Sierpniowy poranek.
W pociągu, którym 5 raz na przestrzeni ostatnich 15 miesięcy jadę do Grodna, w wagonie bezprzedziałowym (czyli takim, w którym zamiast przedziałów jakiś idiota, jak w pierwszym lepszym – proszę wybaczyć właściwą mi precyzję opisu – gównianym autokarze, poustawiał 2 rzędy przedzielonych wąskim „przejściem” foteli) scena jak z sensacyjnego filmu:
na oczach ok. 50 pasażerów,...