NOCNE POLAKÓW ROZMOWY O "PERFUMACH" ZNALEZIONYCH W SMOLEŃSKU

Obrazek użytkownika Martynka
Kraj

Po historycznej, jak można już dzisiaj rzec, publikacji Cezarego Gmyza, widać niebywałe wzmożenie w sferze publicznej. Dotyczy to zarówno polityków, prokuratorów, jak i dziennikarzy, a także rozmaitych ekspertów od wszystkiego. Prokuratura zdementowała, choć w istocie potwierdziła rewelacje Gmyza, sam dziennikarz nie wycofał się z głoszonych w artykule tez, a nawet stwierdził, że dysponuje już kolejnymi, bardziej szczegółowymi informacjami. Właściciel Rzepy, Grzegorz Hajdarowicz udając wzburzenie, wyrzucił na bruk dziennikarza, dając do zrozumienia opinii publicznej: „nic o tym nie wiedziałem”, co dla osób, które cokolwiek wiedzą o dziennikarstwie, jest groteską. Choć prokuratura wojskowa dała sobie i rządzącym pół roku na potwierdzenie lub zaprzeczenie informacji o obecności materiałów wybuchowych we wraku TU 154 M, sam autor artykułu został w trybie natychmiastowym wyrzucony z redakcji.

Czy ktoś coś rozumie z tego cyrku?

Pierwsze reakcje polityków, członków rządu i dziennikarzy można skwitować słowami: szok, łzy i niedowierzanie. Oczywiście w tle pojawiła się od razu, tak na wszelki wypadek, II wojna światowa, ciężkie walki pod Smoleńskiem i żołnierze z Afganistanu podróżujący w dość nietypowych miejscach, bo na skrzydłach samolotu, co zresztą zrozumiałe z uwagi na fakt, że cali byli w trotylu, więc podróż wewnątrz samolotu mogła być niebezpieczna.

Owego pamiętnego dnia Rzecznik rządu Paweł Graś zapewniał na antenie TVP: „Mam nadzieję, że dzisiaj dowiemy się czegoś więcej od prokuratury, czekamy na oficjalne stanowisko, bo rzeczywiście to informacja nowa, bulwersująca. Przede wszystkim oczekujemy wyjaśnień i od prokuratorów, i od ekspertów, co to oznacza. Czy to jest nowy wątek w śledztwie, czy może wraca temat wykluczonego wcześniej wątku zamachu”.

Zwłoka z konferencją PW, jak i z wystąpieniem samego premiera Tuska, mogła powodować wrażenie, iż jest to rzeczywiście zaskoczenie dla rządzących, taki gorący kartofel, którego nikt nie chce trzymać dłużej w rękach i nie wie komu podać.

Tymczasem dzisiaj ten sam Paweł Graś, będący nadal rzecznikiem rządu, bez cienia zażenowania, jakby się narodził wczoraj powiedział:

W dniu słynnej publikacji w "Rzeczpospolitej", gdzieś o godzinie 1.30 w nocy, więc na kilka godzin przed publikacją, pan Grzegorz Hajdarowicz poinformował mnie, że ukaże się rano wydanie "Rzeczpospolitej", w którym jest artykuł, w którym zawarta jest teza, że na miejscu katastrofy znaleziono, wykryto ślady materiałów wybuchowych, że mieli tego dokonać polscy eksperci, że rzekomo ta teza potwierdzona jest również przez prokuraturę”.

Można by się zabawić w grę: znajdź różnicę w tych dwóch wypowiedziach, ale każdy średnio rozgarnięty dostrzega ją bez trudu. 30 października, w dniu publikacji o trotylu, rząd zapewniał, ze nic nie wiedział o tym znalezisku, nie mówiąc już o tym, że informacja o nim miała być przedmiotem artykułu w prasie. Wszyscy kiwali głowami, nawet minister Nowak zapewniał, że nie ma pojęcia o tych szokujących faktach. Tymczasem, jak się okazuje, wiedza o odnalezieniu TNT była w rządzie wiedzą powszechną. Międzyczasie narodziła się nowa, świecka tradycja: oto prywatny wydawca gazety dzwoni w środku nocy do rzecznika rządu i informuje go o swoich planach wydawniczych. W jakim celu dzwonił? Oczekiwał akceptacji, czy może był gotów na żądanie rzecznika rządu wstrzymać publikację? Czy byli umówieni, czy może był to tak zwany „spontan”? I czy wypada tak w nocy dzwonić do rzecznika rządu z informacjami, które są ponoć niepotwierdzone, nieistotne, a być może zmyślone i tak naprawdę mogą oznaczać, że w Smoleńsku odkryto duże ilości perfum, tudzież pestycydów? Coś w tej historii wyraźnie nie gra, nie pasuje, zwłaszcza, że jednak głównym autorem tekstu jest dziennikarz, którego wiarygodność została wielokrotnie dowiedziona, i który nie od dziś mierzy się z trudnymi tematami i raczej jest odporny na prowokacje. Pytanie, kto i co chciał ugrać? Po dzisiejszej wypowiedzi Grasia można uznać, że publikacja odbyła się nie tylko za zgodą i wiedzą szefów Rzepy, ale też za wiedzą i zgodą rzecznika rządu, a to sprawia, że należy na całą historię spojrzeć zupełnie inaczej. Możliwości jest kilka, o czym już wielokrotnie pisano. Z jednej strony mógł to być finezyjny plan prowokacji wobec Jarosława Kaczyńskiego, co nie wydaje się głównym celem. Stwierdzenie Kaczyńskiego, że fakt odkrycia materiałów wybuchowych, oznacza po prostu zbrodnię, nie jest jakimś wyczynem, który musiał być poprzedzony żmudnymi analizami. Każdy dojdzie do takiego przekonania i bez słów szefa PiS. Z drugiej strony rząd i prokuratura, wiedząc o znalezieniu czegoś, co przypomina TNT (PCV lub Channel 5), musieli zdawać sobie sprawę, że prędzej, czy później taka wiedza ujrzy światło dzienne.

Artykuł Cezarego Gmyza, poparty, jak twierdzi autor, rzetelnymi materiałami i sprawdzonymi informacjami, mógł stanowić coś na kształt szczepionki, która ma w przyszłości zapobiec szokowi społecznemu. Jest też i trzecia możliwość. Osoby biorące udział w badaniach w Smoleńsku nie chciały być jedynymi, które mają tak porażającą wiedzę i są z imienia, i nazwiska odnotowane przez rosyjskie służby, jako ci, którzy wiedzą za dużo. Szczególnie w dobie weekendowych seryjnych samobójców bycie depozytariuszem wiedzy tajemnej jest wybitnie niebezpieczne. Najwyraźniej akcja z trotylem, jej pierwsza odsłona ( następne za pół roku przy dobrych wiatrach ze wschodu) jeszcze się nie zakończyła, będzie miała swój ciąg dalszy, co widać choćby po zapowiedziach prezydenta Komorowskiego. Na spotkanie z prezydentem ma się udać PG Andrzej Seremet, który wprawdzie przyjmuje zaproszenie, ale zaznacza jednocześnie:

”Jeśli dożyję do 19 grudnia, to postaram się w tym spotkaniu uczestniczyć”.

Co brzmi bardzo dziwnie, by nie powiedzieć niepokojąco. Czyżby pan prokurator czegoś się obawiał? Można się pogubić w tej całej historii, bo dopiero co premier ganił Jarosława Kaczyńskiego, że ten ulega emocjom na podstawie ponoć nierzetelnego i niesprawdzonego materiału prasowego, a tymczasem prezydent na podstawie tego samego źródła zwołuje posiedzenie RBN i zaprasza PG. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach.

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/gras-to-informacja-nowa-bulwersujaca,5775117249

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Pawel-Gras-Grzegorz-Hajdarowicz-uprzedzil-mnie-ze-bedzie-artykul-o-trotylu-we-wraku-tupolewa,wid,15076175,wiadomosc.html

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Andrzej-Seremet-przyjme-zaproszenie-prezydenta-na-posiedzenie-RBN-ws-katastrofy-smolenskiej,wid,15076127,wiadomosc.html

Brak głosów

Komentarze

bazarze (żeby nie użyć słowa burdel), że nie mam siły dywagować na poważnie.
Za co wszystkich przepraszam.
Chcę zatem, ironizując, zwrócić uwagę na fakt, że kumoszy bazar zagotował się tak mocno, gdyż po Chanel 5 wyszły na świat Chanel Mademoiselle i te ostatnie są łatwiejsze do wykrycia w przypadku katastrof lotniczych.
Poza tym pamiętaj, proszę, że Graś jest cieciem, a jak jak się woda leje z kranu na podłogę i mieszkanie zalewa, to się nie patrzy na zegarek, tylko dzwoni do ciecia, żeby ratował klepkę.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#304913

Oprócz tego:

Mamy do czynienia z dezinformacją.
Ślady trotylu nie są odkryciem, skoro pojawiła się taka informacja to znaczy że ruscy tak chcieli. Informacja może być fałszywa dlatego Gmyz dobrze się nadawał aby to uwiarygodnić.
Jeżeli jest prawdziwa to też dobrze aby to wyszło od dziennikarza zaufanego.
Potem albo się potwierdzi albo zdementuje - w zależności od scenariusza.
Nigdy nie wiadomo w którym miejscu jesteśmy.
Najbardziej w tym momencie przychodzi mi do głowy że to prowokacja z tego samego cyklu co zdjęcia ofiar.
Żeby rozwiązać problem Pisu to musi być jakiś konkretny powód.
Dobre byłby zamieszki...

Remek.
"Pieniądz jest nerwem wojny"

 

 

Vote up!
2
Vote down!
-1

Remek

#304882

Analogia do szokujących zdjęć, o których Tusk rzekomo "nie wiedział"...
Tak jak "nie wie", że policja w całej Polsce wykazuje szczególne zainteresowanie uczestnikami Marszu 11.11.
Ona tak po prostu sama z siebie w trosce o życie i zdrowie obywateli, hehehehe.....
To są jaja jaj !

Był premier "ja nic nie mogę". Teraz chcą wcisnąć kit, że mamy premiera "ja nic nie wiem".

A na ch.....olerę nam taki premier ?

Pozdrawiam z 10*
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
-1

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#304889