Czy można zabić terrorystę?
19 stycznia 2010 roku nieznani sprawcy zamordowali w emiracie Dubaju przywódcę wojskowego skrzydła Hamasu, niejakiego Mahmouda al-Mabhouh’iego. Arabsko-języczne i liberalne media podniosły wrzask i od razu oskarżyły o ten mord Izrael i jego sojuszników. Ja oczywiście nie mam pojęcia, kto stoi za tym zamachem. Tak samo jak pewnie wszyscy, którzy się na ten temat rozsądnie wypowiadają. Nie znam żadnych dowodów na to, że za likwidacją al-Mabhouh’a stoi Izrael. Tzw. oficjalne czynniki w Izraelu – jak to zawsze czyniły w podobnych przypadkach – ani nie zaprzeczają, ani nie potwierdzają: nie zajmują w tej sprawie stanowiska. Dla całkiem dużej grupy ludzi (reprezentowanych niestety także na tym forum), nie ulega oczywiście żadnej wątpliwości, że oto Izrael zamordował kolejnego “bojownika o niepodległość” z Hamasu. Ale ludzie ci wszelkie zło istniejące na Ziemi widzą jako pochodzące od Izraela i generalnie od Żydów na całym świecie i żadne racjonalne argumenty ich nie przekonają.
Jeszcze raz chcę podkreślić, że NIE WIADOMO, kto zabił al-Mabhouh’iego. Być może byli to Izraelczcy – jest to oczywiście prawdopodobne. Ale również prawdopodobna jest teoria, że padł on ofiarą walki frakcyjnej w samym Hamasie. Niektórzy komentatorzy wysuwają teorię, że za zamachem mógł stać Fatah, który do Hamasu sympatii nie żywi specjalnej. Obie te zbójeckie bandy wiele razy w przeszłości mordowały się nawzajem. Niektórzy wskazują również, że różne wywiady różnych państw miały by interes w likwidacji bohatera tej opowiastki – wymienia się tu cząsto VEVAK, ale nie tylko. Teoria, że to agenci Mossadu, a dokładniej jego specjalnej jednostki znanej jako oddział Kidon, dokonali “eliminacji” al-Mabhouh’iego, pomimo dużego prawdopodobieństwa, ma kilka słabych punktów. Po pierwsze, ci ludzie, którzy tego zamachu dokonali, dali się sfilmować w hotelu w Dubaju jak zupełni amatorzy. Dubajskie służby bezpieczeństwa dysponują kopiami ich paszportów. Nie wiem zbyt wiele o dubajskich służbach, ale śmiem twierdzić, że security w pierwszym lepszym hotelu w Jerozolimie jest o wiele bardziej skuteczniejsze, niż wszyscy “bezpieczniacy” w Dubaju razem wzięci. Po za tym, większość opowieści o zabójstwach dokonywanych przez Mossad, czy jego oddział Kidon, jest znacznie przesadzona. W rzeczywistości tych zabójstw, czy ich prób, było bardzo mało. Można przypuszczać, że Mossad zamordował (czy też usiłował to zrobić) w ciągu ostatnich 15 lat następujące osoby: przywódcę Islamskiego Dżihadu Fathiego Shikaki’egio (na Malcie w roku 1995), przywódcę polityczbnego skrzydła Hamasu Khaleda Meshalaha (w Jordanii w roku 1997 – zamach się nie udał), kilku terrorystów z Hamasu w Syrii, tzw. “ministra oborny” Hezbollahu, Imada Mughniyeh’a (w Damaszku w roku 2008). Takie akcje są niesłychanie czasochłonne, kosztowne i wymagające długich i precyzyjnych przygotowań. I żadna organizacja wywiadowcza nie pali się za bardzo do przeprowadznia zamachów na swoich przeciwników. Ryzyko jest zwykle znacznie większe niż potencjalny zysk. I jeszcze fakt, że siedmiu z jedenastu zamachowców posługiwało się paszportami z danymi osób pochodzenia żydowskiego zamieszkałych w Zachodniej Europie (w Anglii i w Niemczech). Wystawili ich tym samym na dosyć duże niebezpieczeństwo, co w jakimś sensie może sugerować, że to nie był Mossad – co by o nim nie mówić, jednak stara się on swoich ziomków nie wystawiać na niepotrzebne ryzyko.
W sumie to wszystko jedno. Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Al-Mabhouh był terrorystą, mordercą i bandziorem. Płakać po nim nie będę. Ale jego morderstwa osobiście nie popieram. Uważam, że powinien zostać postawiony przed sądem i skazany w majestacie prawa – jak każdy bandzior.
Załóżmy na chwilę “dla poddierżki razgawora”, – jak mawiają Rosjanie – że to agenci Kidonu zabili al-Mabhouh’iego. To wywołuje od razu pytanie, jak oceniać taki akt? Powtórzę się mówiąc, że z mojej osobistej perspektywy każde morderstwo jest morderstwem, nieważne czy dokonane przez agentów wywiadu, czy terrorystów. Ale zostawmy na boku moje przekonania… Amerykanie mają takie określenie “extrajudicial assassination”. Po polsku można by to przetłumaczyć dosłownie jako “zabójstwo pozaprawne” – na pewno istnieje jakiś lepszy polski termin prawniczy na określenie tego czynu, ja niestety go nie znam – może ktoś z Państwa pomoże… Zostańmy więc na razie przy “zabójstwie pozaprawnym” – nie każde z nich jest nielegalne i podlegające ściganiu przez organy prawne danego kraju. Np. każdy żołnierz, który zabija na wojne przeciwnika dokonuje “zabójstwa pozaprawnego”, tak samo policjant czy inny funkcjonariusz uprawniony do użycia broni, dokonuje tego zabójstwa, kiedy np. zastrzeli uciekającego, czy atakującego go przestępce. Jak się zapewne Państwo domyślacie, każdy przypadek “zabójstwa pozaprawnego” jest trudny do jednoznacznej oceny.
Zadajmy najpierw pytanie następujace: czy osoba, która została zabita była kimś, kogo określa się mianem “combatant”, czyli (znów kłaniają się moje braki w polskiej terminologii prawniczej) walczącym żołnierzem strony przeciwnej? Jeżeli to rzeczywiście izraelscy agency zabili Mabhouh’a, to nie mam żadnej wątpliwości, że dla nich był on “combatant”: był on aktywnym uczestnikiem wojny, jaką Hamas toczył i toczy przeciwko izrealskim cywilom. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że został on zabity w trakcie wykonywania misji militarnej polegającej na zdobyciu rakiet od Iranu, które byłyby z pewnością użyte do zabijania obywateli Izraela. W historii konfliktów zbrojnych pełno jest przykładów, kiedy strony konfliktu zbrojnego likwidowały takich “emisariuszy” niezależnie od tego, czy działali oni jawnie (w mundurach swoich krajów), czy też niejawnie. Patrz np. na działania Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii w czasie II wojny światowej. Tak więc, jeżeli Izrealczycy zabili by Mabhouh’a w czasie, kiedy przebywał by on w Strefie Gazy, to nie byłoby wątpliwości, że działali zgodnie z prawem konfliktów zbrojnych i po prosty zabili jedengo z dowódców strony przeciwnej.
Ale Mabhouh nie został zabity w Strefie Gazy. Został on zabity w Dubaju. Zgodnie z prawem obowiązującym w Dubaju, Izreal nie może zabijać na jego terytorium swych przeciwników, nawet jeżeli są oni dla niego “enemy combatants”. W świetle prawa dubajskiego jest to morderstwo i ludzie w nie zamieszani mogą być ścigani przez dubajskie prawo jako zabójcy. Chyba, że to “pozaprawne zabójstwo” jest usankcjonowane przez zasady prawa międzynarodowego dotyczącego wrogich żołnierzy. W omawianym przypadku jest wysoce nieprawdopodobne, żeby ten wyjątek miał zastosowanie do agentów izraelskich (lub kogokolwiek innego, kto dokonał był tego zabójstwa na zlecenie, czy w imieniu Izreala), ponieważ prawo w Dubaju nie dopuszcza, by Izrael (czy jakiekolwiek inne państwo) zabijało “wrogich bojowników” na jego terytorium.
Jeżeli możliwy byłby dowód, że to Izrael jest odpowiedzialny za zabójstowo Mabhouh’a – wysoce nieprawdopodobna sytuacja – to wtedy Dubaj mógłby postawić izraelskich wykonawców przed swoim sądem. Międzynarodowy trybunał nie miałby zastosowania w tej sprawie. Ale co by się mogło stać, gdyby – znów ocieramy się raczej o political fiction – podejrzani zostali aresztowani np. w Wielkiej Brytanii? Albo w USA? I Dubaj wystąpił by z wnioskiem o ekstradycję? Wkraczamy tu do szarej strefy prawa międzynarodowego. Traktaty ekstradycyjne nie odnoszą się zwykle do sytuacji “extrajudicial assassination”. Z łatwością można wyobrazić sobie, że jakikolwiek kraj zachodni odrzuciłby taki wniosek ekstradycyjny. Ale równie łatwo można sobie wyobrazić, że któraś z tzw. demokracji zachodnich, kierowana sobie tylko znaną mutacją politycznej poprawności, wniosek taki rozpatrzyłaby pozytywnie – w dzisiejszym zwariowanym świecie wszystko jest możliwe.
Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt tej sprawy. Pamiętacie Państwo tzw. raport Goldstona? Zawarte w nim wnioski mówią, że Izrael nie powinien odpowiadać na ostrzał rakietowy Hamasu za pomocą nalotów lotniczych. Richard Goldstone w swoim raporcie – szeroko omawianym przez media na całym świecie – twierdzi, że Izrael ma oczywiście prawo do obrony swoich obywateli, ale powienien ograniczyć się do stosowania środków, które są proporcjonalne do używanych przez stronę przeciwną. I wymienił przykładowo kontrataki przeprowadzane przez grupy żołnierzy sił specjalnych mające na celu zabijanie terrorystów dokonujących ostrzału rakietowego terytorium Izraela. Mając na uwadze raport Goldstona, trudno znaleźć lepszy przykład przestrzegania przez Izrael zaleceń instytucji międzynarodowych. Oto właśnie w precyzyjnym ataki zabity został wrogi bojownik odpowiedzialny za rakietowy ostrzał Izraela (znów przypominam, że to dywagacje są prowadzone przy całkowicie nieudowodnionym założeniu, że to Izrael stoi za zabójstwem Mabhouh’a). A ów bojownik, Mahmoud al-Mabhouh, nie tylko był odpowiedzialny za rakietowe ataki na izraelskich obywateli, ale także osobiście kilka lat wcześniej porwał a potem zamordował dwóch izraelskich żołnierzy.
Jak można odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule tego tekstu? Czy można zabić terrorystę?
Musicie sobie Państwo sami na to odpowiedzieć w swoich sumieniach.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2110 odsłon
Komentarze
Re: Czy można zabić terrorystę?
24 Lutego, 2010 - 01:44
Zachwycający wpis w swej logice i w konsekwentnym opracowaniu problemu.
10tka i Brawo!
....Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Stara Babo*, takiego nie tylko mozna, ale i trzeba. Stosunek Mo
24 Lutego, 2010 - 11:02
sadu do największych wrogów państwa Izrael i ich obywateli b. mi odpowiada!
Dla takich bandzioro-zbrodniarzy jak Mengele, tych co wystrzelali sportowców Izraela na IO w Monachium i innych nie może być litości, czy wyroków w luksusowym więzieniu.
Każde państwo ma obowiązek chronić swych obywateli, a Izrael to robi w moim pojęciu wprost doskonale, na ile ich stać!
pzdr
* tylko jedno ale,Stara Baba", mam opory tak zwracać się do Ciebie!, wolałbym nick cosik milszo-łagodniejszy!
antysalon
trzeba dodać, że zabijanie przywódców terrorystów jest...
24 Lutego, 2010 - 13:14
... nieskuteczne. Robi się tylko miejsce dla młodych "pistoletów" (vide historia sławnego "Szakala"). Taki był efekt działa na tajnego izraelskiego komanda śmierci (o ile było tylko jedno) zabijającego w odwecie za Monachium.
Doceniam staranną dokumentację i pracowite wyliczenie różnych argumentów w poście! Dyszka:)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
wywalcie to, zdublo się wało
24 Lutego, 2010 - 22:01
!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
skuteczny byłby skomasowany atak, Tygrysie!
24 Lutego, 2010 - 22:03
Wszyscy przeciw terroryzmowi i bez litości. Niestety terroryści są "moi", "twoi", "nasi" i "wasi". Dzięki temu istnieją.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
kiedy ktoś wysadzi...
24 Lutego, 2010 - 22:39
... w powietrze centrum Brukseli, otworzę szampana.
Skąd to założenie, że ja chcę zwalczać WSZYSTKICH ew. terrorystów?
Może byśmy tak na odmianę pozwalczali TOTALITARYSTÓW? Tych, którzy pół narodu traktują per "bydło", "watahy do wyrżnięcia" itd., oraz robią z nami to, co robią?
Większość terrorystów świata mi osobiście dotąd nie podpadła. Część tak, ale nie aż tyle, co różne Rompuye, Tuski, Zaplute Starowinki, Buzki, Jaruzele, Karpiniuki, Rosoły... I wielu, wielu innych.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
a jak by było skuteczne? ;-)
24 Lutego, 2010 - 22:00
Zresztą co do tej nieskuteczności, to mam poważne wątpliwości. (Ohydnie się rymnęło, ale cóż, to nie literatura.)
Po prostu dla ludzi o liberalnych poglądach to MUSI być nieskuteczne. To, a także bunty, rewolucje, przewroty, powstania, kara śmierci, tortury, pacyfikacje, szwadrony śmierci, apartheidy, cenzura...
Tak jest fajnie, bo nie trzeba się zastanawiać nad tym, CO BY BYŁO, GDYBY BYŁO SKUTECZNE. Więc się tu naciągnie, tu podęterpretuje... ;-)
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
pytanie postawione w tytule, daruj...
24 Lutego, 2010 - 21:55
... jest po prostu idiotyczne. Jak nie można zabić? Jeśli palnę terrorystę siekierą w łeb i on przestanie żyć, to czy nie został zabity? Naprawdę, wyjaśnij mi to proszę, bo chyba mówimy jakimś innym językiem. (Gdyby było "Czy WOLNO ZAMORDOWAĆ terrorystę?", byłoby oczywiście OK.)
Można się zastanawiać ewentualnie nad tym, czy zabicie terrorysty jest czymś brzydkim, ale to całkiem inna kwestia.
Jeszcze inną kwestią jest to, czy Izraelowi nie wolno robić rzeczy, które niemal nikomu innemu nie uszłyby na sucho, i czy on takich rzeczy na każdym kroku nie robi. (To tzw. "antysemityzm" i tego oczywiście robić NIELZIA.)
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: Czy można zabić terrorystę?
25 Lutego, 2010 - 15:22
do terrorystow trzeba najpierw strzelac a potem zadawac pytania. aby z nimi wygrac, trzeba stosowac ich metody. skoro oni usprawiedliwiaja smierc wielu istnien w imie idei, to co tam jednostka...
a tak powazniej, to kto wie czy w samym hamasie nie ma wewnetrznej rywalizacji, a zabicie rywala jest podwojnie na reke: daje szanse konkurentowi, i jeszcze bardziej cementuje organizacje...
terrorysci nie pytaja o prawa czlowieka, godnosc, szacunek. czy wiec powinni na to zaslugiwac? skoro wedle ich ideologii (bo nie religii) zginac w walce o islam to chwala, wiec czemu narzekac, dostal pewnie w ichniejszym niebie 100. dziewic i wieczny wzwod (tak bodajze stanowia ichniejsze nauki)?
a jesli chodzi o mosad, to bardzo ich podziwiam, oni dbaja o interes wlasnego kraju
zdefiniujcie mi może...
27 Lutego, 2010 - 21:55
... najpierw "terrorystę", bo inaczej to bełkot, a nie rozsądna rozmowa.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów