Lech Zborowski: KALENDARZ BORUSEWICZA
Pisałem już kiedyś, że dałbym wiele aby móc przestać reagować na wypowiedzi mojego byłego WZZowskiego kolegi Bogdana Borusewicza. A to dlatego, że większość z nich mierzi mnie dziś w takim samym stopniu jak sama postać je wypowiadająca. Niestety, chociaż człowiek ten dysponuje umiejętnością wypowiedzi zbliżoną do bełkotu równie mało sympatycznego „Bolka”, to jednak pcha się do każdego możliwego mikrofonu z taką samą pasją jak jego pupil.
Nic więc dziwnego, że kiedy tak zwana władza porażona została paniką przed sobotnim marszem protestacyjnym, to właśnie nasz eksportowy marszałek ruszył do propagandowego ataku. Postanowił upomnieć się o prawo wyłączności do jednej ważnej grudniowej daty w naszym kalendarzu.
Jak donosi gazeta Metro marszałek obwieścił:
„Jeśli PiS robi marsz 13 grudnia pod hasłem zagrożenia demokracji albo powtórzenia wyborów samorządowych, to oczywiście jest to wykorzystywanie tej daty do bieżących celów politycznych”. Łatwo się domyślić, że obok określenia „wykorzystywanie” kluczowym słowem w tej kwestii ma być „oczywiście”.
Równocześnie chwali się niebywałą pamięcią oznajmiając, że „…dla niego – człowieka, który pamięta tę datę – jest to rzecz niedopuszczalna”.
Wyraźnie w jego przekonaniu my wszyscy „oczywiście” zapomnieliśmy nie tylko datę, ale w ogóle cały stan wojenny.
Otóż, niezupełnie. Tak się jakoś składa, że ja nie tylko pamiętam datę, stan wojenny, ale również dokładne „zasługi” słynnego „Borsuka”, które mogłem poznać z bliska.
Według wspomnianej gazety marszałek Senatu uważa, że „bardzo wielu ludzi, którzy dzisiaj próbują zawłaszczyć grudzień 1981r. I grać nim politycznie to między innymi ci, którzy wówczas byli bardzo młodzi oraz ci, którzy podczas stanu wojennego nie byli represjonowani”.
I tu ujawnia się stosowana w kółko perfidia postępowania Bogdana Borusewicza. Stały punkt jego wrednych ataków. Ta wracająca jak bumerang sugestia o jakimś specjalnym kombatanctwie, które ma mu dawać prawo do tej arogancji. Jakieś specjalne zasługi, które „oczywiście” nie mają podlegać żadnej kwestii.
Zastanawiam się więc, jaka chora logika każe Bogdanowi Borusewiczowi twierdzić, że młodzi ludzie maja mniejsze prawo do historii niż on sam? Czyż nie należało by założyć, że w myśl tej idiotycznej mentalności on sam nie miałby prawa rozprawiać o bohaterach drugiej wojny światowej, latach stalinizmu i wielu innych wydarzeniach historycznych, o których tak chętnie się wypowiada, ani też brać udział w obchodach jakichkolwiek rocznic tamtych wydarzeń.
Co ma oznaczać to skrajnie bezczelne i obraźliwe stwierdzenie o tych, którzy nie byli represjonowani?
Od kiedy miarą prawa do historii własnej ojczyzny mają być jakiekolwiek represje? Gdybyśmy przyjęli, że taką miarą miała by być np. ilość otrzymanych pał, uczestnictwo w starciach ulicznych, czy zwolnienie z pracy to nasz „bohater” musiał by zamknąć swoje niewyparzone usta raz na zawsze, zwłaszcza w obecności tych wówczas młodych ludzi.
Borusewicz stwierdza też: „Ale widzę problem w tym, że jakaś partia próbuje 13 grudnia zawłaszczać i wykorzystywać w polityce bieżącej”.
Ten zarzut brzmi szczególnie ciekawie jeśli przypomnimy sobie, że we wrześniu 2010 roku Borusewicz był częścią inicjatywy domagającej się wyłączności prawa do oficjalnego obchodzenia rocznicy sierpnia dla rządzącej partii swoich kolesi. Czynił to wspólnie z równie „oczywistymi” symbolami waleczności co Wujec, Bogdan Lis czy Władysław Frasyniuk.
Borusewicz wykazuje jednak niezwykłą łaskawość oświadczając, że „Możemy demonstrować, ale w sposób racjonalny”. Zapytam więc, czy sobotni marsz był wystarczająco racjonalny dla dzielnego marszałka?
W dalszej części jego wywodów następuje skrócony opis kombatanctwa stanu wojennego od skoku przez okno, strzałów, pogoni i całego zestawu niezbędnego do nabycia prawa wyłączności do daty 13 grudnia. Wszystkim urodzonym w tym dniu i chcącym obchodzić swe urodziny radzę więc, albo urodzić się ponownie albo strzelić, wyskoczyć przez okno i uciekać jakiejś pogoni, gdyż w innym przypadku najdzielniejszy z marszałków może oskarżyć o zawłaszczanie daty, a znając postępującą zaciekłość marszałka jutro może powstać specjalna komórka policji do wydawania mandatów za to anty marszałkowe przestępstwo.
W jego kombatanckiej laurce znajduje się również takie stwierdzenie: „Wokół siebie widziałem oczywiście i sytuacje fatalne, zdrady, ale także bohaterskich ludzi”.
Tak się składa, że ja również to wszystko widziałem. Widziałem również to czego nie widział sam Bogdan Borusewicz, chyba, że patrzył by w tym czasie w lustro. Widziałem i co gorsze pamiętam jak przyszły marszałek stawał się częścią grupy zabijającej podziemną działalność. Pamiętam jak robił wszystko aby nie dopuszczać do działalności podziemnej wielu z powracających z więzień działaczy, tylko dlatego, że nie należeli do zaakceptowanej przez Wałęsę bandy przyszłych zdrajców. Pamiętam jak tym , którzy próbowali organizować się sami utrudniał jakiekolwiek kontakty. Pamiętam jak w sytuacjach kiedy i to nie pomagało posuwał się do puszczania w obieg bezpodstawnych oskarżeń o współpracę z bezpieką. Wystarczy zajrzeć do wspomnień wielu trójmiejskich działaczy. Pamiętam również dziwną amnezję przyszłego marszałka kiedy podziemni drukarze łatali stare urządzenia powielaczo podobne podczas gdy on sam nie mógł sobie przypomnieć co stało się z przysłanymi z zachodu powielaczami i materiałami. Pamiętam jak zacząłem otrzymywać do druku całkowicie bezsensowne zlecenia w postaci starych i nikomu niepotrzebnych przemówień. Pamiętam zmęczonych tym postępowaniem opozycyjnych przyjaciół wyjeżdżających z kraju. Pamiętam w końcu swoją własną decyzję o wyjeździe kiedy stało się jasne, że po powrocie Wałęsy z jego pijackich wczasów nikt z otoczenia dzielnego Borsuka nie chciał naszego działania.
Bogdan Borusewicz w swej nieprawdopodobnej arogancji zapędza się tak bardzo, że w pewnym momencie stwierdza: „To był powrót do przeszłości, do okresu stalinowskiego. Może nie z wyrokami śmierci, ale z tysiącami ludzi, którzy siedzieli w więzieniu, wyrzuconymi z pracy, dziennikarzami wyrzuconymi z redakcji, zamykanymi gazetami i tygodnikami(!)
Zważywszy, że protest przeciwko, któremu Bogdan Borusewicz tak bardzo się buntuje był Marszem w obronie Demokracji i Wolności Mediów(!) to, to jego wyznanie ma dosyć szczególne brzmienie.
Podsumowując stan wojenny Bogdan Borusewicz stwierdza: „To odpowiedzialność tych, którzy wprowadzili stan wojenny”
I to jest jedyna rzecz, z którą się absolutnie zadzam.
I dlatego właśnie dopóki Bogdan Borusewicz pełniący od lat funkcję trzeciej osoby w państwie nie pokaże nam w jaki sposób tych odpowiedzialnych rozliczył, to ja jego bezczelne rozprawy na temat stanu wojennego uważam za obrazę nas Polaków.
Lech Zborowski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2694 odsłony
Komentarze
Witam panie Lechu
15 Grudnia, 2014 - 15:46
Borsuka uważam za jednego z bardziej szkodliwych zdrajców Solidarności, kto wie czy nie większego od Bolka. Gnida ubecka i wtyka, wprowadzał drugą wtykę Krzywonos, która miała zając miejsce Anny Walentynowicz. Wiem od ludzi że przekazywał powielacze z zachodu ubecji, i tak jak pan pisał, dobierał ludzi którzy POmagali ubecji.
Panie Lechu jak mogliśmy wygrać w tedy, gdy wokół i w środku Solidarności było tyle czerwonych agentów, w kierownictwie, i w sprawach konsultacji,jak Mazowiecki, Geremek.
Tu na ziemi może Borsukowi uda się uniknąć kary. Ale w niebie już towarzyszy sędziów nie będzie do POmocy.
Pozdrawiam pana serdecznie
Jestem jakim jestem
-------------------------
"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------
Jestem przeciw ustawie JUST 447
jestem jakim jestem
15 Grudnia, 2014 - 16:30
Podzielam Panskie przekonanie o szkodliwosci dzialan Borusewicza. Lista tych poczynan jest niestety bardzo dluga. Przy porownaniu z Bolkiem nalezy pamietac, ze to wlasnie "Borsuk" uczynil go tym kim jest dzisiaj, wprowadzajac go w srodek sierpniowego strajku. Pisalem wiele razy, ze ta decyzja nie ma zadnego wytlumaczenia, zadnego logicznego uzasadnienia do dzis. Bolek byl w tym momencie odsunietym przez Gwiazdow poza WZZy i od lat nie byl pracownikiem stoczni. Ta decyzja stawia powazne pytania co do samego Borusewicza. I przyznam, ze wcale nie jest mi przyjemnie do takich wnioskow dochodzic gdyz w tamtym czasie (w WZZW) bylismy blisko i mielismy do niego zaufanie.
Co do kary, to ja mysle, ze "Borsuk" jest czlowiekiem przegranym. Utracil jedyna wartosc jaka mial (realna czy tylko ledendarna), ale mial. Wyszedl z czasow Solidarnosci jako jedna z najbardziej zaangazowanych postaci (niekoniecznie zgodnie z faktami) niemniej mial legende, ktora wystarczyc mogla na reszte zycia. Dzisiaj w oczach Polakow wyglada gorzej niz sam Bolek. Powszechnym jest przekonanie, ze zaprzedal swoje wartosci. Osobiscie mam watpliwosci czy je kiedykolwiek rzeczywiscie posiadal.
Pozdrawiam
Lech Zborowski
]]>wzzw.wordpress.com]]>
Nauczeni doświadczeniem z przeszłości
15 Grudnia, 2014 - 19:04
Musimy pamiętać o tym w przyszłości
By znów kanalie , zombie i bestie
Nie czyniły z Prawdy puste sugestie
A że się pchają to widać jest wszędzie
Ci z tyłu mają oparcie na grzędzie
Czekają chwili by wskoczyć na płot
Krzyczeć jak zasiedziały od dawna kot
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"