Gazeta Wyborcza: zlikwidować Kartę Nauczyciela
Na marginesie spraw najważniejszych, typu oblot premiera nad autostradami, eventy ministra Nowaka i Palikota, egzegeza kolejnych wypowiedzi szefa PiS, plebiscytu czy pod Bristolem będzie wojna, brania pod lupę polskości Obraniaka Podolskiego i Perquise'a, legalizacji prostytucji, toczy się dyskusja o stanie polskiej szkoły. Oponentami są tutaj publicystki Gazety Wyborczej (Wielowieyska + Nowakowska) z jednej strony i Piotr Zaręba z drugiej. Rzecz idzie o to czy Karta Nauczyciela powinna być zniesiona (GW) czy nie (Zaręba).
Jako najważniejsze wady Karty Nauczyciela publicystki GW uważają następujące kwestie:
- jej istnienie jest zbyt drogie dla samorządów ponieważ:
a. szkoła jest zbyt droga
b. nauczyciele pracują zbyt mało
c. droga szkoła nie organizuje potrzebnych zajęć pozalekcyjnych i uzupełniających,
d. nauczyciele mają roczne urlopy dla poratowania zdrowia.
Zastanówmy się jak wyglądałaby szkoła, gdyby idee GW zrealizowano i o stanie polskich szkół decydowałyby samorządy nie skrępowane kartą nauczyciela.
Kwestia pierwsza, to pensum nauczycielskie. Wynosi ono18 godzin co wcale nie oznacza, że nauczyciele tyle pracują. Najcześciej mają oni godziny ponadwymiarowe czyli 20 kilka godzin lekcyjnych w tygodniu. Nie ma więc przeszkód, poza odgórnymi wytycznymi samorządów, by w obecnym systemie nauczyciele pracowali dłużej niż 18 godzin tygodniowo. Tak się przecież dzieje i nauczyciele wcale nie są temu przeciwni. Zniesienie KN nic istotnego tutaj nie zmienia.
Kwestia druga, KN nie ma wpływu na to ile lekcji tygodniowo mają uczniowie. Załóżmy, ze mamy do czynienia z 15-klasową szkołą (klasy A-E w trzech poziomach). Obecnie mamy w nich 60h j. polskiego, które obsługuje 3 polonistki (dla każdej 20h, 5 klas, łacznie 150 uczniów). Gmina wydaje na to tygodniowo kwotę 60x. Gdyby zniesiono KN gmina zamiast 3 mogłaby zatrudnić 2 polonistki nadal jednak wydawałaby kwotę 60x, bo tyle lekcji mają uczniowie, niezależnie od tego czy uczą ich 3 czy 2 nauczycielki. Można się kłócić wprawdzie o dodatki motywacyjne, dodatki stażowe, jednak fundusz motywacyjny jest stały, dodatki stażowe to raczej kosmetyka. Zresztą, na pewno nie KN stoi na przeszkodzie by i dziś gmina zastosowała podobny manewr, czyli zatrudniła 2 osoby zamiast trzech, po prostu gmina może to zrobić, jest jeden szkopuł, musi zapłacić.
Podobnie jest z zajęciami pozalekcyjnymi. Dlaczego w dzisiejszej szkole ich nie ma? Bo samorządy uważają, że fundusze powinny być przeznaczone są na ważniejsze cele.
I tutaj moim zdaniem tkwi clou problemu. Po prostu samorządy chcą chcą obniżyć stawki za godzinę pracy nauczyciela i po to potrzebne jest im zniesienie KN. Po to jest też potrzebna cała publistystyka Wyborczej et consortes.
Zaoszczędzone na oświacie fundusze (bo subwencje raczej nie zmieniłyby się) przeznaczone zostałby na inne ważniejsze cele.
Pozostaje oczywiście pytanie czy tańsza szkoła byłaby lepsza.
Ogólnie rzecz biorąc wyborazić sobie możemy dwa modele takiej szkoły.
Model 1 to szkoła gdzie jest mniej naczycieli, ale mają więcej godzin po niższych stawkach. W takiej szkole nauczyciel miałby ok. 30 lekcji tygodniowo, nauczycieli byłoby więc mniej wiecej tyle ile klas. Z różnych względów (na przykład zastępstwa) szkoła musiałaby liczyć kilkadziesiąt klas, czyli co najmniej jakieś 800-1000 dzieci.
Model 2 to szkoła w dotychczasowym kształcie, ale z nauczycielami zarabiającymi jakieś 20-30% mniej.
Pierwszy model oznaczałby wzrost oszczędości gminy, prawdopodobnie wzrost zarobków nauczycieli ale też znaczący wzrost patologii i spadek poziomu nauczania. Patologie wynikałyby z faktu wielkości szkoły oraz małej ilości nauczycieli. Spadek poziomu nauczania zaś choćby z faktu, że w dotychczasowym wariancie polonistka jeśli zrobiła sprawdzian to sprawdzała ok. 150 prac, w nowym wariancie musiałaby ich sprawdzać ok 240, a tylko ona decyduje ile będzie sprawdzianów i prac pisemnych (dla biologa 1 sprawdzian to 15 klas - 500 prac). Znacznie częściej dochodzić będzie do sytuacji, gdy jeden nauczyciel będzie uczył kilku przedmiotów. Poza tym w dzisiejszej szkole o poziomie nauczania decydują głównie dwa czynniki: nauczyciel i rodzice. KN daje tutaj nauczycielowi jakąś niezależność. Jeśli dojdzie do tego równoważny 3 czynnik, samorząd jako bezpośredni pracodawca, to efekt będzie dość prosty: samorząd chce wysokich stopni i braku drugoroczności, bo tak jest najbardziej rynkowo. Musi to skutkować spadkiem poziomu nauczania, albo znaczącym wzrostem nakładów na zajęcia dodatkowe. To jednak zniwelowałoby oszczędności gminy, czyli podstawowy cel zniesienia KN. Pytanie też jak długo człowiek wytrzymałby ok. 40 h tygodniowo, aktywnej pracy dydaktycznej..
Jeśli zaś chodzi o model drugi, to niech każdy sam osądzi, czy lepiej nauczać będzie nauczyciel który zarabia mniej czy ten, który zarabia więcej. Średnia pensja nauczyciela w 2010 to 2780 brutto (włączając w to m.in. dodatki na zagospodarowanie, odprawy emerytalne itp.) przy średniej krajowej 3316 i rozwierających się nożycach (za money.pl). Wg Sedlak & Sedlak w 2010 roku, szkolnictwo, obok kultury i sztuki, należało do najgorzej opłacanych branż w kraju. Mediana wynagrodzenia całkowitego nauczycieli wynosiła 2100 zł brutto, 25 proc. z nich zarabiało poniżej 1650 zł, a płace tylko 10 proc. przekraczały 3649 zł (przypomnijmy, że 2 lata wcześniej, przy niższych pensjach wg GUS i red. Solskiej z Polityki zarobki nauczyciela były na 3 miejscu w Polsce, tuż za prawnikami).
A jak jest na świecie? Zasada jest taka, że im bardziej rozwinięty gospodarczo kraj, tym bardziej rośnie płaca nauczyciela w stosunku do innych zawodów.
Pomijając jednak wysokość zarobków zastanówmy się co zrobią nauczyciele po obniżkach pensji. Ci, którzy mają inne źródła dochodu pewnie wzruszą ramionami. Ci, którzy utrzymują się z pensji będą mieli dwa wyjścia: ograniczyć potrzeby swoich rodzin, albo znaleźć dodatkowe źródło dochodów. Jakie mogą być te źródła na polskiej prowincji, z wysokim bezrobociem? Najłatwiejszym będą korepetycje, jeśli nie ma chętnych to najbardziej logicznym wyjściem będzie zrobić tak by się znaleźli. Niezależnie jednak od faktu, jak nauczyciele postąpią najprawdopodobniej oznaczać to będzie spadek poziomu nauczania.
Jeśli chodzi o całość systemu oświaty, to likwidacja KN powinna, moim zdaniem, oznaczać pogłębienie i tak rysującego się trendu, polegającego na podziale szkół na przetrwalnie, których celem będzie przepychanie uczniów z klasy do klasy po najniższych kosztach oraz szkoły ekskluzywne o rosnącym poziomie nauczania. Jest to zresztą zgodne ogółnym trendem w społeczeństwie polskim polegającym na postępującym wyodrębnianiu bogacącej się elity od reszty społeczeństwa.
Biorąc pod uwagę, że GW utrzymuje sie z obsługi elit, a głoszone przez nią poglądy mają wątlutkie szanse na zakorzenienie się w reszcie społeczeństwa nie dziwi, że publicyści Gazety opowiadają się za takim, a nie innym modelem szkoły, operując przy tym postępową retoryką o wyrównywaniu szans, równym starcie, indywidualizacji itp. Cóż z tych pięknych haseł, skoro wszystkie wymagają nie tylko , podniesienia, a nie obniżenia nakładów na oświatę, ale i zrównoważonego ich rozkładu w skali kraju?
Zgaduję, że etapem drugim będzie ustanawianie specjalnych grantów, o które ubiegać będą się mogły na równych prawach wszystkie szkoły, celem grantów będzie oczywiście wyrównywanie szans edukacyjnych.
Etapem trzecim zaś kolejne obniżenie progu zdawalności matur przy rosnących wydatkach na oświatę i kolejnych grantach na temat: dlaczego na prestiżowych kierunkach i uczelniach maleje odsetek studentów z prowincji czy "uboższych rodzin".
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2581 odsłon
Komentarze
Wiktor Smol: zlikwidować
25 Maja, 2012 - 09:09
Gazetę Wyborczą! :)
Recepta
25 Maja, 2012 - 15:16
Radykalnie obniżyć pensje dziennikarzom Gazety Wyborczej do poziomu pensji nauczyciela i wysłać do szkoły na obowiązkowe repetytoria z historii i języka ojczystego by mogli odzyskać jasność i klarowność wyrażania myśli. Wysłać również do okulisty by od czasu do czasu mieli zdolność widzenia tego co piszą.
Cytat do przemyślenia
26 Maja, 2012 - 15:34
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" - kanclerz Jan Zamoyski.
No cóż, jest się czego bać :)
Moim zdaniem, polski nauczyciel powinien dostawać wysoki dodatek za pracę w szkodliwych warunkach :)
anagramka