Czy czeka nas głodówka na emeryturze?

Tak mnie dziś naszło na zbadanie systemu emerytalnego w naszym wspaniałym kraju. Jako składka emerytalna jest zabierane 19,5% pensji, więc zakładając minimalną pensję brutto 1500 zł otrzymujemy 300 zł składki. Emerytury dostaniemy zaś 700-800 złotych…
Zakładamy, że mężczyzna idzie do pracy w wieku 30 lat- bo studiuje, nie chce mu się wcześniej, może mamy parę lat przerwy i przechodzi na emeryturę w wieku 65 lat. Zakładamy wariant z mężczyzną, gdyż kobieta rodzi dzieci, więc może mieć przerwy w pracy. 35 lat opłacania składek, które rocznie dają 3600 złotych. Aby maksymalnie uprościć rachunki, przyjmujemy, że pieniądze wpłacamy na koniec każdego roku, a nie w każdym miesiącu (wtedy dałoby to jeszcze większe zyski). I tu mamy potęgę procentu składanego:

FV= PV(1+r)^n, gdzie FV- wartość przyszła, w naszym wypadku nasze pieniądze po przejściu na emeryturę po tych 35 latach, PV- bieżąca wartość, w naszym przypadku te 3600 zł regularnie wpłacane, r- stopa procentowa, ja przyjmę 6%, co jest wartością minimalną i najbezpieczniejszą, a n- czas, w naszym wypadku 35 lat.

Po pierwszym roku pracy, wpłacamy nasze 3600 zł. Pieniądze pracują aż 35 lat, więc ostatecznie sumując otrzymujemy 3600 zł razy 1,06 do potęgi 35- daje nam to około 27 670 złotych. Pieniądze z drugiego roku pracują 34 okresy i dadzą nam 26 104 złote i tak dalej, aż z ostatniego roku otrzymamy 3816 złotych. Łącznie, na naszym koncie mamy porażającą sumę 425 235,12 zł.
Załóżmy, że nasz osobnik żyje do 80, czyli jest 15 lat na emeryturze, pobierając ją 180 razy. Dzielenie daje nam sumę, która obecnych emerytów przyprawi o zawał serca- 2 362 złote miesięcznie! Zwiększmy długość życia do 85 lat- 1 771 złotych, więc więcej, niż osobnik zarabiał, gdyż do ręki miał 1200 złotych.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z niedoskonałości wyliczeń, robionych na kolanie w przeciągu 15 minut. Wszystko trzeba zdyskontować przez inflację, wynoszącą około 3%. Ale też zakładane 6% zysku jest zyskiem minimalnym, gdybyśmy nie zamrażali pieniędzy na lokacie lub obligacjach, tylko inwestowali, np. w łupki…
Dlatego też sądzę, że model jest do przyjęcia i zysk jest osiągalny. Tym bardziej, że istotnym bonusem jest dziedziczenie- jak ktoś umrze, to jego pieniądze przejmuje rodzina, podczas gdy obecnie wszystko przepada na rzecz ZUS. Również my możemy przejść na emeryturę w wieku 60 lat, wtedy będzie oczywiście mniejsza, ale też większa niż teraz (1 257zł dla osoby pobierającej ją przez 20 lat).
Tak więc gdzie, do cholery, są nasze pieniądze?! ZUS musi mieć siedziby za xx milionów i zatrudniać rzeszę pracowników, a prezesi zarabiać xx tysięcy miesięcznie i jeździć limuzynami. Koszty własne misiu…
Ciekawe, kiedy obecny system nam runie. Składka MUSI pójść do góry, ZUS ma 1,5 miliarda zł długu, a ile do interesu jest dokładane z budżetu- wg wyliczeń ZUS na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych państwo musi dołożyć 70 miliardów zł rocznie, z czego duża część idzie na wypłatę rent i emerytur!
Podsumowując, mamy głodowe emerytury i wielkie manko przed sobą. Przyrost naturalny jest zerowy, a na emerytury zaczynają przechodzić roczniki z powojennego wyżu demograficznego. Czy coś nas uratuje przed katastrofą? Nie wspominając o emeryturach, które wyliczyłem, gdybyśmy sami dbali o siebie…