Polski rząd wspiera niemieckie stocznie

Obrazek użytkownika mukuzani
Blog

Polski rząd wspiera niemieckie stocznie
Zlikwidowany przemysł stoczniowy, polskie porty niekonkurencyjne wobec portów niemieckich, upadek naszego rybołówstwa – zdaniem opozycji polski rząd w polityce morskiej realizuje w praktyce interesy Niemiec.

- Pierwszym niepokojącym sygnałem była likwidacja w 2007 r. Ministerstwa Gospodarki Morskiej. Na praktyczne efekty zlekceważenia przez rząd polskiej polityki morskiej nie trzeba było długo czekać – mówi „Codziennej" poseł PiS-u Joachim Brudziński.

Zarzut wobec rządu Donalda Tuska to m.in. opóźnianie pogłębienia toru wodnego między Świnoujściem a Szczecinem. Według ekspertów pogłębienie toru do 12,5 m miałoby wpływ na rozwój portu Szczecin–Świnoujście. Mogłyby do niego wpływać statki o nośności do 40 tys. ton oraz kontenerowce o nośności do 35 tys. ton. Inwestycja miałaby zapewnić 4 tys. nowych miejsc pracy oraz zwiększenie obrotów portu o 400 mln zł rocznie. Jednak według rządu pogłębienie portu będzie możliwe dopiero po 2014 r. Na opóźnieniu inwestycji zyskuje port w niemieckim Rostocku, do którego mogą wpływać duże jednostki. Innym zarzutem wobec rządu jest też zgoda na budowę na dnie Bałtyku gazociągu Nord Stream. Polska była jedynym krajem basenu Morza Bałtyckiego, którego rząd nie zorganizował publicznego wysłuchania dotyczącego budowy gazociągu z przedstawicielami Nord Streamu.
Wysłuchanie takie odbyło się, ale z inicjatywy posłów Joachima Brudzińskiego i Marka Gróbarczyka.

Podczas niedawnego szczytu państw basenu Morza Bałtyckiego w Stralsundzie okazało się, że budowa czwartej nitki gazociągu ruszy w najbliższych miesiącach. Co ciekawe, premier Tusk prosto ze szczytu udał się do Berlina. Z rąk Angeli Merkel odebrał tam nagrodę im. Walthera Rathenaua. Niemieckiego polityka słynącego z antypolskich poglądów.

Według opozycji grzechem rządu ma być też zgoda na zbyt niskie limity połowowe na dorsza. Stanowią one poważny cios dla polskiego rybołówstwa.
– Zarzuty opozycji to zwykłe fobie. Mam pełne zaufanie do kierownictwa resortu transportu i gospodarki morskiej. Wreszcie sprawami morskimi zajmuje się ktoś, kto się na tym zna – mówi „Codziennej" Antoni Mężydło, poseł PO, członek komisji gospodarki.

– Widać wyraźnie, że zamierzeniem rządu jest, by Pomorze Zachodnie stało się rekreacyjnym zapleczem dla bogatych berlińczyków – ripostuje Brudziński.

Władze niemieckiego landu Meklemburgia-Pomorze Przednie właśnie wydały 100 mln euro na wsparcie dla niemieckich stoczni w Wolgaście i Stralsundzie. Trzy lata temu podobnej pomocy polskim stoczniom nie udzielił rząd Donalda Tuska. Powodem był sprzeciw Unii Europejskiej.

Marek Gróbarczyk, europoseł PiS-u, złożył do Komisji Europejskiej zapytanie w sprawie nierównego traktowania Polski jako kraju członkowskiego UE. Zdaniem polityków opozycji zgoda polskiego rządu na faworyzowanie niemieckich stoczni jest tylko jednym z przykładów niszczenia polskiej polityki morskiej przez koalicję PO-PSL.

http://niezalezna.pl/30805-polski-rzad-wspiera-niemieckie-stocznie

Brak głosów

Komentarze

PLO powstało jako przedsiębiorstwo państwowe w 1951 z połączenia spółek: Gdynia-America Line (GAL), Żegluga Polska i Polsko-Brytyjskie Towarzystwo Okrętowe. Po utworzeniu firmy rozpoczął się jej stopniowy rozwój. Dokonano zakupu wielu jednostek, zwiększono zatrudnienie. W latach 1951-1954 spółka była też m.in. właścicielem sopockiego Grand Hotelu. Tonaż statków wzrastał, aby w latach 60. osiągnąć poziom 800.000 DWT. W 1967, w związku z blokadą Kanału Sueskiego, statki PLO, wykonujące rejsy na Daleki Wschód, zmuszone były opływać Afrykę. W 1969 flagowym statkiem spółki przestał być MS Batory, którego zezłomowano w 1971. Jego miejsce zajął nowocześniejszy TSS Stefan Batory.

Lata 70. stanowiły okres dalszego wzrostu tonażu floty PLO. Tonaż ten pod koniec dekady wynosił ok. 1,2 mln DWT przy 176 statkach, noszących znak armatorski PLO. Zatrudnienie wynosiło ok. 10.000 osób, z czego blisko 80 % stanowiła kadra pływająca. Przewozy sięgały 5 mln ton. Także w tamtym czasie z PLO do PŻM przekazano statki, uprawiające żeglugę trampową. Pozwoliło to na skonsolidowanie sektora żeglugowego w Polsce. Rozpoczęto także przewozy kontenerów, z początku w małych ilościach, mocowanych bezpośrednio na pokładach statków nie dostosowanych do przewozu kontenerów w znaczących ilościach.

Wprowadzenie stanu wojennego w 1981 ograniczyło obroty przedsiębiorstwa, które zaczęło przynosić straty. Rozpoczął się proces ograniczania działalności. Złomowano starsze jednostki, niektóre nowsze sprzedawano. Pod koniec lat 80. XX wieku flota PLO skurczyła się do 97 statków.

Zmiany systemowe w Polsce po 1989 wymusiły głębokie zmiany w PLO, które musiało przejść gruntowną restrukturyzację. Państwo nie interesowało się losami żeglugi. Należało szukać oszczędności. Znacząco ograniczono działalność, zatrudnienie. 29 czerwca 1999 roku przedsiębiorstwo państwowe PLO zostało przekształcone w spółkę akcyjną. W 1999 wszystkie spółki, wchodzące w skład grupy PLO zatrudniały już zaledwie ok. 3 tys. osób. Obecnie podejmowane są próby ponownego zwiększenia udziału PLO w światowych przewozach drogą morską.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#273232

....tematy związane ze stoczniami polskimi, a także parę liczb z historii Polskiej Marynarki Handlowej. Bo strasznie to smutne, jak z państwa morskiego zmieniamy się w państwo siły roboczej dla innych. Mój mąż zaczynał pracę na morzu w latach siedemdziesiątych ub.wieku, na polskich statkach. Pracował przez parę lat w polskiej stoczni. TEJ stoczni.
Mój syn kończąc polską Szkołę Morską, już startował na kontrakty u zagranicznych armatorów, i tam pracuje obecnie.
A ja pamiętam czasy, gdy byłam "jonaszem" :), na Polanicy, w kilkumiesięcznym rejsie, gdzie cała załoga była polska,
klimaty polskie, i awantury też polskie.:))
I ogromne wzruszenie, gdy gdzieś w drodze do Wysp Św.Tomasza, "radio" dowiedział się o wyborze Karola Wojtyły
na papieża. To było też polskie wzruszenie, wśród marynarskiej braci...
I żal, cholera tych czasów ! Nie tylko dlatego, że wiosenek wtedy się miało mało, ale również dlatego, że nikt już pewnie nie zada wypracowania, jakie ja jeszcze pisałam w liceum : "korzyści z dostępu do morza"....

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#273238

Dzieki za krotka notke historyczna i gratuluje :-)

Na poczatku roku odwiedzilam Trojmiasto po bardzo dlugim czasie... Trup Stoczni Gdanskiej rozklada sie, bezwstydnie wystawiony na widok publiczny, jako dobitne swiadectwo naszej "demokracji". Wrzeszcz byl jakis smutny i pusty, nawet w godzinie szczytu, ale za to przy Jaskowej Dolinie powstalo ogromniaste centrum handlowe - to pewnie teraz tam trzeba robic wszystkie zakupy...  Port Gdynski byl w trakcie sprzedazy, nie wiem, moze tez juz jest nie-polski... Gdynia sie bardzo rozbudowala i jeszcze bardziej wypiekniala, ale Swietojanska, ktora byla wielkim deptakiem i centrum handlowo-uslugowym, na ktorej w polaczeniu ze Starowiejska i 10-Lutego mozna bylo kupic niemalze wszystko, zieje pustkami, bo tam juz prawie tylko same banki... Wyglada na to, ze miasta stracily swoj charakter: Gdansk ze Stocznia i rzesza studentow, z Politechniki, Akademii Medycznej i Uniwersytetu, Gdynia z Portem z Terminalem Kontenerowym, Dworcem Morskim z obsluga pasazerska, Marynarka Wojenna, Szkola Morska i Zakladami Rybnymi... Tak wlasnie pamietalam Trojmiasto: miasta tetniace zyciem do poznych godzin nocnych, pelne ruchu i gwaru, mnostwo turystow, mlodziezy, marynarzy z calego swiata, nie mowiac o czasami bardzo malowniczych i "wytwornych" prostytutkach i nieodlacznie im towarzyszacych cinkciarzach. Kazde miasto majace inny charakter i klimat, a jednak tworzace spojna, doskonale sie uzupelniajaca calosc polaczona niebiesko-zolta nitka kolejki elektrycznej i oczywiscie - Morzem. Teraz to wszystko wyglada jakos ...eunuchowato - mdlo, nudno i pusto... Moze tylko Sopot dalej pelni w sezonie swoja role "kurortu": deptak, Grand Hotel, molo, plaza i korty tenisowe...

P.S. Kiedy czytalam o Starszej Pani, ze wszystkich mozliwych miejsc w Polsce, wyobrazalam sobie Was siedzace na laweczce na skwerku w Gdyni w okolicach Swietojanskiej :-)

STOP PRZYMUSOWI SZCZEPIEŃ

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#273270

Dziękuję za tę refleksję. Moja J. mieszkała w Gdyni, gdy ja mieszkałam w Gdańsku. Możliwe, że mijałyśmy się na skwerku :)
Co więcej, moja J. wiele lat mieszkała w mieście, w którym ja się urodziłam, gdzieś tam nasze dusze się spotykały, po to żeby fizycznie spotkać się w obecnym siole.
Teraz spotykamy się na ławeczce wśród wszechobecnej zieleni, lub na spotkaniach tych paskudnych pisiorów !

A jeżeli chodzi o Trójmiasto - zagadką kosmiczną pozostanie dla mnie, jak to się dzieje, że ludzie tam tak głosują jak głosują. To dla mnie niepojęte. Kompletnie.

Serdecznie pozdrawiam !

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#273301

Bo chyba gratulacje z okazji "millenium" ? :)
Sama nie wierzę, przecież jestem tu chwil parę....

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#273302