Lada dzień możemy się spodziewać wymiany jednego kacyka na drugiego

Za czasów komuny kiedy co jakiś czas dawało się już odczuć niezadowolenie społeczeństwa, czy w mafii partyjnej dochodziło do jakichś pretensji o podział łupów - dochodziły nowe rozkazy z Moskwy.
Znienacka we wszystkich gazetach - dotychczas epatujących propagandą sukcesu z okazji spustu surówki, zwózki buraków czy innego ewenementu na tę miarę - rozpętywało się piekło.
Nagle okazywało się, że wszystkim błędom danego okresu winien jest ten a ten kacyk trwający w danej chwili na tronie PZPR-u. Natychmiastowa wymiana go na innego nareszcie miała nas doprowadzić do świetlanej przyszłości.
Tak w 1956 wymieniano Ochaba na Gomułkę, w 1970 Gomułkę na Gierka, w 1981 Gierka na Kanię, w 1989 Kanię na Jaruzelskiego itd. itd, co w 1989 zakończyło się wymianą Rakowskiego na Mazowieckiego i wmówieniem ogłupiałemu społeczeństwu, że komunizm się skończył - bez specjalnej zmiany w sferach rządzących, czy w stylu łupienia narodu.

Od chwili ogłoszenia raportu MAK - nagle media dotychczas głoszące chwałę Tuska zaczynają rozwodzić się nad jego nieudolnością. Szalenie też pracowicie przypisują mu wszystkie grzechy śledztwa smoleńskiego.

Rozumiem więc, że lada chwila dowiemy się, że miejsce Tuska zajmie jakaś inna marionetka z nadania moskiewsko-berlińskiego. Wtedy też dowiemy się z gazet, że od tej chwili życie nasze przypominać będzie taniec na płatkach róż.
Do następnego razu.