Uzdrowiciel Piechociński

Polska ma wreszcie uzdrowiciela – jest nim Piechociński Janusz, salonowy chłop. Chce on „uzdrowić polską politykę i demokrację”.

Piechociński myśli, jak tu wygrać wybory do „Parlamentu” Europejskiego. W TOK FM zaprezentował swój pomysł Frontu Jedności Narodu, w którym „znalazłoby się miejsce nawet dla byłych członków PiS, którzy odeszli lub zostali wyrzuceni z partii Jarosława Kaczyńskiego”, jak podał dziś rano

onet

na swej stronie. Lider nowoziemiaństwa „nie wykluczył również porozumienia z PJN i Solidarną Polską” czytam w onecie. Także Paweł Kowal z PJN nie wyklucza powstania nowej partii pod egidą ZSL (pardon, PSL). Ta troska o Polskę jest zrozumiała – poparcie dla Platformy spada, PSL musi drżeć o to, czy

próg

wyborczy nie okaże się za wysoki, a dla uciekinierów z PiS-u, którzy liczyli na Bóg wie co (a trzeba było od razu czmychnąć do Tuskowców!) nadchodzą ciężkie czasy – nawet najbardziej sprzyjające im sądarze* pokazują należne im miejsce, to znaczy za drzwiami Sejmu. A zatem: kupą, chłopy, kupą – brzmi

slogan

Piechocińskiego. Rzecznik PSL, Krzysztof Kosiński (nie mylić z hetmanem kozackim tegoż imienia) w TVN24 powiedział, że w rozmowach z PJN (Polska jest Nieważna) nie chodzi o wspólne listy, ale o „sprawy programowe”. Dla PSL jak i PJN sojusz ten to sprawa życia i śmierci, bo w nowej koalicji rządzącej

nie

będzie już miejsca dla PSL, a w sejmie – jak i ostatnio – dla PJN. Czysto arytmetycznie osłabiona Platforma będzie mogła rządzić w Polsce jedynie w koalicji z elitą demokracji – sierotami po PZPR (SLD) i KPP (Ruch Niewymownego). Jak Polacy się wreszcie nie obudzą, tak i też będzie.

* autor wie, jak się to słowo pisze, ale tak jemu się bardziej podoba – jest autentyczniejsze (kiedyś ktoś się oburzył na mnie z powodu ortografii).

Stołek jest najważniejszy: czastuszki PSL

http://www.youtube.com/watch?v=hrHYXMvoBao

Post scriptum: czy Polska będzie państwem, zależy od nas. Marsze marszami, ale pora zacząć pukać do drzwi. Zbierać głosy. Inaczej będziemy się pukać w czoło.

Test: czy Polak nie tylko po szkodzie, lecz i przed szkodą głupi?