Według Grossa Polska brunatnieje

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

Przed teatrem radiowóz policyjny migający niebieskim światłem. Gdy zbliża się godzina imprezy, wobec braku spodziewanych faszystów, radiowóz odjeżdża. Wśród palących papierosy przed budynkiem rozchodzi się wieść, że „mistrz już jest”. Wszedł tylnym wejściem. O tym, że spotkanie prof. Grossa w poznańskim Teatrze Polskim jest wydarzeniem dużej rangi, świadczy obecność kamery TVN przed budynkiem. Wywiadu udziela gość w czerwonych spodniach, trampkach, z apaszką i kapelusikiem na głowie. Tak wyglądać może tylko dyrektor teatru. Przechodząc słyszę, że robi to „dla poznaniaków, dla Polski i dla polskiej racji stanu”. Prawdopodobnie to ten ekstremalnie postępowy dyrektor, który powiedział, że gdyby to od niego zależało, kazałby skuć napis „Naród sobie” zdobiący fasadę budynku.
Zbudowany w 1875 roku ze składek Polaków Teatr Polski miał służyć poznaniakom zmagających się z bezwzględną germanizacją. Ówcześni polscy patrioci byliby zdumieni jakie treści dziś dochodzą ze sceny. Obecnie teatr promuje „wartości europejskie”, o czym świadczą wystawiane sztuki. "Kwaśne mleko" Maliny Prześlugi i Uli Kijak, reklamowane było plakatem przedstawiającym szeroko rozłożone nogi kobiety. Równie ekspresyjny plakat anonsował sztukę pt. "Ene due rike fake" – środkowy palec (stylizowany na organ męski) wystawiony w obraźliwym geście. Niemniej wymowny był tytuł dramatu Agaty Biziuk "Dracula. Vagina dentata" (pochwa uzębiona). Rzecz charakterystyczna, że to wyłącznie kobiety były autorkami (dramaturżkami?) i realizatorkami tych sztuk (feministki, genderystki, aborcjonistki?).
Oprócz tematyki okołogenitalnej Teatr Polski podejmuje tematykę polityczną. W „Myślach nowoczesnego Polaka” starannie opluty został Roman Dmowski, z kolei w sztuce pt. „K” autorów związanych z „Krytyką Polityczną” dostało się Kaczyńskiemu. Sięgnięto także po postać tak skompromitowaną, jak kłamca i plagiator Jerzy Kosiński (Lewinkopf), którego "Malowany ptak" w koprodukcji z Teatrem Żydowskim uzyskał świetną recenzję w Gazecie Wyborczej.

Wiele wskazuje, że na niwie „kultury wysokiej” wszystko dzieje się w obiegu zamkniętym – to samo środowisko przyznaje sobie środki na działalność, uprawia „produkcję artystyczną”, pisze recenzje i nagradza.
Minister Gliński wyjaśnił, że nie było dotacji ministerialnych na spotkanie z prof. Grossem. Ktoś musiał jednak opłacić spotkanie, bo bilety po 5 zł. z pewnością nie pokryły kosztów zwłaszcza, że sporo uczestników miało darmowe zaproszenia.
Prowadzący spotkanie omówił pokrótce drogę życiową twórcy „badań nad Holokaustem” („pochodził ze środowiska liberalnej inteligencji, w której nie było antysemityzmu”). Antysemitami nie byli przyjaciele Grossa – Adam Michnik, Jacek Kuroń, bracia Smolarowie czy Seweryn Blumsztajn. Zwrot „liberalna inteligencja” odmieniany był zresztą we wszystkich przypadkach. Zapewne niejeden z uczestników spotkania poczuł się mile połechtany przynależnością do „liberalnej inteligencji”.

Wspomniano także o zdecydowanie mniej prestiżowej „radiomaryjnej katoendecji”. Najciekawszą częścią spotkania były pytania z sali, i tu się okazało, że na sali byli również obecni „katoendecy”. Świadczyło o tym już pierwsze pytanie: „dlaczego spotkanie odbywa się w teatrze?” (pozostało bez odpowiedzi). Później padło wiele pytań - o kolaborację Żydów podczas sowieckiej okupacji Lwowa, o antypolonizm, o żydowską policję w gettach itp. Na większość trudnych pytań prof. Gross nie odpowiedział, tylko wracał do swojej narracji o „zabijaniu żydowskich Polaków przez nieżydowskich Polaków” czy o niechlubnej roli Kościoła katolickiego. O kolaboracji żydowskiej policji ("to jakby inne zagadnienie") powiedział tylko, że działali oni pod groźbą śmierci.
Zanim „przemysł Holokaustu” rozwinął się w niezwykle dochodową gałąź gospodarki, środowiska żydowskie traktowały „ocalonych” z rezerwą zdając sobie sprawę, że największe szanse na przeżycie mieli kolaboranci. Ten temat jest wstydliwą częścią żydowskiej historii. W końcu uznano, że żydowscy oprawcy współbraci, pomagierzy Niemców, też byli ofiarami Holokaustu. W Knesecie uchwalono, że Żyd zagrożony śmiercią ma prawo zamordować innego Żyda aby ocalić swoje życie. Jednak od Polaków służących w „granatowej policji” wymaga się więcej – nikt nie twierdzi, że oni także byli „ofiarami Holokaustu”, choć wielu zostało rozstrzelanych za współpracę z AK.
Gross obwinia „nieżydowskich Polaków” służących w tej formacji o zbrodnie na „żydowskich Polakach” przy likwidacji gett czy wydawaniu ukrywających się w ręce niemieckie na pewną śmierć. Czy wydawanie Niemcom ofiar było tożsame z mordowaniem? Z pewnością był to współudział w zbrodni. Liczenie każdej ofiary jako zamordowanej podwójnie (przez Niemców i Polaków) jest dowodem na wielki pragmatyzm Żydów – Niemcy już zapłacili odszkodowania, teraz kolej na Polaków. Nową strategię realizuje powołane w 2003 roku i opłacane przez polskiego podatnika Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN. Chodzi o wprowadzenie do powszechnej świadomości poglądu, że Niemcy i Polacy razem mordowali Żydów.
Licząca 15 tys. funkcjonariuszy żydowska policja w gettach składała się z ochotników, natomiast mniej liczna (10 tys.) „granatowa policja”- to zmobilizowani przedwojenni polscy policjanci, którzy nie mogli odmówić służby. Według Grossa to „polscy urzędnicy państwowi”. Na tej podstawie zresztą premier Netaniahu mówił o „systemowym udziale państwa polskiego w zagładzie Żydów”.

Ktoś zapytał, dlaczego historią Holokaustu zajmują się jedynie Żydzi. Profesor odpowiedział, że nauka nie ma narodowości – powinna być obiektywna, rzetelna i dobrze udokumentowana. Szkoda, że niebędący historykiem Gross nie stosował tych zasad pisząc „Sąsiadów”. Ta jego najważniejsza praca, dzięki której uzyskał światowy rozgłos i zarobił duże pieniądze, daleka jest od rzetelności i obiektywizmu. W oparciu o relacje jednej osoby niebędącej świadkiem wydarzeń Gross napisał, że zamordowano w Jedwabnem 1600 osób. Wprawdzie później z tego się wycofał (szacując liczbę ofiar na ok. 300), ale pierwotna wersja żyje już własnym życiem. Obecnie szeroko cytowane „ustalenia prof. Grossa” są fundamentem „badań nad Holokaustem” i stanowią moralną podstawę do żydowskich roszczeń wobec Polski.
Jak istotne są „wyniki badań profesora Grossa” dla „przemysłowców przemysłu Holokaustu” świadczy nerwowa reakcja po znalezieniu kul karabinowych na miejscu zbrodni (mordujący tłum był nieuzbrojony). Szkoda, że Lech Kaczyński uległ (lub musiał ulec) namowom swojej konsultantki ds. historycznych Juńczyk – Ziomeckiej, która przekazała zalecenie (polecenie?) o natychmiastowym przerwaniu ekshumacji od rabina Szudricha. Ogłoszono też, że kule pośród ciał ofiar pochodzą...z czasów I wojny światowej.

Niestety nikt nie zapytał Grossa, czy jego zdaniem powinno się wznowić ekshumacje, aby zakończyć śledztwo jakąś konkluzją.

Mówiąc o zbrodniach komunistycznych formacji AL i GL na Żydach, Gross wspomniał o pogromie kieleckim z 1946 roku. Wiadomo, że na miejscu zdarzenia był szef milicji Kuźmicki i szef UB Sobczyński, co podważa tezę o „spontanicznym działaniu motłochu”. Sympatycznie, że profesor wspomniał te nazwiska, bo pogrom kielecki obok Jedwabnego to główne „cepy” do okładania Polaków. Ciekawostką jest fakt, że pogrom zdarzył się dokładnie w ten sam dzień, gdy sowiecki prokurator Wyszyński na procesie norymberskim próbował „podpiąć” zbrodnię katyńską Niemcom.
Kolejny pytający przypomniał słowa red. Michnika, który parę lat temu powiedział tu, w Poznaniu, że nie zgadza się ze swoim przyjacielem Jankiem Grossem jakoby wszyscy Polacy byli antysemitami. Zdaniem redaktora jeśli znajdzie się dziesięciu sprawiedliwych, to nie można mówić o całym narodzie jako antysemitach. Prof. Gross energicznie zaprzeczył mówiąc, że wcale nie uważa wszystkich za antysemitów, a na dowód przytoczył fakt, że on sam nie jest antysemitą...

Później padło pytanie, czy zgadza się z szacunkiem prof. Grabowskiego o 200 tysiącach żydowskich ofiar polskich zbrodni i czy ta stale wzrastająca ilość może mieć związek z roszczeniami 300 mld dolarów wobec Polski (Gross nie odniósł się do dwuznacznego związku „badań” z roszczeniami). Pytający uzasadnił, że skoro uzbrojona przez Niemców i dobrze zorganizowana 80 – tysięczna Ukraińska Powstańcza Armia, wraz z pospolitym ruszeniem „siekiernikow” zdołała zamordować tylko 100 tysięcy Polaków, to jak nieuzbrojeni i niezorganizowani Polacy mogli zabić 200 tysięcy. Gross podtrzymał wyniki badań swojego kolegi „polskiego” profesora z Ottawy Grabowskiego (Abrahamera) twierdząc, że są dobrze udokumentowane, („wciąż odkrywane są nowe fakty”), a Polacy mieli czas na mordowanie przez 3,5 roku, „do końca” (do 1945 roku).
Warto wiedzieć, że w ciągu 50 lat po wojnie Żydzi zarzucali Polakom jedynie bierność i brak pomocy, dopiero wraz z powstaniem w 1993 roku Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO) płatni badacze Holokaustu odkryli polskie zbrodnie. Dociekliwi „naukowcy” oszacowali, że Niemcom uciekło 10 % Żydów czyli 250 tysięcy, z których przeżyło 60 tysięcy, więc brakujące 190 (czyli niemal 200) „musieli” zamordować Polacy. Tak wygląda metodyka badań profesorów od Holokaustu...

Padło też pytanie „czy bardziej się pan bał w 1968 roku, czy teraz, gdy kraj zalewa fala faszyzmu?
Gross odpowiedział, że jak dotąd nie spotkało go nic złego. Przeciwnie, ludzie zatrzymują go na ulicy (także w Berlinie czy Paryżu), by podziękować za podjęcie tematu. Przyznał, że „Polska brunatnieje”, ale to nie jego problem, bo mieszka w Ameryce, lecz „państwu – mieszkańcom tego kraju, współczuję”.

Mizerne oklaski po spotkaniu (nie wszyscy klaskali) wskazywały, że obecna była nie tylko „liberalna inteligencja”. Osoby, które można by określić jako„radiomaryjna katoendecja”, zadawały większość pytań i zachowywały się z wrodzoną kulturą. Jakże niepodobnie do chamstwa i awantur cechujących tolerancyjnych miłośników „otwartego dialogu” i „praworządności”. Jednak przychodzenie na tego typu spotkania to błąd - gdyby przyszli tylko wyznawcy Grossa, to spotkanie trwałoby pół godziny w świecącej pustkami sali. Niepotrzebnie daliśmy też zarobić szmatławemu teatrowi kupując bilety.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (15 głosów)

Komentarze

... wynalazł "perpetum mobile" :-) . Czym bardziej "walczy" z antysemityzmem ,tym ten antysemityzm wzrasta . Strach pomyśleć czym to się skończy ... Oby przekształciło się to w "antygrosism" ,bo raczej Gross się nie cofnie (opamięta) . (Mechanizm o dodatnim sprzężeniu zwrotnym , nieopanowany ,nieograniczony, niepo(c)hamowany :-) . Niech więc pani ambasador Azari jednak nie budzi (czy napuszcza) tych demonów ,bo i tak jest wiele problemów ...

"(...) POETA

Ach, pani się zarumienia; —

cieszę się pani imieniem, —

sproś pani jakich chcesz gości, —

imię pani tak liryczne

RACHEL

prawda, śliczne, — —

a teraz proszę Miłości

wysłuchać, —

Chcę poetyczności

dla was i chcę ją rozdmuchać;

zaproście tu na Wesele

wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy,

pioruny, brzęczenia, śpiewy,

POETA

i chochoła! (...) "

https://pl.wikisource.org/wiki/Wesele_%28Wyspia%C5%84ski%29/Akt_I

 

A w lokalnej polityce ,to "Na ulicach cichosza ,a chodnikach cichosza nie ma (???) i nie ma  (???) :-) " Administracyjnie wprowadzony "post" informacyjny , no cóż trzeba pościć jak nakazują ,jak to jest tylko jeden dzień na cztery lata .

Vote up!
7
Vote down!
0

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1573696

... "badania" nad antysemityzmem mają wyglądać ,że semici "najdziksze wyprawiają swawole" ( https://pl.wikisource.org/wiki/Pawe%C5%82_i_Gawe%C5%82 )  ,to każdy ma jakieś "granice tolerancji" ( https://youtu.be/OdGJkWJsB3w )   . Chociaż inny Żyd nauczał ,że "trzeba nadstawiać drugi policzek 77 razy itd. ) No ale ,to tzw. anielska cierpliwość :-)

Więc jeśli prof. Gross ma być wzorcem z Sevres semity i obiektywnego badacza historii ,to należałaby uznać antysemityzm i antyhistorykizm za coś przynajmniej zrozumiałego ... :-) .

Vote up!
6
Vote down!
0

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1573706

bo przewidujący tatuś (jeden z 60 a nie z 200 tyś.) przyprowadzał mu do ssania mleczną kosmopolitkę. Dzięki temu już wówczas very, very gross Jasiu Tomuś miał dostęp do mleczka z koszerną zawartością nienawiści do Polaków.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1573724

Dlaczego tego typka nazywa się - profesorem...?

Vote up!
6
Vote down!
0

Yagon 12

#1573734

Ten pan uczestniczy w globalnej akcji obrony dobrego imienia niemieckich morderców z SS-Einsatzgruppen.

Dowódca Einsatzgruppe-C, SS-Standartenführer Paul Blobel został skazany w procesie norymberskim na śmierć za zbrodnię masowego mordu na Żydach we wrześniu 1941 w Babim Jarze pod Kijowem [link], [link].  A Janusz Gross żarliwie broni SS-Hauptsturmführera Hermanna Schapera, dowódcy oddziału Einsatzgruppe B, który 10 lipca 1941 mordował w Jedwabnem [link] i [link].

Społeczny obrońca niemieckich ludobójców.

 

 

Vote up!
8
Vote down!
0

michael

#1573800

Tworzenie SS Einsatzgruppen przed atakiem Niemiec na Związek Sowiecki

Specjalne SS Einsatzgruppen zostały utworzone na kilka miesięcy przed atakiem Niemiec na Związek Sowiecki. Już w styczniu 1941 roku Reinhard Heydrich, który organizował podobne oddziały przed kampaną wrześniową w Polsce, zlecił podległym sobie służbom z RSHA przygotowanie jednostek do dużych akcji policyjnych w szerokim zakresie. W maju 4 Einsatzgruppen były gotowe do wkroczenia na zajmowane tereny sowieckie zaraz za armią niemiecką w czasie operacji Barbarossa.

(...)

“Powinno to wyglądać tak, że sama miejscowa ludność zareagowała w sposób naturalny przeciwko dziesiątkom lat opresji dokonywanej przez Żydów”

Dlatego postanowiono, że byłoby wskazane, aby na zajmowanych terenach zbrodnie zostały dokonywane przez ludność miejscową. Poniższe wytyczne zostały przekazane 2 lipca do wszystkich Einsatzgruppen przez Heydricha, prawdopodobnie zostały jednak podyktowane przez Himmlera:

“Dla obserwatora z zewnątrz powinno to wyglądać tak, że sama miejscowa ludność zareagowała w sposób naturalny przeciwko dziesiątkom lat opresji dokonywanej przez Żydów oraz przeciwko terrorowi stworzonemu ostatnio przez komunistów — oraz że miejscowa ludność dokonała tych pierwszych posunięć na własną rękę. (…) Było obowiązkiem Policji Bezpieczeństwa (Einsatzkommando), aby zacząć te akcje somooczyszczania oraz kierować je we właściwe kanały — tak, aby zamierzony cel oczyszczenia tych terenów osiągnąć tak szybko, jak to możliwe.”

Sprowokowane mordy na terenie Estonii, Łotwy oraz Litwy

Na terenie Estonii, Łotwy oraz Litwy, które po aresztach i wywózkach w czasie okupacji sowieckiej “początkowo były dobrze ustosunkowane do swoich niemieckich okupantów” Niemcy znaleźli mieszkańców zgadzających się z nimi, że “Żydzi i komuniści byli ściśle związani”. Dlatego np. w litewskim Kownie Stahlecker osiągnął sukces, i już w nocy 25 lipca lider miejscowej milicji Klimatis zorganizował pogrom, w którym zamordowano ponad 1.500 Żydów oraz spalono kilka synagog i około 60 żydowskch domów. W ciągu kilku następnych nocy, pod dowództwem litewskiego porucznika Norkusa zamordowano dalsze 4300 Żydów — jak podkreślał Stahlecker — “bez żadnej widocznej wskazówki dla świata zewnętrznego, że dokonano tego wskutek niemieckiego rozkazu, lub niemieckiej sugestii”.

Podobne akcje przeprowadzono na Łotwie, gdzie w Rydze Stahlecker zorganizował liczącą około 400 osób policję pomocniczą, która 3 lipca pod dowództwem litewskiego porucznika Weissa obrabowała żydowskie domy. Dwie inne łotewskie grupy dokonywały pogromów zabijając około 400 Żydów oraz paląc wszystkie synagogi.

W obu miastach ludzie Stahleckera filmowali pogromy oraz robili zdjęcia, które miały umożliwić dowiedzenie, że Litwini i Łotysze dokonywali tych egzekucji sami, bez żadnej zachęty czy przymusu ze strony Niemców.

Morderstwa Einsatzkommando były później najczęściej przedstawiane jako odwet przeciwko żydowskim partyzantom lub rabusiom

(...)

Całość: http://blogmedia24.pl/node/50155

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1574213