Euroazja w budowie

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

W latach 1965 – 1967 na uprzejmą prośbę Związku Radzieckiego, łamiąc traktaty międzynarodowe rząd PRL wybudował na terenie kraju 3 bunkry – magazyny głowic nuklearnych (jeden z nich – w Podborsku k. Białogardu jest dostępny do zwiedzania). O tym fakcie wiedziało tylko 12 osób w Polsce. Prawdopodobnie równie niewiele osób u nas miało wiedzę, że w UE powoli, lecz systematycznie postępuje budowa niemiecko – rosyjskiej „Euroazji”.
Polaków trudno byłoby przekonać do ideologii euroazjatyzmu, skoro jej twórca Aleksander Dugin w rozmowie z polskim dziennikarzem stwierdził otwartym tekstem: „nie jesteśmy zainteresowani istnieniem państwa polskiego w żadnej postaci”, a także : „zjednoczenie z Niemcami i stworzenie jednego bloku kontynentalnego, to jeden z ważnych celów strategicznych Rosji.” Ponadto dochodziły wieści, że przez nasz kraj miała przebiegać linia dzieląca „strefy odpowiedzialności za bezpieczeństwo Euroazji”. Pośrednio potwierdzał to brak inwestycji niemieckich na wschód od Wisły i np. rezygnacja niemieckich właścicieli z Kuriera Lubelskiego.
Dugin- to naczelny ideolog Kremla, nacjonalista wielkoruski, filozof i geostrateg, autor podręczników używanych w wojskowych uczelniach i – co najważniejsze – syn generała GRU.
Dlatego taktownie przemilczano teoretyczne podstawy budowy „Euroazji” koncentrując się na działaniach pod hasłem „mniej państwa w gospodarce”, lansując tzw. "rozproszone przywództwo lokalne", czyli przekształcenie państwa w federację samorządów, wyprzedając majątek narodowy , przeprowadzając likwidację przemysłu i demilitaryzując kraj. Tylko Polacy wiedzą, że pozornie atrakcyjna idea „wspólnego europejskiego domu od Lizbony po Władywostok” będzie faktycznym skolonizowaniem Europy przez współczesnych sowietów. Nie można liczyć, że „wartości europejskie” i cywilizacja rozprzestrzenią się po Władywostok – raczej terror, korupcja i gangsterstwo dotrą do Lizbony.
Budowniczowie „Euroazji” wiedzieli, że bardzo przywiązani do swojej niepodległości Polacy będą głównymi „hamulcowymi” projektu, stąd tępienie „polskich populistów - nacjonalistów” wszelkimi sposobami - „ulicą i zagranicą”, a nawet fizyczną eliminacją. „Katastrofa smoleńska" nawet na standardy KBG była zbrodnią tak zuchwałą, że następnym krokiem mogła być już tylko "operacja specjalna" na Ukrainie, bo ten kraj również nie mieści się w założeniach „Euroazji”.
Mimo szoku spowodowanego przez rosyjską agresję, werbalnych potępień, nałożonych sankcji i powszechnej sympatii dla napadniętej Ukrainy, skompromitowana idea „Euroazji” raczej nie została zarzucona. Jest wiele przesłanek wskazujących, że budowa tego bytu politycznego - „nowego ZSRR”, którego „carem” według prof. Panarina, miał być Putin, nadal postępuje.
Są na to dwa istotne dowody – nieustanny atak na państwo polskie i rząd, który „nie wydaje się być dobry dla Polaków” (słowa komisarza Reyndersa) mimo naszego zaangażowania w wojnę na Ukrainie i przyjęcie wielkiej rzeszy uchodźców, oraz ciągłe dążenia integracyjne w Unii Europejskiej.
Znający sowieckie plany płk Anatolij Golicyn ujawnił, że pierwszym etapem przed połączeniem z ZSRR, będzie zjednoczenie Europy i przekształcenie jej w jednolite, scentralizowane (nie federacyjne!) socjaldemokratyczne państwo.
 

Już w 1999 roku były przewodniczący Komisji Europejskiej i dwukrotny premier Włoch Romano Prodi (którego Mitrochin zdemaskował jako agenta KGB), mówił, że państwa narodowe są przeżytkiem i Europa będzie zjednoczona, a przewodniczący PE Martin Schultz zapowiadał, że nastąpi to w roku 2020.

"Warunkiem sukcesu Unii Europejskiej w globalnej konkurencji jest sojusz z Moskwą. (...) ja wam dostarczę wschodnie landy w taki sposób, że ich dzisiejsi administratorzy, Polacy, będą wam jeszcze wdzięczni za to, że wreszcie zostali Europejczykami
Z takich wypowiedzi kanclerza Gerharda Schroedera wynika, że w 2001 roku miał on wiedzę o odległych planach Putina.
„Kamieniem milowym” w pogłębieniu integracji był traktat lizboński, gdzie utworzono już „ministerstwo” zjednoczonego państwa, a był nim „Wysoki przedstawiciel Unii do spraw międzynarodowych i polityki bezpieczeństwa”. Ministerstwo spraw zagranicznych i ministerstwo obrony to kluczowe resorty każdego państwa. O nowo powołanej komisarz – Catherine Ashton, europoseł Nigel Farage mówił tak:
"Za politykę bezpieczeństwa zagranicznego odpowiada osoba sprzeciwiająca się zachodniemu kapitalizmowi, która brała pieniądze od wrogów zachodu. Ona nigdy nie została wybrana na na funkcję publiczną, nigdy nie miała prawdziwej pracy, jednak zostało jej powierzone nadzwyczaj potężne stanowisko, a narody Europy nawet nie mają uprawnień do rozliczenia i usunięcia jej".
Warto wspomnieć, że następczyni pani Ashton – Federica Mogherini miała równie silne moskiewskie powiązania.

O agenturalności nie wypada mówić w dobrym towarzystwie. O agentach może mówić tylko Antoni Macierewicz, bo ma doprawioną „gębę” oszołoma, ew. prof. Cenckiewicz jeśli coś wygrzebie w pożółkłych papierach.
Dlatego mówi się o „błędach polityki niemieckiej” „naiwności”, „łatwowierności,” „braku wyobraźni” nawet nie sugerując, że politycy niemieccy mogli po prostu mieć agenturalne umocowanie. Wiedza o naturze Rosji, także w jej putinowskim wydaniu, jest powszechna, a jednak nie przeszkadzało to politykom w bliskich kontaktach z „Rosją taką, jaka ona jest”.
Niestety także w Polsce znaleźli się ludzie gotowi włączyć się w budowę „Euroazji”, wiedząc jaki los jest przewidziany dla Polski. Jednym ze świadomych „budowniczych Euroazji” mógł być „wyprowadzający” Amerykanów z Polski Radosław Sikorski, który zapewniał nas, że demokracja w Rosji ma się coraz lepiej, a „tarcza antyrakietowa nie zwiększy bezpieczeństwa Polaków”.
Bliski ideowo Sikorskiemu „kapciowy” D. Tuska - Paweł Graś opiekował się domem (?) pewnego Niemca. Jako doradca premiera doradzał, czy przekazywał dyspozycje?
Dzięki Grasiowi Donald Tusk miał pracę lekką i przyjemną (ponoć nawet w godzinach urzędowaniach „haratał w gałę” w korytarzach urzędu premiera), pracując 4 dni w tygodniu był niezwykle ceniony wśród naszych sąsiadów ze wschodu i zachodu. Poprzedni premier Jarosław Kaczyński pracował do wieczora i upadał na nos ze zmęczenia, premier Morawiecki haruje jak cyborg, jednak sąsiedzi tych polityków nie polubili.
Sowieci wycofując się z Polski zostawili u nas to, co mieli najcenniejszego – ogromną agenturę, której liczebność Oleg Gordijewski oceniał na ok. 30 tysięcy. Wprawdzie w USA i Niemczech sowieckich agentów było jeszcze więcej, ale w stosunku do liczby ludności byliśmy najbardziej nasyconym sowiecką agenturą krajem na świecie (a byli jeszcze agenci innych graczy...). Dziś po 30 latach ci ludzie nie zniknęli – podobnie jak komunistyczna kasta sędziowska -środowisko to się replikuje i dalej trwa mimo przemiany pokoleń. To dlatego nasze życie polityczne wygląda tak, jak wygląda i dlatego tak ciężko jest nam „wybić się na niepodległość”.
 

Skąd się biorą „ludzie rozumiejący Rosję”?
Są tylko dwa kraje europejskie, w których przyjaźń z Rosją wynika z przesłanek historycznych – Bułgaria wyzwolona przez Rosję z kilkuwiekowej niewoli tureckiej (zresztą przy znacznym udziale poborowych z Królestwa Polskiego), oraz Serbia, w obronie której Rosja zdecydowała się na udział w Wielkiej Wojnie 1914 roku. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu atrakcyjność idei komunizmu umiejętnie wykorzystana do szerzenia imperializmu rosyjskiego, przysparzała ZSRR wielu zwolenników na świecie. Dziś, po zbankrutowaniu tej zbrodniczej idei, współcześni sowieci pozyskują swoich miłośników bardziej prozaicznie - oferując korzyści majątkowe lub prestiżowe.

W Niemczech finansowanie łapówek i rozliczanie sum przeznaczanych na korumpowanie polskich urzędników państwowych wymagało sporej pomysłowości, ale najmniejszych problemów z pozyskaniem i zaksięgowaniem ogromnych sum na utrzymywanie „przyjaciół Rosji” na całym świecie nigdy nie mieli Rosjanie. Kierowali się oni zawsze wskazaniami chińskiego starożytnego teoretyka wojny Sun Tzu:

„Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wiadomości. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany, zwróci się stukrotnie”.
Etap zdobywania informacji współcześni sowieci mają już za sobą – teraz koncentrują się na plasowaniu „swoich” ludzi w strukturach administracji państwowej zaatakowanych państw, w międzynarodowych organizacjach, federacjach sportowych itp. Najlepiej na kierowniczych, decyzyjnych stanowiskach.
Anatolij Golicyn pisał, że do opanowania państwa wielkości Finlandii wystarczy 800 osób. Ich wielka skuteczność wynika z faktu, że działają oni w sieci, w sposób zorganizowany, stosując metody naukowe wypracowane w Instytucie Skutecznej Polityki słynnej uczelni dyplomatyczno – szpiegowskiej MGiMO.

Aby osiągnąć swoje cele Rosjanie nie wahają się używać „mokrej roboty”. Golicyn przytacza sprawozdanie Żenichowa, byłego rezydenta KGB w Finlandii. Przedstawił on historię prowadzonego przez siebie agenta, który pełnił wysokie stanowisko państwowe i w pewnym okresie w kampanii wyborczej był zagrożony przez konkurenta, antykomunistycznego socjaldemokratę. Wkrótce więc ten konkurent został otruty przez zaufanego agenta KGB.

Dzięki powiązaniu metod naukowych z gangsterskimi Rosjanie mają ogromną siłę sprawczą w doborze kadr przywódczych zarówno w poszczególnych państwach Unii Europejskiej, jak i w całej unijnej administracji. W życiorysach wielu czołowych polityków UE "ruski ślad" dosłownie bije po oczach. Ilu agentów (czy tylko lobbystów) rosyjskich może być wśród tysięcy unijnych urzędników? Zatrudniona w administracji UE córka Dymitra Pieskowa – bliskiego współpracownika Putina - jest tutaj skrajnym przypadkiem, ale z pewnością nie jedynym. Od szeregowych urzędników oczywiście ważniejsi są ludzie na czołowych stanowiskach zaprzyjaźnieni z rosyjskimi politykami, a tak się złożyło, że właśnie ci należą do największych krytyków polskiego rządu i są fanatycznie zdeterminowani w walce o "praworządność" w Polsce.

Niewątpliwie świadomość posiadania "zasobów kadrowych" w kluczowych miejscach decyzyjnych krajów demokratycznych i unijnej administracji była jedną z ważnych przesłanek, która skłoniła Władimira Putina, aby właśnie teraz podjąć próbę "wyrzucenia na śmietnik historii" zachodnich demokracji (a także chrześcijańskiej cywilizacji).

W Wielkiej Brytanii ukazał się bulwersujący raport, w którym stwierdzono, że rząd jest "chronicznie i systemowo" niezdolny do przeciwdziałania rosyjskiej infiltracji. Okazało się także, że wielu lordów z Izby Lordów ma biznesowe powiązania z rosyjskimi przedsiębiorcami, lub wręcz ma swoje biznesy w Rosji. Zachodnia demokracja jest bezzębna, bo brakuje narzędzi prawnych, by się bronić.
Zdaniem Golicyna najważniejszą kwestią jest, czy w miarę szybko znajdą się ludzie zdający sobie sprawę z destrukcji systemu władzy na Zachodzie i zorientują się w mistyfikacji „pierestrojki”. Sądzi on, że taki punkt w końcu nastąpi, ale wtedy może już być za późno.

Rosjanie są w stanie zorganizować pożar w amerykańskim terminalu LNG i strajk związków zawodowych na platformach wiertniczych w Norwegii, ale ich siłę sprawczą najlepiej widać w „polityce kadrowej” czyli zdolności do skutecznego promowania miłych sobie polityków.

Współinicjatorka Trójmorza, blisko współpracująca z Polską prezydent Chorwacji Kolinda Grabar Kitarovic, po 5 latach urzędowania przegrała wybory ustępując miejsce prorosyjskiemu socjaldemokracie Milanovicowi, który później dał się poznać jako przeciwnik przyjęcia do NATO Szwecji i Finlandii.
Premier Słowenii Janez Jansa był niemiły wobec Federacji Rosyjskiej – naprzód wydalił 33 rosyjskich dyplomatów, a później pojechał do Kijowa w towarzystwie premiera Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego na wyprawę nazwaną przez polskie media "błazenadą Kaczyńskiego". Wówczas premierzy byli pierwszymi zagranicznymi dyplomatami, którzy pojawili się w stolicy Ukrainy, gdy miasto otoczone było z trzech stron przez wojska rosyjskie. Jednak Jansa wypadł z polityki, bo w najbliższych wyborach, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem kampanii wyborczej powstała nowa partia o nazwie Ruch Wolności pod przywódstwem Roberta Goloba i właśnie jemu elektorat powierzył kierowanie krajem.
Największym politycznym zwycięstwem Rosji było jednak ustąpienie Borisa Johnsona – polityka najbardziej zdecydowanie popierającego Ukrainę. Jako pretekstu do ataków na niego użyto nieformalnych spotkań w ogrodach urzędu premiera w czasie obowiązywania lockdownu. Ktoś te spotkania organizował, ktoś dokładnie dokumentował i nagłośnił sprawę w mediach. Ponoć na jednym spotkaniu doszło do bójki, na innym ktoś nadużył alkoholu i zwymiotował. Niechętne Johnsonowi telewizje BBC i Sky News "grzały" temat miesiącami pokazując m. in. sondy uliczne w których przypadkowi przechodnie zgodnym chórem wyrażali opinie typu "powinien odejść", "zawiódł zaufanie" itp. W wyniku dochodzenia kryminalnego ukarano winnych grzywnami, powołano specjalną komisję rządową w celu wyjaśnienia nieprawidłowości, a w końcu zgłoszono względem premiera wotum nieufności, które Johnson w głosowaniu przetrwał. Nie przetrwał natomiast kolejnego zarzutu – nominacji polityka, który molestował mężczyzn.
Skutkiem upadku rządu Mario Draghiego we Włoszech, oprócz miłego sowietom chaosu w dużym europejskim kraju, jest wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy.

Jak dotąd nie udało się zmienić tylko polskiego rządu, ale prace trwają.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Projekt budowy Eurazji  jest kluczowym zamierzeniem projektu NWO i jego początków należy upatrywać w początkach XX wieku, kiedy to światowe bankierstwo rozpoczęło zaprowadzać władzę pieniądza - dolara nad światem przez podstępne uchwalenie w 2013 roku ustawy o FED(prywatnym banku centralnym USA).                                                                                   

Jak mówił Napoleon Bonaparte, "do prowadzenia wojen/rewolucji potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy".

Akurat tak się składało, że w Europie i w Ameryce, pieniądze były w rękach żydowsko - niemieckich rodów bankierskich takich jak Rothschildowie, Warburgowie, Rockefellerowie, Morganowie i innych i to był ich projekt NWO budowany w oparciu o teorię brytyjskiego geografa H. J. Mckindera ogłoszoną w artykule pt. „ The Geographical Pivot of History ”  w Royal Geographical Society z 1904 roku, w której przedstawił koncepcję Heartlandu. 

Heartland miał być według niej jądrem Wyspy Świata, naturalną fortecą, obszarem warunkującym panowanie nad resztą globu. Heartland Mackindera był obszarem rządzonym wówczas przez Imperium Rosyjskie, a następnie przez Związek Radziecki i obecnie przez FR.

Od poczatków XX wieku do dzisiaj stanowi ona podstawę stosunków międzynarodowych, a w Stanach Zjednoczonych stała się podstawą budowy doktryny powstrzymywania Związku Radzieckiego i Chin.

Od początku XX wieku na różne sposoby próbowano zdobyć panowanie nad Heartlandem, czy to przez wywoływanie rewolucji(rewolucję bolszewicką finansowali bracia Max i Paul Wartburgowie, jeden mieszkający w Niemczech drugi w USA) i wojen(I WŚ, II WŚ z niekończacym się pasmem wojen zastępczych.*

* Wojna zastępcza (ang. proxy war) – rodzaj wojny, w której dwa lub więcej znajdujących się w konflikcie państw rozstrzyga spór nie za pomocą starć militarnych prowadzonych bezpośrednio na własnym terytorium, ale zastępczo za pomocą działań na terenie państwa trzeciego, a więc na terenie zewnętrznym, zastępczym.

Tak też należy widzieć wojnę Rosji z Ukrainą.

W przeszłości były próby pokojowego "podboju" Rosji, z których najważniejszą była próba budowy wspólnej przestrzeni współpracy i bezpieczeństwa od Władywostoku po Lizbonę w okresie polityki resetu USA-Rosja w latach 2009-2013. Sęk w tym, że USA planowała sprawować kontrolę nad tym projektem(Rosja w ramach tego projektu miała być strategicznym partnerem USA i NATO, w którym główną rolę miały odgrywać USA(szczyt NATO i NATO-Rosja w Lizbonie w 2010 roku) a Niemcy z Rosją planowały zbudowanie rosyjsko niemieckiej Eurazji, w kontrze do USA i Chin.

Putin uznał, że nie jest to dobry interes dla Rosji, bo jego celem jest odbudowa statusu Rosji z czasów ZSRR, co z kolei jest nie do zaakceptowania przez USA i część NATO(zwłaszcza kraje Europy Śr. Wswch. , których status byłby swego rodzaju kondominium rosyjsko niemieckim.

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1645993

Dwa teksty o tym samym, ale całkiem inaczej, ponieważ były zrobione po pierwsze niezależnie, a po drugie ze względu na skupieniu uwagi na innym procesie dziejącym się na tej samej budowie. Moje "wypracowanie" nosi tytuł „COMPETENCE CREEP”, który mówi sam za siebie. To jest rzeczywiście inne spojrzenie na to samo zjawisko.

Ale nie tylko to jest inne. Pointa. Mimo, że historia powiązań Pruskich i Ruskich jest kilkusetletnia, a pola wspólnoty wręcz cywilizacyjnej bardzo obfite, to jednak ten związek nie jest zbyt pewny. Zacytuję tę pointę:

Mianowicie ani brukselskie ani berlińskie, ani warszawskie elity nawet nie domyślają się, że rosyjski udział w projekcie euroazjatyckiego imperium wcale nie jest żadnym strategicznym partnerstwem, lecz od samego początku jest rosyjskim oszustwem.

Rosja wykorzystuje starą berlińską imperialną utopię Aleksandra Michajłowicza Gorczakowa i Ottona von Bismarcka przystosowaną do współczesnych rosyjskich warunków przez Aleksandra Dugina do realizacji zupełnie innego projektu. Ten projekt to wielkie cesarstwo moskiewskie zdobyte siłą militarnej przewagi. Najpierw Gruzja, potem Ukraina, kraje bałtyckie, później Polska i dalej Niemcy, Paryż i cały Zachód. Aby pokonać i skolonizować Zachód konieczne jest jego zniszczenie, osłabienie, zdegenerowanie,... Trzeba zepsuć Zachód tak, by zaczął śmierdzieć...

Potraktowanie Niemiec tak jak teraz traktowana jest Ukraina, będzie później i dalej... 

Bombardowanie Drezna, spalenie Berlina, to gorące marzenie Putina.
Zemsta za 22 czerwca 1941.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1646005

  • Stalinizm jako „historiozoficzny aksjomat w ramach którego rosyjska wielkomocarstwowość przestaje być obelgą”

Rosja Putina to państwo rozwijające swój totalitarny potencjał. Jego elementem jest patriotyczno-państwowa ideologia zbudowana na dowolnych fałszach historycznych ubranych w naukowe szaty. Rosja jest zawsze przedmiotem agresji, a nie agresorem. Niedopuszczalne jest też interpretowanie własnej historii kategoriami zachodnimi: wolności, własności, prawa i cywilizacji. Pisząc w skrócie od śmierci Rosję uratował Józef Stalin, gdy zrozumiał myśl euroazjatów, że istotą światowej polityki nie jest walka klas, ale walka Zachodu z Rosją.

Najważniejszym tematem nowego 165 numeru Arcanów są wyrażona w analizie prof. Andrzeja Nowaka („Rewanż na historii: o rosyjskim potencjale totalitarnym (1934/2005/2022)” rozważania nad potencjałem totalitarnym współczesnej Rosji. W czasie wojny ukraińskiej i towarzyszących jej zjawisk jak choćby totalnej mobilizacji wojennej społeczeństwa rosyjskiego, fałszywe i dostosowane do potrzeb propagandy interpretacja zjawisk, wydarzeń, historii, które mają uzasadnić likwidację ukraińskiej państwowości z wymazaniem śladów po jej istnieniu z przestrzeni także intelektualnej. Od prawie 20 lat w Rosji znów obowiązuje dydaktyka historyczna wskazująca na element stałego zagrożenia zewnętrznego, któremu należy ciągle przeciwdziałać poprzez wojnę lub dyplomatyczna rywalizację.

W odredakcyjnym wstępniaku redakcja zwraca uwagę, że putinowska historiografia i geopolityka nie są dziś jedynymi formami pseudonauki prowadzącymi do totalitarnych konsekwencji.

„To pokazuje, jak wysoka może się w pewnych warunkach okazać stawka naszej dzisiejszej walki o uniwersytety Zachodzie i w Polsce. Zdaje się, że każda pseudonauk – również, a dzisiejsza postmodernistyczna – posiada ukryty, sobie właściwy potencjał totalitarny”

- zwraca uwagę redakcja dwumiesięcznika „Arcana”

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1646006

Wracam do wielokrotnie przypominanego "Planu  Andropowa-Gorbaczowa" z jesieni 1967 roku, który został przygotowany i wdrożony do realizacji po analizie przyczyn klęski strony arabskiej w wojnie sześciodniowej w czerwcu roku 1967. Była to w rzeczywistości klęska sowieckiej techniki i strategii wojennej. 

Teraz nie będę wracał do pełnej charakterystyki tego planu, powiem tylko, że nastąpiła diametralna zmiana strategii rosyjskiej agresji na Zachód, polegająca na zamianie priorytetu strategii wojny militarnej na strategię wojny hybrydowej, której główną siłą miało być uderzenie informacyjne przez masową infiltrację elit akademickich i politycznych Zachodu której celem było zdemontowanie globalnego systemu aksjologicznego.

Czyli właśnie uderzenie na uniwersytety, była to strategia nadania priorytetu wojnie aksjologicznej jako głównego narzędzia zniszczenia Zachodu. Nie oznaczało to rezygnacji z wojny militarnej, była to jedynie zamiana priorytetów. Napad aksjologiczny miał jedynie sparaliżować wolę i zdolność Zachodu do obrony. To jest strategia skorpiona. Sparaliżować ukłuciem kolca jadowego, by później spokojnie zeżreć ofiarę.

Realizacja tego planu wystartowała od tak zwanej studenckiej wiosny 1968 roku, po której nastąpił masowy exodus wszelkich dysydentów, rewizjonistów i antykomunistycznych opozycjonistów z krajów "demokracji ludowej" na Zachód.

Pamiętamy masowy wyjazd gomułkowych "syjonistów do Syjamu" po polskich wydarzeniach marcowych 1968.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1646007