Dlaczego Rotfeld a nie rtm. Witold Pilecki?
W najbliższy wtorek Obama ma w Łajt Hałsie wręczać medale wolności, w tym ten dla śp. kuriera Karskiego.
Ponieważ nie żyje nikt z krewnych, postanowiono wydelegować jakąsi znamienitą postać. Odpadli - Bolek i profesor z mała (?) maturą niejaki Bartoszewski.
Poleci Rotfeld.
Jak zwykle dwaj najważniejsi historycy Bronek i Donald - oby nie okazało się, że za przyczyną masła i jajek - nie wiedzieli, że największą postacią w walce z holokaustem - Polaków i Żydów, był rtm. Pilecki, który do Oświęcimia poszedł na ochotnika.
I to właśnie JEGO meldunki przewoził śp. Karski.
Tak więc NAJBARDZIEJ UPRAWNIONĄ OSOBĄ DO ODBIORU MEDALU BYŁBY KTOŚ Z KREWNYCH ROTMISTRZA.
Czyżby Rotmistrz był jednak na czarnej liście obu kancelarii, kilku ministerstw albo jednak - niestety - podstawowe materiały źródłowe obu magisterek to masło i jajka?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 954 odsłony
Komentarze
@cccp.ue
26 Maja, 2012 - 08:28
Dlaczego nikt nie wpadł na ten pomysł? Zapewne z tego samego powodu, dla którego "odkrycie" dokonań Ireny Sendlerowej pozostawiono amerykańskim licealistom. :-(
Pozdrawiam z podziękowaniem za ten tekst
PS. Maleńka poprawka: Karski nie przewoził melddunków Pileckiego. Jego informacje trafiały do aliantów zachodnich już wcześniej, innymi kanałami. Natomiast tzw. raport Karskiego bazował niewątpliwie w pewnej części na informacjach zdobytych przez Pileckiego.
PPS. W USA Karski przedstawiał swój raport m.in. prezydentowi Rooseveltowi, sekretarzowi stanu Hullowi, szefowi OSS (wywiadu) Donovanowi. A także znanym i prominentnym przedstawicielom amerykańskich Żydów: Stephenowi Wise, Felixowi Frankfurterowi... Nie wierzyli. A może nie chcieli wierzyć?
W Wikipedii łatwo możemy wyczytać, że od 5 stycznia 2005 do
26 Maja, 2012 - 21:51
31 października 2005 pan Rotfeld był ministrem spraw zagranicznych. Otwartym pozostaje pytanie jakiego kraju interesy reprezentował na tym stanowisku. Nie wyobrażam sobie jak można odbierać Polakom chwałę płynącą z przyznania amerykańskiego odznaczenia i jednocześnie utrzymywać, że reprezentuje się interesy Polski.