Ministru Arłukowiczu - mam pytanie
Oczywiście - gdzieżbym śmiała narzekać! Polska służba zdrowia - jeszcze za poprzedniczki Pana Ministra, zdała egzamin. Ale ostatnimi czasy NFZ dał Polakom taką wolność w zakresie lecznictwa, że się nieco pogubiłam, żeby nie powiedzieć - się ową wolnością zachłysnęłam.
Otóż - do tej pory - nazwijmy to - dokumentem tożsamości pacjenta, była w naszym województwie tzw.książeczka RUM/nie mylić z RUMcajsem/. Teraz ją zlikwidowano i kiedy chcę skorzystać z usług medycznych - zabieram ze sobą do poradni:
1. Legitymację ubezpieczeniową /psu ona na budę/
2. Legitymację ubezpieczeniową dla członków rodziny pracownika /jedni honorują, drudzy nie/
3. Książeczkę zdrowia dziecka / w której od dawna nikt już nic nie wpisuje/
4.I podobno - do poradni pozarejonowych - potrzebne są jakieś wyciągi z numerem polisy - uaktualniane co miesiąc.
5. A i ponoć dowód osobisty też potrzebny.
Pracuję w jednym i tym samym zakładzie /wielkie to szczęście/ ponad 30 lat. Płacę cholernie wysokie składki zdrowotne , na zwolnieniu byłam w ciągu tego okresu tylko raz - z racji urodzenia dziecka. To ja się k....a grzecznie "zapytuję" - co to ma być?! Ta makulatura, która do przychodni taszczę?! Po ki grzyb wam komputery, skoro nie umiecie ich zastosowac w najprostszej ewidencji pacjentów?
MINISTRU ARŁUKOWICZU - KOMU I W JAKI SPOSÓB MAM BEZ PRZERWY UDOWADNIAĆ, ŻE NIE JESTEM WIELBŁĄDEM, TYLKO LEGALNIE UBEZPIECZONYM, UPRAWNIONYM DO "BEZPŁATNYCH" ŚWIADCZEŃ POLAKIEM???
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1773 odsłony
Komentarze
Odpowiedź jest bardzo prosta
17 Kwietnia, 2012 - 09:00
Otóż cały ten bajzel wynika z tego, że potencjalne firmy, które miały by taki system stworzyć nie chcą okazać wdzięczności w wysokości odpowiadającej potencjalnym zyskom z kupna takiego systemu