Euro 2-12. Rozgrywki polityczne.

Obrazek użytkownika foros
Kraj

1. Katastrofa smoleńska powoduje radykalizację zwolenników PiS, będących jednocześnie wstrzemięźliwymi wobec głębszej integracji europejskiej jak i głębszej integracji UE z Rosją. 

2. Okoliczności śledztw smoleńskich pogłębiają radykalizację nastrojów pośród zwolenników dwóch głównych obozów politycznych, czego wyrazem m.in. tzw. mord łódzki (członek PO z powodów politycznych zabija pracowników PiS). Wśród zwolenników PiS rosną tendencje antyrosyjskie (Rosja jest odpowiedzialna za katastrofę, dokonała zamachu, rząd zdradził). Jednocześnie walcząca o elektorat postkomunistyczny PO prowadzi wyraźnie prorosyjską politykę.
 
3. Rok przed Euro rząd wszczyna kampanię walki z kibicami, uchodzącymi za ostrych, ale systematycznei łagodniejącymi. Kibice wszczynają widoczną kampanię antyrządową, sojusz z nimi zawiera opozycja. Wcześniej środowisko to uchodziło za sympatyków władz.
 
4. Na odpowiedzialną za Euro wyznaczona zostaje min. Mucha, której największym atutem jest niezaprzeczalna uroda. Wkrótce mimo faktu, że media wybitnie sprzyjają rządowi, przekazują one, że nowa minister jest skrajnie niekompetentna.
 
5. Kilka miesięcy przed Euro zostaje odwołany generał odpowiedzialny za bezpieczeństwo imprezy,  wkrótce też następuje czystka na wyższych stanowiskach w policji. Przez dłuższy czas nie ma odpowiedzialnego za bezpieczeństwo podczas Euro (enuncjacje o decyzyjności w tej kwestii min. Muchy należy traktować jako żart).
 
6. Ok. miesiąc przed Euro w polskich mediach, kontrolowanych przez rząd, odbywa się głośna dyskusja o możliwej prowokacji i bójkach między kibicami rosyjskimi, a zwolennikami PiS. Możliwość taką będzie sprawiał comiesięczny marsz smoleński pod pałac prezydencki. Tuż przy nim, w hotelu Bristol zamieszka reprezentacja Rosji. Min. Mucha najpierw publicznie wzywa Rosję do zmiany miejsca zamieszkania, potem publicznie wzywa prezesa PiS do odwołania marszu.
 
7. W podobnym czasie okazuje się, że są bardzo duże zapóźnienia i zaniedbania jeśli chodzi o budowę infrastruktury na Euro. Autostrad zbudowano niewiele i z błędami, na kolei liczne wypadki. Podwykonawcom nie płaci się za wykonane usługi co powoduje bankructwa firm. Ich przedstawiciele grożą blokadą autostrad. Ostatecznie rząd sprowadzi wszystko do budowy jednego 20kilometrowego odcinka, którą udaje się ukończyć. Firmom zaś obiecuje rządowe gwarancje.
 
8. W podobnym okresie, finalizuje się kontrowersyjna społecznie rządowa ustawa o przedłużeniu wieku emerytalnego. Efektem są antyrządowe demonstracje związanej z PiS Solidarności, na czele ze spektakularnym kilkugodzinnym zamknięciem posłów w sejmie. Solidarność zapowiada akcje protestacyjne podczas Euro. 
 
9. Wyjaśnia się sprawa hotelu Bristol. Wszystko zostaje po staremu. Jednocześnie rosyjscy kibice żądają przejścia przez Warszawę z symbolami narodowymi 12 czerwca w rocznicę ich święta państwowego.
 
10. Pracownik polskiej ambasady oświadcza w Rosji, ze symbole ZSRR są w Polsce zakazane. Powoduje to reakcję rosyjskich kibiców i rosyjskich władz. Rosyjski MSZ kieruje pytanie o legalność w Polsce symboli ZSRR, minister transportu przekazuje w mediach ostrzeżenie w wypadku ewentualnego wykorzystania przez polskie władze siły wobec rosyjskich kibiców. Rosyjscy kibice zapowiadają przemarsz przez Warszawę z radzieckimi symboalmi.
 
11. Polski MSZ informuje, że w myśl polskiego prawa nie jest zakazane używanie w manifestacjach symboli ZSRR. (Jest to najprawdopodbniej nadużycie prawa: W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny, po skardze SLD, wykreślił z Kodeksu karnego zdanie, że karze podlega też treść "będąca nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej". Nie jest przestępstwem dokonanie takiego czynu "w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej".
Jak zapewniają prawnicy, samo noszenie koszulki z sierpem i młotem nie jest przestępstwem propagowania totalitarnego ustroju komunistycznego; byłoby nim, gdyby łączyło się z jego gloryfikowaniem.)
 
12. Tuż przed mistrzostwami BBC emituje film "Stadiony nienawiści" o rasiźmie polskich kibiców. W Polsce film odbija się szerokim echem (w przeciwieństwie do np. dokumentu holenderskiego, pozytywnego dla polskich kibiców). Są dwie konkluzje: a. fakty pokazane w filmie prowadzą do przerysowanych wniosków, b. Polski rasizm jest faktem. W prasie brytyjskiej film sktutkuje opiniami o Polsce: "Zostańcie w domu, obejrzyjcie w telewizji, nie ryzykujecie, ponieważ może się okazać, że wrócicie w trumnie" 
 
13. Tuż przed Euro. Szeroko nagłośniona w światowych mediach wypowiedź Baracka Obamy o "polskich obozach śmierci".
 
14. Tuż przed Euro. Lider pisowskiej opozycji ogłasza jednostronne zawieszenie konfliktów na czas Euro. Akcja ta zostaje przyjęta z niedowierzaniem, a potem wyśmiana przez polski rząd.
 
15. Tuż przed Euro. Polska policja aresztuje przywódcę polskich kibiców "Starucha". Staruch udowodnił wcześniej, że potrafi skutecznie zapanować nad tłumem kibiców (zorganizować i powstrzymać działania).
 
16. Pierwszy dzień Euro. Prasa światowa donosi o przypadkach rasizmu w Polsce, na treningu Wisły Kraków. Informację potwierdza polska minister sportu, dementuje szef UEFA M. Platini. Znak zapytania stawia PAP.
 
17. Pierwszy dzień Euro. Rosyjscy kibice wywołują kilka burd (restauracje w W-wie i Wrocławiu, przejście w stadionie wrocławskim) o czym skwapliwie donoszą media związane z PiS, a co przemilczają media związane z rządem. Brak informacji o burdach wywołanych przez inne nacje.
 
18. Pierwszy dzień Euro. Rosyjscy kibice, mimo braków formalnych, uzyskują zezwolenie na przemarsz ulicami Warszawy.
 
19. Drugi dzień mistrostw: Rzeczpospolita informuje, że rządowa agencja nie zapłaciła głównym wykonawcom pełnych sum za prace przy stadionie narodowym. W związku z tym dwie wielkie firmy budowlane ogłaszają bankructwo. 
 
 
Co będzie dalej? Zobaczymy.
 
Osobiście widzę tutaj kilka procesów:
 
A. Dążenie rządu do zmniejszenia liczby kibiców przyjeżdżających z Europy Zachodniej, zwłaszcza Anglii (wstyd za "feel like at home"?)
 
B. Dążenie rządu polskiego do "przykrycia" braków w przygotowaniach do imprezy, łacznie z ewentualnymi rozruchami na niewielką realnie, lecz dużą medialnie skalę. Odpowiedzialnością obarczona zostałaby pisowska opozycja.
 
C. Pisowska opozycja. Dążenie do wykazania indolencji rządu w możliwie wielu dziedzinach, nie wykluczając przy tym dziedziny bezpieczeństwa. Nie wiemy przy tym jakie kroki i czy wogóle podjął PiS, czy okołopisowskie środowiska, celem wyeliminowania bądź prowokacji bójek.
 
D. Putin dąży do wskazania zachodnim partnerom, że spawuje pełną kontrolę w regionie. Ewentualnie, że polskie władze to partner o dyskusyjnym władztwie.
 
E. Część środowisk z Zachodu nie miałaby nic przeciw temu, gdyby Polsce trudniej było powiedzieć "nie". W przypadku niezbyt dla niej korzystnych decyzji finansowych czy politycznych.
 
Brak głosów

Komentarze

Bardzo ciekawa, choć miejscami kontrowersyjna analiza.

Pozdrawiam

PS. Ale, na litość..., fill like at home? To lepsze od oryginału!!! Wypchaj się jak w domu? Nadziej się jak w domu? :-))). Wiem, że to tylko literówka, ale efekt komiczny powala... ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#263840

tak to bywa gdy ma rzadki kontakt z językiem.
Co jest kontrowersyjne?

Vote up!
0
Vote down!
0
#263845

sądziłem, że kontrowersyjne jest raczej prokurowanie przez polski rząd informacji o polskim rasizmie w europejskiej opinii publicznej.

A PiS? Co robi? Oficjalnie ciepły uśmiech + jesteśmy razem + chcemy sukcesu naszych.
Nieoficjalnie notowanie wszystkich wpadek organizacyjnych i nieorganizacyjnych oraz nagłaśnianie ich.

Co mógłby robić? W sumie niewiele więcej. Mógłby np. prezes Kaczyński siąść na stadionie z kibicami, a nie z oficjelami, jako zwykły Polak, ale żadna tv nie pokazałaby tego, poza tym wcześniej dostałby kilka oficjalnych zaproszeń ewentualnie towarzystwo np. mętów z Pragi z ukrytymi mikrofonami.

PiSu niewiele widać, bo nie ma swoich mediów, a reszta mediów jest mu przeciwna.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263861

Nie miałem na myśli kontrowersyjności podawanych w analizie faktów.

Co do reszty, racja. Choć zapowiedz oglądania EURO w TV też była dobrą zagrywką. Należałoby ją chyba utrwalać w świadomości społecznej przy wszelkich publicznych wystąpieniach.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263864

jak spoglądam na to wszystko, to wydaje mi się, że to się kiedyś musi zawalić, pytanie tylko ile będziemy musieli za to zapłacić.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263874

Wniosek oczywisty. Zawsze płaciliśmy...

Vote up!
0
Vote down!
0
#263875

może faktycznie jest tak, że Polacy nie dojrzeliśmy jeszcze do niepodległości i wogóle nie jest nam ona potrzebna?

Vote up!
0
Vote down!
0
#263877

Co to, to nie! Jeśli jakaś część społeczeństwa (celowo nie używam słowa "naród")stała się infantylna, to chyba jeszcze pozostało tylu dojrzałych, aby potrzeba niepodległości nie została zapomniana przez Polaków...

Chociaż, przestawiwszy co nieco, "...kto cię stracił, ten tylko się dowie..."

A poza tym, wnioskowanie o potrzebie imponderabiliów w społeczeństwie jest ryzykowne ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#263884

ta jakaś część to większość
Wydaje mi się, że w państwach zachodnich momentem integrującym społeczeństwa są warunki życia: popatrzcie tutaj jest fajne miejsce do życia.

W Polsce zaś jest to sprzedaż marzeń: u nas będzie tak jak na Zachodzie, w niektórych miejscach już jest, lub: jeszcze zbudujemy wspaniałą Polskę, taką jaką była niegdyś.

Sprzedaż marzeń zawsze jest oszustwem. Czasem pięknym, jak to o szklanych domach, czasem zwykłym.

Ciekawe byłoby porównanie naszego świata ze światem feudalnym. Myślę, że nie ma tutaj szczególnie wielkich różnic. Państwa Zachodu są tutaj feudałami, którzy żyją i dobrze się mają dlatego, że niżej sytuowani znajdują się w znacznie gorszej kondycji i ich utrzymują. W zamian za to wypracowują one dla reszty rozwiązania społeczne i technologie wzorcowe przejmowane potem przez resztę. Może na tym polega tzw. postęp i rozwój cywilizacyjny.

Dziś Polska znajduje się w warstwie pośredniej. I chyba długo w niej pozostanie, ponieważ warstwa "panów" zaczyna się kurczyć i samoograniczać (w sensie terytorialnym).

Czym jest, w tak pojmowanym świecie niepodległość, własna państwowość?

Vote up!
0
Vote down!
0
#263900

Dostałam mailem Ciekawy tekst:

Antykomunizm po Euro 2012

Mateusz Matyszkowicz 07-06-2012

Nie sierp i młot sam w sobie jest niebezpieczny, ale sierp i młot jako narzędzie osłabienia Zachodu - pisze publicysta

W marcu 2011 roku jeszcze nie było jasne, kto wystartuje w wyborach na prezydenta Rosji. Dmitrij Miedwiediew wystąpił wtedy na konferencji z okazji 150. rocznicy zniesienia pańszczyzny. Nazwał Aleksandra III wielkim liberalnym reformatorem, prekursorem wolnościowej tradycji Rosji, do której można się odwołać w czasach przezwyciężania sowieckiego dziedzictwa. Premierem był wtedy Władimir Putin, który z tradycją wolnościową raczej się nie kojarzył.
To wystąpienie komentowano różnie. Mówiło się o grze w dobrego i złego policjanta, którą cały czas prowadzi tandem Putin - Miedwiediew, i o zdobywaniu przez Miedwiediewa punktów wśród liberalnych elit w kraju i na Zachodzie. Z pewnością powołanie się na liberalne tradycje carskiej Rosji, które wcale nie są jakimś wymysłem, ale mają rzeczywiste podstawy historyczne, musiało budzić sympatię. Z dzisiejszej perspektywy po tłumieniu protestów politycznych w Rosji te słowa nie mają już żadnego znaczenia.
Zdziwienie, jakie wywołały na Zachodzie słowa Miedwiediewa, można tłumaczyć tylko jednym - Zachód stracił umiejętność rozumienia Rosji. Diagnoza, której wcześniej dostarczał antykomunizm, przestała być aktualna, a nowej wciąż nie ma.
Dwa postulaty
Obecnie mamy czerwiec 2012 roku i perspektywę oglądania na warszawskich ulicach rosyjskich kibiców z sierpem i młotem na koszulkach. Ani prezydent stolicy, ani pozostali politycy nie za bardzo wiedzą, co z tym fantem zrobić. Wbrew ironicznym wypowiedziom to jest dla nich kłopot. Z jednej strony są to osoby, które do Sowietów nigdy miłością nie pałały. Z drugiej zaś, jak uzasadnić sprzeciw? Nie chodzi tu wcale o uzasadnienie prawne, ale ideowe. Co powiedzieć na sierp i młot?
W latach 90. antykomunizm w Polsce opierał się na wizji rozliczenia z okresem peerelowskim. Wiązał się zatem z postulatem lustracji i dekomunizacji - ta zaś miała na celu wyeliminowanie z życia publicznego osób zaangażowanych w budowanie poprzedniego ustroju. Antykomuniści słusznie uważali, że samo wprowadzenie demokratycznych procedur wyborczych oraz wolnego rynku nie wystarczy do rozbicia struktur powstałych w totalitarnym ustroju - a zatem, że nowy porządek jest sam w sobie zbyt słaby w konfrontacji z układem postkomunistycznym.
Drugim postulatem antykomunistów było to, co nazywano czasem nieprecyzyjnie „przywracaniem pamięci" albo usuwaniem „białych plam". Chodziło tu tak naprawdę o dwie sprawy. Jedną było odkręcanie kłamstw stworzonych i wtłaczanych do głów w PRL, czyli autentyczna rekonstrukcja pamięci. Drugą konstrukcja pamięci zupełnie nowej, opartej o inny porządek aksjologiczny i powołującej się na inne dziedzictwo historyczne.
Pierwszy postulat w dużej mierze nie został zrealizowany. Częściowe ujawnienie przeszłości osób publicznych wyeliminowało tylko ich pewną grupę z aktywności na szerszym forum, ale były to tak naprawdę pojedyncze strzały, które nie naruszyły największego zagrożenia, czyli transmisji do nowego porządku całych struktur ukształtowanych w PRL. Próba systematycznej lustracji na uczelniach czy w środowisku dziennikarskim zakończyła się klęską. Lustracji środowisk gospodarczych zaś nie było nigdy.
O wiele lepsza sytuacja jest z realizacją drugiego postulatu. Znaczna część peerelowskiej narracji historycznej została zneutralizowana, a do pamięci zbiorowej trafiły treści, które PRL wcześniej skutecznie wypierał. I tak za sprawą Muzeum Powstania Warszawskiego najważniejsze wydarzenie dwudziestowiecznej historii stolicy stało się elementem narodowego mitu, a m.in. dzięki śp. Januszowi Kurtyce odkryto dziedzictwo żołnierzy wyklętych. Mit „Solidarności" wydaje się być nienaruszony, a I Rzeczpospolita nie kojarzy się już wyłącznie z warcholstwem. To zwycięstwo wywołuje oczywiście poczucie niedosytu, ale trzeba przyznać, że konserwatywna prawica może mówić o małym triumfie. Wiele wskazuje jednak na to, że ten triumf jest zagrożony.
Historyczna dekadencja
Polski model antykomunizmu (oparty na powyższych dwóch postulatach) z czasów wczesnej transformacji jest oczywiście specyficzny dla kraju, który pozostawał wewnątrz bloku sowieckiego. Różni się więc zasadniczo od antykomunizmu z krajów, które były poza tym blokiem. Mogłoby się wydawać, że ta różnica polega na tym, iż w Polsce walczono z wrogiem wewnętrznym, czyli z własnym dziedzictwem komunistycznym, a w krajach tzw. Zachodu była to wojna z wrogiem zewnętrznym, który nie krył agresywnych planów względem reszty świata. Ale to tylko wymaga pewnego uściślenia.
Komunizm bowiem, po pierwsze, nie był tworem specyficznym dla Sowietów i ujarzmionych przez nich narodów, ale stanowił ideologię w dużej mierze importowaną z Zachodu. Tam też cały czas pozostawał silny jako projekt polityczny czekający na swój moment. Wreszcie, po drugie, oczekiwanie na Zachodzie na realizację tego projektu wcale nie miało pasywnego charakteru - komunizm dla tych krajów był tak samo problemem zewnętrznym, jak i wewnętrznym.
Mimo to upadek ZSRS pozbawił zachodni antykomunizm jego głównego argumentu. Chociaż Zachód miał problem z komunistami zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, to swoją rację istnienia czerpał ze współzawodnictwa mocarstw. Koniec ZSRS to także kres rozwoju antykomunizmu. Do czasu ogłoszenia wojny z terroryzmem nie było pomysłu na jego zastąpienie.
W przypadku Polski ten okres obumierania antykomunizmu był dłuższy, cały czas jego siłą napędową pozostawał bowiem postulat rozliczenia z przeszłością. Ale i u nas ulega wyczerpaniu, zarówno rok 2007 - upadek lustracji, jak i 2010, czyli rok katastrofy smoleńskiej, kiedy to obszar politycznych zainteresowań uległ zasadniczemu przesunięciu, można uznać za gwoździe do trumny polskiego antykomunizmu.
Obumarcie antykomunizmu ujawniło słabość Zachodu - coś, co można nazwać miękkim podbrzuszem historycznym. Kojarzony zwykle - choć nie zawsze słusznie - jako wyróżnik prawicy antykomunizm nie pozostawił po sobie żadnej trwałej narracji historycznej. Tym samym Zachód samym stał się bezsilny wobec zewnętrznych wizji historii. Polska, która stała się częścią tego Zachodu, doświadcza teraz tego w najmocniejszy i najbardziej niebezpieczny sposób.
Politycy, którzy nie widzą możliwości powstrzymania demonstrowania w Polsce symboli totalitarnego państwa sowieckiego, mówią o ironii i dowcipie, z którym należy traktować sierp i młot, wreszcie zatroskani publicyści, których martwi perspektywa urażenia rosyjskiej wrażliwości - więc ci wszyscy ludzie, ich czytelnicy, a nawet oponenci, nie mogą poradzić sobie z historyczną dekadencją, którą pozostawił po sobie zużyty antykomunizm.
Problem z Rosją
Trzeba sobie wreszcie powiedzieć, że to nie z komunizmem mamy teraz problem, ale z Rosją. Nie chodzi mi wcale o moralne uniesienie na widok sierpa i młota. Szczerze mówiąc, mało mnie ten symbol emocjonuje. Nie piszę także, że Rosja jest straszna i niegodziwa, bo promuje sierp i młot. Nie, ona postępuje w swoim najlepiej rozumianym interesie, skutecznie narzucając własną narrację historyczną krajom, które nie potrafią włożyć wystarczającego wysiłku na własną odpowiedź. To nie historyczna siła Rosji jest dla nas największym problemem, ale nasza własna słabość. Nie sierp i młot sam w sobie, ale sierp i młot jako narzędzie osłabienia Zachodu.
Oswajając kraje zachodnie z sowiecką symboliką, Rosja umiejętnie relatywizuje historię. Sierp i młot jest tylko ironią. Za tą ironią zaś idzie silna narracja historyczna, której skutki polityczne są już bardzo poważne. Jak inaczej uzasadnić dominację Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej i posowieckiej części Azji? Najpierw bawiąc się sierpem i młotem, a potem z całą powagą mówiąc o historycznych związkach tych krajów z matuszką. Już bez tych wszystkich niedobrych skojarzeń.
Totalitaryzm? Jaki totalitaryzm. Czegoś takiego w naszej historii przecież nie było... A w ogóle nie mówimy teraz o tak nieprzyjemnych rzeczach. Jest Euro 2012, wspaniała rywalizacja i komercyjne święto. Bratnie narody paradują po ulicach. Mamy szansę na promocję naszego kraju. Kibice w sowieckich koszulkach z pewnością będą wspaniałym obiektem zainteresowania spragnionych ciekawych obrazów korespondentów mediów. Te koszulki zrobią nam reklamę. Ale czy naprawdę chcemy właśnie takiej reklamy?
Autor jest filozofem, publicystą „ Teologii Politycznej
http://www.rp.pl/artykul/9157,888372-Antykomunizm-po-Euro-2012.html?p=2

--

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#263902

po prostu znajdujemy się w momencie przełomu.
Stare wartości wygasają, nowe nie zdołały się jeszcze wytworzyć i, patrząc na nasze elity, jakoś niezbyt jest na nie pomysł.
Ludzie zaś, w swojej masie, nie bardzo wiedzą, co jest dobre a co złe.
Póki starczy państwowego majatku stan taki potrwa. W mętnej wodzie najłatwiej łowić ryby.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263917

Tego rodzaju refleksje nie są mi obce. Ale...ale czy państwa Zachodu są rzeczywiście suwerenami??? Ostatnio hiszpański suweren poprosił o wsparcie...finansowe.

Suweren feudalny co najwyżej zabiegał o pożyczkę. Jeśli nie dostawał, brał siłą

Coś mi się zdaje, że państwa Zachodu są lennikami. My jesteśmy lennikami lenników. Normalna drabina feudalna...

A Chiny? Już zwasalizowały Europę? Jeśli tak, to twardy z nich suweren, bo odmówiły wsparcia...

A czy już zwasalizowały Amerykę?

Czy to jest jeden wielki przymus propinacyjny?

Vote up!
0
Vote down!
0
#263905

no to kto ma faktyczne władztwo?
Bo i Chiny nie mogą wszystkiego, przykładem europejskie cła na wyroby z Chin i olbrzymie kwoty łożone przez ten kraj na rozwój USA zwane pożyczkami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263919

Jeszcze jedno.
Doświadczenie wskazuje, że ludzie potrzebują czegoś takiego jak potrzeba szerszej identyfikacji. Życie w stadzie, które potwierdza, że to co robimy jest tym dobrym a nie tym złym.

Dotychczas były trzy obszary takiej szerokiej identyfikacji: genetyczny, terytorialny, wyznawanie podobnych wartości (ideologia, religia)
Państwa europejskie oparte były początkowo na identyfikacji genetycznej, którą zastąpił czynnik terytorialny, by ostatecznie dać pierwszeństwo ideologicznemu (religia). Nowożytność i epoka napoleońska przywróciły prymat elementu genetycznego tworząc pojęcie narodowości, stworzyły też nową ideologię, która de facto dawała prymat partykularyzmowi nad uniwersalizmem. Efektem był rozwój państw narodowych. Wynaturzeniem i kresem tego typu myślenia była dominacja nazimu podczas II wojny światowej.
Następuje wówczas próba odejścia od czynnika genetycznego (narodu) na rzecz ideologii, tym razem najbardziej uniwersalnej, czyli konsumpcjonizmowi: pełnej kieszeni i pełnego zaspokajania tylu potrzeb ile istnieje.
Koniec zimnej wojny spowodował kolejne przewartościowanie, okazało się, że model państwa dobrobytu jest zbyt drogi by rozciągać go na kolejnych beneficjentów. Więcej i wśród dotychczasowych istnieje groźba redukcji. Zgodnie z logiką powinien nas czekać czas partykularyzmów, pytanie, czy to państwa narodowe będą osią podziału.

Wracając teraz do kwestii niepodległości, państwowości, identyfikacji narodowej. Zasadnym pozostaje pytanie, czy jest ona jedną z form zaspokajania potrzeby szerszej identyfikacji jednostki, wymyśloną i zaimplantowaną gdzieś w XIX w., czy też, jak Pan wcześniej pisał, imponderabilium.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263915

Jedna uwaga: w proponowanym ujęciu pierwotnie czynnik genetyczny niemal dokładnie pokrywał się z czynnikiem terytorialnym i...ideologicznym. ;-)

Co do reszty, przepraszam, ale raczej jutro...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#263920

tak to bywa w punkcie zero
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#263922