Niewinni czarodzieje (z Wałbrzycha)

Stefanos Ewangielu zaprzecza: nie kupowałem głosów wyborców. Wtóruje mu Piotr Gołąb. Natomiast Robert S. zeznał prokuratorowi, że kupowanie głosów przez PO w Wałbrzychu (i nie tylko) to normalna praktyka.Teraz wiemy, jak PO w tym mieście rozumie  liberalizm gospodarczy.

Nie jest wykluczone, że sąd nie uwzględni protestu wyborczego Patryka Wilda, niezrzeszonego kandata na prezydenta Wałbrzycha; nie jest wykluczone, że obaj czarodzieje są niewinni, ale sprawa zalatuje, skoro pod naciskiem władz PO

Ewangielu

i Gołąb musieli oddać legitymacje partyjne (podobno dobrowolnie). Wolny rynek Plaforma w Wałbrzychu rozumie, jak widać, dosłownie: rzecznik prokuratury informuje, że pieniądze i wódeczkę oferował wałbrzyszanom  jeden z komitetów. Już za

10 złotych

można było zostać wyborcą kandydata PO (to pewno ci młodzi, wykształceni, z dużego miasta); niektórzy wycenili swą obywatelską cnotę aż na 50 zł, informowała lokalna stacja telewizyjna DAMI, która upubliczniła aferę.

http://www.youtube.com/watch?v=mRDZrkzKn-g

Post scriptum: incydent ten świadczy o mentalności zarówno lokalnych polityków PO, jak i miejscowych lemingów, obywateli „za dychę” w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ale i też o odwadze miejscowej stacji TV.