HISTORIA CZŁOWIEKA BEZ HONORU

Człowiek bez honoru, prawdziwy cham i właściwie bestia wyspał się i zapewne leczy kaca, bo wczoraj wieczorem zionął alkoholem, co swoim czujnym nosem kagiebistki wyczuła markietantka sigma. Może poda jeszcze markę wina i rocznik? Wszystko możliwe.

Historia babć patriotek (i niech mi się tu głupiutka astra nie wtrąca)

......................

Obrazy się kupuje i sprzedaje. Tak już na tym świecie jest, Obecnie wisi u mnie na ścianach kilkadziesiąt obrazów, które cieszą oko. Skromny, aczkolwiek przyzwoicie wykonany obrazek solveyejowej, stał w kącie pod schodami, bo nie za bardzo pasował do reszty. Mimo umieszczenia go w kosztownych włoskich ramach, nadających mu więcej blasku. Bo obraz niestety był bardzo ciemny i ponury i właściwie powinno się go tylko oglądać po oświetleniu 1000 watową żarówką. Gwoli kontekstu i dla równowagi plastycznej dodam, że właśnie niedawno Zygmunt Korus, znany bloger i patriota zaproponował mi sprzedaż grafiki Salvadora Dali za około 10 tyś zł. To tak apropo...

Jeszcze przed zakupem obrazu napisała do mnie znana blogerka Agnieszka Orlicz, że Hania Solvay jest w okropnym położeniu i nie ma nawet za co wykupić węgla na zimę. Napisałem wówczas do solvay vel kossobor i zaproponowałem pomoc. Honorowa dama odmówiła. Jednakże, po niedługim czasie poinformowała mnie, że w domu u jej przyjaciółki, która mieszka nieopodal mojego domu, jest jej parę obrazków i jeżeli chcę, to mogę sobie coś wybrać.

Artystów malarzy albo się lubi, albo nie. To wyłącznie indywidualna rzecz gustu. Uczciwie stwierdzam, że cenię prace Solvay za warsztat, ale tylko za to. Są ponure, manieryczne i monotematyczne. Oczywiście, grzeczność i dobre wychowanie wymagają, że w obecności twórcy o jego dziełach nie mówi się źle. Chwali się je, często nawet mimo wprost przeciwnych odczuć.

Wybrałem się więc do tej koleżanki obejrzeć wystawione na sprzedaż obrazy kossobor. Było ich kilka, nieduże, za to cholernie drogie. Znam dobrze ceny z galerii i wiem, jaka jest straszna konkurencja na rynku. No więc pare niedużych obrazów po kilka tysięcy sztuka (i to te górne kilka tysięcy) lekko mnie zszokowały. Byłem skłonny działać charytatywnie, ale bez przesady. Ja jakiś Kulczyk nie jestem. Wybrałem więc naajmniejszy, naj mniej rażący moje oko, aczkolwiek solidnie, rzemieślniczo wykonany, formatu gdzieś A4 i kupiłem za 800 złotych. To tyle. A potem go oprawiłem w profesjonalnej pracowni.

Życie i los spowodowały, że nasze stosunki towarzyskie schłodły i właściwie zerwaliśmy kontakty utrzymując neutralność.

Aż tu nagle, po moim tekście, który później zmuszony byłem szczegółowo objaśnić wybuchła babska bomba. Widocznie napisałem niezbyt zrozumiale. No, ale kto chciał zrozumieć to zrozumiał. Tekst miał dużą poczytność.

Niestety, mały tępogłowy parszywiec, tadman, który doprawdy rzadko coś rozumiał prawidłowo, wystrzelił z tekstem w którym wrzeszczał, że ja ludzi chcę wyprowadzać na ulice i kazać im walczyć na barykadach. Cóż, nie wiem, jak do takich osobników trzeba mówić, by prawidłowo rozumieli. Językiem migowym?

Aż tu nagle, w komentarzach do mylnego sądu tadmana przyłączyła się kossobor. I to jak! Co rusz wyzywała mnie od idiotów i podstępnych agentów. Powinienem być już do tego przyzwyczajony, bo parę miesięcy temu takiego samego rynsztokowego języka używała druga babcia patriotka sigma. Taki widocznie mają styl i kulturę.

Żona czytając te bluzgi powiedziała - rany boskie, jak to dobrze, że zerwaliśmy te znajomości. Popatrz, co to za ludzie.

....................

Wczoraj wieczorem, gdy spożywałem kolację, zadzwonił szanowny małżonek sigmy i dosyć nerwowo oznajmił, że jeżeli nadal wyrażam ochotę pozbycia się obrazu solvayowej, to on to kupi. Po chwili rozważań do jakiej głupoty prowadzi przyjaźń i zacietrzewienie, stwierdziłem, że tak, jest do sprzedaży, ale nie za sto złotych, co proponowałem na blogu cyborgowi, tylko za zaporowe tysiąc złotych. Ku memu zaskoczeniu, facet po krótkiej naradzie z żoną zgodził się! Powiedział, że za pół godziny odbierze obraz. Żebym przypadkiem się nie rozmyślił?

Przyjechali dokładnie po pół godzinie. Do domu nie wpuściłem, bo było to handlowe najście a nie wizyta towarzyska. Podałem obraz, jednakże zdeterminowany kupiec zmusił mnie do poszukiwania śrubokrętu i wyjęcia obrazka z ram. Natępnie wręczył mi pieniądze, które natychmiast schowałem do kieszeni. Wywołałem tym głośną reakcję nerwowego gościa. Nakazał mi przeliczenie pieniędzy. Nie wiem, nie uczestniczę w targach końskich, czy jakiś szemranych transakcjach, gdzie obowiązkowo należy przeliczać zapłatę. W moich kręgach wierzy się, że nikt nikogo nie oszukuje. Widocznie państwo sigmowie należą do innych kręgów.

Pożegnałem się i zamknąłem drzwi, przekręcając klucz w zamku. Obawiałem się, że niezapowiedziani goście mają ochotę na długą dyskusję. A ja ochoty nie miałem.

............................

Tak to jest proszę państwa, gdy człowiek, poprzez swoją naiwność i łatwowierność zada się z nieodpowiednimi ludźmi. Babcie patriotki, wszystko wiedzące najlepiej, znające wszystkich właściwych i mające głęboką pogardę dla pozostałych są straszne. Sigma jest internetową rozrabiarą i już nie zliczę z ilu portali ją usunięto. Wszędzie to samo - robi magiel, pierze brudy i ubliża wszystkim w koło. I cóż, jej nierozłączna przyjaciółka KOSSOBOR, prawem mimikry, nic, a nic nie jest lepsza.

Nie potrafią cicho i spokojnie odejść. Śledzą i z wypiekami czytają. A potem wybuchają bluzgami i wężowym jadem. Świetnie zresztą prowadzone za rączkę przez agenta do niszczenia prawicy