Czy stan wojenny był konieczny
Czy stan wojenny był konieczny? Ewentualnie drugie równie adekwatne pytanie: kiedy i co zdecydowało o nieuchronności wprowadzenia stanu wojennego.Stawiam takie dwie tezy:1. O konieczności wprowadzenia stanu wojennego zdecydowały wyniki obrad Zjazdu Solidarności w hali Oliwii - wcześniej nic nie było przesądzone2. Gdyby I Zjazd Solidarności zakończył się wyborem innych władz - korowcy stanowili by zdecydowaną większość we władzach Solidarności, to stanu wojennego by nie było.Tak, wiem, te tezy są niezwykle trudne do udowodnienia. Dlatego też będę się posługiwał dowodem indukcyjnym.Dowód.Kwestia pierwsza.Żeby zrozumieć kim byli korowcy należy się cofnąć trochę w czasie i przeczytać sławetny list Kuronia - Modzelewskiego do PZPR, który zaowocował wyrzuceniem obu delikwentów z PZPR i więzieniem. Wszyscy się tym zachwycają, jacy odważni, jacy wielcy, postawili się władzy. Ale tak mogą mówić tylko ci, którzy tego listu nie przeczytali. Bełkot komunistyczny to jedyne adekwatne słowa jakie odzwierciedlają treść tego listu. Oczywiście to nie sam Kuroń był organizatorem KOR-u, ale po zatrzymaniu grupy Macierewicza to właśnie Kuroń przejął całość spraw bieżących i organizacyjnych. Przejął również większość kanałów komunikacyjnych i pomocowych jakie były skierowane od i do Polski z zachodu.I właśnie te kwestie, możliwość informowania zachodu o tym co się dziej w Polsce oraz możliwość absorpcji pomocy (w tym finansowej) stanowiły o sile tej grupy. To swoją drogą ciekawe zjawisko, że telefon w mieszkaniu Kuronia zawsze działał i nigdy nie było problemu żeby się z tego telefonu połączyć z Paryżem lub odwrotnie.Kwestia druga.W kraju, czyli poza Warszawą i innymi dużymi ośrodkami, KOR w praktyce nie istniał. Ponadto ludzie, tacy zwykli, czy to robotnicy, czy urzędnicy nie lubili takiej nowomowy jaką się KOR posługiwał. Ludzie woleli zamiast rozwlekłych rozważań proste postawienie sprawy. A teraz przenieśmy się na chwilę do roku 1989 i przyjrzyjmy się temu kogo wybrano, a kogo się ewidentnie pozbyto przed obradami Okrągłego Stołu. Władza zrobiła tutaj czysty pijarowski cyrk. W oficjalnych komunikatach przed obradami powiedziano jawnie, że: "dla ekstremistów miejsca nie będzie", niby wskazując na Kuronia i Michnika. Tymczasem ludzi, którzy stanowili faktyczny problem dla władz po prostu pozbyto się z kraju - exemplum Kornel Morawiecki, który w efekcie przedzierał się do kraju z Wiednia przez 'zieloną granicę", czyli nielegalnie. Natomiast Kuronia i innych zaakceptowano dosyć bezproblemowo.No to cofnijmy się do hali Oliwii w czas I Zjazdu.KOR w czasie obrad się niby rozwiązuje, licząc zapewne na dosyć duży udział we władzach nowo utworzonej organizacji. Tymczasem nie, ludzie ich nie chcą. Bo wbrew pozorom ludzie zdają sobie sprawę, że KOR w wykonaniu Kuronia i innych to nie jest organizacja, która będzie rzeczywistą reprezentacją społeczeństwa. Że to są dysydenci, czyli odszczepieńcy od głównego nurtu marksizmu - leninizmu, a nie reprezentanci społeczeństwa. I to jest ten sygnał i ta lekcja, którą to środowisko zapamięta i przyswoi dość dokładnie. W szeroko rozumianym społeczeństwie są nikim, nie mają żadnego poparcia. To dlatego później będą dążyć do przejęcia środków masowego przekazu - właśnie po to, żeby dotrzeć do każdego domu za pośrednictwem szklanego ekranu, własnej gazety i innymi środkami.KOR jest rozwiązany (przynajmniej formalnie), a ludzie KOR-u spuszczeni w kanał. Resztę znamy - 13-12-1981.Jako ciekawostkę należy przytoczyć pierwsze istotne wystąpienie Kuronia zaraz po dotarciu do Gdańska w czasie strajku roku 1980. Kuroń powiedział wtedy mniej więcej takie słowa (cytat z pamięci): "Wałęsa to agent, a komitety strajkowe powinny się rozwiązać i całość negocjacji z władzą przekazać KOR-owi. ". No to są dwie możliwości, albo Kuroń wiedział (czyli ktoś mu powiedział), albo był jasnowidzem.Co by było gdyby KOR uzyskał większe wpływy, a nawet przejął władzę w związku?To akurat dosyć proste. Nie było by stanu wojennego, nomenklatura komunistyczna uwłaszczyła by się dużo spokojniej i w dużo większym stopniu na majątku narodowym. Pod względem gospodarczym było by tak jak w Rosji. Bo to co było po 1989 to było żałosne ratowanie resztek, które skądinąd umożliwiono. Zbierając razem pewne okruchy wiedzy, które powoli wyłaniają się z odmętów naszej niewiedzy można z czasem dojść do dosyć ciekawych konstatacji.Ta słabość KOR-u objawi się jeszcze jednym ekscesem, który będzie dla nich stanowił horrendum. Chodzi o sławetną "komisję Rokity" z czasów sejmu kontraktowego. Wtedy to nikomu nieznany poseł z tylnych ław poselskich, czyli z tak zwanego "terenu", zgłosi projekt uchwały powołania komisji do spraw zbadania działalności MSW w latach 1980-1989. Przewodniczącym zostanie Jan Rokita, który sam wprawdzie będzie mówił "nieszczęsna komisja", ale będąc państwowcem uczciwie wykona pracę, którą sejm mu powierzy. Późniejszy raport, zwany "Raportem Rokity" zostanie pierwszym prohibitem III RP - zostanie utajniony. Potem już w okolicach roku 2000 okaże się, że jest jawny i nikt nie chce się przyznać do tego kto go utajnił i kto i w jakich okolicznościach klauzulę tajności zdjął.Analogicznie jak w chwili obecnej. Pewne osoby i pewne poglądy są akceptowalne i podlegają dyskusji na szerokim forum społecznym, a niektóre osoby są z definicji oszołomami, moherami, ciemnogrodem i nie ma o czym z nimi dyskutować.Dyskusja z Kuroniem i innymi w roku 1981 była jak najbardziej możliwa, wszak była by to dyskusja "w rodzinie". Dyskutować z jakimiś "przypadkowymi" ludźmi, których nie wiadomo kto wybrał i nie wiadomo kto popiera, na to władza się zgodzić nie mogła.Venenosi bufones pellem non mutantAndrzej.A
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2346 odsłon
Komentarze
KORowcy
12 Grudnia, 2011 - 00:19
Plany mogły tak wyglądać.
Czerwoni nie docenili jednak odrazy, jaką wywoływała
w ludziach, przynależność do PZPR.
To było traktowane jak piętno szatana.
O skali niedocenienia tego faktu, świadczy późniejszy eksperyment z Unią Wolności.
Od tamtej zresztą chwili, rozpoczął się na dobre spektakl
"kalejdoskop partyjny".
Podziały, fuzje, przepływy, odejścia, wybaczenia.
Czysta forma ogłupiania wyborcy, aby stracił orientację
w powstających bandach.
Wybory stały się ruletką, a brak możliwości przewidzenia,
KTO się za nazwami kryje, budziło coraz większą niechęć, i w efekcie -dzisiejszą obojętność.
Tylko -piszemy o stanie wojennym, jako o przeszłości.
Ale, czy on się skończył?
Ludzie giną nadal, a sowieckie bękarty, nadal biorą łupy...
Pozdrawiam serdecznie
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
Re: KORowcy
12 Grudnia, 2011 - 00:46
Tu raczej należy rozpatrzyć fakt, że rewolucja Solidarności się nie dokonała. Bo właśnie przez KOR-owców została w 1989 ukradziona.
Ewentualnie można powiedzieć tak, że "system" się dostosował, tak samo jak się dostosował po 1956, po 1970, po 1976. Zawsze trochę się posuwał, robił miejsce i kooptował trochę ludzi do szeregów władzy. Oczywiście to "posunięcie się" było największe po 1989, ale jeśli weźmiemy pod rozwagę, że wybory z 1989 czerwoni przegrali nawet w jednostkach wojskowych, to można postawić tezę, że to "posunięcie się" było o wiele za małe jak na możliwości, które wtedy istniały. Ale to jest właśnie kwestia składu osobowego "drużyny Wałęsy", czyli głównych macherów, którzy byli właśnie z KOR.
Taki temat jak mój wpis to powinien rozpatrzyć z punktu widzenia swojej wiedzy ktoś taki jak Dudek albo Zyzak. Bo przecież ja to mam może promil tej wiedzy, którą mają oni.
Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Nie odważą się
12 Grudnia, 2011 - 00:55
Nie uderzą tak wysoko.
"Samobójca" zbyt często odwiedza.
Ci bandyci uwłaszczyli się na miliardach.
Ale my, możemy łączyć nasze promille,
ba, rzekłbym nawet,że to nasz obowiązek.
Publiczne wnioski z dyskusji, nie sposób już zamazać...
Pozdrawiam serdecznie
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
@Andrzej.A
12 Grudnia, 2011 - 13:52
Otóż nie, Szanowny Panie! Decyzja o wprowadzenie stanu wojennego (bez terminu) zapadła gdzieś w marcu 1981 roku (naqjpóżniej!). Potem były tylko przygotowania. Daruję sobie przywoływanie i interpretację znanych żródeł historycznych, poprzestając na konstatacji intuicyjnej, choć stosunkowo łatwej do zinterpretowania i weryfikacji, a mianowicie analizie list osób internowanych. Jescze przed I Zjazdem NSZZ S (na którym byłem) wszystko było przesądzone. Bez konkretnej daty. Pozostało szukanie pretekstu i usprawiedliwienia. Jako świadek historii chciałbym zapytać, czy pamięta Pan,kto wypowiedział te sławetne słowa: "Bój to będzie ich ostatni.", które stały się leitmotivem prppagandy bezpośrednio po wprowadzeniu stanu wojennego?
Otóż KOR istniał w terenie. Nawet jeśli nie bezpośrednio, w formie zorganizowanych grup zwolenników, to poprzez machinę propagandową, która nie miała sobie równych. Czy kojarzy Pan AS-a (Agencja Solidarność), matkę i ojca Gazety Wyborczej? Nie mowiąc już o mediach zagranicznych, ktore poprzez swoje polskie kontakty i żródła były zdominowane przez opcję korowską.
Długo by opowiadać, ale nie mam na to ani siły, ani ochoty.
Pozdrawiam.