Patrioci i kolaboranci
Przeczytałam wczoraj wywiad z Rymkiewiczem (Uważam Rze). Bardzo dokładnie, dwa razy.
Przedstawiony przez niego podział na „patriotów” i „kolaborantów” wydaje się być rzeczywiście słuszny w odniesieniu do elit władzy w Polsce, i to od wielu wieków. Spór trwa od lat i ma ciągle ten sam charakter – tworzyć wielkie państwo samemu, czy przyłączyć się do większej potęgi (niestety, historycznie patrząc, widać, że na owym przyłączaniu się do kogoś silniejszego zawsze źle wychodziliśmy).
Można by długo analizować powody różnych zachowań w czasach minionych, ale mnie interesuje teraźniejszość i podstawowe pytanie – czym kierują się ludzie współcześnie wybierając taką czy inną postawę. Dlaczego, żeby sprowadzić rzecz do najbardziej znanych haseł – Bartoszewski uważał, że Polska jest „brzydką panną bez posagu” i nie ma co wybrzydzać, a Kaczyńscy uruchomili poszukiwania gazu łupkowego, chcąc wszak nie tylko uniezależnić się od sąsiadów, ale stworzyć podwaliny pod znaczący w Europie i świecie kraj.
Od razu i na wstępie odrzucam wszelkie łatwe wytłumaczenia. Zarówno zarzuty, jakoby Lech Kaczyński nas „sprzedał” podpisując Traktat Lizboński, jak i tłumaczenia, że wszystkiemu winni Żydzi i masoni proszę sobie zostawić dla siebie – jak ktoś lubi szukać winnych poza sobą, to jego problem.
Ja próbuję zrozumieć.
I tu mi się zawsze nasuwają dwa nazwiska, które można uznać za symbole - Michnik i Dorn. Są wyrazistymi przedstawicielami dwu nurtów. Słowa Bartoszewskiego to stosunkowo łagodne określenie sposobu myślenia o Polsce grupy, która mniej czy bardziej utożsamia się z poglądami Michnika. Dorn to „trzeci bliźniak” i mimo różnych sporów i kłótni „w rodzinie” nadal pozostaje po stronie pomysłu ideowego Kaczyńskich.
A przecież i Dorn i Michnik wywodzą się z tego samego środowiska. Czyli mówiąc wprost ze środowiska przedwojennych komunistów pochodzenia żydowskiego.
Zarzut, że środowisko GW kontynuuje pomysły KPP ( o co ma proces Rymkiewicz), czyli że jest to tradycja że tak powiem rodzinna, rozbija się nie tylko na Dornie, ale także na innych osobach podobnego pochodzenia, począwszy od Antoniego Zambrowskiego.
No to o co chodzi?????
I to jest właśnie „dobre pytanie”, jak mawiał Maleszka, który sam jest klasycznym przykładem działań kompletnie niezrozumiałych dla normalnego, przyzwoitego człowieka.
Michnika poznałam przelotnie w 80-tym i znielubiłam od razu. Wydał mi się człowiekiem szalenie próżnym i pełnym pogardy dla innych. Oczywiście, było to tylko moje odczucie. Byliśmy wtedy wszyscy bardzo młodzi i ja go oceniłam normalnie, jak faceta – mały, brzydki, rudy, zakompleksiony. Strasznie chce „się rządzić”, bo inaczej żadna kobita by go nie zauważyła, a tak to ma wianuszek wielbicielek. Ot, taka złośliwa konkluzja dość pewnej siebie młodej dziewczyny.
Dorna nigdy nie poznałam osobiście, za to poznałam swego czasu Kaczyńskiego. Skoro przyjaźnili się z Dornem tyle lat, zakładam, że mieli podobne usposobienie – Kaczyński, mimo że też mały i niespecjalnie urodziwy, w ogóle nie robił wrażenia człowieka zakompleksionego, który chce zaimponować, czyli coś sobie zrekompensować poprzez swoje działanie.
Dlatego jakoś nie przyjmuję wytłumaczenia, że wszystkiemu winne pochodzenie czy tradycja rodzinna – ma ona na pewno wielki wpływ, ale nie musi decydować. Niezależnie od bagażu tradycji każdy sam dokonuje wyborów. Motorem większości ludzkich działań są naprawdę proste przyczyny – chęć wywyższenia się, posiadania władzy, zrekompensowania jakichś niedostatków itp. Zawsze tak było.
Większość działa dla samych siebie, dobierając środki wg ich skuteczności dla osobistego sukcesu. A jak się już w coś wlezie i wybuduje całą legendę na tej podstawie, to przecież trudno zaprzeczyć całemu swojemu życiu. Nieliczni, którzy angażują się dla „sprawy”, zazwyczaj są kompletnie niezrozumiani, bowiem odstają od „normy”. I tyle.....
Wracając do Rymkiewicza – o ile proponowany przez niego umowny podział przystaje do elit władzy, o tyle, moim zdaniem, zupełnie nie pasuje do reszty „tubylców”. Pomyślałam o tym również wczoraj - robiąc zakupy w dużym markecie. Pomyślałam, że większość ludzi, stojących obok mnie w kolejce do kasy, w ogóle by nie zrozumiała, o co chodzi. Zwyczajni obywatele tego kraju dzielą się bowiem na Polaków i Europejczyków. Polak to taki, co chodzi do kościoła, oczywiście katolickiego, Europejczyk to taki, co z różnych powodów do kościoła nie chodzi – koniec opisu!
Jest to podział kompletnie idiotyczny, ale obecny w świadomości coraz mocniej.
Usłyszałam ostatnio od zupełnie normalnych, przyzwoitych, tyle że niewierzących osób stwierdzenie, że oni się boją. Bo dookoła wszyscy chodzą do kościoła i jak wybuchnie ta wojna domowa, co wisi na włosku, to ci katole przyjdą ich zabić. I mówią to ludzi dojrzali, wykształceni, ludzie, którzy całe życie zachowywali się porządnie, żadne komuchy – tyle, że mieszkający w Warszawie (w mojej wsi rzecz kompletnie nie do pomyślenia)!
Coś się ludziom z głowami robi, coś bardzo niedobrego........
Powodem jest oczywiście Smoleńsk. Po tym, co Rosja zrobiła z dowodami, prawdopodobnie już nigdy nie dowiemy się na pewno, co się tam zdarzyło. I dlatego jedni będą to nieszczęście bagatelizować uciekając od „zaściankowego patriotyzmu”, inni odwrotnie – zbudują swoją tożsamość na przekonaniu, że „wszyscy chcą nas zabić” i jesteśmy jako naród „męczennikiem świętej sprawy”. Podział narasta i jest coraz ostrzejszy.
A wszystko zaczęło się od telefonu Putina do Tuska i zgody tego ostatniego na odrębne uroczystości. A czemu się zgodził? Jak wyżej – osobisty interes, chęć dołożenia Kaczorowi. I starczyło.....
O losach świata nie decydują tajne spiski, choć oczywiście one ciągle gdzieś tam się dzieją. O losach świata decydują osobiste cechy i charaktery konkretnych ludzi postawionych w konkretnych sytuacjach.
Także Ty, Czytelniku, decydujesz , każdym swoim działaniem, bowiem suma tych działań tworzy historię.
I nigdy nie wiadomo, który kamyk ruszy lawinę i dokąd ona poleci....
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2866 odsłon
Komentarze
Początek
5 Lipca, 2011 - 15:10
Gawronski Rafzen
Poczatek Szanowna Pani był wtedy, gdy bracia Kaczyńscy dopuścili zdrajcę do władzy.
Gawronski Rafzen
Uwaga! Zawarte treści są zakazane dla wszelkich patriotów z okrągłego stołu.
Początek?
5 Lipca, 2011 - 16:16
Początek to był w raju.
To jest notka o osobistej odpowiedzialności i o tym, że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi.
eska
U Nycza
5 Lipca, 2011 - 21:51
Rafzen
U Nycza początek był w raju, zgadzamy się. Dla nas słowo było początkiem.
Ps. Umiemy czytać ze zrozumieniem, mimo wielu lat emigracji politycznej, a nie zarobkowej.
Gawronski Rafzen
Uwaga! Zawarte treści są zakazane dla wszelkich patriotów z okrągłego stołu.
Eska
5 Lipca, 2011 - 16:42
"...to ci katole przyjdą ich zabić..." - może nie katole i nie zabić, a pogonić z kraju trzeba.
Masz rację, że istotny wpływ na losy świata mają ludzie, jednak w przeważającej części ( przynajmniej Europy ) są sterowani, manipulowani, a przy braku wrodzonej odporności mamy to co mamy.
Ponadto, że dom nie zawsze do końca decyduje kto zeń wyjdzie, to w większości z czerwonych i SB-eckich wychodzą bynajmniej nie aniołki.
Pozdrawiam
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Ale czemu gonić??
5 Lipca, 2011 - 20:42
Akurat ci, o których pisze to uczciwości ludzie - tylko niewierzący. No i glosują na Tuska ze strachu.
eska
dziękuję !
5 Lipca, 2011 - 18:45
Esej Pani przeczytałem z przyjemnością porównywalną do tej, jaką mi sprawiła wczorajsza lektura J.M. Rymkiewicza; bardzo dziękuję i szczerze gratuluję.
Nie wszystko, co przeczytałem (w obu wymienionych tekstach),
pokrywa się z moimi poglądami, zapewne z powodu odmiennych doświadczeń. Nie podoba mi się na przykład statyczność obrazu Polaka, klasyfikowanego przez JMR na podstawie ważnych - może najważniejszych - wyborów życiowych, ponieważ znane mi są biografie na tyle skomplikowane, że nie poddające się takiej klasyfikacji. Kolaborantem się bywa - podobnie jak patriotą. Co więcej, uważam - a nawet jestem pewien, że granica oddzielająca kolaboranta od patrioty (w znaczeniu rymkiewiczowskim) przebiega przez wiele polskich serc, może nawet przez wszystkie, bo ludzkie zachowania w różnych okolicznościach (nie tylko przyrody) niekoniecznie oparte są na przesłankach tak bardzo racjonalnych, że aż prawdziwych, miewają różnorodną motywację : czasem jest to poryw serca, czasem polecenie przełożonego.
Napisała Pani o tym trochę, ale nie wszystko mi się w Jej tekście podoba, na przykład patrzenie na vulgus profanum (czy sacrum) z zewnątrz - tak, jak patrzy na Polaków JMR.
Piszę o tym, bom sam pełen winy : jest to także i mój własny sposób postrzegania tych cząstek narodowej wspólnoty, które
mnie pociągają albo odpychają, ale prawie nigdy nie są mi obojętne. Gromada rozwydrzonych kibiców czy pielgrzymka, oddział wojska czy uliczny tłum, to "oni" - i gdy ich widzę, muszę jakoś określić swój stosunek do nich, uświadomić sobie, czy to lęk, czy podziw, zazdrość czy niechęć ?
Ale wewnątrz takiej wspólnoty, jeśli się tam jakoś wniknie, można spotkać żywych i prawdziwych ludzi; każdy z nich jest trochę inny niż pozostali, ma swoje własne troski i radości, czasem własne zdanie, czasem - fascynującą osobowość.
Zastanawiam się, jak przeżywali służbową obecność na mszach papieskich funkcjonariusze bezpieki i jak odbierali słowa, które polecono im nagrywać w czasie mszy za Ojczyznę, moi rodacy - milicjanci, przebrani za parafian ? Co czuli chłopcy poprzebierani w moro, bijący na rozkaz dowódcy rówieśników, niosących polskie sztandary - albo po prostu przechadzający się po ulicach, dworcach kolejowych czy skwerach - tak, jak niegdyś żołnierze Wehrmachtu, trójkami ?
Chciałbym wiedzieć, czy myśleli, że są kolaborantami (bez używania tego słowa), czy patriotami, i co myślą - dziś.
Pomysł obywatela na państwo (o tym przecież pisał JMR), wizja czy idea Polski - suwerennej, albo zwasalizowanej, częściej chyba bywa efektem egzystencjalnych lęków, niż eschatologicznych nadziei.
A że jest się czego bać (wybór jest coraz większy), każdy ma prawo do wyboru hierarchii własnych lęków.
Jestem wdzięczny JM Rymkiewiczowi za to, że uświadomił mi, czego się boję - nie mniej niż on.
Boję się ducha Róży Luksemburg.
Pięknie pozdrawiam - AT.
Andrzej Tatkowski
Andrzej Tatkowski
5 Lipca, 2011 - 20:57
Bardzo dziękuję za wnikliwy i jakże życzliwy komentarz.
Jeśli odniósł Pan wrażenie, ze moje widzenie "zwykłych ludzi" jest trochę z góry, to moja wina - widocznie użyłam za dużo sarkazmu (jak zwykle:).
Tak naprawdę chciałam głównie zwrócić uwagę na dwie rzeczy - po pierwsze, nie ma czegoś takiego, jak determinizm dziejowy, rodzinny czy jakikolwiek inny, zawsze jest wolna wola i własna odpowiedzialność.
Natomiast jest coś takiego, jak przemożny wpływ propagandy i kłamstwa na zwykłych zjadaczy chleba, tyle ze niekoniecznie skutki są takie jak zakładane - i to jest bardzo niebezpieczna zabawa.
Pozdrawiam serdecznie
eska
Podpisuje sie
5 Lipca, 2011 - 20:01
OBIEMA RENCAMI pod spostrzezeniami p. Rynkiewicza.
Do Patriotow i kolaborantow dodalbym jeszcze ... lemingi .
richo
richo
Lemingi
5 Lipca, 2011 - 21:03
..nie biorą się z powietrza, tylko ze strachu. Warto pomyśleć, skąd ten strach u nich.
eska
Bardzo...
5 Lipca, 2011 - 20:45
Jan Bogatko
mądry tekst, słuszna uwaga o Putinie i Tusku, o katyńskiej prowokacji, jak to pisałem w kwietniu 2010 roku,
pozdrawiam,
Jan Bogatko
Dziękuję
5 Lipca, 2011 - 21:09
Też pisałam o tym wielokrotnie - czy to Makbet czy po prostu głupiec? I czy w ogóle wiedział, w co się pakuje?
Cóż, motywy mogły być różne, konsekwencje jednakowo straszliwe.
Pozdrawiam
eska
Całość http://media.wp.pl/
6 Lipca, 2011 - 15:59
Całość
http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,13563485,wiadomosc.html?ticaid=1c9cf#czytajdalej
To trzeba przeczytać!!!!!
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart