywa czasem wart pochwały. I zastosowania. Ale niestety teraz na Zachodzie jest moda na prawa bandytów. Prawa ofiar nie mają dobrej passy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#68199