Będąc w wieku, który w czasach PRL nazywano pięknie „poprodukcyjnym“, coraz bardziej zaczęłam interesować się tematami przemijania, końca świata, wiecznej młodości i takie tam podobne banialuki. Ale parę dni temu doznałam wstrząsu, bo oto wydaję się, że odkryta została krynica młodości (no, może trochę przesadzam, ale zaraz się wszystko wyjaśni).
Otóż przeglądając periodyk wydawany przez...