Obama w Strefie Zero czyli - państwo zdało egzamin II
Cytat nr 1:
Hotel Marriott w Warszawie, w którym podczas wizyty w Polsce zatrzymał się prezydent USA Barack Obama, na dwa dni zamienił się w pilnie strzeżoną twierdzę [...]
Strefa Zero – tak służby określiły miejsca, w których podczas wizyty w Warszawie pojawi się prezydent Stanów Zjednoczonych. To m.in. plac Zamkowy, okolice Pałacu Prezydenckiego i ambasady amerykańskiej. [...]
Wejście do hotelu Sheraton zagrodzone jest metalowymi bramkami. Wokół budynku stoją policjanci i BOR-owcy w garniturach. [...]
Położony niedaleko Hyatt również zamienił się w twierdzę. Z każdej strony odgrodzono go metalowymi bramkami. Wokół policjanci i BOR-owcy. Czasowo skasowano przystanek przy ul. Spacerowej.
Cytat nr 2.:
Widziałem Obamę i Obamową! Po prostu szedłem sobie ulicą, której wcale nie zamknięto z powodu przejazdu prezydenta. Na chwilkę tylko zatrzymano ruch na jednej jezdni (ruch w przeciwnym kierunku odbywał się normalnie).
Przejechał najpierw policjant na motocyklu i z włączonym kogutem, a chwilę potem kolumna pojazdów, z wyraźnie widoczną limuzyną pary prezydenckiej. Obserwowałem to razem z grupą zaskoczonych pasażerów czekających na przystanku autobusowym - jedynym niezaskoczonym był stojący wraz z nimi policjant w odblaskowej kamizelce.
Domyślacie się już pewnie, że nie był to przystanek „Uniwersytet” na Krakowskim Przedmieściu. To był przystanek „London Hilton” na Park Lane (w kierunku Hammersmith).
Gdyby pierwszy cytat pozbawić elementów lokalizujących, większość osób zapytana o miejsce wydarzeń, wskazywałaby któryś z krajów Arabskich. Bagdad w Iraku ? Kabul w Afganistanie ? Może Pakistan ? Albo Afryka, o tak, to na pewno Afryka !
W takiej rzeczywistości żyjemy. Taki jest wymiar prestiżu na arenie międzynarodowej, taki jest poziom zaufania do naszego państwa. Niektórzy snują przypuszczenia, że to Amerykanie, silni i butni, po prostu wymogli takie ceregiele na tym naszym biednym kraju (oczywiście nie na rządzie PO, o co to to nie !). Jednak nie ma się co oszukiwać - cyrk, którego doświadczyli mieszkańcy Warszawy i przyjezdni pokazuje w jakim stanie jest Polska.
To było widać już w 2005 roku podczas pamiętnego szczytu Rady Europy, który przytrafił się Warszawie za prezydentury Kwaśniewskiego. Teraz gdy z perspektywy czasu przypominam sobie tamte wydarzenia, wiem, że towarzyszyło im przeczucie - coś tu jest nie tak. Wtedy to przeczucie było trudne do zdefiniowania - trzeba było 10.04.2010, by definicja pojawiła się w całej swojej krasie. Katastrofalny stan bezpieczeństwa państwa doprowadził i wtedy i teraz do tego, że stolica europejskiego kraju musiała być zamieniona w miasto rodem ze stanu wojennego.
Tego na co dzień nie widać. Realia zna zapewne nieliczna garstka ludzi pracujących w rozmaitych instytucjach związanych z ogólnie pojmowanym bezpieczeństwem. Na zewnątrz - bez jakiegoś szczególnie dramatycznego wydarzenia - po prostu tego się nie dostrzega.
Jak jest w rzeczywistości ?
To, że nikt nam nie ufa widać jak na dłoni. Buńczuczne przechwałki szefa BOR, opływające zadowoleniem twarze rzeczników rządu, policji, miasta i kogokolwiek komu tam wpadnie do głowy wypinać pierś na ordery, w istocie skrywają ponurą tajemnicę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3338 odsłon
Komentarze
Chlewnia Radziwiłłów
29 Maja, 2011 - 03:13
Pacyfikacja Warszawy przypomniała mi jako żywo Łódż stanu wojennego, podczas akcji protestacyjych pod kościołem Świętego Krzyża.Wyznaczone ulice,przejścia i ścieżki po których można było się poruszać,a reszta zablokowana przez ZOMO,ORMO,Milicję i wszelką swołocz jaka była dla władzy dostępna.Telewizje i organizatorzy manifestacji (wielu z nich to dzisiejsi bohatyry u Tuska,nazwisk nie wymienię)poustawiali się na balkonach domów i tam wypełniali misję przywódców Narodu.Pałowania były oczywiście tylko dla motłochu.Podczas wizyty Osamy,też się poodgradzali w dziedzińcach Zamku Królewskiego,zasiekach Pałacu namiestnika i w innych mysich dziurach.To wszystko ci sami ludzie z dynasti Radziwiłłów i te same służby izolujące Panów od motłochu.Wtedy i dzisiaj Polacy mają przekaz, z telewizorni wojskowych służb informacyjnych:
"Obama napił się wina rocznik 2009,zjadł tatar z dorsza,gaz łupkowy jest i stosunki się odbyły"(informacje za TVałenem),a ja tylko dodam od siebie-JEBAŁ WAS WSZYSTKICH PIES I INNE KUNDLE.
http://www.youtube.com/watch?v=2cU1bPYVy1w&feature=channel_video_title
9
JAN OLSZEWSKI
Chlewnia
29 Maja, 2011 - 08:54
Mam podobne odczucia i z ochota przylaczam sie do koncowych zyczen!
Dzięki - dopisuję się do życzeń
29 Maja, 2011 - 14:11
Nic dodać, nic ująć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Dałam dychu i podpisuję się pod wpisem.
29 Maja, 2011 - 08:11
Kiedy obserwowałam te kolumny limuzyn, policję, straż, słuchałam wypowiedzi szefa BOR (tego samego, który powinien siedzieć), to się zastanawiałam, o co tu kuźwa chodzi?
To jest normalny kraj? Normalny poziom zabezpieczenia wizyty?
I odpowiedzi były tylko dwie do wyboru: albo Obamę posrało, albo zaufanie do naszego kraju równe jest zaufaniu do Pakistanu.
Dwie Twierdze.
29 Maja, 2011 - 09:24
Zaufanie amerykańskich służb do naszego kraju jest obawiam się znacznie mniejsze niż do Pakistanu. W Pakistanie nie ma tylu sowieckich agentów u władzy , itp...
Amerykańska ochrona prezydenta musiała chronić go także i przed polskimi służbami , które sa zinfiltrowane na wylot . Co widać po 10.04.10.
Taka jest niestety rzeczywistość. Stąd właśnie taki rozmach , środki i metody zabezpieczenia wizyty. Pytaniem pozostaje jednak wciąż cel w jakim tak na prawdę Obama tu przyjechał w takim momencie ,ryzykując tak wiele. Gaz łupkowy? Zmobilizowanie do wierności, władców dawnej sowieckiej strefy? Nieodległe wybory amerykańskie i polskie? A może coś zupełnie innego? Trzeba wszak pamiętać iż prawdziwe rozmowy nie toczą się w świetle jupiterów.
Ciekawe który z polityków nocą odwiedzał Dwie Twierdze.
Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.
Cel wizyty.
29 Maja, 2011 - 14:26
"Pytaniem pozostaje jednak wciąż cel w jakim tak na prawdę Obama tu przyjechał w takim momencie ,ryzykując tak wiele. Gaz łupkowy? Zmobilizowanie do wierności, władców dawnej sowieckiej strefy? Nieodległe wybory amerykańskie i polskie? A może coś zupełnie innego? Trzeba wszak pamiętać iż prawdziwe rozmowy nie toczą się w świetle jupiterów."
Myślę właśnie, że gaz łupkowy i dogadanie z tzw. polskimi władzami kształtu wpływów w strefie Poland. Dogadanie nie w sensie negocjacji, ale w sensie poinstruowania tzw. władz polskich o zakresie ustaleń na linii USA - Rosja. Tak na wszelki wypadek, żeby jakiemuś miejscowemu nie strzeliła do łba jakaś głupota, która mogłaby zakłócić wypracowywany konsensus.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Dzięki - Obamy nie posrało, zastosował się do wytycznych...
29 Maja, 2011 - 14:18
... swoich służb, które w przeciwieństwie do naszych doświadczeń, dbają o interes swojego kraju.
Ale faktycznie - propaganda sukcesu jest rozkręcona na pełne obroty. Rzeczywistość (skrzecząca i jęcząca) jest całkowicie pomijana.
Polska w tym sensie jawi się jako państwo, na którego terenie, według służb bezpieczeństwa USA, jest prawdopodobne przeprowadzenie zamachu na ich prezydenta. Zatem porównanie do Pakistanu jest całkowicie uzasadnione.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Co się zaś tyczy zdawanego przez państwo egzaminu, to
29 Maja, 2011 - 16:15
jestem pod wrażeniem mniej spektakularnej, ale bardziej bulwersującej informacji:
Podczas służby, czyli w trakcie akcji, strażak stracił obie nogi. Teraz w telewizji publicznej prosi o wsparcie ludzi dobrej woli żeby zrobić ściepę na protezy dla siebie!!!
To mnie natchnęło do jednego z rodzajów przedwyborczych biuletynów informacyjnych.
Tak, temat sam się pcha w ręce
30 Maja, 2011 - 02:42
Zielona wyspa żebraków...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Obama show
29 Maja, 2011 - 17:41
Może wyjdę na ignorantkę, ale kompletnie nie rozumiem tej wielkiej fety z okazji przyjazdu Obamy. W telewizji mało się nie zmoczyli, bezustannie relacjonując, jak to Obama podniósł nogę, a następnie postawił ją na ziemi, spojrzał w lewo, mrugnął w prawo i takie tam. Mnie jakoś nie ogarnęło ogólne podniecenie... niesłusznie?
Całkiem słusznie
30 Maja, 2011 - 02:41
Bo i czym tu się ekscytować - wizytą prezydenta, który być może powtórzy wyczyn paru swoich niesławnych, a równie wielbionych poprzedników i zepchnie USA w izolacjonizm ?
Przy takich okazjach wychodzi szydło z worka i słoma z butów.
Rzplita Celebrycka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart