Polskie badania tylko po angielsku
Oto kolejny skandal w sektorze kierowanym przez panią minister Kudrycką.
W najnowszym konkursie na projekty badawcze Narodowe Centrum Nauki wymaga wypełniania formularzy wniosków w języku angielskim. Nawet niektóre polecenia sformułowane są po angielsku (jest przy tym bałagan: pewne z tych poleceń zaopatrzone są w komunikat „w języku angielskim” lub „in English”, inne – nie). Warto przede wszystkim zwrócić uwagę, że pełny opis projektu, z jego najważniejszymi elementami – tzw. „szczegółowy opis projektu”, który ma mieć ok. 15 stron ma być sformułowany w języku angielskim, natomiast po polsku – tylko opis skrócony. Po angielsku także wypełniona ma być część finansowa.
Zrozumiałe może być, że NCN, działając w jakiejś międzynarodowej sieci informacji naukowej życzyłby sobie formułowania streszczeń, tytułów i słów kluczowych w języku obcym. Pytania jednak – dlaczego najważniejsze części projektu i dlaczego akurat w języku angielskim? Interesuje to zwłaszcza humanistów, ponieważ nie w każdym, nawet międzynarodowym środowisku badawczym język angielski jest głównym językiem wspólnym, w niektórych nawet w ogóle nie jest praktykowany.
Pytania zasadnicze:
1. kto będzie recenzował polskie projekty finansowane z polskiego budżetu?
2. czy projekty kierowane będą jedynie do oceny przez anglojęzycznych recenzentów?
3. czy w związku z tym sprawozdania z projektów (często kilkudziesięcio- do kilkuset stronicowe opracowania cząstkowe i ostateczne) także będą musiały być formułowane po angielsku? W końcu realizacja projektu jest oceniana!
4. czy pani minister uwzględniła w funduszach budżetu (na przykład dla danej uczelni) opłatę dla tłumaczy, którą zwróci wnioskodawcom, a następnie ewentualnym realizatorom projektów?
I wreszcie sprawa najważniejsza: formularze te stanowią naruszenie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Art. 27 mówi bowiem: „W Rzeczypospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski”.
Wydaje mi się, że w konsekwencji naruszają także inne postanowienia, np.: „Art. 7. Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa” oraz „Art. 8. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.” Istnieje także Art. 32, według którego „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.” Narodowe Centrum Nauki narusza prawo równości naukowców w dostępie do udziału w konkursie, dyskryminuje tych badaczy, którzy nie posługują się językiem angielskim (zarówno wnioskodawców, jak i recenzentów). Pragnę podkreślić, że ani w toku studiów, ani przy doktoracie język angielski nie jest obowiązującym językiem obcym. Badacz polski nie ma obowiązku znać języka angielskiego w formie czynnej i w dodatku na poziomie takim, by w sposób zadowalający (to znaczy nie przynoszący mu ujmy) formułować kilkunastostronicowe teksty.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3144 odsłony
Komentarze
A czego Mysz-Drobnicowiec spodziewałeś się...
24 Maja, 2013 - 22:24
... po tej pani minister? Toż ta... (niedomówienie) tępi wszystko, co pachnie polskością, patriotyzmem, dbałością o polską naukę. Niech przykładem będzie jeden fakt, który da odpowiedź na pytanie: kim jest Barbara Kudrycka?
Otóż ogłosiła, że zaleciła kontrolę na Uniwersytecie Jagiellońskim w związku z pracą magisterską Zyzaka. Jak napisała w liście do przewodniczącego Państwowej Komisji Akredytacyjnej prof. Marka Rockiego, “kontrola ma być przeprowadzona w związku z nieprawidłowościami metodologicznymi w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony pracy magisterskiej pana Pawła Zyzaka na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Takie “przeprowadzenie kontroli w trybie nadzwyczajnym” miało się zdarzyć po raz pierwszy w historii polskiej nauki z powodu jednej pracy magisterskiej, która wzbudziła zastrzeżenia polityczne!
Sprawa kontroli zarządzonej przez minister Kudrycką była tym bardziej szokująca, że zaledwie w grudniu 2007 roku Państwowa Komisja Akredytacyjna przyznała Wydziałowi Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego akredytację na pięć lat, z bardzo pochlebną opinią. Co najlepsze, minister Kudrycka, podejmując tę skandaliczną decyzję administracyjną, wymierzoną w autonomię Uniwersytetu Jagiellońskiego, przyznała w wywiadzie dla “Dziennika” z 4 kwietnia 2009 r., że w ogóle nie czytała książki Zyzaka! Wcześniej zaś wyjaśniła: “Skierowałam list do Państwowej Komisji Akredytacyjnej, aby zbadała funkcjonowanie Wydziału Historii UJ na podstawie informacji, które trafiły do mnie z mediów, że metodologia pracy pana Pawła Zyzaka nie była do końca prawidłowa” (cyt. za “Nasz Dziennik” z 3 kwietnia 2009 r.).
To co, q**wa?! Kudrycka uważając się za naukowca nie wiedziała, że informacje należy czerpać u źródeł i to nie jednych, a nie z mediów??? Nóż w kieszeni sam się otwiera na takie słowa Kudryckiej!!!
Także "przysłużyła się" Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, ale o tym napiszę innym razem, bo jest zbyt obszerny.
Pozdrawiam,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
Donoszę uprzejmie pani mini ster, że pracu magistersku Bronisła
24 Maja, 2013 - 22:38
wu Komorowskiemu napisał teść.
Uwarzam to za nieprawidłowość metodologologicznom.
Qooźwa, skąd uny te bździungwy biorą i ministry z nich robią.
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
słuszne przypomnienie
25 Maja, 2013 - 00:12
tę sprawę należy co jakiś czas przywoływać. Warto też pamiętać towarzyszące jej milczenie ze strony innych ośrodków naukowych.
Pozdrowienia
Żeby było zabawniej,
24 Maja, 2013 - 22:35
dzieje się to w kraju, w którym za grube pieniądze można studiować medycynę w języku angielskim. Na kilku uczelniach.
Z pierwszej ręki wiem, jak wyglądają te studia.
Normą jest to, że wykładowca przychodzi z gotowym tekstem, który po angielsku odczytuje.
Pytania ignoruje, bo ich nie rozumie, ponieważ zadawane są po angielsku.
To nie jest wyjątek.
To jest norma.
Zgadza się
24 Maja, 2013 - 22:59
Na GUMedzie nazywa się to "English Division". Dla mnie brzmi trochę jak V Kolumna... Ale chyba się czepiam. ;-)
Traube, - poważnie?
24 Maja, 2013 - 22:59
Czy to, co powyżej napisałeś, jest prawdą? To tak się dzisiaj kształci medyków??? Szok! Pracowałem swego czasu 8 lat w dużym szpitalu wojewódzkim (losy człowieka nie są zbadane), ale takie metody kształcenia przyszłej kadry medycznej wołają o pomstę do Nieba!!! Nie wiem, jak mnie potraktują owi medycy, kiedy w końcu "padnę" i będę potrzebował pomocy medycznej.
Pozdrawiam,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
@Satyr
24 Maja, 2013 - 23:05
Po prostu powiesz: "ajm dajing!, a lekarz na to: O maj God!
I po zabiegu!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Droga markowa
25 Maja, 2013 - 10:19
Tak to powie chyba lekarz wierzący w Boga. A co będzie, jak się trafi niewierzący? Albo jakiś od palikmiota? Jedyny tekst, jaki przychodzi mi do głowy, to jakieś "fakju" na odczepnego.
Pozdrawiam Niepoprawnie
krisp
Wtedy zapewne powie:
25 Maja, 2013 - 12:09
"oh Palikot".
Gorzej, jak trafisz na takiego, który zawoła "Allach Akbar" i dźgnie skalpelem. A przypuszczam, że na studiach po angielsku studiują przeważnie ludzie ze wschodu i Afryki...
M-)
Re: Traube, - poważnie?
24 Maja, 2013 - 23:09
Nie wiem, jak "robia to inni", ale we Wroclawiu moja Siostrzenica (dr n.med.) prowadzi zajecia w jezyku angielskim, tzn. wyklada w tym jezyku, egzaminuje, odpowiada na pytania oraz - sama je zadaje - rowniez w "tym" jezyku. Pzdr
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
All
24 Maja, 2013 - 23:33
I tak napisałem za dużo...
Znajomy, od którego mam informacje studiował przez dwa lata w Lublinie.
Jeśli to, co on tam robił, można nazywać studiami.
Oni np. nie mają, z założenia, sesji jesiennej. Wszyscy zdają.
Tam liczy się tylko kasa.
Jest to kompletna kompromitacja polskiego szkolnictwa medycznego. Idioci, którzy się na to dla kasy godzą, nie pojmują, że efekty ich działań będą rzutować na ocenę WSZYSTKICH absolwentów polskich uczelni medycznych. To tylko kwestia czasu, a na dyplomy z Polski, dotychczas honorowane, będą w normalnych krajach patrzeć tak, jak my patrzymy na dyplom z, za przeproszeniem, Ałma Aty czy innego Taszkientu.
Jak napisałem powyżej i tak za dużo "farby puściłem". Szczęściem ci studenci nie muszą się uczyć polskiego, więc i ten mój by tego co tu napisałem nie zrozumiał.
katarzyna.tarnawska
25 Maja, 2013 - 10:33
To są pewne informacje?
Np. to, że egzaminuje?
Bo z tego, co mi ten chłopak opowiadał, to oni nie mają egzaminów ustnych. Same testy.
To są kompletnie inne studia, od tego, co my znamy.
Ale jeśli we Wrocławiu mają garnitur wykładowców biegle mówiących po angielsku, to bardzo fajnie. Proszę przy najbliższej okazji zapytać siostrzenicę o procent wykładowców swobodnie władających angielskim.
Proszę też, przy okazji, dowiedzieć się jak wygląda kontakt tych studentów z pacjentem. Polski pacjent rzadko kiedy mówi po angielsku na tyle, aby opowiedzieć o ćmiących bólach w podbrzuszu promieniujących w okolice podżebrowe i towarzyszącej im zgadze, odbijaniu i wiatrach. Tak dla przykładu:-) A ci studenci po pięciu latach studiów potrafią powiedzieć po polsku niewiele więcej ponad czyntopry i czenkujem barzo.
Traube
25 Maja, 2013 - 00:21
A czy ktoś spróbował zadać temu wykładowcy pytanie po francusku? Albo w innym języku tzw. kongresowym? Ktoś wymyślił, że wykład musi być po angielsku, więc wykładowca się męczy. Ale nie znaczy to, że np. nie włada doskonale trzema językami obcymi, a angielskim akurat najsłabiej.
Pozdrowienia
Mysz-Drobnicowiec
25 Maja, 2013 - 10:41
Aż tak dobrze nie jestem zorientowany:-) Poznałem przy towarzyskiej okazji chłopaka, który przez dwa lata studiował w Lublinie. Uciekł stamtąd i podjął zupełnie inne studia w Szwecji. Raz z nim rozmawiałem i więcej go nie widywałem. Z tego, co on opowiadał, studiuje tam mnóstwo Szwedów i Norwegów, bardzo wielu "multikulti". Oni znają języki skandynawskie, angielski, ewentualnie perski, arabski itp.
No i Arabów sporo też tam studiuje. Ci też nie znają języków kongresowych poza angielskim.
Na uczelniach już teraz myśla jak obejść bzdury Kudryckiej
24 Maja, 2013 - 23:11
Podobno na niektórych uczelniach naukowcy zastanawiają się czy aby nie wydelegować parę osób do pisania tzw. publikacji. A po ich liczbie będą oceniane uczelnie. Co sprytniejsi już teraz mówią by dzielić jedną książkę na rozdziały i każdy wydawać jako osobną publikację. Tworzy się też anglojęzyczne pisemka, artykuły do nich pisze np. doktor a tłumaczy jakiś gość z polskiego na angielski. Tak się robi naukę. :-)
Ot całe życie w Polsce.
Z tego co pisze Traube wynika, że lecząc się zagranicą należy...
25 Maja, 2013 - 00:48
najpierw pytać lekarza czy ma dyplom lekarski z Polski i ew. uciekać gdzie pieprz rośnie.
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Kowalsky - z tego wynika, że uczelnie zamiast zajmować się
25 Maja, 2013 - 00:56
udoskonalaniem wiedzy, zajmują się udoskonalaniem kombinowania.
Szok !
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Szkodliwość Kudryckiej jest porównywalna ze
25 Maja, 2013 - 00:57
szkodliwością Szumilas. Szumilas niszczy fundamenty szkolnictwa, Kudrycka zaś ostatnią deskę ratunku dla chcących jednak posiąść wiedzę. 20 czerwca ruszają konkursy Narodowego Centrum Humanistyki - może choć poloniści i historycy od historii Polski będą mogli napisać wnioski po polsku?
Pozdrawiam Mysz:))
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Smoku,
25 Maja, 2013 - 03:02
słusznie prawisz, niestety, bo tu chyba o program powszechnego spłaszczania chodzi. A co do konkursu - żyjmy zatem nadzieją, że chociaż Kochanowski czy Norwid skalkulowani "in English" nie będą.
Ślę pisk uprzejmy ku wyżynom Smoczym
To wszystko prawda,
25 Maja, 2013 - 01:02
nie ma potrzeby ani sensu używania obcego języka w sprawach krajowych. Jedyny wyjątek, dość oczywisty, i jedyne tego uzasadnienie, to publikacje na forum międzynarodowym. Ale patologii w nauce jest wiele. Oto przykład: praca specjalistyczna dotycząca regionalnych zagadnień charakterystycznych dla obszaru Europy Środkowej jest nieistotna np. dla obszaru - powiedzmy - zachodnich stanów USA. Ale jej autor będzie się starał opublikować ją - często z dużym nakładem sił i środków w amerykańskim czasopiśmie (gdzie nie wzbudzi większego zainteresowania) jesli jest ono na tzw. liście filadelfijskiej, bo zwierzchnicy go hojniej zapunktują. Aby to osiągnąć, autorzy starają się wejść w kontakt z badaczami którzy mają zwyczaj publikować w pożądanym czasopiśmie. Koniecznie zagranicznym. Czasem to ma sens, ale czasem to po prostu dopisywanie się (wzajemne) do publikacji. No i - oczywiście - czasem trzeba zrezygnować ze swoich, być może słusznych poglądów, jeśli kontrahent ma inne, ale ma dobre układy z zagraniczną, szpanerską redakcją która przyjmie tekst do druku. Oczywistą korzyścią jest publikowanie w kilkoro jednej pracy; punkty dostają wszyscy. Znany mi rekord należy do publikacji napisanej przez 40 współautorów (nie z Polski), ale - zdaje się - bywają liczniejsze grupy. Z zabawy statystyką dotyczącą punktacji publikacji niektórzy profesorowie uczynili główny przedmiot swoich zainteresowań.
Tak czy inaczej, używanie języka obcego w sytuacji nie wymuszonej przez konieczność zamieszczania informacji na forum międzynarodowym uważam za taką samą bzdurę jak próby używania łaciny lub języka francuskiego (lub czegoś co go miało przypominać) w Polsce na dawnych "salonach". I tym samym zjawiskiem spowodowaną.
Honicu,
25 Maja, 2013 - 03:25
nie wiem dlaczego, ale staram się czasem szukać przyczyn co bardziej dotkliwych idiotyzmów. A może nasze władze po prostu chcą puścić strumień finansowy w odpowiednim kierunku? Ot, dziś, wprawdzie niektórzy są nieco zaskoczeni, ale już wiemy, że trzeba po angielsku, a za pół roku pojawi się inna niespodzianka - kierownikami projektów mogą być tylko osoby dwupłciowe, z kolei za rok... no cóż, nie mam wyobraźni Lemowskiej. A tak pasuje Swobodna Rybicja Pinty...
Brak szacunku
25 Maja, 2013 - 08:56
dla polskiego jezyka jest wprost niesamowity, zasmiecaja nasz jezyk nawet dziennikarze a wiec ci, ktorzy powinni dbac o zachowanie jego piekna i czystosci. Powstaje jakis dziwolag, jakas nowa gwara czy jak to nazwac i uczestnicza w tym prawie wszyscy Polacy
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain
Jej
25 Maja, 2013 - 10:37
korzonkom tez warto się przypatrzeć. Jakieś takie farmazońsko- czerwone.
Czerwona zaraza od nowa zagraza,
a niech ją jasna cholera.