Gruzja - winna czy niewinna?

Obrazek użytkownika Patryk Gorgol
Świat

„To gorzej niż zbrodnia, to błąd” - powiedział Charles Maurice de Talleyrand o porwaniu, na rozkaz Napoleona, księcia d'Enghien z Badenii. Idealną ilustracją słów francuskiego dyplomaty jest polityka Michaiła Saakaszwilego wobec Rosji, a zwłaszcza wojna gruzińsko-rosyjska z sierpnia, 2008 roku.

Kto wywołał wojnę?
Ustaleniem przyczyn i przebiegu wojny zajmowała się specjalna komisja Unii Europejskiej pod przewodnictwem szwajcarskiej dyplomatki, Heidi Taglavini. Raport komisji został opublikowany 30 września 2009 roku. "Bombardowanie Cchinwali przez gruzińskie siły zbrojne w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 oznaczało początek zbrojnego konfliktu o dużej skali w Gruzji. Jednak chodziło tylko o kulminację długotrwałego wzrostu napięcia, prowokacji i incydentów" – napisano w dokumencie. Komisja stwierdziła, że Gruzja jest odpowiedzialna za wybuch wojny, czyli jest ona wynikiem decyzji Saakaszwilego. Autorzy podkreślili jednak, że Rosjanie świadomie destabilizowali sytuację w regionie m.in. wydając rosyjskie paszporty mieszkańcom Abchazji i Osetii Południowej oraz wspierając osetyjskich separatystów. Nie ulega wątpliwości, że wszelkie incydenty przygraniczne nie służą zachowaniu pokoju. Moskwa nie była zainteresowana rozwiązaniem konfliktu, a jego eskalacją.

Hazardzista z Tbilisi
Obejmując swój urząd, prezydent Saakaszwili obiecywał, że Gruzja odzyska kontrolę nad Abchazją, Osetią Południową oraz Adżarią. Udało się porozumieć jedynie z władzami tej ostatniej. Abchazja i Osetia Południowa nie uznały zwierzchnictwa gruzińskiego. Saakaszwili przez cały czas deklarował, że wspomniane republiki separatystyczne są integralną częścią Gruzji.

To właśnie miał na myśli, gdy 7 sierpnia wydał rozkaz o „konstytucyjnym przywróceniu porządku” i w nocy z 7 na 8 sierpnia wysłał wojska na stolicę Osetii Południowej.. Tym samym, w dość niecodzienny sposób, celebrował dzień otwarcia letnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Atak na Cchinwali oznaczał konfrontację z wojskami rosyjskimi, które legalnie stacjonowały tam w ramach mandatu Organizacji Narodów Zjednoczonych. Reakcja rosyjska była łatwa do przewidzenia. W związku z tym, że w strefie konfliktu mieszkają obywatele Rosji, Federacja Rosyjska nie pozostanie – jak to zgrabnie ujął przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jurij Popow - obojętna.

Nie wiadomo na co liczył Saakaszwili. Trudno oczekiwać, by Rosjanie nie zareagowali z powodu Olimpiady, tak samo naiwna była myśl, że Gruzja zajmie błyskawicznie Osetię Południową i postawi Moskwę przed tzw. faktem dokonanym, a Putin z Miedwiediewem zaakceptują taką sytuację, nieznacznie jedynie grymasząc. Saakaszwili nie dysponował również poparciem NATO, ani przynajmniej Stanów Zjednoczonych, a najbardziej elitarne gruzińskie jednostki wojskowe stacjonowały wtedy... w Iraku. Element zaskoczenia się nie powiódł – siły gruzińskie zostały momentalnie wyparte z Osetii Południowej. Prezydent Gruzji postawił wszystko na jedną kartę, grał bardzo wysoko i efektownie przegrał. Swoją drogą – organizacja zarówno gruzińskiej akcji, jak i rosyjskiej odpowiedzi, nie świadczy o tym, by były to operacje improwizowane. Gruzini zrobili dokładnie to, czego życzyli sobie Rosjanie. Moskwa osiągnęła swoje cele bardzo niskim nakładem sił. „Podejrzewaliśmy, że u naszego sąsiada nie wszystko w porządku z umysłem, ale nie spodziewaliśmy, że aż do tego stopnia" – podsumował prezydent Miedwiediew.

Kosztowny błąd
Polityka ocenia się po efektach jego działań, a te, w przypadku Saakaszwilego, są fatalne. Gruzja ostatecznie straciła szanse na odzyskanie Abchazji i Osetii Południowej. Republiki separatystyczne formalnie niepodległość, ale są zupełnie uzależnione od Rosji i cały czas powracają pomysły, by przyłączyć je do Federacji Rosyjskiej. Wynikiem wojny jest tez pogłębianie się wzajemnej niechęci pomiędzy Gruzinami, a Osetyjczykami oraz Abchazami. Wystarczy postawić się w sytuacji zbombardowanego przez Gruzinów mieszkańca Cchinwali, by zrozumieć, że o żadnej reintegracji nie ma mowy. Republiki pozostaną w pełni niezależne od Gruzji. O ile przed wybuchem konfliktu można było się łudzić, że – jak w przypadki Adżarii – jest pewna szansa na porozumienie, to teraz rozpatrywać należy to jedynie w kategorii marzeń. Wcześniej można było również traktować Abchazję i Osetię Południową jako ewentualną kartę przetargowa w negocjacjach, teraz już nikt gruzińskich roszczeń do tych terytoriów nie będzie traktował poważnie. Znaleźć można wiele analogii między sytuacją Osetii Południowej i Abchazji, a Kosowa. Naraża to Unię Europejską, w razie zajęcia zdecydowanego stanowiska, na zarzut o hipokryzję.

Gruzja do dziś nie otrzymała Planu na Rzecz Członkostwa (MAP) w ramach integracji z NATO. Wojna pokazała, że Tblisi nie jest jeszcze gotowe na członkostwo w Sojuszu, a prezydent Saakaszwili stracił zaufanie głównych członków organizacji. NATO nie może sobie pozwolić na to, by państwo, które do niego należy, w tak łatwy i nieodpowiedzialny sposób wchodziło w konflikt z Moskwą. Gruzja odzyska wiarygodność dopiero wtedy, gdy obecny prezydent przestanie pełnić swoją funkcję. Saper myli się tylko raz, identycznie powinno być z prezydentem Saakaszwilim. Warto odnotować, ze wspierania Gruzji jest jak najbardziej w interesie Sojuszu.

[caption id="" align="alignright" width="200" caption="źródło: fakty.interia.pl"][/caption]

Wojna skompromitowała tez Gruzję jako państwo. Wojska gruzińskie przegrały na wszystkich frontach – w Osetii Południowej, Abchazji i „Gruzji właściwej”. Rosjanie bez żadnego problemu zniszczyli infrastrukturę wojskową. Miedwiediew odmówił rozmów ze stroną gruzińska. Porozumienie, korzystne dla Moskwy, negocjował reprezentujący Unię Europejską Nicolas Sarkozy. Sytuacja w pewnym momencie była tak dramatyczna, że prezydent Saakaszwili ogłosił jednostronne zawieszenie broni (!). W czasie wojny, gdy obce wojska znajdowały się na terytorium jego państwa.

Nie usprawiedliwiać Rosji
Celem tego tekstu nie jest usprawiedliwianie Rosji. Niewątpliwie to działania rosyjskie spowodowały stały wzrost napięcia w tamtym regionie świata, co doprowadziło do wojny. Co więcej, reakcja rosyjska była nieproporcjonalna do zagrożenia, a informacje o wojnie Kreml przyjął niemal z radością.

Wojna miała pokazać, że Rosja nadal jest potężna i rozdaje karty na terenie byłego Związku Radzieckiego. Rosjanie nie zamierzali zajmować Tbilisi, ani powoływać marionetkowego rządu, który zostałby uznany przez Gruzinów za okupacyjny. To oznaczałoby komplikację, wygranego przecież, konfliktu. Zabawnie w tym kontekście brzmią wypowiedzi Saakaszwilego, że wizyta prezydentów z państw Europy Środkowo-Wschodniej (w tym prezydenta Kaczyńskiego) zapobiegła bombardowaniu stolicy Gruzji. Nie można było zrzucić bomb dzień wcześniej lub dzień później?

Rosjanie cynicznie wykorzystali błąd Saakaszwilego. Rozsądny polityk, nawet sprowokowany, nie atakuje silniejszego od siebie, bo wie, że przegra. Napoleon mawiał, że w polityce głupota nie jest przeszkodą. Może, wbrew tej opinii, należy wysłać prezydenta Saakaszwilego na przedwczesną emeryturę, dziękując jednocześnie za Rewolucję Róż?

Artykuł ukaże się w czasopiśmie "Notabene"

Brak głosów

Komentarze

Mogli być "szwajcarią kaukazu".

Bywa tak gdy "młokos" walczy o swoje -

Na pocieszenie Gruzinom - Polacy takich samych chłystków mają w tym pokerze :( , gąsienice słychać na granicy .

Vote up!
0
Vote down!
-1
#36501

Mozna nie lubic Rosji, ale jednak nalezy mierzyc sily na zamiary. Slusznie ukazales ze Kreml uzyskal podwojne zwyciestwo: militarne i symboliczne. A ta wlasnie symbolika jest wazna szczegolnie dla Rosjan - potwierdza ze nikt im nie podskoczy i zakrywa wojne w Czeczenii.

Sam fakt, ze Sarkozy bral udzial w negocjacjach, pokazuje ze europa woli wspolpracowac z taka Rosja, anizeli prostowac ich zakusy. Badz co badz, to Rosyjska strefa wplywow, tak jak Ukraina wschodnia i Bialorus. Pchajac tam lapy, trzeba od razu sie z palcami pozegnac...

Vote up!
0
Vote down!
-1
#36515

Zgoda i potulne oddanie bez walki części terytorium wydaje mi się gorsze niż nawet konsekwencje wynikłe po 7 sierpnia 2998.
A to że zachód i Sarkozy sprzedali Gruzję Rosji, to kolejny dowód zdrado-uległości możnych!
Kaukaz, tam kraje i ludzie niezwykle honorowi i nie wolno nam dokonywać ocen zachowań prezydenta Gruzji wedle wyłącznie naszej optyki w oderwaniu od istotnych-elementarnych pojęć i reguł tam od wieków rządzących!
Tak samo trudno innym, z boku zrozumieć nasze zrywy i powstania, w tym Powstanie Warszawskie!
Niby bez sensu, idiotyczne, skazane na porażkę!
A jakie ważne mimo przegranej.
Jak znamienne w skutkach na po latach!
Dlatego przy ocenie wojny Gruzji z Rosją zalecałbym więcej pokory i mniej podręcznikowo-fotelowych uproszczeń!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
-1

antysalon

#36549

nie przegrała.to Europa dała ....,w 1939r.
też niepotrzebnie zaatakowaliśmy Niemców
oraz Rosjan 17IX1939r.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#36550

Mysle ze lekko przesadziles z tym artykulem, biorac zupelnie bez zastrzezen raport urzednika UE, ktore jak wiadomo przyjmuje pozycje niemal modlitewna wobec post-KGB'owcow z Moskwy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36557

Nie dajmy się ponieść fanatyzmowi .
Realnie patrząc Gruzini nie wytrzymali upokorzenia -stąd ta wojna.
Byli na dobrej drodze -podporządkowali sobie zbuntowane enklawy(sukces w Adżarii) ,pomalutku ruszająca gospodarka ,niezatapialny lotniskowiec.
Brakło wytrwałości.Zimnej krwi , chłodnej kalkulacji .
Stąd brak zrozumienia dla "gestu gruzińskiego".

Vote up!
0
Vote down!
0
#36560

Mysle ze jeszcze dlugo nie poznamy calej prawdy.

Wyciaganie daleko idacych wnioskow na podstawie raportu urzednika UE, ktora za wszelka cene chce utrzymac wzorcowe stosunki z Rosja, jest spora przesada.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36562

Jasne , spora przesada . Europa nie zrobiła nic by przywrócić status guo ante .
Łatwiutko poszło Rosji ,może kalkulacje gruzińskie zakładały stanowcze veto Europy , wycofanie wojsk z zajętych terenów .
Historia uczy - nie wierz w układy i obietnice .

"Nie będziemy umierać za Tibilisi" - gromko grzmiał Donald Tusk .

Vote up!
0
Vote down!
0
#36563

    Saakaszwili zdobywał władzę jako antykomunista, zastępował starego lisa Szawardnadzego (ostatniego szefa MSZ b. ZSRR). Miał trudne zadanie, gdyż sytuacja gospodarcza Gruzji była i nadal jest trudna. To na fali spadku poziomu życia wywołanego regresem gospodarczym, który Gruzini przypisywali powszechnej korupcji doszedł do władzy. Był ucieleśnieniem nadziei na nowe. Młody, przystojny absolwent prawa Uniwersytet Columbia miał wstrzymać regres gospodarczy, wyplenić korupcję, poprawić poziom życia.

    Okazało się, że w polityce wewnętrznej wcale nie poprawiło się, jego zaczęto oskarżać o zapędy dyktatorskie. Równocześnie nasiliły się tendencje odśrodkowe, w wymienionych w artykule krainach, których mieszkańcy jako prowincja, odczuwany spadek poziomu życia przypisywali nieudolnym rządom Tbilisinie. Klasyczna sytuacja: konflikt centrum - peryferie. Te nastroje nastroje niewątpliwie podsycane były przez Rosjan. 

     Saakaszwili miał dwie drogi - skupić się na problemach wewnętrznych, gospodarczych i pracą organiczną realizować obietnice wyborcze, czy skupić się na polityce zagranicznej tj. nierównej rywalizacji z Rosją. Nie wiemy, czy miałby czas realizować pierwszą drogę. Saakaszwili wybrał rywalizację z Moskwą i to nie drogą dyplomatyczną, lecz drogą konfliktu zbrojnego. Gorzej czytaj głupiej być nie mogło ! Rosjanie wygrali w tym starciu wszytko, również starcie z Polską i innymi państwami b. republikami ZSRR, które po akcji Prezydenta Kaczyńskiego stanęły za Gruzją. Okazało się, że akcja ta była prowadzona równolegle z akcją Unii Europejskiej pod przewodnictwem Prezydenta Sarkoziego. To on rozdawał karty, gdy naszemu Prezydentowi zostały tylko romantyczne gesty i przyznanie najwyższego odznaczenia polskiego Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej człowiekowi niepoważnemu, bo takim jest Saakaszwili.

    Możemy się obrażać na Rosjan, że brutale, na Zachód, że znowu zdradził, ale nie możemy zapominać o prostej zasadzie, że "ślepy w karty nie gra".

pzdr

Milton

Vote up!
0
Vote down!
0
#36569

Co wcale nie tłumaczy Europy i Stanów .

Nasze poparcie było gołosłowne ,Saakaszwili samotnie musiał walczyć z wrogiem wewnętrznym i Wielkim Bratem .

Za wizytami i odezwami nie poszłe realne inwestycje , projekty gospodarcze .
Nie trzeba było wiele !
Zaktywizować wymiane handlową , odbudować infrastrukture .
"Plan Marshalla dla Gruzji "

Vote up!
0
Vote down!
0
#36570

Kaczyńscy, Kwaśniewski, Michnik, Tusk, Mazowiecki etc. wszyscy uważają się za spadkobierców 'czerwonego księcia" Giedroycia, który wyznaczał koncepcję działania na granicy wschodniej RP po uzyskaniu niepodległości. Miała być to kontynuacja koncepcji Piłsudskiego o kordonie między Polską a Rosją. Miało to być lekarstwo na fakt, że "bękart wersalski" sam miał być kordonem między Niemcami a Rosją, ustanowionym w interesie Francji i Anglii. Koncepcja ta milcząco zakładała pasywność Rosji i aktywność Polski i krajów z kordonu. Okazało się, że jest inaczej,że Rosja odpowiedziała o wiele ostrzej niż spodziewano się. A o tym wariancie nic w "doktrynie" Giedroycia nie było.
Warto zwrócić uwagę, że w tej sprawie jest solidarne milczenie wszystkich wymienionych na początku. A przecież stało się coś niesłychanie groźnego - padła koncepcja na której opierała się cała polityka wschodnia Polski od 1989r.
Jest PUSTKA. To jest b. groźne !

Polityk musi brać pod uwagę wariant najgorszy: gdybym miał obstawiać zakłady, czy USA i UE wystąpią przeciwko Rosji w meczu Gruzja vs Rosja, postawiłbym 95:5, że nie wystąpią.

Co do wymiany handlowej, to Polska nie ma szans na odegranie organizatora odbudowy Gruzji, bo sami jesteśmy słabi gospodarczo, a poza tym, to czym byśmy handlowali, czy miałby to być barter np. koniaki gruzińskie za miedź z KGHM ? Raczej wątpię w taką możliwość.

pzdr
Milton

Vote up!
0
Vote down!
0
#36577

... dzisiejsza Gruzja to niepoważne państwo. Nie ma co robić z nimi polityki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36571

ech, zaraz negować . Trzeba wspierać to co pozostało.
Tradycje i wartości zakorzenione są mocno w Narodzie-

Vote up!
0
Vote down!
0
#36572

Gruzja przede wszystkim powinna zmienic swojego prezydenta. Wtedy mozemy pomowic o jakimkolwiek powrocie tego panstwa "do gry".

Pozdrawiam i dziekuje za komentarze.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam, Patryk

#36573

... "moralne zwycięstwo". ;-)

Tyle, że polityka międzynarodowa to domena twardych faktów i konkretnych interesów, a nie ładnych słówek.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36574