Baron jak na psa i swoją rasę żył długo. Ale dla mnie stanowczo za krótko. Byłem całkowicie nieprzygotowany. Chorował kilka dni i bardzo cierpiał. Nawet piwa już nie chciał. A kupiłem mu dobre. Niedaleko miejsca naszego zamieszkania mieszkał też weterynarz. Nawet do niego szliśmy. Ale nie doszliśmy. Baronik nie miał sił. Musieliśmy, więc, zawrócić. Po drodze mijaliśmy podwórko z trzema psami....