Do Unii też należeć chcę... czyli totalitaryzm grafomański
W dzisiejszym przeglądzie prasy tygodnika "Wprost" naprawdę ciekawe rzeczy. Na przykład taka wiadomość, że (jak donosi "Nasz Dziennik") sześciolatki są teraz w zerówce uczone wierszyków na chwałę Unii, na przykład takiego: "Do Unii też należeć chcę, to drugi dom, więc cieszę się". Cóż, wyjaśnia się powoli dlaczego już sześciolatki muszą chodzić do szkoły, ale ja tu dostrzegam jeszcze znacznie więcej materiału do refleksji.
Wykrzyknie ktoś: "tak, tak, ktoś na tym zarabia, korupcja, kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze!" A ja odpowiem: "sorry, ale gdybyż to tylko o to chodziło!" Na to tamten się spieni, nadmie, jak to oni mają w zwyczaju. Wyjaśniam: bonmota, że zawsze chodzi o pieniądze, uważam za błyskotliwego i całkiem głębokiego... Jeśli odniesie się go do właściwego kontekstu. Czyli do życia prywatnego i zawodowego geszefciarzy, szczególnie tych określonego, choć niewymawialnego, pochodzenia. (I to nie jest żaden anty, nie tym razem!)
Oczywiście - jakiś urzędnik ma szwagra grafomana, więc mu załatwił napisanie wierszyków dla nowoczesnej, europejskiej zerówki. Szwagier se na tym zarobił, odwdzięczył się urzędnikowi. Zgoda, ale jeśli ktoś mi powie, że to jest cała tajemnica, uznam go za durnia. W każdym razie za politycznego durnia. To tak nie działa! Ci co mówią, że "jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze" - odnosząc to do polityki - to albo polityczni idioci, albo też agenci wpływu. Po prostu, tertium non datur!
Nie wierzy ktoś? Cóż, skoro ten ktoś zadał sobie dość wysiłku, by dotąd doczytać, wypada mi zadać sobie też nieco trudu i spróbować mu wyjaśnić co i jak. A więc próbujmy!
Oczywiście, że mały urzędniczyna (tak nawiasem, jeśli on jest mały, to jacy jesteśmy my, "obywatele" Unii?) robi swoje małe, brudne interesiki, kosztem naszych dzieci! Jednak tak właśnie ma być - to stanowi część wielkiego planu! Ktoś nie wierzy w wielkie plany? Naprawdę trudno mi w to uwierzyć, ale spróbuję sceptyków przekonać.
Co mamy dziś na czołowym miejscu, na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej"? (Nie, nie czytam, po prostu widzialem wywieszone na kioskach, a zresztą pisze także o tym "Wprost", oto link.) Tytuł "Lubimy być piratami", a zaraz potem jak to 5 milionów Polaków radośnie ściąga piracką muzykę i oprogramowanie. Dlaczego taki akurat temat na tym właśnie, najbardziej eksponowanym, miejscu tej specyficznej gazety?
No to proszę się zastanowić, czy to nie ma przypadkiem - czy może w ogóle nie mieć - związku z tym, że Unia w najbliższych dniach ostro zabiera się za kontrolowanie internetu, do czego oczywiście eleganckim i nie płoszącym zwierzyny pretekstem jest skala tzw. "piractwa". Można sobie o tym poczytać tutaj i np. tutaj. (Warto to także rozpropagować. Ta stronka jest w wielu językach, więc także wśród znajomych za granicą, jeśli ktoś takich ma.)
Zaawansowanym koneserom teorii spiskowych polecam to. Naprawdę, jeśli w kraju tak "świadomym swych zagrożeń", namawia się akurat papieża, by zrezygnował ze swych zwykłych, i jak dotąd niezawodnych, środków bezpieczeństwa, to coś to oznacza. Czy ktoś sobie wyobraża, co by się stało, gdyby papież tam zginął w zamachu? Widać jednak ktoś ocenił, że to co by się stało, miałoby, z jego punktu widzenia, więcej zalet niż wad. Inaczej tego się nie da ocenić. No, chyba, że ktoś należy do wesołej gromadki powtarzającej jak mantrę, że "jeśli nie wiadomo o co chodzi, z pewnością chodzi o pieniądze".
Wszystko tu się ze wszystkim zazębia! Wszystko jest kontrolowane z góry. Co z tego, że mały urzędniczyna tych wszystkich subtelności nie rozumie? Jego po prostu popycha się, kijem i marchewką, w odpowiednim kierunku... Jemu się po prostu umożliwia pewne działania, innym zaś się uniemożliwia inne działania - takie, które by spowalniały postępy projektu.
Pogadaliśmy sobie o zaletach i wadach sentencji i tym, że "jak nie wiadomo... to..." - sprawa zasługuje moim zdaniem na wyjaśnienie, ale teraz chciałem przejść do sprawy, dla mnie przynajmniej, najistotniejszej w tych żałośnie grafomańskich, za to czołobitnych wobec Unii, wierszykach.
W każdej walce, a polityka nie jest tu wyjątkiem, niezwykle ważne jest, by mieć inicjatywę. Mieć inicjatywę, oznacza, że to my za każdym razem decydujemy, jaki wykonamy ruch, przeciwnik zaś musi dopiero znaleźć nań odpowiedź. Nie ulega dla mnie cienia wątpliwości, że w walce pomiędzy Unią i związanymi z nią (mniej lub bardziej formalnie i mniej lub bardziej ściśle) Siłami Postępu, a ich przeciwnikami, to Unia i Siły Postępu mają całkowitą inicjatywę. Powiedzmy sobie zatem, co z tego faktu dalej wynika.
Wynika to, co w każdym przypadku walki, w której jedna strona ma cały czas inicjatywę - to, że ta strona ocenia, jaki stan chce i jest w stanie osiągnąć w następnym ruchu ("ruchu" w takim sensie jak w szachach: raz ty, raz ja, choć oczywiście tutaj to jest raczej w czasie rzeczywistym), i to dyktuje jej podejmowane decyzje.
Profesjonalny gracz w bilard nie tylko wbija te tam kule do tych tam dziur, ale także przewiduje ich ułożenie po wykonaniu uderzenia. Szachista, jak każdy wie, przewiduje wiele ruchów naprzód. Wyszkolony bokser zadając cios, przewiduje już własną pozycję i pozycję przeciwnika, przygotowując swój następny cios czy obronę. Każdy to chyba wie, tyle, że nie w polityce, bo tam różni cwani macherzy uczą nas mądrości w rodzaju, że "jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze".
No i teraz zadajmy sobie pytanie: jakiegoż to stanu oczekuje Unia skutkiem przymusowego uczenia sześciolatków wierszyków w rodzaju tego, któryśmy sobie tu na początku zacytowali? Że dzieci staną się euroentuzjastami, tak? Z całą pewnością to także. Co dalej? Że rodzice wielu z tych dzieci, ci kochający Unię, dostaną z tego powodu orgazmu. Zgoda, pewnie dostaną, choć po prawdzie nie wiem, czy tego by się nie dało zorganizować znacznie prostszymi środkami.
Istnieje bowiem - mówię teraz czysto teoretycznie - ryzyko, że jakaś część rodziców tych dzieci, niech to będzie 20%, niech to nawet będzie i mniej - gnana elementarnym poczuciem smaku wyśmieje przy dziecku ową grafomańską a wobec Unii czołobitną "poezję". Jakaś drobna część może także przekazać dziecku swoje zastrzeżenia i argumenty z przyczyn merytorycznych - uważając na przykład, że taka indoktrynacja małych dzieci jest po prostu obrzydliwa i typowa dla reżimów totalitarnych.
Zgoda, to będzie mniejszość. Cóż jednak, jeśli ta mniejszość nie da się przekonać? Nie da się ugłaskać? Jeśli trwać będzie w swych sprośnych, antyunijnych błędach niezależnie od wszystkiego? A w dodatku... aż się włos jeży, może się, teoretycznie oczywiście, zdarzyć tak, że Unia z jakichś powodów straci nieco ze swego nieodpartego uroku... Jakiś kryzys, jakaś świńska grypa dotykająca brukselskich urzędników i ich lokalnych kolaborantów... Był AIDS, którego się nikt przecież w radosnych latach wolnej miłości i kwiatów nie spodziewał, może być i taka grypa...
No i tutaj mamy znowu gambitową sytuację. Coś takiego, jak z tym papieżem w Izraelu, który nie ma chronić się w papamobilu... Nie wiadomo oczywiście dlaczego nie ma, ale jeśli się człek zastanowi, co z tego może wyniknąć, to sprawa staje się dziwnie jednoznaczna... Coś jak ta dzisiejsza tytułowa strona w "Gaziecie Wyborczej".
Jeśli ktoś zastrzeli papieża, w końcu, choćbyśmy przyjęli, że prawdopodobieństwo jest minimalne, to po co i tak je zwiększać, prawda? Jeśli byśmy przyjęli, że zawsze istnieje ryzyko, iż ludzie, których nachalna unijna propaganda skierowana do małych dzieci - w dodatku przy pomocy żałosnej grafomanii - Unię tę kompromituje... Że ci ludzie zdołają do swej opinii przekonać innych ludzi, ci zaś następnych... Po co ryzykować? Prawda pani minister?
No właśnie, rozumowanie jest słuszne, ale tylko pod warunkiem, że się przyjmie, iż jest tu jakieś ryzyko. Co wcale nie jest jednak takie pewne. Bardzo prawdopodobne bowiem jest, iż Unia - ci którzy to wszystko jakoś na parę ruchów naprzód przewidują, ci którzy to jakoś wszystko koordynują, oczywiście nie ten mały urzędas, co to swemu szwagrowi załatwił grafomańską fuchę! - ryzyka żadnego tutaj nie dostrzegają. I że mają w tym rację.
Po prostu ci ludzie tak to widzą, że oporu nijakiego nie będzie... Że ci, którzy swoim dzieciom mieliby przekazywać antyunijne treści, czy powiedzmy wyśmiewać prounijną "poezję", szybko się, pod naciskiem faktów, opamiętają. Nikt przecież nie chce swoim dzieciom zamknąć drogi do wykształcenia - kiedy już praktycznie każdy ma wyższe studia, nasze dziecko ma zakończyć edukację na... Zerówce, chciałem powiedzieć, ale przecież nikt nie powiedział, że takie dziecko, co to nie potrafi nawet wyrecytować prostego i duszoszczipatielnego prounijnego wierszyka w ogóle tę zerówkę ukończy!
TW Bolek szkół nie kończył i jest euromędrcem, fakt - jednak kto zagwarantuje, że nasze dziecko drugim Bolkiem zostanie?! A to przecież nie wszystko. Jeśli rodzice sami stracą pracę... Jeśli zostaną publicznie napiętnowani... Jeśli nie będą mieli czasu nic dla siebie i dziecka zrobić, będą bowiem ciągani do szkoły... Albo i po sądach, czemu nie? Pobrykają, pobrykają, ale w ciągu paru lat się nauczą. A potem wymrą, zaś dzieci, wychowane na prounijnych wierszykach urosną, zajmą przysługujące im miejsca w społeczeństwie, no i będą dalej głosić i egzekwować miłość do Unii.
I o to przecież tu chodzi - nie o żadne pieniądze dla szwagra! To jest pierwszy krok... No, nie całkiem pierwszy, bo takich kroków była już przecież masa i wciąż mamy nowe... To jest kolejny krok na drodze, którą Unia idzie całkiem świadomie... A przynajmniej ci, którzy wiedzą, którzy koordynują, od których coś (poza fuchą dla szwagra) zależy.
Jeśli Unia może sobie pozwolić na tak wulgarne, tak totalitarne postępowanie wobec małych dzieci, oraz ich rodziców, to widać ma opracowane dalsze ruchy. To zaś świadczy jednoznacznie o tym, że Unia ma opracowany plan wprowadzenia całkowitego totalitaryzmu. Ja sam nie mam co do tego wątpliwości od całkiem dawna, ale może cała ta powyższa analiza przekona o tym kogoś następnego. Oby!
P.S. Już po napisaniu tego tekstu znalazłem tutaj całość, a w każdym razie większą porcję, wierszyka, otóż idzie on tak:
Do Unii też należeć chcę,
to drugi dom, więc cieszę się.
Dwa domy mam tak bliskie mi,
w jednym chcę żyć, w drugim chcę być.
Nic dodać, nic ująć, prawda?
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 8664 odsłony
Komentarze
obrazek
27 Kwietnia, 2009 - 14:51
http://www.tvn24.pl/12691,1581172,0,1,polska-to-zakonnicy-z-gejowskim-sztandarem,wiadomosc.html
Triarius
27 Kwietnia, 2009 - 16:28
To chyba jasne że wchodzimy w nowy okres niewolnictwa i jest to trend światowy, a nie tylko unijny. Już w 76 na jakimś sympozjum UNESCO, całkiem szczerze przedstawiono jakie są globalne cele nauczania, a nawet jaki model osobnika w efekcie się otrzyma. Tylko, że nikt takich instytucji nie traktował poważnie i nadal nie traktuje. A one robią swoje.
Kiedy już "dzieki ulepszaniu" natury ludzkiej, życie okaże się nie do zniesienia, będzie za póżno na jakąkolwiek reakcje.
ukłony
@ Bajbars
27 Kwietnia, 2009 - 20:21
Oni zawsze mieli to hodowanie nowego człowieka, ale teraz jest chyba znacznie gorsza wersja. Trocki oczekiwał ludzi "wyższych, piękniejszych, obdarzonych bardziej melodyjnym głosem", Charles Fourier liczył nawet ponoć na to, że będziemy mieli piętnastostopowe ogony z okiem na końcu...
Ale teraz to raczej chodzi nie o piękne głosy, tylko o państwo mrówek - istot całkiem pozbawionych indywidualności i bez potrzeby indywidualnej wolności. Dla mnie koszmar, bo to musiałoby być kompletnym złamaniem ludzkiej natury. To się nie może udać, ale będzie tragedia na globalną skalę, w której oczywiście te skurwiele zapłacą jako ostatni, po całej masie niewinnych, przyzwoitych ludzi.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Każdy feministek to żałosny kastrowany bezpitulek - żadna tam kobieta!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: Do Unii też należeć chcę... czyli totalitaryzm grafomański
27 Kwietnia, 2009 - 19:01
nie ma się co przejmować, wierszyki indoktrynacyjne mają swoje miejsce na śmietniku historii, i tam powinien właśnie trafić wyżej wspomniany.
martwi mnie jednak pewna kwestia. otóż ileż to się mówi o "polityce w kościele", co zresztą jest powodem do krytyki.
Cóż więc powiedzieć o uprawianiu propagandy politycznej w przedszkolach? Gdzie jest wolność? Jak dla mnie, to dzieciaki powinny nadal się uczyć wiersza Bełzy, ponieważ uczy on prawdziwego patriotyzmu, bazując na wartości jaką jest własna Ojczyzna.
Katechizm polskiego dziecka
- Kto ty jesteś?
- Polak mały.
- Jaki znak twój?
- Orzeł biały.
- Gdzie ty mieszkasz?
- Między swemi.
- W jakim kraju?
- W polskiej ziemi.
- Czem ta ziemia?
- Mą ojczyzną.
- Czem zdobyta?
- Krwią i blizną.
- Czy ją kochasz?
- Kocham szczerze.
- A w co wierzysz?
- W Polskę wierzę.
- Coś ty dla niej?
- Wdzięczne dziecię.
- Coś jej winien?
- Oddać życie.
@triarius
27 Kwietnia, 2009 - 20:19
Panie Tygrysie, czy wiadomo coś Panu - w sensie, czy warto polować na - książkę Rolanda Huntfordsa "Det blinda Sverige" (engelska: “The New Totalitarians”).
Wydaje mi się, że to coś z Pańskich szwedzkich czasów, a trafiłem na porównanie tej pozycji do Orwella. Dlatego pytam.
Całość znalazłem na dziwnym, jak na Szwecję, forum:
http://traditionochfason.wordpress.com/
Pozdrawiam,
Mam tę książkę po angielsku...
27 Kwietnia, 2009 - 20:32
Dawno jej nie czytałem, ale stoi gdzieś na półce. Jest tam sporo zabawnych i ciekawych rzeczy, jednak nieco straciłem wiarę w obiektywność tych analiz, kiedy dowiedziałem się, jak naprawdę wyglądała bitwa pod Połtawą. (Oczywiście z książki "Poltava" Englunda, uppsalskiego rodaka.)
W "The New Totalitarians", z tego co pamiętam, zaczynają od tego, twierdząc, że to było super-tchórzowskie i dowodzi, iż Szwedzi tacy właśnie są. To jednak ewidentna nieprawda.
Co oczywiście nie znaczy, by tego nie było warto poszukać.
Coś mi się akurat przypomniało... Kiedyś w Expressen pisali, cholernie zadziwieni, o jakimś polskim psychiatrze (!) gdzieś z Norrköpingu, który też spisywał swoje obserwacje i przemyślenia na temat Szwecji i Szedów. Z konkretów, które tam wspomnieli, zapamiętałem to, że "twarz Szweda ma tyle mniej więcej wyrazu, co męskie kolano". Jak by Pan zdołał to gdzieś znaleźć, mogłoby być sporo radości! ;-)
Jako krytyka tego całego, wie Pan czego, najbardziej do mnie w sumie chyba trafiły książki greve Wachtmeistra, kiedyś już o nich chyba rozmawialiśmy. Chętnie bym sam je teraz dorwał, ale musiałbym się potężnie wysilić. Sam greve nieco za bardzo przypomina mi K*wina, ale jego krytyki np. szwedzkiego parlamentaryzmu wydają mi się, jak wspominam, b. celne.
Wracając do "The New Totalitarians" - mogę to Panu pożyczyć. Szwedzkiej wersji nigdy na oczy nie widziałem, widać dobrze się zabezpieczyli. ;-)
Stronka na WordPress rzeczywiście wygląda interesująco. Wprawdzie ostatnio raczej stawiam na hiszpański i portugalski (bo przestałem brać tłumaczenia i poważnie zaczynam myśleć o zwianiu z Europy w ciągu paru lat), ale to, mam nadzieję, da się z przyjemnością i pożytkiem poczytać.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Każdy feministek to żałosny kastrowany bezpitulek - żadna tam kobieta!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Re: Do Unii też należeć chcę... czyli totalitaryzm grafomański
27 Kwietnia, 2009 - 20:37
Hmmm ... ale jak to wszystko ma się do prawd następujących :
a) sześciolatki chodziły do szkolnych zerówek przez lata całe , chyba aż do momentu wprowadzenia gimnazjów w 1999 i wyniku tej reformy zdecydowano o przesunięciu sześciolatków do przedszkoli , teraz więc tylko "stare" wraca ;
b)z podręcznika do polskiego wierszyk Bełzy osobiście :) odpytywałam na lekcji w klasie czwartej ;
c) większość ( na razie nie mamy monarchii ) zdecydowała ,że chce być członkiem UE .
Pozdrawiam.
Aleksandra
a jakież to prawdy, że spytam?
27 Kwietnia, 2009 - 21:08
a) no i co z tego wynika? najpierw była okupacja, potem PRL, w końcu III RP - kiedy było dobrze i dlaczego ja mam się tym przejmować?
b) na temat wierszyka Bełzy się nie wypowiadam, ja nigdy się z nim w szkole nie zetknąłem, pewnie z powodu PRL;
c) tak? i to zawsze tak działa? na temat pedalstwa? na temat kary śmierci? czy też są jednak mniejszości, które należy szanować i które mają swoje niezbywalne prawa?
zresztą z tego co wiem, to demokracja polega na władzy ludu, a ja naprawdę chciałbym zobaczyć jak ta autentyczna wola cudnie się godzi z wolą brukselskiej biurokracji, gdyby tylko dało jej się wypowiedzieć także wtedy, kiedy to ojropejsom nie pasuje... natomiast od tej woli jednym uznanym za uprawnione odstępstwem jest to - tak mnie przynajmniej uczono swego czasu na studiach w Uppsali - że lud nie może się demokracji żadnym pojedynczym aktem WYRZEC... co tutaj z całą pewnością ma miejsce...
no i w końcu, czy Pani śmiałaby zaprzeczyć, że ten "suwerenny" lud otrzymał spreparowaną informację, na temat kosztów i korzyści z przystąpienia do Unii, a teraz, stopniowo się dowiaduje, co to naprawdę oznacza i jak to będzie na jego życie wpływało...
nie mówiąc już o całej tej wściekłej i nachalnej propagandzie, która ludzi do Unii przekonywała... nie mówiąc już o tym dwudniowym referendum, pamięta to Pani? ja na przykład oceniłem, iż większa jest szansa na brak odpowiedniego udziału, i dlatego nie głosowałem... teraz się w unijnych statystykach liczę jako "niezdecydowany", albo może "łagodnie przychylny"... co jest po prostu KŁAMSTWEM!
no a poza tym jaka to wola ludu, kiedy ze strony Unii stosuje się cały czas brutalne i cyniczne naciski, a całe praktycznie rodzime media są w rękach ojroenstuzjastów i po prostu agentów (płatnych służalców Unii, albo sił i krajów, którym podległość Polski wobec Unii jak najbardziej pasuje).
Na następny raz, jeśli mnie Pani zamierza zmuszać do odpowiadania, prosiłbym o wysilenie się nieco więcej i znalezienie lepszych argumentów. Fakt, że ich nie ma, ale w takim razie... Sama Pani wie.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Ludzie! Spieprzajmy z tej wszawej Ojropy póki jeszcze to możliwe. Kto się ze mną zabiera do Latynosów?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Spieprzajmy..
27 Kwietnia, 2009 - 21:23
Hello,
Ja bardo chętnie, tylko czy Światły PP wie na pewno, że poza ojropą będzie lepiej? Czy po prostu inaczej - też szambo, ale nowe? Bo jeśli to drugie, to chyba zostanę przy opinii z Samych Swoich: Po co nowych wrogów po świecie szukać? Tego przynajmniej nieco znamy i może wiemy jak się bronić? Przynajmniej z której mańki teraz będzie w łeb i można jakiś unik spróbować... A tam? Obiją nam d..ę za frycowe jak nic! Przez pierwsze... ile lat?
Pzdr.
@triarius
27 Kwietnia, 2009 - 21:31
Wstępowaliśmy do UE mając przed oczyma perspektywy i obietnice z Nicei. Natępnie muszę się zgodzić z twoją tezą - kampania pro europejska była bardzo brutalna i niemalże prowadziła do złudzenia, że po wejściu do unii, nic nie robić, samie pieniądze przyjdą.
także ci, którzy wypominali m.in. kaczyńskim, że przez nich tyle ludzi nie ma pracy w polsce, w czasie kampanii zachwalali możliwość wyjazdów zagranicznych... chyba sami zapomnieli. Wogóle dążono do wszystkiego, byle by europejskie, zachodnie, bez żadnej refleksji.
Niestety, ale dzisiaj władza ludu staje się mało znaczącym pojęciem. napewno dobrze Cię uczyli, jednak sam wiesz czym jest praktyka... i jak elity potrafią dopasować normy do swoich zamierzeń. Zresztą mój dzisiejszy wpis odnosi się do euro-krytyki.
A Media, choć tak podkreślają swoją niezależność i rolę, są narzędziem propagandy, niczym za komuny. Zamiast rzetelnie poinformować obywateli - jestem ciekaw jak będzie przedstawione saldo naszego członkowstwa w mediach w dniu 1. maja? Zapewnie bezkrytycznie, różowe okulary nawet nie będą potrzebne. W związku z powyższym, tylko pasuje się napić, za błędy...
PS. Ja miałem wiersz w podstawówce, ale to już po "wolnych" wyborach roku 1989, nie wiem jak sprawa wygląda obecnie. Ja musze przyznać, że zarówno podstawówka i gimnazjum dały mi pewną ważną "podbudowę" dla postawy patriotycznej.
Przypomniała mi się jeszcze jedna pieśń patriotyczna, którą kiedyś w chórku szkolnym śpiewaliśmy:
Jest takie miejsce u zbiegu dróg,
Gdzie się spotyka z zachodem wschód
Nasz pępek świata,
Nasz biedny raj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Nad pastwiskami ciągnący dym,
Wierzby jak mary w welonach mgły,
Tu krzyż przydrożny,
Tam święty gaj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Kto tutaj zechce w rozpaczy tkwić,
Załamać ręce, płakać i pić,
Ten święte prawo
Ma, bez dwóch zdań...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Nadziei uczą ci, co na stos
Umieli rzucić swój życia los,
Za ojców groby,
Za Trzeci Maj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi
Zwycięskiej chwały nadejdą dni.
Dopomóż Boże
I wytrwać daj!
Tu nasze miejsce,
To nasz kraj!
Nie zmuszam do odpowiadania ,
27 Kwietnia, 2009 - 23:42
zresztą jak Taką silną osobowość można do czegokolwiek przymusić ?:)
Do podanych trzech oczywistości , faktów jakby nie patrzeć ( nie opinii) zapomniałam napomknąć o zakazie ( tak , tak !) pozostawiania dzieci w klasach początkowych .
Myślę , że te obiektywnie istniejące regulacje prawne ( system szkolnictwa i ustrojowe ) plus obecność wiersza Bełzy nieco komplikują , skądinąd ciekawy, Pana wywód .
Więcej wysilać się nie zamierzam :).
A że grafomaństwo wierszyka obrzydliwe --zgoda .
Ale co tam wierszyk , istnieje ścieżka integrująca różne przedmioty o nazwie : proeuropejska , w programach WOS-u znajdziemy treści prounijne , organizuje się konkursy o zasięgu krajowym : Wiedza o Unii Europejskiej , są kierunki uniwersyteckiej służące zdobywaniu tej wiedzy .... chyba starczy tych przykładów .
Aleksandra
nie rozumiem, jak niby komplikują, ani...
4 Marca, 2010 - 01:32
... co miałoby wynikać z istnienia Ojropejskich "studiów wyższych" i innych takich cyrków.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
@Aleksandra
27 Kwietnia, 2009 - 21:54
ad.c) większość nie zawsze ma rację. Nie wiedziałem, że na niepoprawnych znaleźć można jeszcze jakichś dogmatyków demokracji;)
Jaku ,
27 Kwietnia, 2009 - 23:51
nawet w najbardziej oświeconej monarchii może władca sfiksować albo potomka mieć nie teges , i wtedy co ? Rewolucja ?
Zmienić trzeba ordynację wyborczą . Oczywiście ,że większość nie musi mieć racji , ale większościowo wyrażona wola jest przyjętą racją i porządkiem .
Aleksandra
Aleksandro
28 Kwietnia, 2009 - 01:35
W przyzwoitej monarchii takie problemy rozwiązywało się przy pomocy poduszki, jedwabnego sznura bądz trucizny. To znacznie tańsze od przedterminowych wyborów.
ukłony
Aleksandra i Bajbars
28 Kwietnia, 2009 - 12:48
Do tego szybsze i skuteczniejsze, bo słaby element był usuwany na zawsze i nie mógł powrócić po skutecznej kampanii wyborczej;)
Ja i tak skłaniam się ku rządom elitarnym a umiarkowanym przykładem może być projekt konstytucji z okresu międzywojennego z ramienia endecji. Choć sam zawsze uważałem się za piłsudczyka, to ten projekt zyskał moją przychylność.
Szerokie cenzusy (przede wszystkim wykształcenia), część posłów mianowana, nie wybierana, itd.
Dobrym przykładem jest także angielska Izba Lordów - lewacy zapewne nie mogą sobie wyobrazić, że tak niedemokratyczny organ jest izbą wyższą jednego z najważniejszych krajów świętej Unii Europejskiej;) To ostoja konserwatyzmu, niepodatna na zawieruchy polityczne. Jej członkami zostają wg. parytetu członkowie rodzin szlacheckich, duchowni i pozostali obywatele. Obowiązuje tam prawo dziedziczności tytułu więc nie ma problemu z wyborami. Ten mechanizm działa od setek lat i jak widać, Wielka Brytania całkiem nieźle na nim wyszła.
Demokracja w naszych warunkach nie działa. Co do zmiany ordynacji proponowanej przez Aleksandrę - zgoda, zmieńmy ją ale nie mówię tu o kosmetycznych zmianach jak JOW.
Jaku i Bajbras,
28 Kwietnia, 2009 - 15:33
a jakby władca spłodził bliżnięta płci męskiej , to poduszka , nylonowa żyłka czy żelazna głowa ? No i jeszcze zanim na monarchię przystanę , muszę wiedzieć czy dopuszczacie dziedziczenie korony przez córkę ! :) :)
Jaku , nie znam projektu konstytucji z ramienia endecji , o ile gwarantuje liberalne rozwiązania gospodarcze , można się zastanowić .
JOW-y w miarę dobrze się sprawdzają w UK , ale czy u nas jesteśmy gotowi na wynikającą z ich praktyki dwupartyjność ?
Izba Lordów to o niebo lepszy polski senat , chyba nie mają uprawnień ustawodawczych , ale
sporo do powiedzenia w zakresie sądownictwa i prawo veta .
Czas ulepszyć polską demokrację , wyalienowane partiokratywne hybrydy , chyba wszystkich już odrzucają .
Ale jak ?
Aleksandra
ja takim niby jestem? ;-)
4 Marca, 2010 - 01:33
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Aleksandro
27 Kwietnia, 2009 - 22:04
ad A. Najlepiej byłoby znieść przymus szkolny i sprywatyzować ten cały interes. Polecam swój tekst:
http://kirker-zoologicznieprawicowy.blogspot.com/2009/04/organizacja-szkolnictwa.html
ad C. Pozwolę sobie Łysiaka zacytować, choć to niecenzuralne: "Jedzmy g..., miliony much nie mogą się mylić". Nie rozumiem, skąd taka fetyszyzacja demokracji. Może wynika to z myślenia, że system autorytarny to musi być zaraz totalitaryzm. A jakoś wszystkie przedrewolucyjne państwa były autorytarne, a o totalitaryzmie nie może tam być mowy.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker,
28 Kwietnia, 2009 - 00:12
przeczytałam uważnie .
Jasne , tak byłoby prościej . Ale wynikałyby z tego następujące konsekwencje :
1. Do jakiej pracy można skierować analfabetę ?
2. Wielu średniozamożnych rodziców nie byłoby stać na opłacenie edukacji w szkole prywatnej bez dotacji państwa , czyli naszych podatków . Nie wiem czy wiesz , ale jeszcze niedawno do każdego ucznia niepublicznej szkoły , dopłacamy ok . 1000 zł miesięcznie , oczywiście więcej na ucznia publicznej . Powiedzmy ,że jedynaka przeciętna polska rodzina byłaby w stanie wyedukować na Twoich zasadach.
3.Biurokracja jest , zgoda . Niemniej , od czasu kiedy samorządom lokalnym zaczęto wypłacać subwencję , zaczął działać rachunek ekonomiczny i trochę tych etatów polikwidowano .
Uczniom Twój pomysł na pewno by się spodobał .:)
Aleksandra
Aleksandro :)
28 Kwietnia, 2009 - 00:26
co by nie mowic, to na naszych oczach rosnie nam monarcha triarius!
juz nawet zaczyna rzadzic
chron nas Boze od takiego nieszczescia :)))
dobra kobieta
ciekaw jestem niezmiernie...
5 Kwietnia, 2011 - 16:38
... W CZYM by to Pani Łaskawej konkretnie przeszkadzało?
Byłoby gorzej niż teraz?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://triarius.pl - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Aleksandro
28 Kwietnia, 2009 - 00:42
[quote="Aleksandra"]1. Do jakiej pracy można skierować analfabetę ?[/quote]
A sprzątanie ulicy, praca przy taśmie w celu montowaniu jakichś prostych elementów, robotnik rolny, śmieciarz... można by długo wymieniać.
[quote="Aleksandra"]2. Wielu średniozamożnych rodziców nie byłoby stać na opłacenie edukacji w szkole prywatnej bez dotacji państwa , czyli naszych podatków .[/quote]
Obecnie mamy opodatkowanie ponad 80%, jakby to wszystko przeliczyć, więc nic dziwnego, że jesteśmy goli i weseli po tym wszystkim. Ale gdyby opodatkowanie wynosiło 10%, to spokojnie większa część populacji byłaby w stanie opłacić sobie edukację.
Swoją drogą home schooling nawet w obecnych realiach może taniej wyjść niż posyłanie dziecka do państwowej szkoły.
[quote="Aleksandra"]Uczniom Twój pomysł na pewno by się spodobał .:)[/quote]
Wyczuwam tu nutkę ironii...
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker
28 Kwietnia, 2009 - 01:40
szczerze powiedziawszy, to kompletnie nie wyobrazam sobie takiego panstwa
w ktorym ponad polowa to analfabeci zatrudnieni jak piszesz :
"w celu montowaniu jakichś prostych elementów, robotnik rolny, śmieciarz... można by długo wymieniać."
i placacacych 10% podatku od swoich zarobkow
i jescze ma to wystarczyc na nauke ich dzieci
nie mowiac o innych
ale pewnie czegos tu nie zrozumialam
albo mam kiepska wyobraznie :)
dobra kobieta
Dobra kobieta
28 Kwietnia, 2009 - 18:05
połowa analfabetów? Przecież góra 20% byłoby analfabetyzmu. Cała reszta posłałaby dzieci do szkół. Ludzi trzeba zmuszać do odpowiedzialności za to, co robią. Państwo to nie jest niańka, żeby ich we wszystkim wyręczać.
A system podatkowy państwa to powinien być prosty jak budowa cepa. Podatek pogłówny w wysokości np. 200 zł na kwartał oraz 8% podatku obrotowego, to wystarczyłoby, żeby zasilić odpowiednią kwotą budżet państwa. Wówczas całkowite opodatkowanie wynosiłoby około 10%. Nie byłoby podatków akcyzowych, VAT-ów, dochodowych z szeregiem odliczeń itd.
Żeby sobie to uzmysłowić, to proszę sobie wyobrazić? Dostajesz 100 zł, a zabierają z tego ponad 80 zł, więc zostaje koło 20 zł. A jakby mieli zabrać plus minus 10 zł...
Po prostu w takim państwie, więcej pieniędzy zostawałoby w kieszeni, więc człowieka byłoby stać opłacić sobie leczenie, edukację, jakieś tam ubezpieczenie itd.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker :)
28 Kwietnia, 2009 - 22:04
tylko 20% analfabetow? jestes niepoprawnym marzycielem
zniesiesz obowiazkowe nauczanie, to niestety efekty beda katastrofalne
chcesz zmuszac ludzi do odpowiedzialnosci bez zmuszania ich do nauki?
nie uda sie
a system podatkowy? doswiadczam na wlasnej skorze bardzo bolesnie :)
pracuje w Szwecji, mam firme i jak zapewne wiesz w tym kraju sa najwyzsze podatki
w skrocie: im wiecej pracuje/zarabiam tym bardziej mnie "okradaja"
bardzo chcialabym zeby jak piszesz: "wiecej zostalo w kieszeni"
i pewnie, ze system powinien byc prosty
zycie jednak nie jest "jak budowa cepa" :)
ale i tak ciesze sie, ze nie przyszlo mi zyc na pustyni albo na bagnach
tylko w Europie :)))
pozdrawiam :)
dobra kobieta
Dobra kobieto
28 Kwietnia, 2009 - 22:46
czy efekty byłyby takie katastrofalne? Radziłbym wziąć pod uwagę, co rozumiemy pod pojęciem wiedzy i nauki. Czy traktujemy jako "wiedzę" na przykład znajomość dzieł Szekspira czy umiejętność policzenia całki, czy na przykład umiejętność naprawienia telefonu komórkowego z użyciem lutownicy? To i to jakaś wiedza jest. Weźmy zatem wiedzę całkowitą, czyli to wszystko, czego się człowiek dowiaduje ze wszystkich możliwych źródeł. Wychodzi na to, iż 10% swojej całkowitej wiedzy zdobywa dzięki szkole. Jeżeli tak, to po co przymus szkolny?
Poza tym mamy szereg pomocy edukacyjnych obecnie, więc nie rozumiem, dlaczego koniecznie dziecko musi chodzić do szkoły, żeby nabyć pewne umiejętności. Home schooling okazuje się na przykład tańszy i wydajniejszy od "darmowej" szkoły.
Inna rzecz, że w dzisiejszych czasach większość ludzi zdaje sobie sprawę, że edukacja daje jakieś perspektywy. Mając to na względzie, posyłaliby dzieci do szkół o możliwie najwyższym poziomie, chcąc zapewnić im dobry start w życiu zawodowym. Dlaczego na przykład rodzice posyłają swoje dzieci od najmłodszych lat na lekcje języków obcych? To działałoby na bardzo podobnej zasadzie. Wspomnieć wypada, że państwowa edukacja jest krańcowo nieefektywna. Dlaczego to przed wszystkimi egzaminami, wszyscy rzucają się na korepetycje? Powód jest banalny. Niczego się w tej państwowej szkole nie nauczyli, tylko tracili tam czas. To jest dodatkowy argument za tym, żeby usługi edukacyjne sprywatyzować.
A system podatkowy? Około 10% to akurat bardzo dobre opodatkowanie. Zrobili kiedyś taki eksperyment w Salwadorze, że w jednym województwie tamtejszym obniżyli podatki właśnie do 10%. No i wpływy do kasy państwa z tamtych obszarów wzrosły, żeby było jeszcze śmieszniej. Krzywa Laffera działa zatem.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
@triarius
27 Kwietnia, 2009 - 21:33
Byłem w styczniu na wakacjach w Ekwadorze i Peru. Zwłaszcza Ekwador - przepiękny kraj. Tylko kieszonkowców dużo.
Oba odradzam jako cel emigracji. My dla nich jesteśmy gringo. I żadna znajomość języka tego nie zmieni.
W dodatku - znowu zwłaszcza w Ekwadorze - są tak mali, jak Tajowie. Jak olbrzymy chodzą Europejczycy i gringo między nimi.
Spotykałem na trasie Argentyńczyków. Oni wyglądają, jak Europejczycy. Nie wiem, jak z Chile i Urugwaj, ale dwa zwiedzone przeze mnie kraje mogę polecać jedynie na wakacje.
A tę konserwatywną stronę odkryłem wczoraj, przy okazji kandydatki na miss USA, która wypowiedziała straszliwą myśl, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.
Peter Englund ma bardzo ciekawą stronę w necie i prowadzi bloga. Wiem, że on czasem trochę socjalizuje, ale nie znam drugiego pisarza, który tak zajmująco potrafiłby opowiadać o różnych pozornie nudnych sprawach.
Pozdrawiam,
słusznie
28 Kwietnia, 2009 - 02:23
odradzam
Ekwador - złodziejstwo perfekcyjne i zorganizowane!!!
Peru - + rozbójnictwo w biały dzień j.w.!!!
@triarius
27 Kwietnia, 2009 - 21:41
1. Link do bloga Englunda:
http://www.peterenglund.com/index.shtml
2. Link do tej misski, pewnie Pan zna, ale myślę, że i tak warto wkleić
http://www.youtube.com/watch?v=teNsm3s0bkU&hl=sv&fs=1
Zdumiewające, że w tak zaskakującym miejscu i od tak zaskakującej postaci:)
I to staje się sensacją!
Gdyby w czasach naszych dziadków ktoś nazwał związek dwóch pedałów małżeństwem, to jeśli nie uznanoby go za żartownisia, trafiłby do takiego miejsca, w którym ja pracuję.
Pozdrawiam,